Dołącz do nas

Siatkówka

Podsumowanie I rundy sezonu 2016/17 – część 1

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Podsumowanie pierwszej rundy sezonu 2016/17 zacznijmy oczywiście od oceny występów GKS-u.

Przed jego rozpoczęciem wielu sympatyków GieKSy liczyło na dobrą grę naszego zespołu oraz miejsce w środku ligowej stawki. I po części to się sprawdziło, po części… Bilans sześciu zwycięstw do dziewięciu porażek byłby do przyjęcia gdyby zwycięstwa odniesione zostałyby tylko z ekipami o podobnym potencjale do naszego. Niestety, a właściwie to stety, udało się GKS-owi wygrać i to na wyjazdach z wicemistrzem Polski – Resovią 3:2 oraz z czołowym klubem poprzedniego sezonu – LOTOS-em Treflem Gdańsk 3:0. Obie te wygrane zgodnie uznano w środowisku siatkarskim jako duże niespodzianki. Gdyby odliczyć te dwie wygrane to dorobek zwycięstw GKS-u byłby nad wyraz skromny.

I rundę fazy zasadniczej można podzielić na takie trzy części. W pierwszej GKS mierzył się z przeciwnikami o zbliżonym potencjale i w tych sześciu kolejkach odniósł trzy zwycięstwa. Pewne wygrane u siebie z Łuczniczką i Częstochową oraz na wyjeździe z BBTS-em. Z przegranych ogromny żal był po spotkaniu z Effectorem, który jako jedyny mecz odbył się w Spodku i szkoda niewykorzystania tej całej otoczki i zainteresowania jakie towarzyszyło temu wydarzeniu. Przegrana tym bardziej boli, bo jak pokazał koniec tej rundy, to kielczanie grają po prostu przeciętnie i był to rywal absolutnie w naszym zasięgu. Podobnie w przypadku porażki z MKS-em Będzin 1:3, nawet w spotkaniu wyjazdowym GKS powinien pokusić się o jakąś zdobycz punktową. I tylko przegrana w Olsztynie 0:3 nie podlegała żadnej dyskusji, był to pierwszy mecz na obcym parkiecie w PlusLidze GKS-u, więc można zrzucić to na karb braku doświadczenia. Za tę część ligową GieKSie należy się ocena „trójki z plusem”.

Druga część terminarza składała się z meczów z absolutną czołówką polskich drużyn plus starcie z drugim z beniaminków. Do tych spotkań przystępowaliśmy z pewnymi obawami licząc tak realnie na wygraną tylko z Espadonem. Ten mecz udało się, nie bez kłopotów wygrać za trzy punkty. Za to w starciu z najlepszą czwórką drużyn w Polsce, GKS odniósł dwie sensacyjne wygrane z Resovią oraz LOTOS-em, będąc na ustach całej siatkarskiej Polski. Przegrane z ZAKSĄ oraz ze Skrą (oba mecze jako jedyne pokazywane w telewizji „na żywo”) nie podlegały żadnej dyskusji, w nich można było zobaczyć jak spora różnica dzieli nasz zespół o czołowych ekip w kraju. Po wygranej w Gdańsku – GKS z bilansem 6 zwycięstw i 5 porażek – był na 7 miejscu w tabeli, co świetnie rokowało na kolejne spotkania. Za tę część ligową można dać GieKSie ocenę „czwórkę” za oczywiście dwie niespodziewane wygrane i sam styl gry zaprezentowany w tych meczach.

 

Trzecia część rundy to cztery spotkania z ekipami z potencjałem oraz w naszym zasięgu. O ile jeszcze w Lubinie GieKSa przegrała 2:3 po walce – tu też była realna szansa na doniesienie zwycięstwa, to już ostatnie trzy mecze to równia pochyła, gdzie było widać już troszkę zmęczenia trudami rozgrywek, porażki z Czarnymi oraz Jastrzębskim były poniesione naprawdę w kiepskim stylu. Przegrane spotkanie z Politechniką to już zostało stracone na własne życzenie, mając ten mecz przy prowadzeniu 2:1 pod kontrolą, a również i klasa sportowa tego przeciwnika dawała realną szansę na ich pokonanie. I tak w sumie korzystne wrażenie jakie pozostawił po sobie nasz zespół (po 11 kolejkach) zostało tymi czterema porażkami zatarte, szkoda… Za ten okres ligowy należy się GieKSie ocena „dwójka” zamiast mimo wszystko „jedynki” ponieważ GKS zdobył w tych meczach choć dwa punkty.

Ogólnie można całą te rundę ocenić na „trójkę z plusem”. Gdybyśmy mieli bilans 8 zwycięstw do 7 porażek to moglibyśmy być zadowoleni z postawy naszych siatkarzy, a na pewno były szanse na wygranie i nawet jeszcze trzech meczów z tych dziewięciu przegranych. Jeśli chodzi o sam poziom gry, to zabrakło GKS-owi stabilizacji formy i to nawet nie w przekroju następujących po sobie meczów, ale nawet w czasie jednego rozgrywanego spotkania. Część siatkarzy oczywiście dopiero zaczynała stawiać swoje pierwsze kroki na parkietach PlusLigowych, ale z drugiej strony więcej można było się spodziewać po grze tych bardziej doświadczonych. W porównaniu do występów na parkietach pierwszoligowych, nie funkcjonowała już tak dobrze zagrywka, choć z drugiej strony na parkietach PlusLigi są zapewne lepsi przyjmujący i tyle. Poprawiła się za to gra blokiem, coś co szwankowało w 1 lidze, to tutaj osiągnięto progres, aczkolwiek wciąż są spore rezerwy w tym elemencie gry. Skuteczność w ataku też mogłaby być na wyższym poziomie, to głównie z tego powodu mieliśmy problemy z wygrywaniem poszczególnych setów. Do rozegrania też można by mieć pewne zastrzeżenia, choć tu należy się rozgrzeszenie, ponieważ rozgrywający nie miał często łatwego zadania z uwagi na słabe, by nie powiedzieć wprost, na żenująco słabe przyjęcie. Do różnego rodzaju statystyk należy mieć troszkę dystansu, ale trudno przejść do porządku dziennego nad faktem, że GKS ma najgorsze przyjęcie z całej ligi! Przyjęcie perfekcyjne na poziomie 17% oraz skuteczność przyjęcia na poziomie 10%, to kompromitująco słaby wynik. Tylko dwie drużyny ligowe miały bardzo zbliżony poziom tego elementu siatkarskiego, mianowicie AZS Olsztyn oraz Cuprum Lubin, co nie przeszkodziło im to w odniesieniu po 10 zwycięstw, ponieważ ten niedostatek nadrabiały mocno skutecznym atakiem. Bez wątpienia słabe przyjęcie GieKSy to pięta achillesowa tego zespołu.

 

Oceny poszczególnych pozycji:

rozgrywający – na barkach naszego kapitana Marco Falaschiego spoczywało odpowiednie rozgrywanie, co różnie to w poszczególnych spotkaniach wyglądało, ale tak jak napisałem wyżej, troszkę usprawiedliwia to słabe przyjęcie swoich kolegów, co nie ułatwiało mu zadania. Włoch dobrze prezentował się również w bloku zatrzymując od czasu do czasu akcje przeciwnika. Maciej Fijałek wchodził raczej tylko na podwójną zmianę, którą stosował często trener Piotr Gruszka i starał się wtedy maksymalnie pomóc drużynie, bez żadnych fajerwerków.

atakujący – z uwagi na przyjazd do Katowic z niezaleczoną kontuzją Belga, Gerta Van Walle, od początku sezonu szansę gry dostał Karol Butryn. I o dziwo, młody, niedoświadczony zawodnik wykorzystał swoją szansę stanowiąc o sile ataku GieKSy. Oczywiście nie był wstanie utrzymać równej i wysokiej formy przez całą rundę, ale i tak należą się mu słowa pochwały za swą postawę. Natomiast Belg ściągany z myślą o grze w pierwszej szóstce, z czasem grywał coraz więcej i zastępował w słabszych okresach Karola, aż w samej końcówce rundy grał już na tyle solidnie, że można było być zadowolonym z jego gry, szczególnie w spotkaniu z Politechniką. Oczywiście w takim siatkarzu, z jego doświadczeniem międzynarodowym oraz umiejętnościami należy pokładać większe oczekiwania i tu jest na pewno jeszcze sporo rezerw, jeśli chodzi o to co może dać naszej drużynie.

środkowi – zarówno Tomasz Kalembka jak i Bartłomiej Krulicki słabsze spotkania przeplatali dobrymi i niestety najczęściej w meczu tylko jeden z nich prezentował odpowiedni poziom. Obaj zaliczyli podobną ilość punktowych bloków, ponadto Kalembka dokładał dobrą zagrywkę. Zabrakło więcej gry wyblokiem na siatce, co ułatwiłoby partnerom z drużyny w lepszej grze obronnej. Zmiennik Paweł Pietraszko grywał mało, z rzadka opuszczając kwadrat dla rezerwowych, potem dostawał więcej szans od trenera zaczynając nawet w pierwszej szóstce, ale na pewno nie może być zadowolony ze swojej postawy na parkiecie. Pod koniec rundy zmagał się z urazem, wchodząc tylko zadaniowo na boisko, jako joker na zagrywkę, więc graliśmy wtedy tylko dwójką graczy na tej pozycji. Niestety zabrakło jeszcze jednego siatkarza na tej pozycji (każdy klub w PlusLidze ma czterech środkowych w swojej kadrze), aby zwiększyć możliwość rotacji.

