Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mecz ligowy GKS-u w Spodku ustanowił nowy rekord frekwencji. I choć oficjalnie PlusLiga podała liczbę kibiców na 4600, to każdy kto był w hali ma nieodparte wrażenie, że liczba ta została znów zaniżona! Dzień przed spotkaniem nasz klub podał informację o sprzedaży prawie 5 tys. biletów, bo tego na kilka godzin przed rozpoczęciem tego spotkania do kas hali trafiło dodatkowo 500 wejściówek, a gdzie osoby które miały darmowe wejściówki, a gdzie osoby które zostały zaproszone na ten mecz? Z dużą doza prawdopodobieństwa można przyjąć, że to spotkanie w hali Spodka obejrzało ok. 6 tys. osób, taką zresztą informację podała też stacja telewizyjna transmitująca ten mecz.

 

katowickisport.pl – Derby pod napięciem…

Wojownicy z Katowic dopiero po tie breaku ulegli faworyzowanemu Jastrzębiu, ale widowisko było nadzwyczajnym wydarzeniem ligowym w „Spodku”.

Niezwykła oprawa, 5 tys. widzów od początku do końca głośno dopingujących swoich ulubieńców, a na parkiecie uporczywa walka o każdy punkt. A na deser? Gwoździe wbijane w parkiet przez Macieja Muzaja, niemal cyrkowe popisy Salvadora Olivy, efektowne obrony Adriana Stańczaka i asy serwisowe z jednej oraz drugiej strony – to wszystko mieliśmy okazję zobaczyć w „Spodku” podczas meczu GKS Katowice z Jastrzębskim Węglem. Nieznacznie lepsi okazali się goście, a tie-breaka wygrali, bo wykazali się większą odpornością psychiczną. Niemniej słowa uznania należą się i pokonanym – za to, że walczyli do samego końca. Publiczność żegnała aktorów tego ciekawego widowiska aplauzem. A to nieomylny znak, że siatkarskie spektakle powinny być rozgrywane w „Spodku” nie tylko od święta…  (…)

siatka.org – PL: Triumf jastrzębian w Katowicach

Zacięte spotkanie na zakończenie przedostatniej kolejki rundy zasadniczej rozegrały ekipy GKS-u Katowice i Jastrzębskiego Węgla. Beniaminek PlusLigi po dwóch pierwszych partiach przegrywał z jastrzębianami 0:2, ale w kolejnych odsłonach zdołał doprowadzić do tie-breaka. W nim ponownie lepsi okazali się jednak przyjezdni, którzy zapisali na swoim koncie, cenne w kontekście walki o najlepszą czwórkę, dwa punkty.

Początek spotkania zwiastował wiele walki, obie drużyny popisywały się udanymi kontrami. Przy zagrywce Macieja Muzaja na wysokie prowadzenie wyszli jastrzębianie (7:2), jednak szybko gospodarze odrobili część swoich strat, powstrzymując atak bombardiera z Jastrzębia-Zdroju (5:7). Kiedy długą akcję rozstrzygnęli na swoją korzyść podopieczni Marka Lebedewa, powrócili do swojej kilkupunktowej przewagi (10:5). Serwis Tomasza Kalembki ponownie pozwolił katowiczanom nawiązać walkę, ale pomyłka po stronie GKS-u sprawiła, że znów wyraźnie lepsi byli przyjezdni (17:12). Gra w większości toczyła się punkt za punkt, ani Maciej Muzaj, ani Karol Butryn nie zwalniali ręki, ale cały czas w lepszej sytuacji byli jastrzębianie (22:17). Walczący o czwórkę Jastrzębski Węgiel wytrzymał też końcówkę seta, a błąd Butryna zakończył premierową odsłonę (20:25).  (…)

 

polsatsport.pl – PlusLiga: Derby Śląska dla Jastrzębskiego Węgla

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla, porażką 2:3 z Onico AZS Politechniką Warszawską w poprzedniej kolejce, nieco skomplikowali sobie sytuację w walce o miejsce w czołowej czwórce fazy zasadniczej. Podopieczni trenera Marka Lebedewa czuli na plecach oddech Indykpolu AZS: siatkarze z Olsztyna dwa ostatnie mecze wygrali za trzy oczka (3:0 z Lotosem Treflem Gdańsk, 3:1 z Cuprum Lubin) i w przypadku kolejnych potknięć jastrzębian, mieliby jeszcze szansę na awans do play-off. Katowiczanie zagrali w Spodku po raz czwarty w obecnym sezonie. Poprzednie mecze z trybun oglądało po około 2700 kibiców, a na konfrontacji z drużyną z Jastrzębia-Zdroju na widowni zasiadło pięć tysięcy widzów, w tym kilkusetosobowa grupa kibiców gości.  (…)

Druga odsłona miała bardziej wyrównany przebieg. Set rozpoczął się od przewagi gospodarzy (6:4, 8:5), którzy potrafili również zaskoczyć rywali serwisami (Marco Falaschi – 9:5, Butryn – 14:11). Kluczowe momenty tej partii rozpoczęły się przy stanie 16:13, gdy w polu zagrywki pojawił się Hidalgo Oliva i popisał się trzema punktowymi zagrywkami (16:16). Po tej serii goście przejęli inicjatywę. Po ataku Muzaja mieli piłkę setową (21:24) i choć po asie serwisowym Rafała Sobańskiego gospodarze wrócili na moment do gry (23:24), przestrzelona zagrywka w kolejnej akcji rozstrzygnęła tego seta.  (…)

sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice – Jastrzębski Węgiel: udana inwazja jastrzębian na Spodek

Pierwsze derby Śląska w legendarnej hali obfitowały w emocje. Choć gracze Jastrzębskiego Węgla tak jak zapowiadali, przeprowadzili udaną inwazję na Spodek, to do końca nie mogą być zadowoleni, bo wygrali dopiero w tie-breaku (3:2). Spotkanie dwóch najlepszych plusligowych ekip ze Śląska zgromadziło mnóstwo kibiców. Im bliżej było do pierwszego gwizdka, tym głośniej było na trybunach.  (…)

Tak jak w poprzednich odsłonach, również trzecia partia rozpoczęła się od wyrównanej walki obfitującej w błędy na zagrywce. Widać było jednak, że to zawodnicy z południowego Śląska są pewniejsi na boisku. Kampa coraz bardziej ryzykował na rozegraniu wydawało się, że gospodarze nie mają pomysłu na to jak odpowiedzieć rywalom (7:10).  Sytuacja szybko się jednak zmieniła. Na ataku zabawiał się Oliva, nieco mniej finezyjnie, ale równie skutecznie odpowiadał mu Butryn. Taktyka stawiania na atakującego przyniosła efekty. Pomogła też zmiana rozgrywającego na Macieja Fijałka. Katowiczanie wyrównali, a przy zagrywkach Pawła Pietraszko wyszli na prowadzenie (17:16). W GKS-ie zaczął funkcjonować blok, a Pomarańczowi nagminnie psuli zagrywki. Na dodatek na lewym skrzydle radził sobie Sobański i zawodnicy trenera Gruszki wygrali seta (25:22).  (…)

 

czassiatkowki.pl – PlusLiga: Ważna wygrana Jastrzębskiego Węgla!

Kapitalne spotkanie w katowickim Spodku w ramach dwudziestej dziewiątej kolejki PlusLigi rozegrały między sobą drużyny Jastrzębskiego Węgla i miejscowego GKS-u. Niezwykle ważną wygraną zanotowali jastrzębianie, którzy dzięki zajmowanej czwartej lokacie są o krok od walki o medale w trwającym sezonie ligowym.  (…)

Bardzo dobrze czwartą odsłonę meczu rozpoczęli gospodarze, którzy wyszli na prowadzenie 3:0. Jastrzębianie starali się odrabiać straty, udało im się zniwelować przewagę rywali do jednego punktu (6:7). Kilka skutecznych zagrań Macieja Muzaja pozwoliło gościom na wyrównanie stanu seta na 9:9. Żaden z zespołów nie był w stanie odskoczyć na dwa punkty, na tablicy wyników widniał remis 14:14. Seria świetnych zagrań gospodarzy pozwoliła na wypracowanie im trzypunktowej przewagi (17:14). Katowiczanie grali niezwykle skutecznie w ataku, a gościom zdarzały się błędy własne, po autowej zagrywce Macieja Muzaja gospodarze wygrali seta czwartego 25:21 i doprowadzili do tie-breaka w katowickim Spodku.  (…)

jastrzebskiwegiel.pl – Spodek zdobyty! Wygrywamy w derbach Śląska 3:2!

(…)  Decydująca część meczu zaczęła się od skutecznej akcji Borucha. Popsuty przez Serhija Kapelusa serwis oznaczał wynik 3:2 dla JW. W natarciu był nasz zespół, ale w kolejnej akcji po objęciu prowadzenia katowicka drużyna skutecznie odpowiadała. Zmieniło się to dopiero po dwóch efektywnych akcjach Muzaja oraz Olivy (6:4). Nie byłoby to możliwe bez świetnych serwów i jeszcze lepszej gry obronnej Kampy. Przy stanie 7:4 trener gospodarzy zareagował przerwą na żądanie. Po pauzie Butryn przerwał naszą serię. Zespoły zmieniły się stronami przy prowadzeniu JW 8:5. W kolejnej akcji Oliva dał nam punkt z piłki przechodzącej (9:5). Zaraz potem Kubańczyk dołożył kolejne „oczko” i szkoleniowiec GKS-u raz jeszcze wziął czas (10:5). Goście nie odpuścili (10:7), ale chęć do gry odbierał im Oliva i Boruch (12:7). Takiej przewagi nie wypuściliśmy już z rąk i za sprawą skutecznego bloku zamknęliśmy piątą partię i cały mecz w stosunku 3:2!  (…)

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga