Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!
Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.
To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.
Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.
Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.
Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.
Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.
Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.
Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.
Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.
Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.
I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!
A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!
Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.
No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.
Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.
Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.
Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.
Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.
0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.
W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.
Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!
a
12 maja 2017 at 19:49
Sandecja zasluzenie wygrala. Gieksa dzis nic nie grala
fan -club Dortmund
12 maja 2017 at 20:02
dokladnie tak ,sandecja byla o wiele lepszym zespolem i dodajmy ze grali na wyjezdzie…a Gieksa…po prostu dramat ..panie Brzeszczyszykiewicz czy pan ogladasz czasmi powtorki tych meczy gdzie graja twoi podopieczni?????? BO JAK BYS PAN TO OGLADAL TO BYS pan w nocy nie sypial…trabi sie od tygodni ze Gonzo jest kompletnie bez formy i statystuje na boisku,pan z uporem maniaka wystawiasz go do 1 skladu i trzymasz do 70 minuty na boisku!!!!!!!!PRZECIEZ TEN CHLOP Mial z 6 kontaktow z pilka przez cala gre!!!!aBRAMOWICZ GRAJACY POPRAWNIE wchodzi Sapala nie dajacy kompletnie nic druzynie…w obronie te chlopy nie maja sily zeby pilke kopnac…kazde podanie za slabe zawodnik otrzymujacy pilke musi zrobic 3 kroki do pilki bo inaczej ona by chyba nie doleciala..w pomocy co druga pilka to strata…bramkarz gra dobrze ,zeby nie on byloby ze 3 ..dziury na Blaszoku dramatyczne..i pytanie nastepne gdzie sa nasze fany????MOZE BY TAK JAKIES OFICJALE INFO DLA NAS CO SIE NAPRAWDE WYDARZYLO I JAKIE FLAGI TE SKURWIELE nam dzwigneli i jesli to prawda co pisza to teraz wojna na calego i nie wypuscic z Katowic zadnej chorzowskiej kurwy a te cale ich towarzystwo z niebiekie katowice puscic z dymem
Miro
12 maja 2017 at 20:03
Bądźmy szczerzy, nasza drużyna nie unosi tej walki o awans mentalnie. Mamy dobrych piłkarzy, mamy wszystko co potrzeba,aby w tej lidze dominować, ale mentalnie to jest za dużo. Chciałbym, żeby Gieksa awansowała,ale wydaje mi się że ta drużyna nie jest na to przygotowana i trzeba to sobie powiedzieć. Nie piszę tego pod wpływem emocji,ale na chłodno. Brakuje nam lidera na boisku, brakuje nam lidera poza boiskiem. Z całym szacunkiem do trenera Jurka Brzęczka, nie wydaje mi się jakoby był on dobrym motywatorem, a na ławce ktoś taki jest niezbędny. Nawet jeśli Gieksa mimo wszystko awansuje, to trzeba się zapytać co dalej? Piłkarsko jesteśmy bardzo dobrzy, mentalnie nie potrafimy udźwignąć ważnych spotkan. Szkoda, bo miejsce Gieksy jest w Ekstraklasie. Mimo wszystko jestem z Gieksą niezależnie od tego, w której lidze gra i jakie wyniki osiąga.
tomek
12 maja 2017 at 20:08
A nie mowilem ze ta miernota trenerska przegra wszystko. Mowilem ze transfery bez sensu. Tacy madrzy byliscie to macie. Trzeba bylo go wyjebac po podbeskidziu to moze by cos jeszcze z tego bylo. Goncerz dno trzeba sie go natychmiast pozbyc. Od nowego sezonu znowu ekstraklasa albo smierc. predzej chyba jednak smierc
1964
12 maja 2017 at 20:30
Zarząd cały do dymisji.Obiecali ekstraklape i jest klapa.Mieli podobno hajs ściągneli w zime szrot.Trener to totalne nieporozumienie,wuefista totalny facet niewidzi co się dzieje na boisku,brak jakiejkolwiek reakcji.Zmiany tragedia.Drużyna bez ładu i składu jedyne zagrożenie sprawiamy po stałych fragmentach gry.Sandecja zasługuje na awans w 100%,grali strasznie ambitnie,wybiegani,walczący.ZAMUrOWANY Kandydat!
andrzej
12 maja 2017 at 20:34
obrażanie wszystkiego i wszystkich nic nie da , po prostu ani Panu Brzęczkowi i tej całej/bez wyjątku/ drużynie nie chce się awansować, to co „ci panowie” za przeproszeniem grają to żenada i żadne idiotyczne tłumaczenia nic nie zmienią , a to „oni” są ci biedni ,a kibice oczekują czegoś niemożliwego – wstyd, po prostu strach ,że w ekstaklasie ,żaden z tych niby grajków nie miałby miejsca
MARCIN
12 maja 2017 at 20:48
.. Już kilka razy pisałem,że jeśli nie ma chopców od nas z Katowic ze Śląska ino jakieś przeciepy z całego kraju to jak oni mają walczyć? Za co za GKS, ktorego tak naprawdę mają w dupie bo to ino kolejny klub w ich CV. My musimy mieć ekipa Śląsko, nasza krew i to jest rozwiązanie !!!
Andrzej
12 maja 2017 at 20:49
Panowie pozamiatane i wątpliwości rozwiane ,kopacze nic nie grali ,nie pokazli charakteru ,brak dokładnosci w grze ,i składności a przede wszystkim brak organizacji i incjatywy wynikającej ze złego przygotowania przez trenera ,oczywiście można przegrać ale zostawiając serce na boisku ,tego nie było dzisiaj ,,jak zrobią jakimś fuksem awans , to w ekstra klasie będą dostarczać punkty ,wiec może lepiej niech tu zostaną i przejdą metamorfozę na początku zmieniając trenera i prezesa
Kibol
12 maja 2017 at 21:06
To sie Kuuuuuwa nie da na to patrzeć ja pie……le ide sie na……ać następny sezon walka do bólu o ekstraklase ten już w dupie POWODZENIA !!!!!!!!
Johnny
12 maja 2017 at 21:11
To woła o pomstę do nieba. Przypomniał mi się szpil u nas, parę lat temu z Górnikiem Łęczna u nas 1:1 Jak wtedy Łęczna nie wygrała to do dzisiaj nie wiem. Gonzowi trza oddać szacunek za to co zrobił ale jego czas ewidentnie minął. Brzęczek na początku jeszcze coś w nim widziałem ale kolejny raz jest poza meczem ja nie wiem na jakim on znów jest szpilu. Jak za Kaymykiem nie byłem to ostatnio gra jak profesor (mam chyba jeszcze w pamięci jego dwie bramki samobójcze)Praznowsky ogarnij się !!!! Co Ty chopie odpierdalasz !!!!
hajna
12 maja 2017 at 21:16
Z tym trenerem tylko spadek takie beztalencie jak J.Brzeczek mógł zatrudnić tylko prezes Cygan chlop bez jaj i ambicji.Miec takich zawodników i nie umieć ich poustawiać Goncerz nie dość że zawadza na boisku to jeszcze zrobił prezent Sandencji zmiany prócz Lebedynskim to tragedia dobrze grający Kalinkowski zdjęty a drewniany Sapala to tragedia.Nie ma sensu chodzić na mecze gdy trenerem jest nadal ta miernota a tylko mecze bez kibiców dają zarzadowi do myślenia nad głębokimi zmianami w zarządzie i wywaleniu tego trenera.
tomek
12 maja 2017 at 21:20
Gdzie sa ci fachowcy ktorzy psy na mnie wieszali jak juz przd sezonem mowilem ze nic z tego z brzeczkiem nie bedzie. Jak mowilem ze transfery to klapa totalna. Bic chceliscie mnie co niektorzy to teraz jebnijcie se honorowo w ryj
MARCIN
12 maja 2017 at 21:41
.. Tacy zawodnicy jak Prokić, Lebedyński to w ogole nie powinni siedzieć na ławie ino od początku grać w każdym meczu a o Gonzie to nie wiem co powiedzieć.. Sapała tragediaa. Ogólnie brak słów..
Irishman
12 maja 2017 at 21:56
PODSTAWOWE, ELEMENTARNE, SZKOLE BŁĘDY TRENERA w ustawieniu drużyny, które ten facet powtarza z uporem maniak mogą nam ujść płazem (i uchodziły) w konfrontacji ze słabymi rywalami. Gdy gramy z lepszymi rywalami to musi tak się kończyć.
1.Goncerz był zupełnie niewidoczny, odbijał się od rosłych obrońców, którzy przykryli go kapeluszem. Nie mając zagrożenia z przodu Sandecja odważnie atakowało i zdominowała w środkowej strefie boiska. Tymczasem Lebedyński, który bardzo przydałby się w tej sytuacji…siedzi na ławce.
2. Garbacik totalnie nie nadaje się do gry na lewym skrzydle. Jeśli do tego trener zdecydował się postawić na Praznovskiego, który jest totalnie bez formy, to po prostu otworzył autostradę dla przeciwników wiodącą prosto do naszej bramki. Oni to zauważyli i 90% akcji przeprowadzali tą stroną siejąc popłoch w naszych szeregach. W I połowie jeszcze próbowali tą dziurę łatać Zejdler, Kalinkowski, Abramowicz, a chwilami nawet Prokić, no i jakoś tam się udawało. No ale coś za coś – ponieważ ci zawodnicy musieli się cofać dlatego nie było ich z przodu i nasze akcje nie kleiły się zupełnie (tym bardziej, że…patrz punkt 1).
Nie wiem zupełnie co chciał osiągnąć ściągając twardo grającego Kalinkowskiego ALE TEGO NIE OSIĄGNĄŁ.
No po zejściu Abramowicza, który często ratował sytuację było już dla mnie oczywiste, że bramka (po akcji z naszej lewej strony) jest tylko kwestią czasu.
Ja już autentycznie nie mam siły oglądać radosnej twórczości trenera, którą uprawia kosztem naszego klubu! Już nie chcę bezsilnie patrzeć na proste błędy, które popełnia!
I dlatego mówię PASS.
Pepik78
12 maja 2017 at 23:05
@Irishman, czyli stawiasz piwko w jugolu. Byłeś jednym z tych co optymistycznie świat widzieli, rzeczywistość jednak należy dla malkontentów, tych którzy nie wierzyli lub ujmując to inaczej patrzyli na całą sprawę obiektywnie. ps Shellu i tak da note 7 dla Gonza, gdyż wystarczy że ten piłkarz dotknie piłkę i Shellu pisze poematy na jego cześć;)
Irishman
12 maja 2017 at 23:39
Cóż, Pepik – nie sądziłem, że mając takie warunki do przygotowań i taki skład można to tak koncertowo spieprzyć.
Piwko, oczywiście postawię. Ale raczej nie po meczu, bo dopóki na ławce trenerskiej będzie Brzęczek to się na Bukowa nie wybieram, bo to nie na moje nerwy.
pita
13 maja 2017 at 08:46
Cala ta akcja z walka o ekstraklase to jest blef. Taki cel nigdy ale to nigdy nie zostal postawiony przez Zarzad ani trenerowi ani pilkarzom. Pozatym ewidentnie widac ze robione jest wszystko zeby nie awansowac. Widoczny brak zaangazowania chocby o tym swiadczy. Bo to ze co poniektorzy umieja grac w pilke to wiadomo.Konsekwenty brak wyciagania wnioskow przez Brzeczkadywersanta tez jest widoczne jak na dloni. Zreszta Giekss jest zbyt biednym klubikiem ! Tak klubikiem. Bo klubem to ona byla w latach 90 tych. Zbyt biednym na ekstraklase. Nieodgrywalibysmy tam zadnej roli poza byciem chlopcem do bicia. Poza tym moze lepiej juz wyzbyc sie naiwnych marzen o powrocie do wielkosci. Futbol na slasku i tak juz upadl.
Bartolo
13 maja 2017 at 09:29
Ja mam pytanko do naszego przeuczciwego prezesa:kiedy ruszy sprzedaż karnetów na przyszły sezon????
Bartolo
13 maja 2017 at 09:39
@Pita-podpisuję się pod Twoim komentarzem obiema rękami-kibice,obudzcie się,jesteście notorycznie robieni w h…a!!
Irishman
13 maja 2017 at 10:55
Dużo moim zdaniem wyjaśni to, jakie będą dalsze losy Brzęczka. Jeśli zostanie, to tak jak piszecie – zadanie wykonał więc w nagrodę dostanie kolejny kontrakt.
Irishman
13 maja 2017 at 10:57
Wtedy, kto tam będzie jeszcze chciał, będzie sobie przychodził w przyszłym sezonie na mecze ale tylko jeszcze ci najbardziej naiwni będą się tym emocjonować.