Dołącz do nas

Siatkówka

Zwycięstwo GieKSy po kolejnym horrorze!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W porównaniu do ostatniego meczu, Czarni przystąpili do gry bez zmian w wyjściowej szóstce, natomiast Piotr Gruszka zgodnie z naszymi przypuszczeniami dał szansę na pokazanie się dwóm siatkarzom, którzy nie dostawali okazji do gry w większym wymiarze czasowym. Na rozegraniu Marco Falaschiego zastąpił Maciej Fijałek, natomiast na środku siatki w miejsce Tomasza Kalembki, mógł się wykazać Paweł Pietraszko.

 

Pierwszy punkt w meczu zdobył po kontrze Żaliński, a wyrównanie dał Kędzierski posyłając zagrywkę w siatkę. Kolejne akcje pokazały jak źle weszli w to spotkanie nasi siatkarze. Ziobrowski mocnym atakiem po skosie zdobył drugie oczko dla Czarnych, potem był show Żalińskiego na zagrywce posyłającego dwa asy, wpierw nie obronił piłki Stańczak, a potem przyjmujący gospodarzy trafił w sam róg boiska (4:1). Pierwszy punkt po własnej akcji dla GKS-u zdobył Butryn atakiem po rękach w aut, potem był dobry atak Ziobrowskiego ze skrzydła, a następnie Butryn posłał piłkę w aut (6:2), reklamujemy tę akcję challengem, ale bez zmian i trener naszego zespołu już musiał reagować wzięciem czasu. Po przerwie Ziobrowski skończył kolejną kontrę Czarnych uderzając po bloku w aut, a dodatkowo sędziowie odgwizdali dotknięcie siatki któremuś z naszych zawodników. Pietraszko zaatakował w aut, a chwilę potem Kędzierski zablokował atak Sobańskiego (10:3) i nasza gra wyglądała bardzo źle. Sygnał do odrabiania strat dał Krulicki, który zatrzymał na siatce atak Fornala, potem asa posłał Pietraszko, a Kędzierski przebił piłkę nad siatką w aut, po czym Pietraszko zaserwował w aut (11:7). Wynik wyglądał już troszkę lepiej, ale wciąż mieliśmy problem ze skończeniem pierwszej akcji. Po udanym ataku Sobańskiego (12:8), mieliśmy niesamowitą serię czterech bloków punktowych z rzędu! Zaczął Krulicki blokując akcję Ziobrowskiego, potem Fijałek zatrzymał Żalińskiego, następnie Kapelus dwa razy zablokował ataki Ziobrowskiego i szybko doprowadziliśmy do remisu po 13! Szkoda, że potem Sobański przekroczył linię dziewiątego metra przy serwisie, a wyrównał wynik atak Butryna po rękach Żalińsakiego (14:14). Dłuższy fragment seta to była gra punkt za punkt aż do stanu po 19. Wtedy to po błędzie na zagrywce Sobańskiego, w kolejnej akcji Rafał nie broni serwisu Kędzierskiego (21:19) i Piotr Gruszka prosi o time out. Po przerwie Kapelus posłał piłkę pod końcową linię boiska, następnie Żaliński zaatakował po prostej (22:20). Tym samy atakiem, tylko że z drugiej linii popisał się Butryn, a Ziobrowski obił nasz blok i piłka wylądowała na aucie (23:21). Smith zaserwował w aut, po czym wchodzi na parkiet Kalembka, oczywiście na zagrywkę i posłał piłkę na tyle mocno, że Pietraszko nie miał problemów ze skończeniem przechodzącej piłki i był remis po 23! Niestety kolejną zagrywkę Tomasz posłał w siatkę i gospodarze mieli pierwszą piłkę setową, którą wybronił nam… Ziobrowski również serwując w aut (24:24). W następnej akcji Krulicki zablokował Ziobrowskiego i wyszliśmy na pierwsze prowadzenie w meczu, ale za to w najważniejszym momencie (24:25). Pierwszą piłkę setową dla GieKSy mógł skończyć Kapelus na kontrze, na całe szczęście piłkę podbitą przez gospodarzy, Ziobrowski posłał atakiem po skosie daleko w aut (24:26) i troszkę szczęśliwie wygraliśmy pierwszego seta!

 

Drugą partię zaczął udanym atakiem ze środka Smith, a wyrównał Butryn atakując po skosie, po czym Karol nie skończył piłki na kontrze (2:1). Następnie Kapelus uderzył po bloku w aut, a zagrywkę posłał również w aut (3:2). Potem był bardzo dobry okres gry naszego zespołu. Wpierw Pietraszko ze środka trafił w środek boiska, potem Bołądź wyrzucony poza słupek nie zdołał przebić piłki na drugą stronę siatki, Serwuje Pietraszko i Krulicki kończy z przechodzącej piłki, a kontrę GKS-u wykorzystał Kapelus (challenge nie zmienił decyzji sędziów), po czym był autowy atak Fornala na kontrze (3:7) i czas dla Roberta Prygla. Po przerwie Pietraszko serwuje w aut, następnie Krulicki z krótkiej zaatakował idealnie w środek parkietu gospodarzy, a Fijałek zablokował atak Fornala (4:9) i nasza przewaga stawał się coraz wyraźniejsza. Niemoc Czarnych przełamał w końcu Kohut atakiem ze środka (5:9), ale po bloku Kapelusa na Smith’cie, ataku Pietraszki ze środka, następnie Sobański skończył kontrę pipem (7:14) i przewaga GieKSy rosła bardzo szybko. Po time oucie Smith trafił atakiem na środku siatki, a gra GKS-u była coraz skuteczniejsza, Kapelus zaatakował efektownie z drugiej linii, a Krulicki popisał się kolejnym blokiem zatrzymując atak Bołądzia (9:17). Następny atak skuteczny Sobańskiego po prostej i Kapelus mocnym zbiciem posłał piłkę po bloku w aut, po czym świetny serwis Sobańskiego i Krulicki skończył z przechodzącej piłki (11:21), nasza przewaga stała się już bardzo wyraźna i niezagrożona. Jeszcze Czarni próbują „wrócić” do meczu, Bołądź mocno uderzył po skosie, Butryn odpowiedział atakiem ze skrzydła w środek boiska, następnie był błąd dotknięcia siatki przez Smitha (12:23). Jeszcze Żaliński uderzył po bloku w aut, a Gonciarz posłał asa serwisowego (14:23) i raczej profilaktycznie Piotr Gruszka wziął czas. Po przerwie Pietraszko skutecznie zaatakował ze środka, a pierwszą piłkę setową wykorzystał Fijałek serwując asa (14:25). W tym secie kibice w hali oglądali koncert gry w wykonaniu naszych siatkarzy!

Po dziesięciominutowej przerwie GKS wciąż utrzymywał dobrą grę, szkoda tylko, że tak krótko. Zaczął Butryn atakiem po prostej na kontrze, kolejną bardzo długą wymianę skończył też Karol, w końcu dla gospodarzy Bołądź zdobył pierwsze oczko atakiem ze skrzydła (1:2). Potem Żaliński zaserwował w aut (challenge bez zmian), a następną długą akcję zakończył atakiem Urbanowicz (2:3). Kolejny atak Butryna po prostej i blok Karola na Urbanowiczu (2:5) dały już lekką przewagę. Festiwal bloków dopiero się zaczynał w tym spotkaniu. Wpierw blok Urbanowicza i Sobański nie zdołał podbić piłki, która spadła tuż przy siatce, potem były dwie zepsute zagrywki, najpierw Bołądź serwuje w aut, a potem Pietraszko trafił piłką po taśmie również w aut (4:6). Kędzierski zablokował atak Sobańskiego, następnie Żaliński zatrzymał Butryna po złym dograniu Rafała, potem Kohut blokuje atak Kapelusa z drugiej linii i jeszcze Żaliński powstrzymał na siatce akcję Butryna (8:6). Tak szybko straciliśmy tę przewagę punktową i nasza gra zaczęła wyglądać coraz gorzej. Znów problem ze skończeniem własnych akcji i po błędzie Kapelusa w ataku przegrywamy już 10:7. Blok Krulickiego oraz skuteczny atak Butryna wstrzymują na chwilę ten trend i nawet po asie serwisowym Kapelusa (13:12) niwelujemy straty. Butryn przerzucił piłkę przez siatkę w aut, następną bardzo długą akcję kończy atakiem z drugiej linii Żaliński, a Kohut dokłada dobry atak ze środka na kontrze (16:12) i zdenerwowany Piotr Gruszka musiał wziąć czas. Dwie skuteczne akcje Sobańskiego, wpierw po bloku w aut, a potem na kontrze atak po skosie (16:14) dawały jeszcze nadzieję na równą walkę w tej partii. Niestety obraz gry znów przybrał niewłaściwy obrót. Urbanowicz po ręce Butryna, Sobański trafił w antenkę, Żaliński blokuje Rafała, Butryn atakuje daleko w aut, a Stelmach nie przyjął serwisu Urbanowicza (21:14) i w ten sposób Czarni wracają do meczu. W końcu Urbanowicz zagrywkę posłał w aut, potem Kohut trafił ze środka (22:15). Małą nadzieję dały skuteczne akcje, Krulickiego z krótkiej, Kapelusa na kontrze po skosie oraz as serwisowy Stelmacha (22:18). Po time oucie dla Czarnych, mocny atak Bołądzia, blok Ostrowskiego na Butrynie i pomyłka Karola w ataku po skosie w aut (25:18) dały wygraną gospodarzom.

 

Czwarty set dobrze zaczął Kapelus przebijając piłkę lekkim plasem na stronę gospodarzy, potem Krulicki zaserwował w siatkę, po czym znów Ukrainiec kiwnął w środek boiska. Ostrowski wyrównał atakiem ze środka, a Pietraszko z krótkiej przesuniętej dal prowadzenie GKS-owi 2:3. Następnie Bołądź zaatakował mocno po prostej, Kohut skończył z przechodzącej piłki, Butryn po taśmie w aut oraz błąd podwójnego odbicia Kapelusa (6:3) i Czarni osiągają przewagę. Po przerwie na żądanie, Pietraszko skutecznie na środku z krótkiej, a  Butryn zablokował atak Urbanowicza (6:5). Następnie Bołądź przedarł się przez potrójny blok GieKSy i Sobański uderzył w aut (challenge bez zmian), potem znów Butryn wydawało się, że zaatakował w aut, na nasze szczęście kolejny challenge pokazał, że piłka przeszła po rękach siatkarzy Czarnych i było tylko 8:6. Krótki fragment gry punkt za punkt, z następnym blokiem GKS-u, tym razem w wykonaniu Butryna (11:10). Potem mieliśmy blok Ostrowskiego na Kapelusie, bardzo dobry atak Butryna po bloku w aut i as serwisowy Ukraińca (13:12). Bołądź zablokował Butryna, ale Karol atakował z bardzo trudnej piłki, po czym Sobański mocno po rękach siatkarzy z Radomia (14:13). Po asie Urbanowicza, Piotr Gruszka zarządził podwójną zmianę w GKS-ie, po czym przyjmujący Czarnych zagrywkę posyła w aut (17:15). Przy asie serwisowym Krulickiego na 18:17, pogubili się sędziowie, którzy po wziętym challengu dla gospodarzy, stwierdzili, że nie da się ocenić tej sytuacji na wideoweryfikacji i potem nie wiedzieć czemu arbiter główny zmienił swoją wcześniejszą decyzję i przyznał punkt Czarnym. Po ostrych protestach całej drużyny GKS-u wraz ze sztabem szkoleniowym, sędziowie po kolejnej naradzie podtrzymali (zgodnie z regulaminem o systemie challenge) wcześniejszą decyzję o przyznaniu punktu dla naszej drużyny. Dłuższa przerwa w grze niekorzystnie wpłynęła na radomian i w następnej bardzo długiej akcji Van Walle skutecznie zakończył kontrę (18:18), a zdenerwowany trener gospodarzy wziął przerwę na żądanie. Po niej Bołądź zaatakował mocno po rękach naszych siatkarzy, a Pietraszko atakiem ze środka trafił piłką w aut (20:18). Następnie Kędzierski zaserwował w aut, Sobański wykorzystał kontrę atakiem z drugiej linii i Bołądź zaatakował daleko w aut (20:21), wreszcie wychodzimy na prowadzenie stając przed szansą na zgarnięcie trzech punktów. Żaliński mocno po skosie wyrównał rezultat, by chwilę potem zaserwować w aut (21:22). Bołądź skutecznie za skrzydła, następnie Kapelus wydawało się, że zaatakował z drugiej linii po bloku w aut, niestety challenge dla Czarnych pokazał, że bloku nie było (23:22), choć Piotr Gruszka nie mógł pogodzić się z tą decyzją arbitrów i zażądał nie wiedzieć czemu jeszcze raz ten challenge, który przecież nie mógł pokazać niczego innego niż chwilkę wcześniej. Potem był atak Bołądzia po bloku i pierwszą piłkę setową dla Czarnych, którą wybronił Kapelus atakiem po bloku, ale znów potrzebny był challenge aby potwierdzić tę akcję (24:23). Niestety Pietraszko zaserwował w siatkę i tym sposobem musieliśmy grać już piąty tie-break z rzędu!

 

Mało kto mógł przypuszczać, że piąty set potrwa jak… „normalny” set w meczu. Już pierwsza bardzo długa wymiana zakończyła się mocnym atakiem Żalińskiego, po którym Kapelus obił sufit hali, wyrównał Butryn po bloku w aut. Żaliński przebił się przez blok Sobańskiego, potem Rafał przedarł się przez potrójny blok gospodarzy (2:2). Kolejna długa wymiana zakończyła się dobrym atakiem Urbanowicza, potem Sobański posłał piłkę po skosie w aut, Kohut wykorzystał kontrę na środku (5:2) i zrobiło się już źle z wynikiem na samym początku tie-breaka. Ostrowski zaserwował w aut, po czym znów Kohut skuteczny na środku (6:3). W następnej akcji wydawało się, że Kapelus zaatakował w aut, ale na szczęście challenge pokazał atak po bloku i arbiter musiał zmienić swą wcześniejszą decyzję o przyznaniu punktu Czarnym (6:4). Kalembka posłał asa serwisowego, a Kapelus wykorzystał kontrę mocnym atakiem po bloku (6:6). Następnie Tomasz zaserwował w siatkę i to samo zrobił Urbanowicz (7:7). Kohut skutecznie na środku i zmiana stron boiska (8:7). Kapelus zablokował Żalińskiego, potem Urbanowicz skuteczny z drugiej linii i Bołądź zablokował atak Sobańskiego (10:8), więc Piotr Gruszka musiał już zareagować czasem. Po przerwie Butryn po bloku w aut i as Pietraszki (10:10), tym razem przerwa na żądanie dla Czarnych. Żaliński przedarł się przez blok Kalembki, po czym zaserwował w siatkę (11:11). Znów punkt dla Żalińskiego w skutecznej akcji po dłuższej wymianie, a wyrównał Kapelus atakiem z pipe’a (12:12). Przypomniał się Kohut atakiem ze środka, po czym Butryn przedarł się przez potrójny blok radomian (13:13), następnie obie drużyny dokonały zmian w składach i jeszcze na koniec przerwa na żądanie dla Czarnych. Stelmach zablokował atak Kohuta i to GKS miał pierwszą piłkę meczową w tym spotkaniu (13:14). Urbanowicz zaatakował w aut, ale sędziowie odgwizdują dotknięcie siatki po naszej stronie, szkoda… Potem przyjmujący Czarnych zaserwował w siatkę (14:15) i mieliśmy drugą piłkę meczową. Kapelus miał piłkę w górze na zamknięcie tego meczu, ale gospodarze cudem się wybronili i akcję skończył atak Żalińskiego po naszym bloku, następnie Kohut zaserwował w siatkę (15:16) i była już trzecia piłka meczowa dla GieKSy. Wybronił ją skuteczny atak po bloku Żalińskiego, po czym Butryn zablokował atak przyjmującego radomian (16:17). Czwartą piłkę meczową psujemy sami, bo Pietraszko serwis posłał w aut, a co gorsza Bołądź zablokował atak Kapelusa z drugiej linii (wzięty challenge nic nie dał) i niespodziewanie gospodarze wychodzą na prowadzenie 18:17. Na szczęście Żaliński zaserwował daleko w aut, po czym Butryn kopiuje wyczyn rywala (19:18). Drugą piłkę meczową dla Czarnych wybronił mocnym atakiem po skosie Butryn, ale za to Sobański zepsuł zagrywkę posyłając piłkę w aut (20:19). Trzecią piłkę meczową dla gospodarzy wybronił Kapelus mocnym atakiem ze skrzydła, a potem Butryn wykorzystał kontrę mocnym atakiem po skosie, a dodatkowo sędziowie wskazali na dotknięcie siatki przez siatkarza Czarnych (20:21). Piątą piłkę meczową dla GKS-u obronił Bołądź atakiem po skosie, a potem Kapelus zaatakował po palcach Kohuta w aut (21:22). Szóstą piłkę meczową wybronił Kohut atakiem ze środka, po czym Pietraszko zrobił to samo (22:23). Wreszcie siódmą piłkę meczową wykorzystał Butryn na kontrze, trafiając piłką w sam narożnik boiska! Uff… 22:24, co za emocje, to był już jedenasty tie-break w sezonie i szósty wygrany, jesteśmy rekordzistami PlusLigi pod tym względem!

 

Cerrad Czarni Radom – GKS Katowice  2:3 (24:26, 14:25, 25:18, 25:23, 22:24)

Czarni: Kędzierski (3), Ziobrowski (5), Kohut (15), Smith (2), Żaliński (19), Fornal, Watten (libero) oraz Gonciarz (1), Bołądź (17), Ostrowski (5), Urbanowicz (11), Filipowicz (libero). Trener: Robert Prygiel.
GKS: Fijałek (3), Butryn (24), Krulicki (12), Pietraszko (9), Kapelus (20), Sobański (9), Stańczak (libero) oraz Falaschi, Van Walle (1), Kalembka (1), Stelmach (2), Mariański (libero). Trener: Piotr Gruszka.   MVP: Serhij Kapelus.

 

Przebieg meczu:
I:  5:2, 10:3, 15:14, 20:19, 24:26.
II:  3:5, 5:10, 8:15, 11:20, 14:25.
III:  2:5, 10:7, 15:12, 20:14, 25:18.
IV:  5:3, 10:7, 15:13, 20:18, 25:23)
V:  3:2, 6:3, 9:8, 12:11, 14:15, 18:17, 20:21, 22:24.

 

Czarni-GKS 2

 

Czarni-GKS 3

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga