W ostatni zimowy piątek marca w 24. kolejce gier GKS Katowice rywalizował w warszawskiej hali Koło z Projektem Warszawa.
Przed rozpoczęciem tego spotkania GieKSa zajmowała ósmą, a rywale siódmą pozycję w ligowej tabeli na finiszu sezonu zasadniczego. Nasza drużyna przed meczem została osłabiona kadrowo, przez chorobę kilku graczy. Zostaliśmy z parą przyjmujących Quiroga – Szymański, brakło w kwadracie dla rezerwowych Rousseaux oraz Koguta. W drużynie gospodarzy bez niespodzianek. Zgodnie z naszą przedmeczową zapowiedzią, wyjściowa szóstka się potwierdziła. Projekt wyszedł w najsilniejszym możliwym ustawieniu na daną chwilę, z Gałązką na środku bloku, bez Nowakowskiego.
Spotkanie rozpoczęło się od dwupunktowej przewagi gospodarzy, która szybko została zniwelowana. W polu serwisowym zameldował się Jakub Szymański, przy którego podaniach to GieKSa odskoczyła rywalom na trzy oczka. Także i ten dystans został odrobiony po dwóch kontrach drużyny Projektu. Przy stanie 8-8 przebudził się wreszcie nasz kapitan. Jakub Jarosz po ostatnich słabszych spotkaniach, dołożył punkty atakiem oraz zagrywką. Znów GKS starał się budować przewagę. Gra często była prowadzona skrzydłami, być może wynikało to z respektu przed środkowym warszawian – Andrzejem Wroną. Mimo tego znów udało się uzyskać trzypunktową zaliczkę. Świetnie na tym etapie spotkania spisywał się nasz libero – Bartosz Mariański. GieKSa się rozpędzała i u progu kluczowego momentu pierwszego seta prowadziliśmy już 18-14. Nie pomagały zmiany kadrowe w szeregach warszawian. Przewagę udało się dowieźć do końca partii, pomimo aż trzech błędów w polu serwisu oraz nerwówce w ostatnich piłkach, gdy „straciliśmy” procent skuteczności w pierwszej akcji. Wygrywaliśmy 25-22. Zasłużone zwycięstwo naszych siatkarzy. Warto pochwalić naszych skrzydłowych, którzy świetnie radzili sobie z blokiem rywali.
Drugi set przyniósł nam szybkie prowadzenie punktowe Projektu aż 6-1. Gospodarze bardzo agresywnie rozpoczęli partię. Świetna gra w obronie, punkty blokiem, i prosty błąd w ustawieniu naszych siatkarzy. Wynik się rozjechał i trzeba było gonić. Kapitalna postawa Jakuba Jarosza pozwoliła odrobić trzy oczka z rzędu, zmniejszyły stratę do jednego punktu. Cały czas od początku meczu bardzo dobrze funkcjonował nasz pasywny blok. Środkowi Hain i Kania czytali grę, co pozwalało do każdego ataku gospodarzy ustawiać podwójny mur na siatce. Rewelacyjny w dniu dzisiejszym Micah Ma’a dołożył kolejne punkty w zagrywce. Na półmetku seta, wszystkie straty zostały odrobione. Koleje armaty na zagrywce uruchomił ponownie Jarosz, i od tego momentu to GieKSa dyktowała warunki. Wynik co prawda nadal pozostawał na styku, lecz w końcówce GKS doprowadził do dwóch piłek setowych, z których druga została wykorzystana! 25-23. Bezapelacyjnie to GKS prowadził grę w Warszawie, prowadzenie 2-0 tylko to potwierdzało.
Projekt na trzecią partię wyjściowo wyszedł z drugim rozgrywającym. To prawdopodobnie na tej pozycji widział Andrea Anastasi problemy w grze swojej drużyny. Katowiczanie kontynuowali swoją świetną grę od połowy drugiego seta. Niesamowitą postawę w dniu dzisiejszym prezentował Micah Ma’a, oprócz świetnego prowadzenia gry dokładał kolejne punkty z pola serwisu. Trzypunktowa przewaga została jednak odrobiona, stołeczni po dobrych zagrywkach Igora Grobelnego zdołali doprowadzić do wyrównania 7-7. GieKSa grając swoją dobrą siatkówkę, walczyła punkt za punkt. Projekt, co ciekawe miał przewagę w statystykach przyjęcia, czy ataku, lecz zupełnie nie miało to przełożenia na boiskowe wydarzenia. Nasi zawodnicy walczyli jak lwy w obronie, podbijali ataki gospodarzy, a Ma’a mógł swobodnie rozgrywać, także z wykorzystaniem Marcina Kani na środku oraz Szymańskiego na „pipe’ie”. Nasz amerykański rozgrywający był bezsprzecznym liderem gry GKS-u. Wrócił na dobre Kuba Jarosz, takiego, jakiego znamy z dreszczowców rozegranych w tym sezonie. Skuteczny do bólu, nieważny był skład bloku, z jakim musiał rywalizować. W końcowe momenty trzeciego seta weszliśmy z przewagą 22-19. Ma’a znów bombardował serwisem gospodarzy. Były aż cztery piłki meczowe! 25-21. GieKSa wygrała 3-0 w Warszawie, nie dając najmniejszych szans gospodarzom. Zwyciężyliśmy zwłaszcza w polu zagrywki, demolując rywali w tym aspekcie. Zauważalna była różnica na rozegraniu pomiędzy naszym zawodnikiem, a jego vis-à-vis, która pozwoliła kontrolować wydarzenia na parkiecie.
Zdobyliśmy niesamowicie ważne trzy punkty. Punkty, które będą zapewne kluczowe w walce o marzenia. Punkty, o które drużyna trenera Słabego walczyła dziś z niesamowitym zacięciem. Było to całkowicie zasłużone zwycięstwo naszej drużyny i kolejna wielka chwila dla katowickiej siatkówki.
Projekt Warszawa – GKS Katowice 0:3 (22-25, 23-25, 21-25)
MVP: Jakub Jarosz
Najnowsze komentarze