przyjmujący – najlepiej należy ocenić grę Serhija Kapelusa, naszego najwięcej punktującego siatkarza. Ukrainiec od początku do końca rundy był szóstkowym graczem GieKSy i w przekroju tych piętnastu spotkań, był najrówniej grającym zawodnikiem GKS-u. Kapelus zdobył najwięcej punktów, ale i tak jego skuteczność w ataku mogłaby być na wyższym poziomie – na 389 ataków skończył zaledwie 163 co daje 42% skuteczności. Widać jak na dłoni, że tkwią tu spore rezerwy w grze Ukraińca. Michał Błoński oraz Rafał Sobański na zmianę partnerowali na boisku Kapelusowi. Na początku sezonu oraz na końcu grywał Michał, a w środkowej części grał Rafał. Obaj siatkarze dobre spotkania przeplatali słabszymi i również u nich skuteczność w ataku mogłaby i powinna być większa. Osobna kwestia to zadanie za którą są ci siatkarze rozliczani w pierwszej kolejności czyli przyjęcie i gra w obronie. Tak jak wspomniałem wyżej, najsłabsze przyjęcie pod względem statystycznym z całej ligi, chluby naszym zawodnikom nie przynosi i tu jest największy problem w naszym zespole. Jak temu zaradzić? Nie jestem przekonany czy nawet nasz sztab szkoleniowy zna odpowiedź na to pytanie.

libero – trener Piotr Gruszka dawał szansę gry obu graczom na tej pozycji. Sezon zaczął Bartosz Mariański grając na przyjęciu i w obronie. Potem wszedł do gry, ale tylko w obronie Adrian Stańczak. Następnie całe mecze rozgrywał Stańczak, by ponownie wrócić do gry opcją na obu libero. Ogólnie obaj gracze zaprezentowali się solidnie, ale bez fajerwerków, nie było jakiegoś spotkania, gdzie kluczową rolę odegrał któryś z nich. Zresztą przeciwnicy GKS-u również potrafią czytać statystyki i w czasie meczów starali się w zagrywce omijać naszych libero, serwując głównie na przyjmujących, wiedząc gdzie jest problem GKS-u w tym elemencie gry.

 

Krótkie podsumowanie całej ligi

Faworyci rozgrywek mają się dobrze i nic nie wskazuje na to aby miało się to zmienić. Medaliści z zeszłego sezonu przewyższają pozostałą stawkę drużyn o klasę, ale trudno się dziwić biorąc pod uwagę ich budżety oraz siatkarzy jakich posiadają w swoich kadrach. Zamiast czwartego w poprzednim roku gdańskiego LOTOS-u, do ścisłej czołówki dołączył troszkę niespodziewanie Jastrzębski Węgiel. Gra jastrzębian oparta jest w głównej mierze na skuteczności Salvadora Olivy, który zdobył najwięcej punktów z całej ligi – aż 330 oczek! – oraz Macieja Muzaja, ostatnio nie występującego z uwagi na kontuzję. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że właśnie klub z Jastrzębia wraz z ZAKSĄ, Skrą oraz Resovią zagra w play-offie o medale mistrzostw Polski.

Z czołówką próbują utrzymać kontakt drużyny AZS-u Olsztyn, Cuprum Lubin oraz LOTOS-u Trefla Gdańsk. Tylko wygrane mecze z pierwszą czwórką ekip może dać szansę na realne powalczenie o strefę medalową. Czy jest to możliwe? Śmiem wątpić. Kolejna czwórka drużyn wydaje się tworzyć taki solidny środek tabeli. Czarni Radom, GKS Katowice, MKS Będzin oraz Politechnika Warszawska będą walczyć „tylko” albo „aż” o jak najwyższe miejsce w tabeli.

Reszta stawki czyli Effector Kielce, BBTS Bielsko-Biała, Espadon Szczecin, Łuczniczka Bydgoszcz oraz AZS Częstochowa musi się skupić nad tym, jak nie zając ostatniego miejsca w tabeli, zmuszające do gry w barażach o utrzymanie w PlusLidze z przeciwnikiem pierwszoligowym. W takim starciu zapewne dużą rolę będą odgrywały nerwowość i lepsze radzenie sobie ze stresem, a że umiejętności tych ekip nie są najwyższe i forma przeciętna, to różnie taka konfrontacja może się zakończyć. Kogo może spotkać ten los? Na dziś ciężko wytypować tego nieszczęśnika, kluczowe dla tej rywalizacji będą zapewne mecze bezpośrednie, zaryzykuję twierdzenie, że w barażach zagra Espadon.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga