Dołącz do nas

Piłka nożna

[RELACJA] Na stadionie Króla królowała GieKSa!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Piłkarze GKS-u zainaugurowali sezon 2022/23 na Stadionie im. Władysława Króla przy alei Lubelskiej w Łodzi, na którym zmierzyli się z miejscowym ŁKS-em. Oba zespoły spotkały się ponownie po niespełna dwóch miesiącach, kiedy to w meczu ostatniej kolejki poprzedniego sezonu lepsi okazali się katowiczanie. 

W wyjściowym składzie GieKSy jedynym nowym nabytkiem, który pojawił się na boisku od początku meczu, był Marcin Wasielewski, który poprzednio występował w Niecieczy. Sporym zaskoczeniem okazał się wybór młodzieżowca na to spotkanie, a konkretnie – Alana Bróda, chociaż było to coś, na co wielu kibiców od dawna czekało. 

Chwilę po godzinie 20:00 sędzia Patryk Gryckiewicz rozpoczął spotkanie, a pierwsze minuty bardziej mogły podobać się sympatykom gospodarzy, których zawodnicy powoli budowali swoje akcje ofensywne. Katowiczanie z kolei nisko ustawieni czekali na rozwój sytuacji i na okazję do kontrataku. Ta nadeszła w 8. minucie. Z lewej strony Błąd wrzucił piłkę w pole karne, w którym doszło do dużego zamieszania. Finalnie Roginić próbował uderzać na bramkę, lecz piłka odbiła się od Oskara Repki i szczęśliwie wpadła do bramki. Nie ostudziło to zapału łodzian i dalej próbowali wrzutek, których głównym adresatem był Pirulo. W 16. minucie w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Balongo, jednak zawahał się przed oddaniem strzału i ofiarnie wybili piłkę katowiccy defensorzy. Kiedy ŁKS nieskutecznie próbował rozbroić naszą defensywę po raz kolejny błysnęła ofensywa GieKSy. Dośrodkowanie Błąda z rzutu rożnego w 25. minucie w okolice pola bramkowego zostało odbite przez obrońcę ŁKS-u, a to okazało się idealną okazją dla Roginića, który z rozpędu wyskoczył najwyżej i umieścił futbolówkę w siatce. W 32. minucie na środku boiska Figiel agresywnie zawalczył o piłkę, za co został ukarany żółtą kartką, chociaż kibice zgromadzeni na łódzkim stadionie domagali się surowszej kary dla naszego pomocnika. Chwilę później okazję do strzału z okolicy 16. metra miał Dawid Kort, jednak uderzył nad bramką. W doliczonym czasie gry w polu karnym podanie dostał Dawid Kudła, skiksował i gdy wydawało się, że dopadnie do tej piłki Pirulo ubiegł go Jaroszek i wybił daleko, zażegnując niebezpieczeństwa. Pod koniec pierwszej połowy podczas walki o górną piłkę niefortunnie upadł zdobywca drugiej bramki i jeden z architektów pierwszej części gry, który w przerwie został zmieniony przez Jakuba Araka.

Ten już 47. minucie miał okazję na wpisanie się na listę strzelców, kiedy to po podaniu Rogali oddał strzał na bramkę Arndta. Uderzenie jednak okazało się niecelne. Podczas pierwszego kwadransa pierwszej połowy nisko ustawieni byli piłkarze gospodarzy, kilkukrotnie naciskani przez katowiczan zmuszeni byli podawać do swojego bramkarza. Aktywny z przodu był Alan Bród, który mógł liczyć na piłki dogrywane zwłaszcza przez Marcina Wasielewskiego. W 64. minucie nasz wychowanek wychodził z kontrą z własnej połowy, został jednak sfaulowany przez Dawida Korta, który za to taktyczne zagranie został ukarany żółtą kartką. Drugi kwadrans drugiej połowy należał zdecydowanie dla gospodarzy. Grając w ataku pozycyjnym, zamykali katowiczan na własnej połowie. Nasi zawodnicy niejednokrotnie musieli ratować się dalekimi wybiciami „na uwolnienie”. W 71. minucie z 25. metrów strzelał Kort, lecz obok bramki. W 76. minucie przed doskonałą szansą stanął nasz debiutant Alan Bród, który po podaniu Wasielewskiego oddał strzał w kierunku dalszego słupka, minimalnie się myląc. Wydawać się mogło, że końcówka spotkania przyniesie więcej emocji. Podopieczni Kazimierza Moskala jednak nie mogli przebić się przez niemal nieomylną dziś defensywę Rafała Góraka, nie licząc małych przebłysków. Na przykład w 89. minucie Kelechukwu strzelał z około 13 metrów, po raz kolejny niecelnie. W doliczonym czasie gry mógł wpisać się na listę strzelców Dudziński, który moment wcześniej pojawił się na boisku. Zabrakło mu jednak szczęścia. Kibicom w Łodzi ewidentnie brakowało cierpliwości, a pod koniec spotkania było słychać głównie jęki zawodu, gdyż to katowiczanie mogli uznać inaugurację sezonu za udaną. Sędzia Gryckiewcz zakończył spotkanie po doliczeniu czterech minut i piłkarze GieKSy mogą być z siebie zadowoleni. 

16.07.2022, Łódź
ŁKS Łódź – GKS Katowice – 0:2 (0:2)
Bramki: Repka (8), Roginić (24).
ŁKS Łódź: Arndt – Monsalve, Dąbrowski, Okhronchuk (70. Kowalczyk), Balongo (70. Radaszkiewicz), Kort (83. Moreno), Trąbka, Pirulo, Wszołek (61. Kelechukwu), Szeliga, Biel (61. Dankowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Kołodziejski, Rogala – Błąd (75. Szwedzik), Repka, Figiel (90. Urynowicz), Bród (85. Dudziński) – Roginić (46. Arak).
Żółte kartki: Kort, Dąbrowski – Figiel, Kołodziejski.
Arbiter: Patryk Gryckiewicz (Toruń).
Widzów: 6861 (0 gości – zakaz).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Łukasz Z.

    16 lipca 2022 at 22:09

    Bravo,bravo Gieksa! Super początek! Optymizm ma u Nas mocne podstawy!!!

  2. Avatar photo

    Larry

    16 lipca 2022 at 22:36

    Nie pamiętam kiedy wygraliśmy na inaugurację
    Generalnie
    Kapitalna
    Sprawa

  3. Avatar photo

    potf

    17 lipca 2022 at 00:42

    Tak czułem że zapunktujemy w Łodzi. Brawo GIEKSA za dobry mecz i super wynik.

  4. Avatar photo

    Kato

    17 lipca 2022 at 09:34

    Fajnie, wygrana, dobry początek.
    Czekam teraz na ważne mecze.

  5. Avatar photo

    Maks Jurgen

    17 lipca 2022 at 12:23

    Nareszcie dobry początek, oby tak dalej, brawo GieKSa….zmieńcie już tą tabelę , bo ta od dawna nieaktualna..

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Turniej na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z turnieju kibiców GKS Katowice, który odbył się w sobotę 12 lipca na Bukowej. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara.   

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga