Dołącz do nas

Piłka nożna

Podsumowanie 8. kolejki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

1. liga nie zwalnia tempa. Za nami już 8. kolejek, a za 3 dni rozpocznie się 9-ta. Wiemy doskonale, że w naszym kraju zima jest długa i ostra, a często atakuje już w listopadzie. Dlatego rundę trzeba rozegrać do grudnia, aby nie męczyć się na ośnieżonych i zmrożonych płytach. Co nowego wiemy po tej serii gier? Wiemy, że Adrian Napierała jest pierwszym w tym sezonie piłkarzem, który strzelił gola Flocie. Marne to jednak dla nas pocieszenie skoro GieKSa, znów przegrywa. Mieliśmy wielkie nadzieje na niespodzianki, i tych nie zabrakło w Grudziądzu, Jaworznie czy Bydgoszczy. Szkoda , że nie w Świnoujściu, gdzie podopieczni – Dominika Nowaka wygrali 14 spotkanie z rzędu! Zasłużone dla polskiej piłki kluby – GKS Katowice, ŁKS Łódź i Polonia Bytom wciąż znajdują się pod kreską i do końca sezonu będą walczyć o pozostanie na zapleczu ekstraklasy. To smutne informacje. Natomiast w czubie tabeli kluby bez historii i kibiców jak Flota, Kolejarz, Nieciecza. Słów kilka o frekwencji. Mecze w Łęcznej, Jaworznie, Stróżach i Niecieczy obejrzało w sumie 1350 widzów…

Bogdanka Łęczna – Warta Poznań 3:1

Trwa dobra passa zespołu prowadzonego, przez – Piotra Rzepkę. Zespół Bogdanki pewnie pokonał przed własną publicznością, solidną przecież poznańską Wartę. Gospodarze stracili gola dopiero w doliczonym czasie gry, a więc ich zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone, mimo ambitnej, lecz nieskutecznej postawy gości. W 20. minucie meczu, Łęczna po raz pierwszy naprawdę zagroziła bramce przyjezdnych, pierwszy gol padł jednak 7. minut później, a strzelcem okazał się – Tomasz Midzierski. Warta chciała szybko odpowiedzieć, chybił jednak – Piotr Giel i to dwukrotnie w przeciągu kilku minut. Wyrównana pierwsza odsłona gry, zakończyła się skromnym prowadzeniem gospodarzy. Druga połówka zaczęła się wybornie dla Bogdanki, bowiem w 50. minucie spotkania, arbiter słusznie wskazał na jedenasty metr, kiedy – Pawłowski ewidentnie skosił – Szałachowskiego. Pewnym egzekutorem, okazał się – Veljko Nikitović. W 64. poprzeczka uratowała gospodarzy po strzale – Magdziarza, piłka zdaniem arbitra nie przekroczyła linii bramkowej. Do końca spotkania, nieliczna, bo około 600 osobowa publika, nie miała prawa się nudzić. W 68. minucie bardzo groźnie strzelał na bramkę – Szałachowski, minutę później odpowiedź gości i fatalne pudło – Bartoszaka. W 74. minucie na bramkę – Radlińskiego ruszyło, aż trzech piłkarzy gospodarzy, jednak piłkę zabrał im, jedyny w tym towarzystwie obrońca Warty. 4. minuty później, szansa dla gości, fatalny błąd swoich kolegów z defensywy naprawił jednak – Hermann. 80. minuta meczu i kolejna szansa dla zawodników trenera – Owczarka, obrońca gospodarzy w ostatniej chwili blokuje strzał – Artura Marciniaka. W 83. minucie aktywny – Sebastian Szałachowski posyła piłkę między nogami – Radlińskiego i na tablicy wyników widniał rezultat 3:0. Warta pokazywała wciąż wielką ambicję i oto w 88. minucie najpierw strzał – Ngamayamy, a następnie – Pawłowskiego z linii bramkowej wybija – Sołdecki. Ambicja „Warciarzy”, została jednak nagrodzona bramką honorową, a jej autorem – Grzegorz Bartczak, który wykorzystał rzut karny. Chwilę wcześniej gospodarze trzeci raz wybijali piłkę z linii… Widzów: 600

GKS Tychy – Miedź Legnica 1:0

Duża niespodzianka na stadionie w Jaworznie, gdzie GKS rozgrywa swoje mecze. Tyszanie odnieśli 3. zwycięstwo z rzędu, a znów nie pokazali nic wielkiego. Od początku do końca na boisku przeważali goście, którzy jednak nijak nie potrafili golem udokumentować, swojej przewagi. Pierwsze 45. minut spotkania, to wręcz miażdżąca przewaga gości. Po zmianie stron, gospodarze trochę bardziej aktywnie, nie dali się już tak bardzo stłamsić „Miedziance”. Jednak wciąż, to goście przeważali. Kluczowa dla losów widowiska okazała się 65. minuta. Z kontrą wyszli gospodarze, a w polu karnym – Woźniczka fauluje – Wawocznego, do „elwra” podszedł – Rocki i było 1:0. Zastanawiające jest, dlaczego arbiter nie dał – Woźniczce żółtej kartki, za ewidentny faul, żółtko oznaczałoby wówczas wyrzucenie piłkarza Miedzi z boiska. Brawa dla podopiecznych – Piotra Mandrysza, że już do końca potrafili skutecznie bronić cennych 3. punktów. Widzów: 150

Kolejarz Stróże – ŁKS Łódź 2:1

Szybkie tempo narzucili piłkarze obu zespołów od pierwszej minuty spotkania, wówczas to, bowiem, Janusz Wolański powinien wyprowadzić gospodarzy na błyskawiczne prowadzenie. Ostatecznie skończyło się tylko rzutem rożnym. W 16. minucie spotkania prowadzenie objął niespodziewanie ŁKS, precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego popisał się – Paweł Kaczmarek. Radość łodzian trwała zaledwie 120. sekund, wówczas – Markowski głową doprowadził do wyrównania, skutecznie wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie z rzutu wolnego. Do przerwy remis, który doskonale odzwierciedlał, boiskowe wydarzenia. Ulewny deszcz utrudniał grę, na tej i tak trudnej murawie. Zwycięską bramkę dla drużyny prowadzonej przez – Przemysława Cecherza, zdobył w 62. minucie strzałem z rzutu karnego – Maciej Kowalczyk, najskuteczniejszy zawodnik ligi. Karnego wywalczył – Adam Giesa. W 86. minucie doskonała okazję do wyrównania miał – Patryk Kubicki, świetnie obronił jednak – Forenc. Kolejarz wygrywa u siebie z coraz bardziej pogrążonym Łódzkim Klubem Sportowym. Widzów: 250

LKS Nieciecza – Stomil Olsztyn 1:0

Znów potwierdziło się, że LKS jest w tym sezonie drużyną wyjazdową. Męczyli się niemiłosiernie podopieczni trenera – Moskala, jednak dopięli swego i odczarowali swój stadion. Gospodarze świetnie zorganizowani, dobrze operujący piłką, jednak strasznie nieskuteczni. Nieciecza dominowała przez pełne 90. minut, marnując kilka dogodnych okazji strzeleckich. Zwycięstwo gospodarzom zapewnił dopiero w 93. minucie – Dariusz Pawlusiński, który wykorzystał karnego za faul na samym sobie. Trzeba docenić stalowe nerwy zawodnika LKS-u Nieciecza. 3. minuty wcześniej, za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał – Lipecki, piłkarz gospodarzy. Nieciecza w tabeli idzie w górę, a pamiętamy o jej zaległym meczu z Cracovią, który odbędzie się równo za tydzień w środę. Widzów: 350

Flota Świnoujście – GKS KATOWICE 3:1

Więcej o meczu w innych miejscach na naszej stronie. Widzów: 1568

Olimpia Grudziądz – Cracovia Kraków 2:0

Oba zespoły miały tym spotkaniem udowodnić przed sezonowe przypuszczenia. Udało się tylko Olimpii, która pokazała, że będzie czarnym koniem rozgrywek, natomiast, co z promocją Krakusów? Będzie ciężko „Pasom” powrócić do elity, już po roku. Przewaga gospodarzy w pierwszej połowie była ogromna, zespół Cracovii został po prostu stłamszony. Już w 8. minucie – Pilarz świetnie obronił uderzenie – Kryszaka. 4. minuty później było już 1: 0, a gola po podaniu – Cieślińskiego zdobył – Maciej Rogalski. Po kolejnych 3. minutach gry, było już 2: 0, a głową piłkę do siatki skierował – Staniek. Czy piłkarze Cracovii dojechali na ten mecz? Chyba nie. 29. minuta – Ruszkul wychodził sam na sam z – Pilarzem i trafia w poprzeczkę, 32. minuta huknął jak z armaty – Ruszkul, broni – Pilarz, dobija – Woźniak, lecz piłka minimalnie mija bramkę. Cracovia w końcu się ocknęła, lecz do przerwy nic już nie wskórała. Druga odsłona to dwie dogodne, lecz niewykorzystane sytuacje gości. Najpierw – Suworov, a następnie – Stelbecki zatrudnili – Michała Wróbla. Bohaterem meczu z pewnością jest jednak bramkarz Cracovii – Krzysztof Pilarz, który najpierw kapitalnie obronił strzał – Cieslińskiego z 6. metrów, a następnie w 81. minucie rzut karny – Szczota. Podsumowując, absolutnie zasłużone zwycięstwo Olimpii Grudziądz. Widzów: 1500

Polonia Bytom – Arka Gdynia 0:1

Damian Krajanowski show! Tak należałoby podsumować dzisiejszy mecz przyjaźni w Bytomiu. Piłkarz gości rozegrał kapitalne zawody, będąc aktywnym przez cały mecz. W dodatku to jego gol z 19. minuty, przerwał złą passę – Arki. Za dużo nie ma, co się rozpisywać o tym spotkaniu. Arka przeważała przez 90. minut i mogła wygrać wyżej. Bytomianie nadal bez wygranej. Widzów: 1154

Sandecja Nowy Sącz – Okocimski KS Brzesko 4:3

Pierwsza połowa meczu pokazała w 100% mankamenty Sandecji. Nieskuteczność i dziurawa obrona. Gospodarze zaczęli bardzo dobrze, gdyż wyszli na prowadzenie już w 5. minucie za sprawą – Bartosza Szeligi, który skierował futbolówkę do pustej bramki. Choć już w 2. minucie – Pyciak mógł pokonać groźnym strzałem – Cabaja. W 8 .minucie sytuacji sam na sam z bramkarzem Sandecji nie wykorzystał – Cisse. W 13. minucie czarnoskóry piłkarz gości zrehabilitował się, asystując przy golu na 1: 1 – Rafała Ceglińskiego. W 23. minucie – Cisse znów znalazł się „oko w oko” z – Cabajem i tym razem bez kłopotów pokonał byłego golkipera – Cracovii. Chwilę wcześniej, doskonałą sytuację zmarnowali „Sączersi”. Bardzo ważne, być może kluczowe dla losów całego meczu wydarzenie, miało miejsce w 37. minucie. Wówczas drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał piłkarz gości – Konrad Wieczorek. Jeszcze przed przerwą dwie znakomite okazje zmarnowali piłkarze Sandecji. Najpierw – Mróz, a potem – Burkhardt. Drugą połowę znakomicie rozpoczęli gospodarze i już w 53. minucie – Arkadiusz Aleksander, głową doprowadził do wyrównania. W 62. – Aleksander zmarnował dogodną okazję, a 4. minuty później – Kamil Szymura uchronił Sandecję przed stratą bramki. Obrona „Sączersów” grała bardzo nie poradnie i w końcu wykorzystał to – Okocimski, który za sprawą – Łukasza Zaniewskiego ponownie wyszedł na prowadzenie i to mimo gry w osłabieniu. Niestety dla gości, taki stan rzecz trwał ledwie 2. minuty, gdyż szybko do remisu płaskim uderzeniem po ziemi doprowadził znów – Aleksander. Na dwie minuty przed końcem, znakomita akcję przeprowadził – Adrian Świątek, zagrał do –Arkadiusza Aleksandra, a ten do pustej bramki wpakował futbolówkę, zaliczając tym samym hat-tricka. Szczęśliwe zwycięstwo Sandecji przed własna publicznością. Widzów: 1500

Zawisza Bydgoszcz – Dolcan Ząbki 1:1

Dużego kalibru niespodzianka w Bydgoszczy. Rozpędzony – Zawisza szczęśliwie remisuje z Dolcanem, unikając pierwszej w sezonie porażki dopiero w 92. minucie. Pierwsza połowa bardzo wyrównana z szansami po obu stronach. Najlepszą akcję pierwszych trzech kwadransów, zmarnowali jednak „niebiesko-czarni”, a konkretnie – Tomasz Chałas, najaktywniejszy zawodnik pierwszej odsłony. Drugą połowę od gola rozpoczął – Dolcan. W 52. minucie spotkania, rzut wolny dla przyjezdnych wykonywał – Piesio, jego uderzenie „wypluł” przed siebie – Witan, a czający się w polu karnym – Piątkowski, wykorzystując błąd obrońców, strzelił bramkę. Odpowiedź gospodarzy była błyskawiczna, gdyż – Daniel Mąka w 62. minucie, umieścił piłkę w siatce, arbiter gola nie uznał, dopatrując się spalonego. Od 78. – 81. minuty, Zawisza zmarnował 3. bramkowe okazje, z których nagle wykluła się kontra dla gości. Witan wyszedł jednak obronną ręką, z sytuacji „oko w oko” z – Jakubikiem. W 89. minucie świetnie broni – Leszczyński, strzały najpierw – Mąki, a potem – Abbota. Upór w atakach – Zawiszy przyniósł w końcu efekt w postaci gola na wagę remisu. Stefańczyk „wrzuca” do – Mąki i mamy wyrównanie. Emocjonujący przebieg meczu i bardzo zaskakujący wynik. Zawisza wciąż wiceliderem, do Floty traci już jednak 4. punkty. Widzów: 4500

W zakończonej 8. kolejce spotkań w przedsionku ekstraklasy, aż 7. razy górą byli gospodarze, raz goście, a jeden mecz został nie rozstrzygnięty. Padło 25 goli co daje niezłą średnią 2,7 na mecz, natomiast frekwencja jest zatrważająca. 9 spotkań z wysokości trybun obejrzało zaledwie 11 572 widzów, w tym aż 4500 w Bydgoszczy. Średnia widownia na spotkanie 1285.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga