Dołącz do nas

Hokej Kibice Klub Piłka nożna Siatkówka Stadion

Stadion GieKSy nie na Bukowej oraz nowi trenerzy hokeja i siatkówki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W dniu dzisiejszym o godzinie 11:30 w Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się konferencja poświęcona działaniom Miasta Katowice w sprawie wielosekcyjnego klubu GKS Katowice. Przeprowadziliśmy dla Was tekstową relację live (tutaj), a teraz chcielibyśmy podsumować i streścić wszystkie informacje. 

Z pięciominutowym opóźnieniem konferencję otworzył rzecznik prasowy Urzędu Miasta Katowice Maciej Stachura, który przedstawił głównych aktorów dzisiejszego dnia: prezydenta Katowic Marcina Krupe, prezesa GKS GieKSa Katowice S.A. Wojciecha Cygana, prezes KH GKS Katowice Przemysława Plisza, trenera sekcji siatkarskiej Piotra Gruszkę oraz trenera hokeistów Jacka Płachtę.

Jako pierwszy głos zabrał prezydent Katowic Marcin Krupa, który mówił o stawianiu na GKS Katowice. Przytaczał badania przeprowadzone na ponad 1000 respondentów o pozytywnym stosunku mieszkańców do GieKSy. Aż 79 proc. ankietowanych pozytywnie wyrażało się o naszym klubie, a 83 proc. było dumne z faktu posiadania klubu z takimi tradycjami. 67 proc. ludzi stwierdziło także, że należy się chwalić w Polsce takim klubem jak GKS Katowice. Marcin Krupa mówił także o dużym potencjale jaki drzemie w sekcji piłkarskiej GieKSy i stwierdził, że Katowice zrobią wszystko, by jak najszybciej wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Komplementował też kobiecy zespół piłkarski gratulując dziewczynom awansu. Prezydent wspomniał również o sekcji tenisa, która skierowana jest do dzieci i młodzieży. Zostało także potwierdzone, że GKS Katowice zagra w PlusLidze w przyszłym sezonie, a trenerem zostanie Piotr Gruszka, którego Marcin Krupa bardzo komplementował. „Obiecałem odbudowę sekcji hokeja, bo mamy duże tradycje jako miasto w tej dyscyplinie. Uważam, że warto do tego powrócić stąd powołaliśmy spółkę KH GKS Katowice S.A.” – takimi słowami prezydent zapowiedział odbudowę sekcji hokejowej i skierował wiele miłych słów pod adresem trenera Jacka Płachty. Marcin Krupa wyraził nadzieję, że klub będzie stał na trzech solidnych nogach – piłce nożnej, siatkówce i hokeju.

Następnie prezydent przeszedł do kwestii stadionu: „Zmieniamy lokalizację stadionu GKS Katowice. Taką decyzję podjęliśmy po konsultacjach z wieloma środowiskami – zarówno wewnętrznymi komórkami Urzędu Miasta Katowic i zewnętrznymi, czyli m.in. kibicami. Znaleźliśmy kilka miejsc na budowę nowego obiektu i ostatecznie wspólnie wybraliśmy teren przy zbiegu ulicy Dobrego Urobku i Bocheńskiego. Obecnie jest to teren dziewiczy. Jest to doskonała lokalizacja, która pozwoli nam wyeksponować rangę klubu. Jedynym minusem jest to, że nie będzie to Bukowa, ale wokół nowego stadionu powstaną nowe ulice i jedna z nich będzie mogła nosić nazwę Bukowa lub inaczej nawiązywać do historii i tradycji klubu. Tym zajmiemy się jednak w późniejszym czasie”.

Po prezydencie głos zabrał prezes zarządu spółki GKS GieKSa Katowice S.A. Wojciech Cygan: „Jestem zaszczycony, że mogę wziąć udział w takiej konferencji. Projekt wielosekcyjnego klubu GKS Katowice jest niespotykany w Polsce – część podmiotów będzie w głównej spółce, a część poza nią. Wszyscy jednak tworzymy GKS Katowice. Powołaliśmy spółkę KH GKS Katowice S.A. Chciałbym aby w niedługim czasie wszystkie trzy dyscypliny grały w najwyższej klasie rozgrywkowej”. W skład Rady Nadzorczej Klubu Hokejowego GKS Katowice S.A. weszli Wojciech Cygan, Marcin Janicki oraz Marcin Skoczylas. Prezesem zarządu będzie Przemysław Plisz, a wiceprezesem Witold Hornik.

Następnie oddano głos Piotrowi Gruszce, czyli nowemu trenerowi GKS Katowice w siatkówce. W swojej krótkiej wypowiedzi podziękował za zaufanie i okazał wielką radość, że może tworzyć tak ciekawy projekt. „Wierzę w ten zespół, ale wiem, że czeka nas ciężki sezon. Nowa drużyna to zawsze wielka niewiadoma, ale liczę, że szybko staniemy się ważnym klubem w polskiej siatkówce” – powiedział nasz nowy trener. 39-latek to wybitny siatkarz – wielokrotny mistrz Polski, juniorski mistrz świata i Europy, a także mistrz Europy i wicemistrz świata w seniorskiej piłce siatkowej. W reprezentacji Polski rozegrał 450 meczów. Po zakończeniu kariery zawodniczej zajął się trenowaniem. Ostatnio prowadził występujący w PlusLidze BBTS Bielsko-Biała.

Oddano głos Przemysławowi Pliszowi, który będzie prezesem zarządu Hokejowego Klubu GKS Katowice S.A. Jest to 35-letni absolwent Politechniki Śląskiej w Gliwicach, który od 2009 roku prowadzi własną działalność gospodarczą w zakresie reklamy, PR, marketingu i organizacji eventów. W latach 2011-13 był dyrektorem ds. marketingu i rzecznikiem prasowym Piasta Gliwice. „Chciałbym podziękować za zaufanie prezydentowi Katowic. Przed nami ciekawa misja odbudowy historycznego klubu GKS Katowice. Na razie ciężko mi więcej powiedzieć, wszystko dzieje się tak szybko. Na pewno niedługo zwołamy własną konferencję prasową. Bardzo dziękuję prezesowi PZHL za wsparcie oraz wyrażenie zgody Jackowi Płachcie na łącznie funkcji szkoleniowca reprezentacji Polski i GKS Katowice.” – powiedział Plisz. Pliszowi w zarządzaniu będzie pomagał 43-letni Witold Hornik, który pracował ostatnio jako dyrektor ds. techniczno-administracyjnych Fundacjo Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska.

Następnie głos zabrał Jacek Płachta, czyli nowy trener hokejowej GieKSy. Ten 47-letni szkoleniowiec to zasłużona postać nie tylko katowickiego hokeja. Grał w naszej drużynie w latach 1986-1990, a następnie występował w czołowych niemieckich drużynach. Uczestniczył w 10 turniejach mistrzostw świata z polską reprezentacją. Od 2014 roku pełni funkcję selekcjonera narodowej drużyny. „Dzień dobry dla mnie to naprawdę fajne uczucie, że mogę budować hokejowy GKS Katowice. „Bardzo się cieszę, że prezes PZHL wyraził zgodę na łącznie przez moją osobę funkcji szkoleniowca reprezentacji oraz GieKSy. Mamy duże tradycje i będziemy dążyć do odbudowy potęgi GKS Katowice” – powiedział nowy trener naszej hokejowej drużyny.

Następnie przyszedł czas na pytania od dziennikarzy, którzy pytali między innymi o sposób finansowania nowych podmiotów. Prezydent Marcin Krupa zwrócił uwagę, że obecnie w Polsce wyczynowy sport nie istnieje bez wsparcia samorządów. Z jego ust padło także ważne stwierdzenie: Nie ma drzwi zamkniętych dla nikogo pod barwami GKS Katowice. Inne kluby tez będą wspierane, ale najważniejszy jest GKS Katowice. Chcemy wypracować taki system, by z mniejszych klubów wyłaniać dobrze rokujących zawodników. Szczególnie, że te mniejsze kluby też finansujemy. Najważniejszy ma być jednak GKS Katowice. Wynika to z ankiet, badań i naszej analizy. Nikomu drogi nie zamykamy, ale GKS Katowice jest naszym oczkiem w głowie„. Przemysław Plisz potwierdził także, że nowy klub zagra w Polskiej Hokej Lidze, a Piotr Gruszka zwrócił uwagę, że nikt trenera Grzegorza Słabego nie wyrzuca – zostanie on asystentem. Gruszka potwierdził także, że siedmiu siatkarzy, którzy wywalczyli awans do PlusLigi zostanie w klubie na przyszły sezon. Prezydent Marcin Krupa spytany o termin powstania nowego stadionu nie umiał podać dokładnej daty. Mówił o koniecznych badaniach gruntu, następnie etapie projektowania i wreszcie samej budowy. Nie wiadomo co stanie się w przyszłości z obecnym obiektem przy Bukowej – rozważana jest sprzedaż terenów. Koszt budowy stadiony w nowej lokalizacji może nieznacznie wzrosnąć w stosunku do planowanej budowy przy Bukowej, ale nie będą to duże różnice. Prezydent zwracał uwagę, że obecnie przy Bukowej w świetnym stanie jest jedynie murawa, a cała reszta nadaje się do wymiany. Marcin Krupa powiedział także, że nic mu nie wiadomo o wsparciu nowej spółki hokejowej przez podmioty skarbu państwa, ale bardzo na to liczy i jest to także zadanie dla prezesa KH GKS Katowice S.A.

Po konferencji zrobiono pamiątkowe zdjęcia i do zebranych dołączył także trener Jerzy Brzęczek. Poniżej prezentujemy zdjęcie oraz pokazujemy Wam przyszłą lokalizację stadionu GieKSy.

wielosekcyjny GKS Katowice

Nowa lokalizacja stadionu GKS Katowice

Nowa lokalizacja stadionu GKS Katowice


23 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

23 komentarze

  1. Avatar photo

    mike

    7 lipca 2016 at 14:58

    Dla mnie lipa. Szczególnie, że znów inwestycja przesunie się w czasie. Więc stadion powstanie za 4-5 lat????? Do tego Dąb i Bukowa to nasze korzenie. A korzeni się nie wyrywa i nie obcina.

  2. Avatar photo

    Małopolska GieKSa

    7 lipca 2016 at 15:33

    Dla mnie pomysł rewelacja. Sentyment do Bukowej to jedno ale rozsądek drugie. Stadion przy dużym węźle drogowym jakim jest A4 ułatwi dotarcie na mecz wielu kibicom i szybszy wyjazd po meczu. Na Bukowej nie ma miejsca parkingowego przy frekwencji 3 tyś a gdzie tam 15 tyś.

  3. Avatar photo

    antek1964

    7 lipca 2016 at 15:45

    Dobry pomysł Pozwolenie na organizacje imprez masowych nie będzie cza biegać do urzędu miasta z Chorzowa

  4. Avatar photo

    Tom

    7 lipca 2016 at 17:29

    Extra, wszyscy poszli ostro do przodu a my od lat w wielkiej czarnej d.., lokalizacja bomba, najlepsze newsy od lat!!!.

  5. Avatar photo

    1964

    7 lipca 2016 at 18:39

    Dopóki nie wbiją pierwszej łopaty to nie uwierzę w budowe nowego stadionu!Już tyle lat mydlą nam oczy!

  6. Avatar photo

    Pysiek14

    7 lipca 2016 at 18:52

    Stadion będzie można nazwać np BUKOWA ARENA i robić tam np też koncerty itd . Z jednej strony pomysł bardzo pragmatyczny ale sentyment i tradycja pozostaną?Oby tylko nie skończyło się na obietnicach

  7. Avatar photo

    Jarecki

    7 lipca 2016 at 19:36

    @kibic2 bez dowodow nie lec z teoriami spiskowymi to nam nie potrzebne.zacznij logowac sie tutaj pod nickie jaki masz na Forum;)
    Nowa lokalizacja na spory + . Oby szybko wbili pierwsza lopate wtedy dopiero tak naprawde wiekszosc z nas zacznie wierzyc ze powstanie nowy stadion. Czasy sciemy ze strony UM do tego niestety doprowadzily

  8. Avatar photo

    Mecza

    7 lipca 2016 at 20:52

    !!!!!! specjalnie, nie mogłem się dzisiaj bardziej zdziwić i wkurzyć. Wszyscy komentujemy transfery i jest dyskusja między nami ale ta SENSACYJNA WIADOMOŚĆ to jest koniec GKS jakiego CZUJEMY I CHCEMY. MYDLENIE OCZÓW!!!!! Mamy teraz bardzo dobrą lokalizację, zjazd z A4 na Bukową to bajka, oczywiście Dobrego Urobku jest jakieś 300mb bliżej ale czy ktoś pomyślał o kibicach? Czy powstanie np. nowa linia tramwajowa od Wełnowca przez Bocheńskiego? My dyskutujemy kto przyszedł, kto odejdzie ale dla mnie BUKOWA jest wyjątkowa. Żadnych argumentów nie przyjmuję i mam to wszystko gdzieś. Grajmy w 5 lidze!!! ale na Bukowej w Katowicach. Nie dowiedziałem się dlaczego Dobrego Urobku, nie dało się przesunąć granicy z Chorzowem albo dogadać się z nimi? OK ale niech to ktoś wytłumaczy nam ciemnym a nie wciska jeszcze ciemniejszym że to najlepszy wybór. Wkur.. się. Ja sobie dojadę samochodem autostradą A4 skręcając w lewo w pewnym momencie ale co z innymi!!!??? Wyrzucają nas na prowincje. Przepraszam wszystkich których uraziłem, pewnie czegoś nie kumam, dlaczego mamy się oddalać od centrum Katowic? (google map to samo, ale komunikacja do dupy) Gdyby to była wiadomość od inwestora z Chin lub Arabów mógłbym się zgodzić (przychodzą z zewnątrz i walczą o jak najlepszą pozycję wyjściową z właścicielem gruntów) Szczerze? Gdyby ktoś chciał wydać rozsądnie pieniądze to na Dobrego Urobku trzeba zrobić zajebisty ośrodek treningowy dla całej sekcji sportowej GKS panie Krupa a nie stadion… Jak długo władze miasta myślały o tym policzku dla GKS?

  9. Avatar photo

    pawelas197

    7 lipca 2016 at 21:29

    z calym szacunkiem ale dla mnie gieksa to bukowa a nie jakas halda kolo A4 tam nie pojade na mecz INO BUKOWA AMEN

  10. Avatar photo

    pawelas197

    7 lipca 2016 at 21:34

    MIKE dobrze napisal korzeni sie nie wyrywa a nas kibicow chca wyrwac z bukowej dla mnie to nie do pomyslenia za dlugo tutaj jezdzilem moze mlodzi to zaakceptuja ale ja nie

  11. Avatar photo

    Jarecki

    7 lipca 2016 at 22:06

    Uwazacie ze to zly pomysl ale dlaczego? Bo zla komunikacja hmm przeciez oczywistym jest ze jesli stadion powstanie w nowym miejscu zostanie pod niego przebudowana infrastruktura drogowa.Na B1 przychodzi 3tys ludzi i nie ma gdzie zaparkowac ze nie wspomne o wyjezdzie po meczu. B1 w sercu ale musicie myslec tez realnie

  12. Avatar photo

    Igor

    7 lipca 2016 at 22:12

    O innej lokalizacji mówiono już od jakiegoś czasu, tylko dlaczego Załęska Hałda? Tam teren jak po bombardowaniu, bo szkody górnicze były. Już lepiej było budować przy Kościuszki w miejscu dawnego przedwojennego stadionu FC Katowice (też tereny miasta i dobrze skomunikowane). Myślę, że to wszystko element gry na czas, same ekspertyzy na terenach płytkiego wydobycia będą kosztowały i trwały, do tego budowa na takim szwajcarskim serze (pamiętam budowę A4 w okolicy – to był dość drogi odcinek, bo ze względu na szkody trzeba było budować inaczej). Rozumiem gdyby mieli arenę na 30 tys wybudować, ale na zapowiadane 12 starczyła by Bukowa, z parkingiem dwupoziomowym i poszerzeniem Złotej, która przecież dochodzi do Chorzowskiej (też dobrze skomunikowane). Mam wrażenie, że to odłożenie budowy w czasie plus możliwość zarobienia dla swoich, bo budowa będzie się ciągła… Przypomnę, że Stadion Śląski kończy obecnie firma związana z Uszokiem, Cygan jest związany z UM, wszystko się układa w całość. Potrwa to długo. Jeśli do tego dodać trenera Brzęczka, to znaczy, że do ekstraklasy nam się nie spieszy. Stadion Śląski remontują już od 23 lat, może czerpiemy z tych wzorców… Może jestem przewrażliwiony, ale za dużo na Gieksie już przeżyłem…

  13. Avatar photo

    pawelas197

    7 lipca 2016 at 22:32

    qurwa bukowa to nasz dom a wy chcecie to zdeptac zalosni jestescie

  14. Avatar photo

    robert

    7 lipca 2016 at 23:26

    tradycja jest bardzo ważna korzenie od Domb Katowice powinny zostać zachowane , teren wokół stadionu rozległy , także niech nie pieprzą że nie ma infrastruktury

  15. Avatar photo

    Pnwk

    8 lipca 2016 at 00:09

    Bylem zawsze za lokalizacja stadionu przy Kosciuszki, w miejscu dawnego stadionu Gwardii i dalej uważam ze to najlepsza lokalizacja. Jednak cieszę ze ktos w końcu zaczął myśleć i odpuscil Bukowa, z całym szacunkiem, bo jeżdżę na mecze od 88 roku. Są lepsze lokalizacje niż Bukowa z b. wielu powodów, ale stadion powinien być bliżej centrum miasta. Ale cieszę sie ze ktos w końcu przemyslal sprawę. Obyśmy sie doczekali nowego stadionu. Panewniki ino GKS!!!

  16. Avatar photo

    rafi

    8 lipca 2016 at 10:41

    nikt nie wyrywa korzeni przenosząc stadion. stare obszczane familoki to też nasza tradycja? górnictwo też? i tak do totalnej zapaści, aż się wszystko rozdupcy…
    inną sprawą jest to, że budowa w nowym miejscu jest szybsza i mniej konfliktowa niż granie meczów i budowanie nowego.
    i mimo wszystko wolę, że stadion będzie w kato a nie chorzowie i że nie będziemy skazani na łaske prezydenta chorzowa, który jest kibicem Ruchu.

  17. Avatar photo

    KRIS_BEMA

    8 lipca 2016 at 11:02

    Mam tylko nadzieję, że na tym terenie będzie tez kilka boisk treningowych dla naszej akademii. Bo na razie młodzież nie ma za bardzo gdzie trenować i ciężko to nazywać akademią. A lokalizacja bardzo dobra. Dojazd dogodny. A i pewnie mieszkańcy „hołdy” w końcu doczekają się jakiegoś sklepu 😉 ( w którym kibice zaopatrzą się przed i po meczu).

  18. Avatar photo

    LiGota 1964

    8 lipca 2016 at 11:16

    Stadion na Kościuszki to dobre miejsce na stadion Gieksy dużo ludzi będzie widiec stadion i będą tam przychodzić i coras więcej ale może być na bochenskiego będą widzieć piękną bryłę

  19. Avatar photo

    CIErPLIWY

    8 lipca 2016 at 16:49

    Lechia, Śląsk i Arka już to przerabiały. Wszyscy grają piętro wyżej od nas, przypadek … nie sądzę !

  20. Avatar photo

    Marcin

    8 lipca 2016 at 17:02

    Co za ograniczeni ludzie !!! Jak wybudowali nowy stadion dla Arsenalu to nikt nie marudził że stary stadion, jakieś korzenie itp. Teraz WestHam też będzie grał na nowy stadionie i nikt nie protestuje. Gdyby nie miasto Bukowa 1 już dawno by zaorali pod jakis supermarket. Najlepsze wiadomości od lat. Brawo wkoncy coś się dzieje w tych zapyzialych Katowicach !!!

  21. Avatar photo

    Binn

    8 lipca 2016 at 19:36

    Pomysł dobry, bo eksponowana lokalizacji, dobra komunikacja drogowa na stadion oraz pojemny parking są składowymi niezbędnymi dla porządnej inwestycji. Moim zdaniem im bliżej A4, tym lepiej dla stadionu – zwłaszcza pod względem budżetu na inwestycję.

    Byłoby natomiast wskazane żeby miasto zdefiniowało dokładniej co chce wybudować, bo zmiana lokalizacji może oznaczać konieczność dostosowania do nowych potrzeb.

  22. Avatar photo

    1964

    9 lipca 2016 at 09:55

    I jeszcze jedno odnośnie nowej lokalizacji! Wszyscy narzekają na ciężki dojazd a przecież wystarczy wsiąść do pociągu,wyjść na stacji Katowice-Brynów.Stadion będzie w odległości od dworca jakieś 1,5 km,tak więc tragedii nie ma!Z dębu i okolic można podstawić darmowe autobusy,które ruszały by ze starej B1.Zresztą budując stadion na Załęskiej hałdzie,ożywi to tę dzielnice!Ja mam nadzieję że nie będzie to żaden bubel i co najważniejsze okaże się to w końcu prawdą!Do budowy 1,5 roku!Ale ja i tak patrze na ręce prezesa Cygana który obiecał ekstraklasę.Prezesie został panu niecały rok!

  23. Avatar photo

    Wku...ny dzieciak

    9 lipca 2016 at 23:02

    Jasne stadion na Kościuszki….jeszcze czego jak najdalej z ta chołotą od centrum i tyle

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Felietony

Kibicu GieKSy, pamiętaj, gdzie byłeś…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Początkowo ten felieton miał dotyczyć stricte meczu z Lechem Poznań. Meczu przegranego, kolejnej porażki na swoim boisku w tym sezonie. Spotkania, które wcale nie musiało się tak zakończyć.

I kilka słów temu pojedynkowi poświęcę. Środek ciężkości zostanie jednak umiejscowiony gdzie indziej. Bo po meczu niepotrzebnie otworzyłem internet i…

Każdy z nas był rozgoryczony końcowym rezultatem tego starcia. Do końca wierzyliśmy, że katowiczanie odrobią jednobramkową stratę i przynajmniej jeden punkt zostanie na Nowej Bukowej. Nasz zespół walczył, gryzł trawę i w zasadzie – zwłaszcza w drugiej połowie – grał bez kompleksów. W końcu kilka swoich okazji mieliśmy, ale albo kapitalnie interweniował Bartosz Mrozek, jak w sytuacji, gdy z refleksem wybronił „strzał” swojego kolegi z zespołu, albo fatalnie przy dobitce swojego własnego uderzenia skiksował aktywny Borja Galan. Hiszpan trafił też w poprzeczkę i wcale nie jestem przekonany, że gdyby piłka szła pod obramowanie bramki, to golkiper Lecha by ją odbił.

Wiadomo, że naszym zawodnikom brakuje trochę okrzesania w końcówce akcji ofensywnej, gramy za bardzo koronkowo, a nie zawsze na to starcza umiejętności, zwłaszcza z tak silnym przeciwnikiem. A gdy już decydujemy się na prostą grę – co kilka razy miało miejsce – od razu są sytuacje. Mimo wszystko jednak spodziewałem się, że z gry będziemy mieli mniej. Że Lech nas zje taktycznie i piłkarsko. To się nie stało i naprawdę nie ma tu znaczenia, czy Lech – jak sugerują niektórzy – zagrał na pół gwizdka i pół-rezerwowym składem. Na konferencji pomeczowej trener Lecha Nils Frederiksen powiedział, że absolutnie nie miał odczucia , że jego zespół kontrolował to spotkanie. To rzadkość, bo zazwyczaj trenerzy lubią mówić, że kontrolowali. Jak choćby trener Rafał Górak po tym meczu, co dziwnie brzmi w przypadku porażki. To jest po prostu złe słowo, nieadekwatne, tak jak ostatnio trener Iordanescu, który stwierdził, że Legia kontrolowała mecz z Samsunsporem przez 90 minut z wyjątkiem sytuacji, gdy stracili gola…

Jednak jeśli jesteśmy już przy tym nazewnictwie, to tak – trener Kolejorza powiedział, że tej kontroli swojego zespołu nie czuł. I nie było widać, że to jakaś nadmierna kurtuazja. Przysłuchuję się od lat wypowiedziom trenerów przeciwników GKS i nieraz w głowie łapałem się… za głowę, słysząc tę cukierkową, fałszywą kurtuazję mówiącą o tym, z jakim to silnym przeciwnikiem się ich zespół mierzył, podczas gdy katowiczanie zagrali mecz fatalny. Więc słowa Duńczyka są cenne, podobnie jak w poprzednim sezonie Marka Papszuna po meczu w Katowicach.

Daleki jestem od tego, żeby nasz zespół jakoś specjalnie chwalić po tym meczu, bo jednak tych punktów potrzebujemy jak tlenu, była szansa Lecha ukąsić, a tego nie zrobiliśmy. Jesteśmy w strefie spadkowej z mizerną liczbą punktów – zaledwie ośmioma. Kilka drużyn nam w tabeli odskoczyło, stworzył się peleton drużyn środka tabeli. Ten środek jest płaski, ale może być taki scenariusz, że wkrótce zostanie np. pięć drużyn zamieszanych w walkę o utrzymanie. I bycie w takiej grupie i wyżynanie się wzajemne byłoby najgorszym, co może nam się przydarzyć. Kolejne okienko międzyreprezentacyjne będzie niesamowicie istotne w tym zakresie, o czym pod koniec.

Jest frustrujące, że jako cała drużyna nie możemy zagrać na tyle dobrego meczu, żeby zarówno w defensywie, jak i ofensywie być efektywnymi. Piszę o tym dlatego, że zarówno w Płocku, jak i  wczoraj ogólna gra defensywna była już lepsza niż w praktycznie wszystkich poprzednich spotkaniach (może poza meczem z Arką). Nadal to nie wystarcza do gry na zero z tyłu i jest mocno irytujące, że w każdym meczu tracimy gola. Katowiczanie nie ustrzegli się błędów. Bramka Fiabemy ostatecznie była jakaś… dziwna. Najpierw na radar go pilnował Jesse Bosch, i zawodnik był totalnie sam przed polem karnym, co było karygodne. Żaden z naszych zawodników nie zdołał go zablokować. Dodatkowo można zapytać, co zrobił w tej sytuacji Rafał Strączek. Może to jest jakaś szkoła bramkarska, by nie stać w środku światła bramki tylko gdzieś w ¾… W każdym razie przez to strzał w miarę w środek bramki został przepuszczony, przy czym dodatkowo Rafał interweniował tak, jakby piłka mu przeleciała pod brzuchem, schował ręce…

Można tego meczu było nie przegrać, można było w końcówce wyrównać i nie dać Lechowi czasu na strzelenie zwycięskiej bramki. Jednak to nie jest tak, że Kolejorz nic nie grał. Goście mieli swoje sytuacje. W pierwszej połowie kilkukrotnie rozpędzili się niczym Pendolino i było naprawdę widać sporo jakości, jak i… niedokładności. W drugiej części w końcówce, gdy GKS się odkrył, mieli już doskonałe sytuacje na 2:0. Nie strzelili.

Ostatecznie był to taki mecz, w którym wynik w każdą z dwóch stron – lub remis – byłby sprawiedliwy. Nie ma więc co na ten temat dywagować. Wygrała drużyna, która wykorzystała swoje doświadczenie i najwidoczniej – minimalnie była lepsza.

I na tym mógłbym zakończyć…

Niestety przejrzałem komentarze po meczu, czy to na naszym Facebooku czy na forum. I o ile byłem dość spokojny po meczu, to po tej – jakże fascynującej lekturze – ciśnienie mi się podniosło do granic możliwości. Wiele jestem w stanie wybaczyć, emocje, sam dałem im się nieraz ponosić w przeszłości. Jedno, czego jednak nie mogę dzisiaj opanować i chyba to nigdy nie nastąpi, to uodpornić się na… czystą głupotę.

W swojej dwudziestoletniej „karierze” przy mediach GieKSy miałem różne okresy i różnie byłem oceniany. W czasach trzeciej ligi (tak, był taki czas) byłem ochrzczony „obrońcą piłkarzy”. Wtedy gdy po remisie z Pogonią Świebodzin czy Stilonem Gorzów (tak, byli tacy rywale) nasz awans zawisł na włosku, uspokajałem, mówiłem, że będzie dobrze. Jechano po mnie za to. Były też inne momenty, kiedy mówiono mi, że przesadzam. Gdy za Jerzego Brzęczka dzwoniłem na alarm, od początku wiosny, że przegrywamy awans, twierdzono, że niepotrzebnie zaogniam atmosferę. Raz obrażali się na mnie piłkarze, raz kibice.

Nie dbam więc o to, co sobie krytykanci, których niestety jest bardzo wielu, pomyślą. O ile po Cracovii mój ton był jeszcze w stylu „niech się niektórzy pukną w głowę” to dzisiaj cisną mi się na usta zdecydowanie mocniejsze i nieparlamentarne epitety.

Pogrzebowa atmosfera, jaka rozpętała się po wczorajszym meczu w tych opiniach to jest takie kuriozum, że żadna taka czy inna bramka Strączka lub fatalne błędy w obronie w poprzednich meczach  nie mają podjazdu. Po minimalnej przegranej z Mistrzem Polski, w której GKS nie był zespołem gorszym, naczytałem się, że jesteśmy na autostradzie do pierwszej ligi, większość składu jest „do wypierdolenia”, łącznie z „taktykiem Górakiem”.  Już nie będę mówił o populizmach, żeby dać szanse „chłopakom z Akademii”, bo osoba która taki farmazon wymyśliła to zapewne zabetonowany i odporny na wiedzę wyborca jednej czy drugiej głównej opcji politycznej… Podobny poziom argumentacji.

Jest taka maksyma, że jeżeli nie znasz historii jesteś skazany na jej powtarzanie. Wiele osób zachowuje się tak, jakby jej naprawdę nie znało. A przecież to fałsz. To nie jest tak, że te osoby rzeczywiście nie wiedzą, w jakiej sytuacji była GieKSa choćby jeszcze dwa lata temu. I w jakiej byliśmy rok temu. Natomiast ta zbiorowa amnezja jest zatrważająca. Ja wiem, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ, ale są pewne granice realizacji tego powiedzenia.

Przypomnę, gdzie byliśmy. Sześć lat temu GieKSa z hukiem jak stąd do Bytowa spadła do drugiej ligi. W ostatniej minucie ostatniego meczu po golu bramkarza. W dwóch poprzedzających sezonach walczyliśmy o awans do ekstraklasy i w końcowych fazach sezonów spektakularnie te awanse przewalaliśmy. Był gol z połowy zdegradowanego Kluczborka w doliczonym czasie gry. Była porażka z gimnazjalistami z Chorzowa, poprawiona porażką u siebie w następnym meczu z Tychami. Ale to spadek na trzeci poziom rozgrywkowy to była wyprawa w prawdziwą otchłań. Nie mieliśmy już nawet Tychów czy Podbeskidzia. Naszymi przeciwnikami była Legionovia, Gryf czy Błękitni. Pewnie wielu nowych kibiców nawet by nie potrafiła powiedzieć, z jakich miejscowości są wspomniane ekipy. Na Bukową nawet przyjechał Lech Poznań! Problem polegał na tym, że były to rezerwy wielkopolskiego klubu, które nawet Bułgarskiej nie powąchały, a swoje mecze rozgrywały we Wronkach. Stadiony, które dzisiaj są dla nas przygodą w Pucharze Polski – wtedy były codziennością.

I w pierwszym spotkaniu po spadku do tej drugiej ligi, będącym jednocześnie pierwszym meczem Rafała Góraka w drugiej jego kadencji, GKS Katowice przegrywał u siebie do przerwy ze Zniczem Pruszków 0:3. Do przerwy. Ze Zniczem. Zero trzy. W drugiej lidze.

Ostatecznie nasz zespół przegrał to spotkanie 1:3. To był początek próby wyjścia z otchłani. Z totalnej otchłani polskiej piłki. W pierwszym sezonie nie udało się awansować. Nie strzeliliśmy w końcówce z Resovią. W kiepskim stylu przegraliśmy baraż ze Stalą Rzeszów. Po roku z tą Stalą katowiczanie przypieczętowali powrót na zaplecze ekstraklasy.

I przez kolejne dwa lata awansu do ekstraklasy nadal nie było. Zbliżaliśmy się do dwóch dekad bez najwyższej klasy rozgrywkowej w Katowicach. W sezonie 2023/24 w pewnym momencie jesieni GKS złapał kryzys. Przez chyba dziewięć meczów nasza drużyna nie potrafiła wygrać meczu. Zaczęły się psuć nastroje, kibice tracili cierpliwość do trenera, pojawiło się słynne „pakuj walizki” i „licznik Góraka” odmierzający dni od ostatniego zwycięstwa GieKSy. Trener był przegrany, sam – ze swoją drużyną – przeciw wszystkim. Nie podał się do dymisji. A potem spektakularnie awansował do ekstraklasy.

Człowiek inteligentny wyciąga wnioski. Człowiek inteligentny na podstawie jednej sytuacji odpowiednio ustosunkowuje się do podobnej w przyszłości.

GieKSa doświadcza takich problemów jak obecnie po raz pierwszy od dwóch lat. Mówiąc inaczej – od 24 miesięcy. W piłce do bardzo długo. Po latach upokorzeń, ostatnie dwa lata żyliśmy jak pączki w maśle. Cała wiosna 2024 zakończona awansem to był sen. A potem był cały sezon w ekstraklasie, w którym ani przez moment nie drżeliśmy o utrzymanie i zdobyliśmy niemal pół setki punktów. Nawet po matematycznym zapewnieniu sobie pozostania w lidze, GieKSa potrafiła wygrywać – z Cracovią czy Lechią, zremisowaliśmy z Lechem.

I teraz po 11  kolejkach czytam, że „wszyscy do wyjebania”, bo znaleźliśmy się w strefie spadkowej.

W dupach się poprzewracało od dobrobytu.

Jesienią 2023 byliśmy powiedzmy w podobnej sytuacji, ileś tam meczów niewygranych, kilka fatalnych spotkań i duży zawód. Wydawało się, że kolejny sezon spiszemy na straty. Przegrywaliśmy u siebie ze słabiutką Polonią Warszawa. I czy naprawdę tamta sytuacja – z której w taki sposób wyszedł trener z drużyną nie nauczyła was, że należy się z pewnymi opiniami wstrzymać? I przede wszystkim – tak po ludzku – dać mu szansę na to, żeby wyciągnął drużynę z dołka?

Nie mówię, że krytyki ma nie być. Sam jestem poirytowany niektórymi zawodnikami i niektórymi decyzjami trenera. Jednak jak znowu czytam, że „Górak ma wypierdalać”, to nie tyle poddaję w wątpliwość, co jestem pewien, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną, która jest w stanie takie coś ze swoich ust czy palców wyprodukować. Taka osoba musi mieć naprawdę smutne życie…

Niektórzy domagali się zwolnienia połowy drużyny w sytuacji, kiedy GKS byłby dwa razy z rzędu mistrzem, a w trzecim kolejnym zajął piąte miejsce. Albo gdyby zespół grał w Lidze Mistrzów i przegrałby u siebie np. 0:4 z Arsenalem. Jestem pewien, że znalazłoby się kilka osób, które by wylało wiadro pomyj, że przynieśliśmy wstyd i kilku piłkarzom powinniśmy podziękować.

