Wtorkowego wieczoru hokeiści GieKSy ulegli drużynie Cracovii 1-4, po raz pierwszy w tym sezonie przegrywając na własnym lodowisku.
Spotkanie rozpoczęło się od szybkiego ataku gospodarzy, podczas którego już w 50 sekundzie meczu Filip Drzewiecki wpisał się na listę strzelców. Asystowali Justin Chwedoruk oraz Luke Popko. Po bramce goście od razu próbowali doprowadzić do wyrównania, jednak Zane Kalemba dobrze się spisywał. W dalszej części tercja była wyrównana, zarówno goście jak i gospodarze stwarzali sytuacje, jednak nie potrafili ich wykorzystać. Dopiero w 13 minucie Adrian Kowalówka pokonuje Zane’a Kalembę. Krążek wpada do bramki po rękawicy bramkarza. Po straconej bramce hokeiści GieKSy próbują odrobić straty, jednak nadziewają się na kontrę Cracovii i za sprawą Petra Dvoraka na tablicy widnieje już wynik 1-2. Gra stawała się coraz bardziej agresywna, na lodzie wylądował Justin Chwedoruk, potrącony przez gracza Cracovii, a sprawiedliwość spróbował wymierzyć Filip Drzewiecki.
Ostatnia sytuacja tej tercji to strzał krakowskiej drużyny. Strzelony krążek jakoś znalazł drogę do naszej bramki i wpadł do niej w trakcie sygnału syreny. Sędziowie bramkę uznali, co spowodowało gorące protesty zarówno hokeistów, jak i kibiców zgromadzonych w Satelicie.
W drugiej tercji gra naszej drużyny całkiem się rozstroiła. Stwarzaliśmy dość sporo sytuacji, które kończyły się albo niecelnym podaniem, albo były zatrzymywane przez obrońców krakowskiej drużyny. Można powiedzieć, że nasi hokeiści walili głową w wielki krakowski mur, którego nie udawało im się przebić. Pod koniec tercji zostaliśmy nawet zamknięci w zamku, mimo braku osłabienia.
Trzecia tercja rozpoczęła się od próby zdobycia szybkiej bramki, jednak GKS-owi nie udało się powtórzyć sytuacji z początku spotkania. Do gry powoli wkradało się coraz więcej kar, dochodziło do spięć miedzy drużynami. Podczas jednego z naszych osłabień tracimy ostatnią w tym meczu bramkę, a do końca spotkania mimo dużej ilości prób nie udaje się zmienić wyniku.
Trener Jacek Płachta o meczu.
Dzisiaj nie zagraliśmy takiego hokeja, jaki bym chciał. Nie byliśmy agresywni, graliśmy otwartą grę. Z drużyną taka jak Cracovia nie można grać otwartego hokeja. Dwie, trzy kontry i jesteśmy drużyną, która musi gonić wynik. Graliśmy tylko przez ostatnie 20 minut, w pierwszych 40 to nie był nasz hokej. Wydaje mi się że byliśmy dzisiaj wolniejsi, Cracovia była bardziej agresywna. Na pewno było to spowodowane ostatnim ciężkim meczem, który graliśmy praktycznie na trzy piątki. Dzisiaj Cracovia była lepsza, gratulacje dla trenera Rohacka.
Robercik
GieKSiorz
3 października 2012 at 15:45
Byłem na tym meczu. GKS z przewagą 2 zawodników w 3 tercji kilka razy nie potrafili pokonac bramkarza Cracovii Radziszewskiego :/. Daj spokój, poprostu nieskuteczni byli :/. Mam nadzieje ze wygrają z sosowiczanami na wyjezdzie. Trzymać sie !!