Zwycięstwo w Brzesku okazało się lekkie, łatwe i przyjemne. W pierwszej połowie dodatkowo miło było oglądać ofensywnie grającą GieKSę. Na pewno w tym spotkaniu było więcej pozytywów, ale musimy też do kilku rzeczy się przyczepić, choć nie mają one aż takiego negatywnego wydźwięku jak w meczach zremisowanych czy przegranych.
Plusy:
+ Pewne i wysokie zwycięstwo – GieKSa od czasów trzeciej ligi nie wygrała na wyjeździe różnicą trzech bramek. Dodatkowo już po pierwszej połowie praktycznie można było już dopisywać trzy punkty.
+ Pójście za ciosem – nie minęły dwie minuty od bramki Gancarczyka, gdy GKS przeprowadził kolejną akcję bramkową. Tym razem strzelcem był Wołkowicz.
+ Wykorzystanie okoliczności meczu – nie wdając się w słuszność decyzji arbitra o karnym dla GKS i czerwonej kartce dla Byrtka, katowiczanie wykorzystali ten fakt. Z karnego zdobyli bramkę i wzorcowo wykorzystali grę w przewadze nie pozwalając Okocimskiemu prawie na nic.
+ Karny… wykorzystany – po dwóch pudłach z jedenastek tym razem do piłki podszedł Fonfara i nie pomylił się.
+ Debiut Szołtysa – trener dał szansę 16-latkowi na pierwszy występ w dorosłej GieKSie. Zawodnik nie zaistniał w tym meczu, ale debiut w tym wieku to wielka sprawa i oby był przyszłością GieKSy.
Minusy:
– Nieskuteczność – brzmi dziwnie? A jednak, katowiczanie mieli jeszcze przynajmniej drugie tyle okazji, co bramek. Dobrze spisywał się jednak Mieczkowski, ratował go także słupek. Ale tak naprawdę jesteśmy zadowoleni z czterech bramek!
– Zbyt duży spokój w drugiej połowie – GKS mając pewny wynik nie forsował tempa. Mimo to stworzył sobie kilka sytuacji, ale brakowało już tego błysku, prostopadłych podań, tak jak w pierwszej części gry.
– Niepotrzebny gol w końcówce – błąd w ustawieniu i urojony karny. Szkoda, bo Budziłek mógł zachować czyste konto.