Dołącz do nas

Hokej

[RELACJA] 92 minuty gry… i koniec marzeń

Avatar photo

Opublikowany

dnia

26 marca w Krakowie odbył się szósty mecz w półfinałowej rywalizacji fazy play-off Polskiej Hokej Ligi pomiędzy TAURON KH GKS-em Katowice i Comarch Cracovią. Krakowianie trzeci raz z rzędu stanęli przed szansą na zakończenie serii i awans do półfinału, a Katowiczanie liczyli, że uda im się doprowadzić do siódmego meczu. W składzie GieKSy awizowany był Dusan Devecka, ale już w pierwszej tercji można było go zobaczyć obok naszej ławki w klubowym dresie.

Niewiele działo do 3 minuty meczu, kiedy to obrońca Cracovii łatwo dał odebrać sobie krążek pod własną bramką, następnie Wronka dograł do Rohtli, ale ten z bliska trafił prosto w bramkarza. Po chwili krążek przetoczył się przez nasze pole bramkowe, ale nikt nie skierował go do odsłoniętej bramki. Lekką przewagę na lodzie zyskali gospodarze, ale to GieKSa zdobyła pierwszą bramkę. W 8 minucie Laakkonen zostawił krążek wjeżdżającemu za nim do tercji Tuhkanenowi, a ten dograł do Martina Cakija, który z bliska pokonał Miloslava Koprivę. Minutę później dwukrotnie naszej bramce zagroził Damian Kapica – najpierw próbował wepchnąć się przed naszą bramkę, ale do końca pilnował go Krawczyk, a następnie z bardzo bliska trafił do łapawicy Lindskouga. Mecz zaczął nabierać intensywności, lecz wciąż obie drużyny wybierały raczej bezpieczne warianty. W 15 minucie Rompkowski z Bychawskim chcieli ciałem trafić rozpędzonego Fraszkę, ale nasz zawodnik sprytnie ich wyminął i trafili sami siebie. Kilkanaście sekund później Fraszko otrzymał karę za spowodowanie upadku przeciwnika. Dwa potężne strzały na ciało przyjął Maris Jass – po pierwszym zdołał się podnieść i dalej bronić osłabienia, po drugim obolały zjechał do boksu. Na 103 sekundy przed końcem tercji Svec popchnął Urbanowicza na bandę i trafił za to na ławkę kar. Po 20 minutach prowadziliśmy 1:0.

Drugą część spotkania rozpoczęliśmy mając jeszcze 17 sekund w przewadze, ale nawet nie zdołaliśmy w tym czasie wjechać do tercji Cracovii. W 24 minucie okres dobrej gry GieKSy zwieńczony został szybkim strzałem Sawickiego po podaniu Fraszki, ale Kopriva był jeszcze szybszy. 2 minuty później po błędzie Wanackiego Kapica miał czystą sytuację, lecz uderzył niecelnie. GKS dobrze prezentował się w defensywie pod względem taktycznym. W 31 minucie nieco przypadkowo krążek trafił do ustawionego przed bramką Csamango, ale trafił on w parkany Lindskouga. Po chwili Łopuski wywalczył krążek w tercji neutralnej, oddał strzał, który Kopriva odbił tak, że ,,guma” trafiła do Malasińskiego, ale ten nie trafił z ostrego kąta do pustej bramki. Sytuacja ta szybko się zemściła, bo do wyrównania doprowadził Vachovec. Gol ten podziałał motywująco na Krakowian, którzy od razu zaczęli szukać drugiej bramki. W 36 minucie na ławkę kar jednocześnie zostali odesłani Rohtla i Krawczyk. Udało nam się przetrwać pełne 2 minuty w podwójnym osłabieniu. W 39 minucie Cracovia otrzymała karę techniczną za nadmierną ilość zawodników na lodzie. Po drugiej tercji GKS remisował z Cracovią 1:1.

W pierwszych sekundach trzeciej tercji Łopuski jeszcze w przewadze zdecydował się na strzał z ostrego kąta, z którym bez problemu poradził sobie Kopriva. W 45 minucie Starzyński wygrał bulik w tercji ofensywnej, Jyrkkio szybko oddał strzał, po którym stworzyło się małe zamieszanie, Starzyński był bliski zdobycia bramki, ale Kopriva odbił krążek parkanem. Tercja ta przypominała bardziej partię szachów, niż mecz hokejowy. W 50 minucie karę za przeszkadzanie otrzymał Rompkowski. Spędziliśmy sporo czasu w tercji Cracovii, ale nie znaleźliśmy sposobu na ich defensywę. Po chwili Kapica wyminął Jassa i wyszedł sam na sam na Lindskouga, lecz górą był nasz bramkarz. W 55 minucie kąśliwy strzał oddał Malasiński, ale także z nim poradził sobie Kopriva. Chwilę później indywidualną akcję przeprowadził Bepierszcz i zatrzymała się ona na naszych obrońcach. W 57 minucie karę meczu za atak na głowę otrzymał Marek Strzyżowski. Oznaczało to, że do końca tercji musieliśmy grać w osłabieniu. Minutę później karę za zahaczanie otrzymał Łopuski, co jeszcze bardziej pogorszyło naszą sytuację. 50 sekund później Zygmunt przytrzymał kij Rohtli, przez co graliśmy w trzech przeciwko czwórce. Do końca tercji nie padła żadna bramka, co oznaczało dogrywkę.

,,Czwartą tercję” rozpoczęliśmy od wybronienia końcówki kary Strzyżowskiego, którą odsiadywał Patryk Wronka. Po powrocie do gry w pełnych składach wciąż jednak to Cracovia przeważała na lodzie. W 66 minucie Laakkonen zahaczał atakującego rywala i został odesłany na ławkę kar. Błąd popełnił Lindskoug, który chciał wybijać krążek, ale trafił w zawodnika Cracovii, który najpierw trafił w słupek, a dobitka jakimś cudem została zablokowana przez naszego bramkarza do spółki z Jassem. Pod koniec kary Lindskoug kapitalnie odbił strzał Jezeka z bardzo dobrej pozycji. Po chwili Tvrdon z Domogałą wyszli dwóch na jednego, ale podanie tego pierwszego przeciął Krawczyk. Gospodarze cały czas dominowali na tafli. Złotego gola mógł zdobyć Fraszko po podaniu Wronki, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Chwilę później po błędzie Cakajika Kapica uderzył z pierwszego krążka po dograniu Bepierszcza, ale ,,guma” minęła bramkę. Nasi zawodnicy z minuty na minutę popełniali coraz więcej błędów, a w grze utrzymywał nas Lindskoug. W 74 na ławkę kar sędziowie odesłali Martina Cakajika. Po zakończeniu jego kary sfaulowany został Malasiński. O czas poprosił trener Tom Coolen. Po strzale Cakajika z niebieskiej Kopriva odbił krążek górnym końcem kija. W 79 minucie Fraszko strzelił Koprivie między parkanami, a krążek tuż sprzed linii wybił obrońca Cracovii. Minutę później bramkarz ,,Pasów” odbił strzał Łopuskiego. Pierwsza tercja dogrywki także nie przyniosła rozstrzygnięcia. Czekała nas 15-minutowa przerwa i kolejna porcja hokeja.

Obie drużyny od początku drugiej dogrywki grały bardzo niedokładnie. Tempo meczu mocno spadło, czemu ciężko się dziwić. Nie było praktycznie żadnych klarownych sytuacji. W 89 minucie do niemal pustej bramki nie trafił Tvdron. Po chwili w sytuacji dwóch na jednego znaleźli się Fraszko i Wronki, ale strzał Wronki bez większego problemu odbił Kopriva. W 91 minucie minimalnie niecelnie po indywidualnej akcji uderzył Malasiński. Minutę później Noworyta wybił krążek nad pleksę, a sędzia odesłał go na ławkę kar. Choć to my graliśmy w przewadze, to właśnie wtedy nasze marzenia o złotym medalu zakończył Zygmunt strzelając Lindskougowi między parkanami. TAURON KH GKS Katowice w sezonie 18/19 zagra o brązowy medal.

Comarch Cracovia – TAURON KH GKS Katowice (0:1, 1:0, 0:0, 1:0d.)
0:1 Martin Cakajik (Niko Tuhkanen, Janne Laakkonen) 7:31
1:1 Michal Vachovec (Miloslav Jachym) 32:36
2:1 Paweł Zygmunt (Mateusz Bepierszcz, Maciej Kruczek) 91:56 4/5

Comarch Cracovia: Kopriva (Kowalówka) – Rompkowski, Bychawski, Bepierszcz, Vachovec, Kapica – Kruczek, Charnaok, Zygmunt, Domogała, Csamango – Jachym, Noworyta, Svec, Jezek, Drzewiecki – Trvdoń, Gajor, Kamiński, Brynkus, Bryniczka.

TAURON KH GKS Katowice: Lindskoug (Kieler) – Devecka, Cakajik, Strzyżowski, Rohtla, Laakkonen – Wanacki, Jass, Łopuski, Pasiut, Malasiński – Jyrkkio, Tuhkanen, Fraszko, Sawicki, Wronka – Skokan, Krawczyk, Yashin, Starzyński, Urbanowicz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    3 kolory

    26 marca 2019 at 22:19

    Szkoda ????

  2. Avatar photo

    Kris

    26 marca 2019 at 22:27

    Niestety ale słabo kondycyjnie drużyna wyglada. Dzięki za walkę. Pewnie będziemy grali z Tychami ale o brąz.

  3. Avatar photo

    Fjodor

    26 marca 2019 at 22:57

    Adi, dodaj, że ze spalonego. Kij hokejowy w dupę sędziemu łopatką do środka!

  4. Avatar photo

    Kris

    26 marca 2019 at 23:14

    Fjodor nie ma co usprawiedliwiać sie bramka ze spalonego. Jak na taka pakę to drużyna słabo zagrała Play Offy. Z Unia sie udało ale na Craxe zabrakło sił.
    Życie toczy sie dalej. Klub trzeba budować od podstaw. Praca z dzieciakami, nowe lodowisko, promować markę hokejowej GieKSy. Najemnicy za kasę dzisiaj grają u nas a jutro już gdzie indziej.
    Emocje były, gra tez była miła dla oka ale kondycji zabrakło na coś więcej.
    Na osłodę klepniemy Tychy w sparingach o brąz.
    Pozdrowionka GieKsiorze!

  5. Avatar photo

    miodek

    30 marca 2019 at 21:37

    Tychom to możecie jedynie buty pucować!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Aleksander Paluszek w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice poinformował o podpisaniu umowy z 24-letnim obrońcą Aleksandrem Paluszkiem. Zawodnik związał się z naszym klubem kontraktem ważnym do 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

Paluszek trafił do GieKSy ze Śląska Wrocław, z którym w minionym sezonie spadł z Ekstraklasy. W barwach ekipy z Dolnego Śląska rozegrał 20 meczów i zdobył w nich jedną bramkę. Rok wcześniej sięgnął z nią po wicemistrzostwo Polski.

Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej 24-latek wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając pięć goli. Wcześniej reprezentował również Górnik Zabrze.

Życzymy powodzenia i sukcesów w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga