Dołącz do nas

Hokej

[RELACJA] 92 minuty gry… i koniec marzeń

Avatar photo

Opublikowany

dnia

26 marca w Krakowie odbył się szósty mecz w półfinałowej rywalizacji fazy play-off Polskiej Hokej Ligi pomiędzy TAURON KH GKS-em Katowice i Comarch Cracovią. Krakowianie trzeci raz z rzędu stanęli przed szansą na zakończenie serii i awans do półfinału, a Katowiczanie liczyli, że uda im się doprowadzić do siódmego meczu. W składzie GieKSy awizowany był Dusan Devecka, ale już w pierwszej tercji można było go zobaczyć obok naszej ławki w klubowym dresie.

Niewiele działo do 3 minuty meczu, kiedy to obrońca Cracovii łatwo dał odebrać sobie krążek pod własną bramką, następnie Wronka dograł do Rohtli, ale ten z bliska trafił prosto w bramkarza. Po chwili krążek przetoczył się przez nasze pole bramkowe, ale nikt nie skierował go do odsłoniętej bramki. Lekką przewagę na lodzie zyskali gospodarze, ale to GieKSa zdobyła pierwszą bramkę. W 8 minucie Laakkonen zostawił krążek wjeżdżającemu za nim do tercji Tuhkanenowi, a ten dograł do Martina Cakija, który z bliska pokonał Miloslava Koprivę. Minutę później dwukrotnie naszej bramce zagroził Damian Kapica – najpierw próbował wepchnąć się przed naszą bramkę, ale do końca pilnował go Krawczyk, a następnie z bardzo bliska trafił do łapawicy Lindskouga. Mecz zaczął nabierać intensywności, lecz wciąż obie drużyny wybierały raczej bezpieczne warianty. W 15 minucie Rompkowski z Bychawskim chcieli ciałem trafić rozpędzonego Fraszkę, ale nasz zawodnik sprytnie ich wyminął i trafili sami siebie. Kilkanaście sekund później Fraszko otrzymał karę za spowodowanie upadku przeciwnika. Dwa potężne strzały na ciało przyjął Maris Jass – po pierwszym zdołał się podnieść i dalej bronić osłabienia, po drugim obolały zjechał do boksu. Na 103 sekundy przed końcem tercji Svec popchnął Urbanowicza na bandę i trafił za to na ławkę kar. Po 20 minutach prowadziliśmy 1:0.

Drugą część spotkania rozpoczęliśmy mając jeszcze 17 sekund w przewadze, ale nawet nie zdołaliśmy w tym czasie wjechać do tercji Cracovii. W 24 minucie okres dobrej gry GieKSy zwieńczony został szybkim strzałem Sawickiego po podaniu Fraszki, ale Kopriva był jeszcze szybszy. 2 minuty później po błędzie Wanackiego Kapica miał czystą sytuację, lecz uderzył niecelnie. GKS dobrze prezentował się w defensywie pod względem taktycznym. W 31 minucie nieco przypadkowo krążek trafił do ustawionego przed bramką Csamango, ale trafił on w parkany Lindskouga. Po chwili Łopuski wywalczył krążek w tercji neutralnej, oddał strzał, który Kopriva odbił tak, że ,,guma” trafiła do Malasińskiego, ale ten nie trafił z ostrego kąta do pustej bramki. Sytuacja ta szybko się zemściła, bo do wyrównania doprowadził Vachovec. Gol ten podziałał motywująco na Krakowian, którzy od razu zaczęli szukać drugiej bramki. W 36 minucie na ławkę kar jednocześnie zostali odesłani Rohtla i Krawczyk. Udało nam się przetrwać pełne 2 minuty w podwójnym osłabieniu. W 39 minucie Cracovia otrzymała karę techniczną za nadmierną ilość zawodników na lodzie. Po drugiej tercji GKS remisował z Cracovią 1:1.

W pierwszych sekundach trzeciej tercji Łopuski jeszcze w przewadze zdecydował się na strzał z ostrego kąta, z którym bez problemu poradził sobie Kopriva. W 45 minucie Starzyński wygrał bulik w tercji ofensywnej, Jyrkkio szybko oddał strzał, po którym stworzyło się małe zamieszanie, Starzyński był bliski zdobycia bramki, ale Kopriva odbił krążek parkanem. Tercja ta przypominała bardziej partię szachów, niż mecz hokejowy. W 50 minucie karę za przeszkadzanie otrzymał Rompkowski. Spędziliśmy sporo czasu w tercji Cracovii, ale nie znaleźliśmy sposobu na ich defensywę. Po chwili Kapica wyminął Jassa i wyszedł sam na sam na Lindskouga, lecz górą był nasz bramkarz. W 55 minucie kąśliwy strzał oddał Malasiński, ale także z nim poradził sobie Kopriva. Chwilę później indywidualną akcję przeprowadził Bepierszcz i zatrzymała się ona na naszych obrońcach. W 57 minucie karę meczu za atak na głowę otrzymał Marek Strzyżowski. Oznaczało to, że do końca tercji musieliśmy grać w osłabieniu. Minutę później karę za zahaczanie otrzymał Łopuski, co jeszcze bardziej pogorszyło naszą sytuację. 50 sekund później Zygmunt przytrzymał kij Rohtli, przez co graliśmy w trzech przeciwko czwórce. Do końca tercji nie padła żadna bramka, co oznaczało dogrywkę.

,,Czwartą tercję” rozpoczęliśmy od wybronienia końcówki kary Strzyżowskiego, którą odsiadywał Patryk Wronka. Po powrocie do gry w pełnych składach wciąż jednak to Cracovia przeważała na lodzie. W 66 minucie Laakkonen zahaczał atakującego rywala i został odesłany na ławkę kar. Błąd popełnił Lindskoug, który chciał wybijać krążek, ale trafił w zawodnika Cracovii, który najpierw trafił w słupek, a dobitka jakimś cudem została zablokowana przez naszego bramkarza do spółki z Jassem. Pod koniec kary Lindskoug kapitalnie odbił strzał Jezeka z bardzo dobrej pozycji. Po chwili Tvrdon z Domogałą wyszli dwóch na jednego, ale podanie tego pierwszego przeciął Krawczyk. Gospodarze cały czas dominowali na tafli. Złotego gola mógł zdobyć Fraszko po podaniu Wronki, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Chwilę później po błędzie Cakajika Kapica uderzył z pierwszego krążka po dograniu Bepierszcza, ale ,,guma” minęła bramkę. Nasi zawodnicy z minuty na minutę popełniali coraz więcej błędów, a w grze utrzymywał nas Lindskoug. W 74 na ławkę kar sędziowie odesłali Martina Cakajika. Po zakończeniu jego kary sfaulowany został Malasiński. O czas poprosił trener Tom Coolen. Po strzale Cakajika z niebieskiej Kopriva odbił krążek górnym końcem kija. W 79 minucie Fraszko strzelił Koprivie między parkanami, a krążek tuż sprzed linii wybił obrońca Cracovii. Minutę później bramkarz ,,Pasów” odbił strzał Łopuskiego. Pierwsza tercja dogrywki także nie przyniosła rozstrzygnięcia. Czekała nas 15-minutowa przerwa i kolejna porcja hokeja.

Obie drużyny od początku drugiej dogrywki grały bardzo niedokładnie. Tempo meczu mocno spadło, czemu ciężko się dziwić. Nie było praktycznie żadnych klarownych sytuacji. W 89 minucie do niemal pustej bramki nie trafił Tvdron. Po chwili w sytuacji dwóch na jednego znaleźli się Fraszko i Wronki, ale strzał Wronki bez większego problemu odbił Kopriva. W 91 minucie minimalnie niecelnie po indywidualnej akcji uderzył Malasiński. Minutę później Noworyta wybił krążek nad pleksę, a sędzia odesłał go na ławkę kar. Choć to my graliśmy w przewadze, to właśnie wtedy nasze marzenia o złotym medalu zakończył Zygmunt strzelając Lindskougowi między parkanami. TAURON KH GKS Katowice w sezonie 18/19 zagra o brązowy medal.

Comarch Cracovia – TAURON KH GKS Katowice (0:1, 1:0, 0:0, 1:0d.)
0:1 Martin Cakajik (Niko Tuhkanen, Janne Laakkonen) 7:31
1:1 Michal Vachovec (Miloslav Jachym) 32:36
2:1 Paweł Zygmunt (Mateusz Bepierszcz, Maciej Kruczek) 91:56 4/5

Comarch Cracovia: Kopriva (Kowalówka) – Rompkowski, Bychawski, Bepierszcz, Vachovec, Kapica – Kruczek, Charnaok, Zygmunt, Domogała, Csamango – Jachym, Noworyta, Svec, Jezek, Drzewiecki – Trvdoń, Gajor, Kamiński, Brynkus, Bryniczka.

TAURON KH GKS Katowice: Lindskoug (Kieler) – Devecka, Cakajik, Strzyżowski, Rohtla, Laakkonen – Wanacki, Jass, Łopuski, Pasiut, Malasiński – Jyrkkio, Tuhkanen, Fraszko, Sawicki, Wronka – Skokan, Krawczyk, Yashin, Starzyński, Urbanowicz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    3 kolory

    26 marca 2019 at 22:19

    Szkoda ????

  2. Avatar photo

    Kris

    26 marca 2019 at 22:27

    Niestety ale słabo kondycyjnie drużyna wyglada. Dzięki za walkę. Pewnie będziemy grali z Tychami ale o brąz.

  3. Avatar photo

    Fjodor

    26 marca 2019 at 22:57

    Adi, dodaj, że ze spalonego. Kij hokejowy w dupę sędziemu łopatką do środka!

  4. Avatar photo

    Kris

    26 marca 2019 at 23:14

    Fjodor nie ma co usprawiedliwiać sie bramka ze spalonego. Jak na taka pakę to drużyna słabo zagrała Play Offy. Z Unia sie udało ale na Craxe zabrakło sił.
    Życie toczy sie dalej. Klub trzeba budować od podstaw. Praca z dzieciakami, nowe lodowisko, promować markę hokejowej GieKSy. Najemnicy za kasę dzisiaj grają u nas a jutro już gdzie indziej.
    Emocje były, gra tez była miła dla oka ale kondycji zabrakło na coś więcej.
    Na osłodę klepniemy Tychy w sparingach o brąz.
    Pozdrowionka GieKsiorze!

  5. Avatar photo

    miodek

    30 marca 2019 at 21:37

    Tychom to możecie jedynie buty pucować!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga