Dzisiejszego popołudnia kibice zgromadzeni na lodowisku katowickiego Spodka obejrzeli pierwszą od dawna przegrana GieKSy na własnym lodzie. Jednak nikt ze zgromadzonych nie może odmówić naszym zawodnikom zaangażowania i chęci wygranej. Przy prezentacji drużyny małe zaskoczenie – zabrakło w składzie Ondreja Raszki, który w ostatnich meczach zachowywał czyste konto. Ze względu na wiadomą sytuację organizacyjną pierwsza myśl jaka przyszła – kolejny zawodnik który opuścił pokład hokejowej GieKSy. Na „szczęście” powód jego nieobecności był inny – podczas ostatniego treningu niefortunnie został trafiony krążkiem w kolano i uznano, że nie może dzisiaj zagrać. Życzymy szybkiej rekonwalescencji 🙂 Zamiast Ondreja w bramce pojawił się Nikifor Szczerba, który w tym sezonie nie pojawił się na tafli ani razu.
Mecz można śmiało określić mianem „meczu walki”. Drużyny nie odpuszczały, często dochodziło do małych spięć. Widać gracze Unii chcieli odgryźć się za porażkę na własnym lodowisku podczas pierwszej rundy rozgrywek. W szeregach gości mogliśmy oglądać naszych byłych graczy – Filipa Komorskiego i Kamila Kalinowskiego, oraz Adama Żogałę, który występował u nas w ostatnim sezonie I Ligi.
Pierwsza bramka dla Unii padła po zamieszaniu pod naszą bramką. W całym zamieszaniu Stachura posłał krążek do naszej bramki. Na minutę przed końcem tercji grając w przewadze Maciej Szewczyk przy asyście Marcina Słodczyka i Tobiasza Bigosa doprowadza do remisu popisując się kapitalnym strzałem z głębi tercji.
Druga tercja to przede wszystkim kontuzja naszego byłego napastnika – Filipa Komorskiego. Podczas gry bardzo pechowo się przewrócił i ślizgając się uderzył nogami o bandę. Nie był w stanie samodzielnie opuścić tafli. Kilka minut później gra została przerwana i na lodowisku pojawili się sanitariusze z noszami. Z najnowszych informacji wynika, że Komorski doznał złamania kości piszczelowej. Mamy nadzieję, że szybko powróci na polskie lodowiska.
W tej tercji tracimy również dwie bramki, i na ostatnią przerwę zjeżdżamy do szatni z wynikiem 1-3.
Trzecia tercja to bardzo agresywna gra GieKSy. Nasi napastnicy dużo czasu spędzili w tercji Oświęcimian, kilka razy znajdywali się w sytuacji sam na sam, jednak albo trafiali w bramkarza albo byli trafiani przez obrońców Unii, którzy faulami zagradzali drogę do swojej bramki. Martin Przygrodzki na minutę przed końcem spotkania strzelił drugą bramkę dla GieKSy ponownie rozbudzając nadzieje kibiców obecnych w Satelicie na wyrównanie i dogrywkę. Niestety 50 sekund nie wystarczyło aby wyrównać i porażka stała się faktem.
Poniżej wypowiedzi trenerów po meczu.
HC GKS Katowice – Unia Oświęcim 2-3 (1-1; 0-2; 1-0)
Najnowsze komentarze