Ja wyciągam wnioski. Wyciągam wnioski z tego, że jeśli ktoś, w kogo zwątpiłem, udowodnił raz, że się myliłem, to drugi raz nie popełnię tego błędu. Nie mówię, że nigdy już nie będę nawoływał do zmiany trenera. Nawet tego trenera. Jednak ten moment jest tak kompletnie nieadekwatny do tego, że trzeba być ostatnim frustratem, żeby takie tezy – jeszcze w taki bezceremonialny sposób – wygłaszać.

Czytałem opinię, że powinniśmy spojrzeć na taką Arkę, która potrafiła wygrać z Cracovią, z którą my przecież dostaliśmy srogie bęcki. Na Boga… Przecież my tę „wspaniałą” Arkę roznieśliśmy w puch i w pył i jesteśmy ich koszmarem z dwóch ostatnich meczów. Trzeba naprawdę mieć intelektualny tupet i pustkę, żeby takiego argumentu użyć.

Oczywiście, że to obecnie wiadro pomyj jest związane nie tylko z Lechem, ale całym obecnym  sezonem, który jest na razie bardzo słaby. I nasza pozycja oraz dorobek punktowy też są słabe. Nie jest jednak to żadna sytuacja dramatyczna, w której mielibyśmy do kreski pięć punktów straty. Jesteśmy pod kreską, ale cały czas w kontakcie. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby tego kontaktu nie stracić. Gra ciągle daje duże nadzieje, że tak się stanie. Wszystko zależy od głów piłkarzy.

Jazda po drużynie stricte po meczu z Lechem jest kompletnie nieadekwatna. Bardziej uzasadniona krytyka byłaby wtedy, gdybyśmy znów przegrali 0:3, względnie zagrali jakieś fatalne spotkanie. Tymczasem GieKSa zagrała na tle Mistrza Polski naprawdę nieźle i było blisko zdobyczy punktowej.

Więc nakładają się tu dwie rzeczy, za które mam pretensje do kibiców. Od razu zaznaczę – nie wierzę, że to się zmieni i niektórzy pójdą po rozum do głowy. Liczę jednak, że pojawią się takie osoby, które jednak przypomną sobie właśnie – gdzie byliśmy jeszcze pięć lat temu, w jak głębokiej dupie – i gdzie jesteśmy teraz. I dzięki komu cały ten projekt istnieje, dzięki komu w ostatnich dwóch latach byliśmy w piłkarskim raju. Nie, to nie jest podziękowanie za zasługi. To jest z jednej strony ludzkie, a z drugiej ciągle merytoryczne podejście do tematu.

Ten mecz ze Zniczem… Przecież patrząc na samo tamto spotkanie, obawialiśmy się, że to pójdzie jeszcze dalej i GKS będzie się bronił przed spadkiem do… trzeciej ligi. Wtedy wydawało się, że – mimo przyjścia nowego-starego trenera – jesteśmy autentycznie pogrzebani. A to był początek czegoś wielkiego. Czegoś, czego owoce dzisiaj mamy – mogąc w ogóle emocjonować się szansą potyczek z największymi polskimi drużynami. Jesteśmy w czymś wielkim, a jednocześnie jesteśmy w trudnej sytuacji.

Teraz przed zespołem około półtora tygodnia przerwy. A potem przyjdą kluczowe mecze dla tej jesieni. Jakbym na ten moment miał typować ekipy do walki – wraz z nami – o utrzymanie i te które po prostu są dość słabe, to byłyby to Termalika, Motor i Piast. Dodałbym jeszcze Arkę.

I to właśnie zarówno z Motorem, jak i Piastem oraz Niecieczą będziemy się mierzyli w czterech najbliższych kolejkach. Tam już bezwzględnie będzie trzeba punktować za trzy. Nie wiem czy zdobędziemy komplet, raczej wątpię, bo będzie o to bardzo ciężko. Ale co najmniej dwa z tych trzech spotkań należałoby wygrać, żeby zyskać minimum spokoju. Pamiętajmy, że tam nie tylko chodzi o zdobywanie punktów, ale także o odbieranie ich rywalom. Klasyczne mecze o sześć oczek. Dodatkowo będzie spotkanie z mocną Koroną, która jest w górze tabeli, ale drużynie Jacka Zielińskiego mamy coś do udowodnienia.

Apeluję. Dajmy im pracować. To nie jest tak, że przegrywamy z kretesem mecz za meczem. Tak naprawdę zawaliliśmy totalnie dwa mecze – z Zagłębiem u siebie i Lechią na wyjeździe. Gdybyśmy mieli w tych spotkaniach 3-5 punktów więcej nasza sytuacja byłaby dużo lepsza.

To jednak przeszłość. Trochę nam ta nasza GieKSa nawarzyła piwa i w komplecie teraz ich głowa w tym, żeby to piwo wypić. Z naszym wsparciem. A nie bezsensowną jazdą.

Na koniec dodam, że ten felieton dotyczy zmasowanego „ataku” w sieci. Jeśli chodzi o to, co się dzieje na żywo – czyli stadion i trybuny – nie mam nic do zarzucenia. Doping zarówno u siebie, jak i na wyjazdach jest kapitalny. Wsparcie z trybun po nieudanych meczach – również wielkie. I oby tak dalej. W piłce decydują szczegóły. Jak VAR odwołujący karnego w derbach Trójmiasta. Tutaj takim szczegółem może być jedna przyśpiewka, po której zawodnikowi zadrży noga. Lub nie zadrży.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga