Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka Szachy

Wielosekcyjny przegląd mediów: Wasko Hetman GKS Katowice drużynowym wicemistrzem Polski w szachach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji szachów, piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

W miniony weekend piłkarze pauzowali w rozgrywkach II ligi. Korzystając z przerwy drużyna zagrała sparing w piątek z I ligową ekipą OKS-u Odry Opole. GieKSa wygrała 2:0 (2:0). Drużyna żeńska przegrała na wyjeździe z Śląskiem Wrocław 0:2 (0:2).

Siatkarze i hokeiści przygotowują się do startu rozgrywek sezonu 2020/21 – pierwsze mecze w sezonie zostaną rozegrane w tym tygodniu. Siatkarze w minionym tygodniu wzięli udział w turnieju w Częstochowie w którym wygrali. W sekcji hokeja na lodzie działacze zakontraktowali dwóch zawodników: Mateusza Adamus i Szymona Skrodziuk.

 

SZACHY

ekstraliga2020.pzszach.pl – Runda 9: Polonia Wrocław mistrzem!

Na podium Ekstraligi stanęli: Polonia Wrocław, Hetman Katowice i Stilon Gorzów. To drugi tytuł mistrzowski wrocławian w historii klubu. Hetman Katowice zwycięstwami w dwóch ostatnich rundach weszli na drugi stopień podium, zaś Stilon Gorzów pokonał bezpośredniego rywala w walce o brąz, czyli Wieżę Pęgów. Najlepszy wynik indywidualny osiągnął Stepan Zilka (Wieża Pęgów) zdobywając 7,0/9,0 na 4 desce.

 

krakow.pl – Drużynowe Mistrzostwa Polski w Szachach – Kraków 2020

Od 26 sierpnia do 3 września trwały Drużynowe Mistrzostwa Polski w szachach. W rozgrywkach, które w tym roku odbyły się w Krakowie, zmierzyło się dziesięć najlepszych ekip z kraju.

Drużynowe Mistrzostwa Polski w Szachach to jedna z najbardziej prestiżowych imprez szachowych organizowanych w Polsce. Wzięło w nich udział ponad czterdziestu arcymistrzów, a wśród nich Jan Krzysztof Duda (Wasko Hetman GKS Katowice-przyp. red.) – czołowy zawodnik świata i pogromca Mistrza Świata Magnusa Carlsena. W mistrzostwach zmierzyło się dziesięć najlepszych drużyn z całej Polski, wśród których była jedna krakowska ekipa – Klub Szachowy Dwie Wieże Kraków, prowadzony przez Fundację Gens Una Sumus, organizatora mistrzostw.

Pierwsze miejsce zdobyła drużyna z Wrocławia, drugie – z Katowic, a trzecie ekipa z Gorzowa.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – GKS Katowice. Sparingi wygrywają…

W jedynym przed startem sezonu sparingu GieKSa rozgromiła przy Bukowej imiennika z Jastrzębia 5:1, a w piątek pokonała innego I-ligowca, tyle że tego z Opola.

Bramki jeszcze przed przerwą zdobyli obrońcy: Arkadiusz Jędrych i Grzegorz Rogala. Kibice w Katowicach życzyliby sobie, by tak samo było w meczach o stawkę, a te na razie w tej rundzie zupełnie drużynie nie wychodzą, bo w słabym stylu przegrała dwukrotnie w Krakowie: najpierw pucharowo z Garbarnią (0:1), a następnie II-ligowo z Hutnikiem (2:3).

Piątkowy sparing z Odrą odbył się bez udziału publiczności, a goście, którzy zmagania na zapleczu ekstraklasy zaczęli od domowej porażki (0:4) z ŁKS-em, nie chcieli nawet publikować pełnego składu. W ich szeregach zadebiutował Dawid Kort, zakontraktowany w tym tygodniu 25-letni pomocnik mający na koncie blisko 80 występów w ekstraklasie, który ostatnio bronił barw innego I-ligowca, Miedzi Legnica.

 

tylkokobiecyfutbol.pl – Dublet Iwaśko. Śląsk już w czołówce

Ekipa Śląska miała udowodnić, że poprzednie zwycięstwa to nie przypadek i zrobiła to w świetnym stylu. Pokonała 2:0 GieKSę i w tabeli awansowała na czwarte miejsce, zrównując się punktami z Medykiem Konin.

Pierwsze minuty były bardzo wyrównane. Pressing przyjezdnych dał jednak strzały Kozak i Turkiewicz. Śląsk jednak ‚trzymał gardę’ i szukał swoich szans w kontratakach. W 9. minucie po wrzutce Karolina Iwaśko pokonała głową Klimek. Podopieczne Jagieły szukały podwyższenia okazji, lecz się to nie udawało. GieKSa próbowała wyrównać, lecz strzały Stanović i Kozak nie były celne. Wszystko to znów wykorzystały gospodynie. Po dośrodkowaniu z rożnego dublet głową ustrzeliła Iwaśko.

GieKSa dalej próbowała, lecz nie potrafiła złamać obrony rywalek. Nie pomogła im nawet czerwona kartka w 60. minucie dla Małgorzaty Kordy. Przewaga liczebna nie dała nic. Jeszcze w końcówce Iwaśko miała doskonałą okazję do skompletowania hattricka, lecz jej strzał był niecelny.

 

dolfutbol.pl – Brawo dziewczyny! Piłkarski Śląska mimo osłabienia wygrały z GKS-em Katowice

Piłkarki Śląska Wrocław nie przestają zaskakiwać. W meczu 5. kolejki Ekstraligi wygrały 2:0 z GKS-em Katowice, mimo że ponad pół godziny grały w osłabieniu. Wrocławianki, nowa drużyna w najwyższej lidze kobiet, rozpoczęły sezon bardzo udanie.

[…] Dziś podejmowały na stadionie na Kłokoczycach GKS Katowice, czyli drużynę mającą tyle samo – czyli 7 – punktów na koncie. Na papierze przyjezdne może były faworytkami, ale zawodniczki Śląska nie po raz pierwszy pokazały, że nie kalkulują z kim grają. Mimo dobrego początku katowiczanek, szybko przejęły inicjatywę i w 9 min. cieszyły się z prowadzenia po pięknym strzale głową w okienko w wykonaniu Karoliny Iwaśko. Ta sama zawodniczka w 32 min. podwyższyła na 2:0, również strzałem głową.

Warto dodać, że gospodynie przez większość spotkania starały się grać wysokim pressingiem i nie zmieniły swojego stylu nawet, gdy od 60 min. grały w osłabieniu po drugiej żółtej kartce dla Małgorzaty Kordy. Oczywiście, wtedy przyjezdny osiągnęły znaczną przewagę, ale bardzo ambitnie walczące wrocławianki nie pozwoliły im na wiele. Katowiczanki nie stworzyły praktycznie żadnej stuprocentowej sytuacji, a wszystkie inne strzały czy dośrodkowania padały łupem pewnie broniącej Anny Bocian.

Zawodniczki Śląska mądrze się broniły i groźnie kontratakowały. Bliska hat-tricka była Iwaśków, ale w idealnej sytuacji minimalnie chybiła. Oczywiście głową.

Wrocławianki dowiozły prowadzenie 2:0 do końca po raz kolejny pokazując wielki hart ducha. Ale nie tylko. Zwyciężyły przede wszystkim dzięki swoim umiejętnościom, dobrej organizacji gry oraz taktyce nakreślonej przez trenera Jagiełę.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – GKS z MKS-em w finale turnieju w Częstochowie

W Częstochowie trwa turniej, w którym obok Norwida występują trzy drużyny plusligowe. W pierwszym półfinale MKS Będzin po tie-breaku pokonał Stal Nysę. W drugim z piątkowych meczów GKS Katowice wywiązał się z roli faworyta, pokonując gospodarzy bez straty seta.

[…] Autowy atak Damiana Koguta rozpoczął drugi półfinał. Gdy GKS ustawił skuteczny blok, katowiczanie odskoczyli na 4:1 i o czas poprosił trener Lebioda. Nie pomogło to jego zespołowi, wciąż tempo gry narzucali przyjezdni. Po autowym ataku Łukasza Usowicza drugą przerwę wykorzystał szkoleniowiec gospodarzy (2:8). Trwały problemy z przyjęciem zagrywek Miłosza Zniszczoła (2:10). Kolejne roszady składzie nie pomagały (2:12).Dopiero mocny atak Usowicza przerwał passę (3:12). W akcjach nie brakowało przypadkowości. Katowiczanie raz za razem kończyli kontrataki – 20:8. W końcówce trener Lebioda zmienił niemal cały skład, z wyjściowej szóstki został tylko Wasilewski. To również nie zmieniło obrazu jednostronnego seta, które po długiej akcji zamknął blok na Mateuszu Demcio.

Pierwsze dwie akcje drugiego seta należały do Norwida, punkt dla gości zdobył dopiero Zniszczoł (2:1). Katowiczanie popełniali proste błędy. Mocno atakował Szymański, po drugiej stronie ręki nie wstrzymywał Paweł Cieślik (9:7). Chociaż częstochowianie nie odpuszczali, GKS stopniowo niwelował dystans aż doprowadził do remisu (12:12). Skutecznie atakował Jakub Jarosz. Obaj rozgrywający często posyłali piłki do swoich środkowych (15:15). W końcówce katowiczanie wzmocnili atak, po asie Jarosza GKS odskoczył na 19:17, ale nie utrzymał tej przewagi i po zagraniu Usowicza ponownie był remis (19:19). Tym razem to częstochowianie nie poszli za ciosem, a po autowym ataku Koguta o czas poprosił trener Lebioda (19:21). Tej przewagi plusligowiec nie wypuścił i po mocnym ataku po skosie Kamila Kwasowskiego wygrał do 21.

W trzecim secie trener Słaby desygnował do gry drugą szóstkę, na boisko weszli Nowosielski, Kohut, Stolc, Musiał, Buchowski i Ogórek. Początkowo wynik utrzymywał się na styku (6:6). Trwała zacięta wymiana ciosów. Dopiero problemy z przyjęciem zagrywek Wiktora Musiała sprawiły, że GKS wyszedł na prowadzenie 14:13 i o czas poprosił trener Lebioda. Przełamanie Norwidowi dał mocnym atakiem Damian Kogut (14:15). W kolejnych akcjach to katowiczanie kontrolowali grę, stopniowo zwiększając dystans. Przy stanie 19:15 dla GKS-u ostatnią przerwę wykorzystał szkoleniowiec częstochowian. Przyjezdni dobrze grali w obronie, wykorzystując kontrataki. Po bloku na Tomaszu Kryńskim katowiczanie mieli serię piłek meczowych (18:24). Mecz zakończył mocnym atakiem Wiktor Musiał.

Exact Systems Norwid Częstochowa – GKS Katowice 0:3 (12:25, 21:25, 19:25)

 

GKS Katowice najlepszy w Częstochowie

Dobiegł końca częstochowski turniej, w którym obok Norwida rywalizowały plusligowe zespoły. Zgodnie z przewidywaniami najniższy stopień podium zajęła Stal Nysa. W finale GKS-owi Katowice wystarczyły trzy sety, by pokonać MKS Będzin. Nagrody dla najlepszych zawodników poszczególnych zespołów odebrali Jan Firlej, Rafał Sobański, Patryk Szczurek i Damian Kogut.

[…] Finał od mocnego ataku rozpoczął Jakub Jarosz. Pierwsze akcje toczyły się punkt za punkt. Przy stanie 7:8 kontuzji doznał Artur Ratajczak i został zniesiony z boiska. Środkowego zastąpił Bartosz Gawryszewski. W szeregach będzinian zdarzały się błędy, a gdy dodatkowo mocne zagrywki zaczął posyłać Kamil Kwasowski katowiczanie odskoczyli na 13:8 i o czas poprosił trener Bednaruk. Na siatce bardzo dobrze prezentował się Jakub Szymański, po jego pojedynczym bloku na Michale Godlewskim GKS prowadził 16:11. Chociaż gra katowiczan nie była pozbawiona błędów, nie mieli problemów z utrzymywaniem się na prowadzeniu. W końcówce będzinianie obronili kilka piłek setowych, ale autowa zagrywka Rafała Sobańskiego zakończyła seta.

