Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Miało być lekko, łatwo i przyjemnie…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z Espadonem trwał 130 minut, z czego I set 23 min. – II set 33 min. – III set 27 min. – IV set 26 min. – V set 21 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 29

Ilość zdobytych punktów – GKS 84: Butryn 36, Kapelus 21, Kalembka 8, Sobański 7, Krulicki 6, Błoński 3, Falaschi 1, Pietraszko 1, Stelmach 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 26: Butryn 14, Kapelus 4, Kalembka 4, Krulicki 2, Falaschi 1, Sobański 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 49: Butryn 29, Kapelus 14, Krulicki 4, Kalembka 4, Błoński 2, Pietraszko 1, Falaschi -1, Fijałek -1, Stelmach -1, Sobański -1, Stańczak -1.

Ilość zagrywek – GKS 112: Kalembka 20, Butryn 19, Kapelus 16, Falaschi 14, Krulicki 13, Sobański 10, Fijałek 7, Pietraszko 6, Błoński 5, Stelmach 2.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 12: Kalembka 3, Butryn 2, Falaschi 2, Stelmach 2, Krulicki 1, Fijałek 1, Sobański 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 7:  Butryn 4, Krulicki 1, Falaschi 1, Kalembka 1.

Ilość przyjęć – GKS 88: Sobański 27, Stańczak 25, Kapelus 18, Stelmach 8, Błoński 7, Pietraszko 2, Krulicki 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 6: Sobański 4, Błoński 1, Stańczak 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 41%: Krulicki 100%, Błoński 57%, Kapelus 50%, Pietraszko 50%, Stańczak 48%, Sobański 30%, Stelmach 13%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 25%: Kapelus 33%, Stańczak 32%, Błoński 29%, Sobański 22%, Krulicki 0%, Pietraszko 0%, Stelmach 0%.

Ilość ataków – GKS 135: Butryn 49, Kapelus 39, Sobański 20, Kalembka 10, Krulicki 7, Błoński 6, Stelmach 3, Pietraszko 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 5: Butryn 2, Kapelus 2, Sobański 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 12: Kapelus 5, Butryn 3, Sobański 2, Krulicki 1, Kalembka 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 65: Butryn 28, Kapelus 18, Sobański 6, Krulicki 4, Kalembka 4, Błoński 3, Pietraszko 1, Stelmach 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 48%: Pietraszko 100%, Krulicki 57%, Butryn 57%, Błoński 50%, Kapelus 46%, Kalembka 40%, Stelmach 33%, Sobański 30%.

Ilość bloków punktowych – GKS 12: Butryn 4, Kapelus 3, Kalembka 3, Krulicki 1, Sobański 1.

 

Pierwszy set to pełna dominacja GieKSy, gdzie od początku przewaga była coraz większa (1:5, 2:8, 4:11) i potem już tylko spokojnie utrzymywana (10:15, 13:19, 15:21) aż do samego końca. Skuteczność w ataku była lepsza po naszej stronie, ale tylko procentowo – GKS miał 46%, a Espadon 38% – w punktach zliczono zaledwie 12:11 dla GKS-u. W asach i blokach tu zrobiliśmy ogromną różnicę – GieKSa miała 3 asy i 5 bloków, a szczecinianie tylko 1 blok! razem 8:1. Błędy własne obie ekipy miały mało, bo GKS 4, a Espadon 5. Przyjęcie miażdżąca przewaga gospodarzy! ale kompletnie się to nie przełożyło na wynik – dokładne na poziomie 36% do 65%, a perfekcyjne na poziomie 29% do 48%. Indywidualnie najlepiej prezentował się w ataku Kapelus zdobywając 6 punktów (45% skuteczności). Butryn miał 5 oczek i nic nie wskazywało na jego późniejsze show.

Drugi set, po początkowej wyrównanej grze, od stanu remisowego po 10, zaczęła się dominacja GieKSy podobnie jak w poprzednim secie i spokojne budowanie przewagi (11:14, 13:18, 16:20) i aż do wyniku 18:22 wszystko zmierzało do szczęśliwego końca. Niestety dla naszego zespołu, to był kluczowy moment w tym spotkaniu. nasi siatkarze dali się odbudować przeciwnikom i wrócić do meczu, dopuszczając do nerwowej końcówki (24:23). Mimo tego słabego okresu gry, to jeszcze za sprawą Butryna udało się wyjść na prowadzenie (24:25), ale nie wystarczyło już atutów aby zamknąć tego seta. I tak został przegrany, już wygrany set na własne życzenie. Skuteczność w ataku na wyrównanym poziomie – GKS 49% – Espadon 46% – wynikowo wyszło na remis 18:18. W asach i blokach tym razem odwrócił się trend i przegraliśmy w tych elementach minimalnie – 4:6. Błędy własne też na remis po 4, czyli przegraliśmy seta przez… dwa asy serwisowe mniej od rywali! Przyjęcie odwróciło się na naszą korzyść – dokładne na poziomie 50% do 33%, a perfekcyjne na poziomie 27% do 21%. To był one man show w tym secie w wykonaniu Butryna. Zdobył 12 punktów, na 14 ataków skończył 10 (71% skuteczności!) i do tego dołożył 2 bloki punktowe. Zabrakło wsparcia dla niego, szczególnie w decydujących fragmentach tej partii.

 

Trzeci set też lepiej zaczęła GieKSa (4:7), ale dobra gra nie trwała długo i kryzys szybko wykorzystali gospodarze (10:8). Potem był dłuższy fragment wyrównanej gry, praktycznie do stanu 20:18. Szybko Espadon odskoczył na cztery oczka przewagi (22:18), po czym udało się jeszcze zniwelować tę stratę do wyniku 23:22, ale dwa ostatnie punkty przypadły gospodarzom. Tym sposobem zrobiliśmy sobie jeszcze większą nerwówkę, bo zapachniało niemiłą niespodzianką w postaci przegranej. Skuteczność w tej partii wciąż utrzymywała się na remis – GKS 41% – Espadon 39% – w punktach wyliczono 13:13. W asach i blokach przegraliśmy tego seta bo razem było 2:6. Błędy własne GKS 6, a Espadon 7. Przyjęcie znów się odwróciło, tym razem na korzyść gospodarzy – dokładne na poziomie 23% do 61%, a perfekcyjne na poziomie 14% do 33%. Znów walczył w naszym zespole tylko Butryn, ale jego skuteczność spadła do poziomu 58% – Karol zdobył 8 punktów, jeszcze tylko Kapelus coś tam pomógł – 4 punkty, reszty zespołu jakby nie było.

Niezadowolenie z gry zespołu było tak duże, że Piotr Gruszka od początku czwartego seta zmienił przede wszystkim rozgrywającego Falaschiego na Fijałka oraz środkowego Krulickiego na Pietraszkę. Dało to pożądany skutek, bo GKS od samego początku wziął się za solidne granie. Prowadzenie dwu lub trzypunktowe GieKSy utrzymywało się przez prawie cały set, aż w samej końcówce przewaga była już wyraźna (19:23). Wystarczy nadmienić, że przez cały set Espadon ani razu nie wyszedł na prowadzenie, tak się powinno kontrolować przebieg partii będąc w roli faworyta. Skuteczność w ataku bez większych zmian – GKS 53% – Espadon 50% – w punktach 10:11 dla gospodarzy. W asach i blokach też minimalnie przegraliśmy, razem wyszło 4:5. Tym razem to błędy własne rozstrzygnęły tego seta na korzyść GKS-u – GieKSa miała ich tylko 4, za to Espadon aż 11, w tym 6 zepsutych zagrywek, 1 błąd w ataku oraz aż 4 błędy w rozegraniu. Przyjęcie się wyrównało – dokładne na poziomie 53% do 52%, a perfekcyjne na poziomie 40% do 24%. Znów szalał Butryn, który miał 63% skuteczności, na 8 ataków skończył 5, do tego dorzucił 3 asy serwisowe.

 

Przed tie-breakiem Piotr Gruszka dokonał jeszcze jednej zmiany i w miejsce Sobańskiego wpuścił na parkiet Błońskiego. Decydujący set był wyrównany tylko do stanu 5:4 dla Espadonu. Od tego momentu nasza gra weszła na właściwe obroty i spokojnie budowaliśmy swą przewagę (5:7, 7:11, 9:13), którą bez problemu utrzymaliśmy aż do zamknięcia tego meczu. Skuteczność w ataku była znów bliska remisu – GKS 57% – Espadon 53% – w punktach wyszło 12:10. W asach i blokach tym razem posucha była, bo odnotowano tylko 1 blok punktowy w wykonaniu Kapelusa! Błędy własne w śladowych ilościach – GKS tylko 1, błąd rozegrania Kalembki – Espadon 2, zepsuta zagrywka + błąd w ataku. Przyjęcie troszkę lepsze u gospodarzy – dokładne na poziomie 45% do 50%, a perfekcyjne na poziomie 18% do 36%. W piątym secie najlepiej punktował Kapelus, bo 5 oczek (67% skuteczności), Kalembka również miał 67%, nawet rezerwowy dotychczas Błoński się dobrze zaprezentował 60%, a najsłabiej wypadł, o dziwo… Butryn, bo tylko 43% skuteczności.

Ogólnie potwierdziła się opinia, że lepiej siatkarze czują się w roli gdy nie są faworytami spotkania. Przecież w meczach z ZAKSĄ i z Resovią potrafili przed bardzo długie okresy gry, prezentować wysoki i równy poziom. A gdy przyszło zamienić się rolami, gdy wszyscy oczekiwali pewnej wygranej z przeciętnym (co tu dużo mówić) Espadonem, to znów gra falowała, od dobrej gry do niezrozumiałych przestojów. Sfera mentalna to chyba jedna z podstawowych spraw do rozwiązania w naszej drużynie, na szczęście widzi to tez nasz trener, o czym wspominał w pomeczowym komentarzu. Skuteczność w ataku przez cały mecz była na podobnym poziomie – GKS miał 48%, a Espadon 44% – w punktach wyszło 65:63 na naszą korzyść. Asy serwisowe też minimalnie dla nas 7:6, za to w blokach punktowych remisowo 12:12. Łącznie punktacja po skończeniu własnych akcji 84:81 dla GKS-u. Błędy własne tu też lepiej wypadli nasi siatkarze – GKS miał 19, w tym 12 zepsutych zagrywek, 5 błędów w ataku oraz 2 błędy w rozegraniu – Espadon miał ich 29, w tym 13 popsutych serwisów, 9 błędów w ataku oraz aż 5 błędów rozegrania i 2 błędy przekroczenia linii środkowej boiska. Przyjęcie lepsze po stronie gospodarzy – dokładne na poziomie 41% do 52%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 32%. Występ Karola Butryna będzie długo jeszcze wspominany. MVP tego meczu zdobył aż 36 punktów, w tym 28 w ataku (na 49 ataków czyli 57%), do tego dorzucił 4 asy serwisowe i 4 bloki punktowe, ponadto 3 razy został zablokowany, miał 2 błędy w ataku oraz 19 razy zagrywał, 2 razy psując serwis. Trzeba również wyróżnić Kapelusa, który zdobył 21 punktów, ale przy mniejszej skuteczności, bo 46%. Dobrze, że mimo wszystko udało się wygrać, ale strata jednego punktu w kontekście całego sezonu znów będzie boleć i może zaważyć o braku awansu na ósmą lokatę w tabeli. Teraz przed GKS-em kolejne wyzwanie (może to i lepiej?) i mecz na własnym parkiecie z brązowym medalistą poprzedniego sezonu, czyli Skrą Bełchatów.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 25 meczach  (96 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 2475 minut, z czego I set 660 min. – II set 663 min. – III set 667 min. – IV set 340 min. – V set 145 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 628: zagrywka 380, atak 154, siatka + inne 94.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 641: zagrywka 398, atak 179, siatka 25, inne 39.

Ilość zdobytych punktów – GKS 1504: Butryn 366, Kapelus 301, Sobański 199, Kalembka 174, Krulicki 155, Van Walle 140, Błoński 82, Falaschi 41, Pietraszko 36, Stelmach 7, Fijałek 3.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 499: Butryn 124, Kapelus 76, Kalembka 73, Sobański 61, Krulicki 56, Van Walle 37, Błoński 35, Falaschi 18, Pietraszko 14, Stelmach 4, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 1005: Butryn 242, Kapelus 225, Sobański 138, Van Walle 103, Kalembka 101, Krulicki 99, Błoński 47, Falaschi 23, Pietraszko 22, Stelmach 3, Fijałek 2.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 599: Butryn 190, Kapelus 151, Krulicki 85, Van Walle 73, Kalembka 68, Sobański 39, Falaschi 15, Błoński 12, Stelmach 3, Pietraszko 3, Fijałek -8, Mariański -15, Stańczak -17.

Ilość zagrywek – GKS 2136: Kalembka 334, Krulicki 299, Kapelus 293, Sobański 273, Butryn 270, Falaschi 260, Van Walle 147, Błoński 121, Pietraszko 88, Fijałek 38, Stelmach 13.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 398: Kalembka 75, Butryn 62, Sobański 60, Krulicki 44, Kapelus 34, Błoński 31, Pietraszko 29, Van Walle 26, Falaschi 23, Fijałek 10, Stelmach 4.
Ilość asów serwisowych – GKS 125: Butryn 28, Kalembka 23, Sobański 20, Kapelus 14, Van Walle 10, Błoński 9, Krulicki 9, Pietraszko 6, Falaschi 6.

Ilość przyjęć – GKS 1773: Sobański 566, Kapelus 506, Stańczak 224, Mariański 210, Błoński 205, Stelmach 19, Krulicki 14, Kalembka 11, Falaschi 7, Pietraszko 7, Butryn 3, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 115: Sobański 37, Kapelus 30, Stańczak 17, Mariański 15, Błoński 11, Krulicki 2, Falaschi 2, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 455: Sobański 165, Kapelus 121, Stańczak 53, Błoński 52, Mariański 43, Stelmach 9, Falaschi 4, Krulicki 4, Kalembka 2, Butryn 1, Pietraszko 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 345: Sobański 122, Kapelus 79, Mariański 59, Stańczak 53, Błoński 27, Krulicki 3, Kalembka 1, Stelmach 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 19%: Mariański 28%, Stańczak 24%, Sobański 22%, Krulicki 21%, Kapelus 16%, Błoński 13%, Kalembka 9%, Stelmach 5%, Butryn 0%, Falaschi 0%, Pietraszko 0%, Fijałek 0%.

Ilość ataków – GKS 2520: Kapelus 615, Butryn 615, Sobański 402, Van Walle 275, Kalembka 189, Krulicki 179, Błoński 162, Falaschi 36, Pietraszko 35, Stelmach 9, Fijałek 3.
Ilość błędów w ataku – GKS 179: Butryn 52, Kapelus 40, Sobański 25, Kalembka 17, Van Walle 15, Błoński 15, Krulicki 12, Pietraszko 3.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 213: Butryn 62, Kapelus 46, Sobański 38, Van Walle 26, Błoński 13, Kalembka 13, Krulicki 12, Pietraszko 1, Fijałek 1, Falaschi 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1151: Butryn 300, Kapelus 265, Sobański 155, Van Walle 120, Kalembka 101, Krulicki 98, Błoński 66, Pietraszko 23, Falaschi 18, Stelmach 4, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 46%: Pietraszko 66%, Krulicki 55%, Kalembka 53%, Falaschi 50%, Butryn 49%, Van Walle 44%, Stelmach 44%, Kapelus 43%, Błoński 41%, Sobański 39%, Fijałek 33%.

Ilość bloków punktowych – GKS 228: Kalembka 50, Krulicki 48, Butryn 38, Sobański 24, Kapelus 22, Falaschi 17, Van Walle 10, Błoński 7, Pietraszko 7, Stelmach 3, Fijałek 2.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 25: Sobański 5, Kalembka 5, Błoński 4, Krulicki 4, Butryn 3, Pietraszko 2, Falaschi 1, Van Walle 1.
MVP – GKS 12: Butryn 4, Kapelus 3, Sobański 2, Błoński 1, Kalembka 1, Falaschi 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga