Hokej
Pewna wygrana GieKSy
W meczu kończącym czwartą rundę Tauron Hokej Ligi GieKSa zmierzyła się w „Satelicie” z drużyną PZU Podhalem Nowy Targ. Spotkanie było toczone w szybkim tempie, a losy meczu rozstrzygnęły się na początku trzeciej tercji.
W pierwszej tercji obejrzeliśmy szybki hokej, a krążek szybko przemieszczał się z jednej strony lodowiska na drugą. Pierwszego gola w meczu zdobyli goście. W 4. minucie strzałem spod linii niebieskiej Michała Kielera pokonał Michael Kiss. Odpowiedź GieKSy była niemalże natychmiastowa. W 5. minucie strzałem przy bliższym słupku Alexandra Horawskiego pokonał Ryan Cook. Do końca premierowej odsłony meczu bramek już nie zobaczyliśmy, co nie znaczy, że brakowało emocji. Po stronie GieKSy okazję na podwyższenie rezultatu mieli Sam Marklund, Noah Delmas, Grzegorz Pasiut i Shigeki Hitosato. Po drugiej stronie Michał Kieler zatrzymał uderzenia Patryka Wronki, Bartłomieja Neupauera i Filipa Wielkiewicza.
Jeszcze kibice zgromadzeni w Satelicie nie zajęli po przerwie swoich miejsc, a na tablicy wyników widniał wynik 2:2. Najpierw w 14 sekundzie drugiej tercji Damian Kapica strzałem między parkanami pokonał Michała Kielera. Do ponownego remisu czterdzieści sześć sekund później doprowadził Joona Monto. W kolejnych minutach meczu obaj bramkarze raz po raz powstrzymywali uderzenia przeciwników. W 29. minucie GieKSa objęła prowadzenie w meczu. Joona Monto niesygnalizowanym strzałem spod bandy zaskoczył bramkarza gości. Nowotarżanie nie zamierzali złożyć broni i dążyli do wyrównania stanu meczu, ale Michał Kieler był na posterunku. Im bliżej syreny kończącej drugą tercję meczu uwidaczniała się przewaga GieKSy.
Trzecia tercja rozpoczęła się od zimnego prysznica dla „Szarotek”, które w odstępie 18 sekund straciły dwie bramki. Najpierw gola numer cztery zdobył Sam Marklund, a chwilę później w objęciach kolegów utonął Mateusz Bepierszcz. Po szybko zdobytych bramkach podopieczni trenera Jacka Płachty uspokoili nieco poczynania w ofensywie, skupiając się na grze w obronie, nie pozwalając gościom na stworzenie zagrożenia pod bramką Michała Kielera. Mimo trzy bramkowej przewagi apetyt Mistrzów Polski na kolejne trafienia nie zmalał, czego efektem była bramka Bartosza Fraszki, który po indywidualnej akcji umieścił krążek w pustej bramce, ustalając tym samym wynik meczu.
GKS Katowice – Tauron Podhale Nowy Targ 6:2 (1:1, 2:1, 3:0)
0:1 Philip Kiss Patryk Wronka, Damian Kapica) 3:14
1:1 Ryan Cook (Sam Marklund, Ben Sokay) 4:41
1:2 Damian Kapica (Filip Wielkiewicz) 20:14
2:2 Joona Monto (Miro Lehtimaki, Aleksi Varttinen) 21:00
3:2 Joona Monta (Miro Lehtimaki, Olli Iisakka) 28:48
4:2 Sam Marklund (Ben Sokay, Hampus Olsson) 41:37
5:2 Mateusz Bepierszcz (Mateusz Michalski, Igor Smal) 41:55
6:2 Bartosz Fraszko (Grzegorz Pasiut) 58:16, do pustej bramki
GKS Katowice: Kieler (Murray) – Delmas, Maciaś, Marklund, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Olsson – Wanacki, Cook, Lehtimaki, Sokay, Hitosato – Chodor, Lebek, Bepierszcz, Smal, Michalski.
PZU Podhale Nowy Targ: Horawski (Bizub) – Pangelov-Yuldashev, Tomasik, Kapica, Wronka, Wielkiewicz – Kiss, Horzelski, Szczechura, Lorraine, Cichy – Zalamai, Kudin, Szczerba, Neupauer, Worwa oraz Słowakiewicz, Paranica, Saroka, Kamiński.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


Najnowsze komentarze