Z wysokiego c w drugiego seta weszli będzinianie, przy stanie 4:0 o czas poprosił trener Słaby. Niemoc katowiczan przerwał efektownym atakiem na czystej siatce Miłosz Zniszczoł. Siatkarze GKS-u mieli problem ze skończeniem ataku, kolejną serię MKS zaliczył przy zagrywkach Godlewskiego – 9:2. Będzinianie raz za razem posyłali mocne serwisy. Na lewym skrzydle sytuację drużyny z Katowic starał się ratować Kamil Kwasowski, jednak dopiero przy zagrywkach tego przyjmującego GKS zaczął odrabiać straty. Po ataku z przechodzącej piłki o czas poprosił trener Bednaruk (11:14). Przerwa nie wybiła z rytmu Kwasowskiego, który posłał kolejnego asa. W następnych akcjach GKS poprawił skuteczność na siatce, a po asie Adriana Buchowskiego na tablicy wyników pojawił się remis (16:16). W końcówce ponownie w grę katowiczan zaczęły wkradać się błędy (19:20). Decydujące akcje to walka punkt za punkt (22:22, 25:25). Długą walkę na przewagi zakończył dopiero nieudanym atakiem Godlewski.

W trzeciej partii na nowo rozgorzała zacięta walka, siatkarze obu zespołów nie odpuszczali, jednak na prowadzeniu pozostawali będzinianie (6:4). Remis na tablicy wyników pojawił się, gdy asa posłał Wiktor Musiał (10:10). W kolejnych akcjach stopniowo to katowiczanie zaczęli budować przewagę, w czym pomagały im błędy rywali (13:16). GKS grał bardziej konsekwentnie, a ręki w polu zagrywki nie wstrzymywał Jan Firlej. Serię przeciwników atakiem przez środek zakończył Bartosz Schmidt (14:18). Będzinianie nie potrafili znaleźć sposobu na zatrzymanie Kwasowskiego. Po podwójnym bloku na lewym skrzydle katowiczanie mieli kolejne piłki meczowe, a Adrian Buchowski wykorzystał już pierwsza z nich.

Najlepszym zawodnikiem w szeregach triumfatorów turnieju został Jan Firlej, zaś w MKS-ie statuetkę odebrał Rafał Sobański.

finał:
MKS Będzin – GKS Katowice 0:3 (19:25, 28:30, 16:25)

 

PlusLiga przed sezonem: Stabilność GKS-u przepisem na sukces?

GKS Katowice w minionym sezonie osiągnął najlepszy, historyczny wynik – waleczni siatkarze zajęli ostatecznie 6. miejsce w PlusLidze. Sukces nie spowodował jednak, że klub ominęły problemy finansowe związane z pandemią, a skutkowało to konfliktami zarządu z zawodnikami i rozwiązywaniem kontraktów. Ostatecznie trudności udało się przezwyciężyć, a w zespole pozostała większość wcześniejszego składu. Czy stabilność okaże się gwarancją dobrych wyników w nadchodzącym sezonie?

[…] Rozegraniem w zespole niezmiennie zajmie się Jan Firlej, a o miejsce w pierwszej szóstce rywalizować z nim będzie Jakub Nowosielski, były już zawodnik pierwszoligowej Gwardii Wrocław. Na pozycji atakującego pozostaje duet Jakub Jarosz – Wiktor Musiał, natomiast na środku siatki wciąż występować będą Jan Nowakowski, czwarty najlepiej blokujący siatkarz minionego sezonu, Emanuel Kohut, Miłosz Zniszczoł oraz Kamil Drzazga. Przyjmującymi GKS-u pozostają Adrian Buchowski, Kamil Kwasowski i Jakub Szymański, a dołączy do nich Sławomir Stolc, który do PlusLigi powraca po pięcioletniej przerwie. W minionym sezonie bronił barw pierwszoligowej LUK Politechniki Lublin. Skład zamykają libero – Dustin Watten, a także powracający do Katowic po rocznej przerwie w Lechii Tomaszów Mazowiecki, Dawid Ogórek. Na stanowisko pierwszego trenera powraca natomiast Grzegorz Słaby, który poprowadził GKS do zwycięstwa na parkietach 1. ligi i awansu do ekstraklasy w sezonie 2015/2016.

Okres sparingowy nie rozpoczął się dla katowiczan najlepiej – najpierw przegrali 1:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, natomiast później ulegli 0:4 i 1:2 Aluronowi CMC Warta Zawiercie. Następnie ponownie zmierzyli się z kędzierzynianami, ponosząc kolejną porażkę, tym razem 0:4. Na turnieju rozgrywanym u siebie najpierw zmierzyli się z Asseco Resovią Rzeszów, z którą przegrali 0:3. W końcu wkroczyli jednak na zwycięską ścieżkę i w meczu o 3. miejsce pokonali Cuprum Lubin 3:2.

Podopieczni trenera Grzegorza Słabego triumfowali we wszystkich pozostałych spotkaniach towarzyskich – wygrali 3:1 ze Stalą Nysa, a na Turnieju o Puchar zielona-energia.com w trzech setach okazali się lepsi od gospodarzy – Exact Systems Norwida Częstochowa. W finale pokonali MKS Będzin również 3:0. Zmagania w Częstochowie były ostatnimi sparingami zaplanowanymi dla GKS-u w sezonie przygotowawczym.

Sztab szkoleniowy i zawodnicy nie mówią głośno o celach na nadchodzący sezon, jednak niewielkie zmiany w składzie, który osiągnął najlepszy wynik w historii, mogą sugerować, że dla klubu minimum to obrona miejsca z minionej edycji rozgrywek. Zgranie i dobra atmosfera w drużynie z pewnością będą atutem katowiczan, a już wcześniej pokazali, że mają wielką wolę walki, którą nadrabiają brak wielkich nazwisk w ekipie. To połączenie sprawia, że zajęcie co najmniej 6. pozycji jest dla nich jak najbardziej realne.

– W tym sezonie mamy nowy zespół, nowego trenera, ale gorąco wierzę w to, że duch walki z poprzedniego sezonu wciąż w nas jest. Jestem pewien, że to pokażemy – powiedział Jakub Jarosz. – Osobiście jestem zadowolony z obecnej postawy, przepracowaliśmy ostatnie dwa miesiące naprawdę ciężko i niezmiennie walczymy o swoje – dodał Kamil Kwasowski.

GKS Katowice na inaugurację sezonu czeka daleka podróż – w sobotę, 12 września, rozegrają wyjazdowy mecz ze Ślepskiem Malow Suwałki. Tydzień później natomiast zmierzą się u siebie z beniaminkiem Stalą Nysa.

 

HOKEJ

hokej.net – Dwóch napastników dołączyło do GieKSy

Działacze GKS-u Katowice na tydzień przed rozpoczęciem sezonu pozyskali dwóch zawodników. Umowy z GieKSą podpisali Mateusz Adamus i Szymon Skrodziuk.

– Przez ostatni miesiąc testowaliśmy obu zawodników. Zdaniem sztabu zarówno Szymon Skrodziuk, jak i Mateusz Adamus pokazali się na treningach z dobrej strony i zapracowali na to, by w kolejnym sezonie reprezentować barwy naszej drużyny – wyjaśnia Roch Bogłowski, dyrektor sportowy GKS-u Katowice.

Adamus ma 33 lata i jest wychowankiem Unii Oświęcim. Ma na swoim koncie 436 meczów w Polskiej Lidze, w których zdobył 149 punktów za 51 goli i 98 asyst.

– Propozycja trenera Piotra Sarnika, by podjąć treningi z GKS-em była dla mnie lekkim zaskoczeniem. Starałem się pokazać na nich z jak najlepszej strony. Bardzo się cieszę, że trafiam do dobrej i ambitnej drużyny. W GieKSie spotkałem wiele znajomych twarzy. Liczę na dobry sezon w naszym wykonaniu – zaznacza Mateusz Adamus.

Z kolei Szymon Skrodziuk w poprzednim sezonie występował w Naprzodzie Janów. W 39 meczach zdobył 3 bramki i zaliczył 3 kluczowe zagrania. Wcześniej reprezentował barwy Orlika Opole.

– Bardzo się ucieszyłem z możliwości dołączenia do GKS-u. Moje testy wyszły na tyle dobrze, że przekonałem do siebie cały sztab. Drużyna jest zbudowana naprawdę dobrze, mamy reprezentantów Polski i jakościowych obcokrajowców. Pracujemy ciężko, ale wszystko jest bardzo dobrze przemyślane – mówi Skrodziuk.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga