Dołącz do nas

Siatkówka

Z kim gra GieKSa? – ONICO AZS Politechnika Warszawska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kto chciałby sobie przypomnieć lub zapoznać się z historią klubu z Warszawy, może to zrobić tutaj.

 

Po bardzo dobrym zeszłym sezonie, w którym Politechnika zajęła wysokie ósme miejsce, wszyscy w klubie z Warszawy byli bardzo zadowoleni i apetyty mieli większe przed bieżącym sezonem. Już teraz wiadomo, że wyniku tego nie uda się powtórzyć, trudno liczyć na miejsce w pierwszej ósemce ligi gdy ma się ujemny bilans, zwycięstw do porażek, a przecież Inżynierowie mają w tej chwili tak samo jak GieKSa, czyli 13 zwycięstw i 16 porażek. Politechnika dość przeciętnie weszła w sezon, bo w pierwszych ośmiu meczach wygrała tylko trzy razy. Środkowa część to taka swoista przeplatanka, gdy jedna wygrana przedzielała dwie porażki. Dopiero w trzeciej części rozgrywek warszawianie spisywali się lepiej, gdzie w dziesięciu spotkaniach odnieśli aż sześć zwycięstw.

Dobra gra w poprzednim roku Politechniki spowodowała, że w klubie postawiono na stabilizację i zmiany w kadrze zespołu były li tylko kosmetyczne. Bartłomieja Lemańskiego, który odszedł do Resovii, zastąpił doświadczony były reprezentant kraju, Andrzej Wrona, a dodatkowo pozyskano dwóch młodych siatkarzy z SMS-u Spała, przyjmującego Bartosza Kwolka oraz libero Jędrzeja Gruszczyńskiego. Zarówno Wrona jak i Kwolek okazali się wzmocnieniem drużyny Politechniki, bo obaj znacząco wspomogli głównego egzekutora Inżynierów, atakującego Michała Filipa. Wronę na środku siatki wspomagał Jakub Kowalczyk, a Kwolek odpowiadał za przyjęcie razem z doświadczonym Francuzem Guillaume’m Samicą. Za rozgrywanie odpowiadał najbardziej doświadczony siatkarz warszawian, były wielokrotny reprezentant Polski, Paweł Zagumny, który z uwagi na mocno zaawansowany już wiek, jeśli chodzi o czynnego sportowca oraz coraz częstsze urazy, postanowił po tym sezonie zakończyć siatkarską karierę. Zatrzymanie w tym meczu Michała Filipa będzie kluczem do wygranej GKS-u. Jego statystyki – 457 punktów, 40 asów serwisowych i 49 bloków punktowych – muszą robić wrażenie.

 

BILANS MECZÓW „U SIEBIE”; 14 spotkań – 19 punktów – w setach 25:28 – małe punkty 1203:1204 – 7 zwycięstw (dwa po tie-breaku) i 7 porażek

BILANS MECZÓW „NA WYJEŹDZIE”; 15 spotkań – 18 punktów – w setach 23:32 – małe punkty 1211:1309 – 6 zwycięstw (jedno po tie-breaku) i 9 porażek (jedna po tie-breaku)

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE  ONICO AZS Politechniki Warszawskiej

Czas trwania spotkań – Politechnika 2809;;
Ilość rozegranych setów – Politechnika 108;  Wrona 105, Filip 105, Samica 95, Olenderek 91, Kowalczyk 87, Kwolek 86, Firlej 68, Zagumny 62, Łapszyński 61, Gruszczyński 48, Mikołajczak 43, Halaba 41, Świrydowicz 38, Smoliński 26.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – Politechnika 713;

Ilość zdobytych punktów – Politechnika 1701;  Filip 457, Wrona 260, Kwolek 231, Samica 205, Łapszyński 167, Kowalczyk 163, Mikołajczak 68, Halaba 45, Świrydowicz 40, Zagumny 31, Smoliński 19, Firlej 15.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – Politechnika 551;  Filip 149, Wrona 86, Kwolek 78, Samica 76, Kowalczyk 56, Łapszyński 42, Mikołajczak 21, Zagumny 13, Halaba 10, Firlej 9, Świrydowicz 8, Smoliński 3.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – Politechnika 1150;  Filip 308, Wrona 174, Kwolek 153, Samica 129, Łapszyński 125, Kowalczyk 107, Mikołajczak 47, Halaba 35, Świrydowicz 32, Zagumny 18, Smoliński 16, Firlej 6.
Bilans punktów zdobytych do straconych – Jastrzębski 703;  Filip 202, Wrona 196, Kowalczyk 101, Łapszyński 63, Samica 60, Kwolek 58, Świrydowicz 30, Mikołajczak 22, Zagumny 21, Smoliński 10, Gruszczyński -6, Halaba -9, Firlej -9, Olenderek -36.

Ilość zagrywek – Politechnika 2420;  Wrona 363, Filip 354, Samica 314, Kwolek 300, Kowalczyk 282, Firlej 203, Zagumny 202, Łapszyński 164, Mikołajczak 77, Świrydowicz 71, Halaba 61, Smoliński 29.
Ilość błędów na zagrywce – Politechnika 424;  Filip 110, Kwolek 89, Kowalczyk 48, Samica 43, Łapszyński 37, Wrona 29, Firlej 18, Halaba 17, Mikołajczak 16, Smoliński 6, Zagumny 6, Świrydowicz 5.
Ilość asów serwisowych – Politechnika 120;  Filip 40, Kwolek 24, Samica 16, Wrona 12, Mikołajczak 11, Kowalczyk 5, Łapszyński 5, Firlej 3, Zagumny 2, Halaba 2.

Ilość przyjęć – Politechnika 2054;  Kwolek 502, Samica 445, Olenderek 423, Łapszyński 357, Halaba 148, Gruszczyński 123, Wrona 21, Zagumny 11, Świrydowicz 9, Kowalczyk 7, Firlej 4, Filip 3, Smoliński 1,
Ilość błędów w przyjęciu – Politechnika 149;  Olenderek 36, Kwolek 32, Samica 30, Łapszyński 22, Halaba 13, Gruszczyński 6, Firlej 3, Zagumny 2, Wrona 2, Świrydowicz 2, Kowalczyk 1.
Przyjęcie negatywne – Politechnika 507;  Kwolek 131, Łapszyński 105, Samica 103, Olenderek 84, Halaba 39, Gruszczyński 35, Zagumny 5, Wrona 2, Filip 1, Świrydowicz 1, Firlej 1.
Przyjęcie perfekcyjne – Politechnika 542;  Olenderek 137, Samica 136, Kwolek 112, Łapszyński 73, Halaba 38, Gruszczyński 33, Wrona 9, Świrydowicz 3, Kowalczyk 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – Politechnika 26%;  Wrona 43%, Świrydowicz 33%, Olenderek 32%, Samica 31%, Gruszczyński 27%, Halaba 26%, Kwolek 22%, Łapszyński 20%, Kowalczyk 14%, Smoliński 0%, Zagumny 0%, Filip 0%, Firlej 0%.

Ilość ataków – Politechnika 2691;  Filip 728, Kwolek 396, Samica 393, Wrona 317, Łapszyński 295, Kowalczyk 197, Mikołajczak 133, Halaba 95, Świrydowicz 57, Zagumny 34, Smoliński 30, Firlej 16.
Ilość błędów w ataku – Politechnika 212;  Filip 83, Kwolek 30, Samica 27, Łapszyński 21, Halaba 12, Wrona 12, Mikołajczak 11, Kowalczyk 8, Smoliński 3, Firlej 3, Zagumny 2.
Ilość ataków zablokowanych – Politechnika 213;  Filip 62, Samica 45, Łapszyński 24, Kwolek 22, Wrona 21, Mikołajczak 19, Halaba 12, Kowalczyk 5, Świrydowicz 3.
Ilość zdobytych punktów w ataku – Politechnika 1362;  Filip 368, Kwolek 197, Wrona 184, Samica 168, Łapszyński 154, Kowalczyk 122, Mikołajczak 53, Halaba 43, Świrydowicz 33, Zagumny 20, Smoliński 16, Firlej 4.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – Politechnika 51%;  Kowalczyk 62%, Zagumny 59%, Wrona 58%, Świrydowicz 58%, Smoliński 53%, Łapszyński 52%, Filip 51%, Kwolek 50%, Halaba 45%, Samica 43%, Mikołajczak 40%, Firlej 25%.

Ilość bloków punktowych – Politechnika 219;  Wrona 64, Filip 49, Kowalczyk 36, Samica 21, Kwolek 10, Zagumny 9, Łapszyński 8, Firlej 8, Świrydowicz 7, Mikołajczak 4, Smoliński 3.
Ilość błędów dotknięcia siatki – Politechnika 39;  Filip 9, Zagumny 6, Wrona 6, Samica 4, Łapszyński 3, Firlej 3, Kwolek 3, Smoliński 2, Kowalczyk 1, Świrydowicz 1, Mikołajczak 1.
Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – Politechnika (3-1);
MVP meczów – Politechnika 13;  Zagumny 4, Filip 4, Łapszyński 2, Olenderek 2, Kwolek 1.

 

Akademicki Związek Sportowy Politechniki Warszawskiej Spółka Akcyjna
barwy: biało-zielono-niebieskie
data założenia: 15 lipca 1916 (kontynuator tradycji KU AZS-u Politechniki Warszawskiej)
adres: ul. Foksal 16
00-372 Warszawa
hala: COS Torwar
ul. Łazienkowska 6a,
00-449 Warszawa

przydomek: Inżynierowie
maskotka: Żabcia Polcia
Prezes Zarządu: Jolanta Dolecka
Wiceprezes Zarządu: Marcin Bańcerowski
Manager: Paweł Knochowski
Rada nadzorcza: Mariusz Ambroziak, Janusz Krzeszewski, Paweł Kuśmierowski, Zbigniew Jackiewicz, Jarosław Mizera, Jarosław Popiołek

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga