Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

8:0! Kosmiczny wynik w Fortuna I lidze – media po meczu ze Stalą Rzeszów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania GKS Katowice – Stal Rzeszów. GieKSa odniosła imponujące zwycięstwo 8:0 (5:0).

1liga.org – Sobota w F1L: pogrom GKS-u Katowice

Remis na start niedzielnych zmagań. Pewne zwycięstwo Lechii Gdańsk i wysoka wygrana GKS-u Katowice.

[…] GKS Katowice – Stal Rzeszów 8:0 (5:0)

Bramki: Antoni Kozubal 1′, Sebastian Begier 12′, Mateusz Mak 14′, Mateusz Mak 25′, Mateusz Mak 27′, Oskar Repka 63′, Mateusz Marzec 75′, Jakub Arak 87′

Szybkie otwarcie w wykonaniu GKS-u Katowice. Antoni Kozubal już w pierwszej minucie wpisał się na listę strzelców. Na dwa zero podwyższył Sebastain Bergier. Kilka minut później hat-trickiem popisał się Mateusz Mak. W drugiej połowie trafienia dorzucili Oska Repka, Mateusz Marzec i Jakub Arak. Wysokie zwycięstwo GKS-u Katowice.

podkarpacielive.pl – Szok! Wstydliwa klęska Stali Rzeszów

Piłkarze Stali Rzeszów jak najszybciej będą chcieli zapomnieć o wyjazdowym spotkaniu w Katowicach. Biało-niebiescy opuścili Śląsk z bagażem 8 straconych bramek.

Losy meczu rozstrzygnęły się w pierwszych 15 minutach. Już w 31. sekundzie na listę strzelców wpisał się Antoni Kozubal, który dopadł do bezpańskiej futbolówki przed polem karnym i umieścił ją tuż przy słupku. Sytuacja gości znacznie skomplikowała się 11 minut później. Piłkę we własnym polu karnym stracił Kacper Paśko, przejął ją Sebastian Bergier i zrobiło się 2-0. Koszmar Stali trwał dalej. Po wznowieniu gry, ponownie zaatakowali miejscowi. W „szesnastkę” gości wpadł Mateusz Mak i po jego precyzyjnym strzale Jakub Raciniewski skapitulował po raz trzeci.

Zawodnicy Marka Zuba pierwszy atak przeprowadzili w 18. minucie. Kilkanaście metrów z piłką przebiegł Patryk Warczak, jego próbę udaremnili obrońcy, zaś problemów ze złapaniem piłki nie miał Dawid Kudła. W 25. minucie „GieKSa” podwyższyła prowadzenie. Po rzucie rożnym na strzał z pierwszej piłki zdecydował się Mak i rzeszowski golkiper mógł ją tylko odprowadzić wzrokiem. Pomocnik z Katowic tak się rozochocił, że 120 sekund później skompletował klasycznego hat-tricka, co zajęło mu w sumie 13 minut.

Po pół godzinie rywalizacji Raciniewski mógł wyciągać piłkę z siatki po raz szósty, jednak Oskar Repka główkował nad poprzeczką. Następnie groźnie zrobiło się w polu karnym katowiczan, po podaniu Warczaka „swojaka” mógł strzelić Arkadiusz Jędrych, na szczęście dla swojego zespołu nieznacznie się pomylił.

„Biało-niebiescy” oddali pierwszy celny strzał w 39. minucie. Ładnie obroną rywali zakręcił Szymon Łyczko, który uderzył jednak wprost w ręce bramkarza. Tuż przed zmianą stron z boiska wyleciał Kamil Kościelny i jedynym pytaniem na drugą połowę były rozmiary zwycięstwa gospodarzy.

Po przerwie zaatakowali, grający w osłabieniu, goście. Ładnym strzałem zza linii pola karnego popisał się Adrian Bukowski i Kudła musiał mocno się wysilić, by sparować piłkę na rzut rożny. Próbował jeszcze Sebastien Thill, ale od tego momentu inicjatywę przejęli miejscowi.

Szóstą bramkę zdobyli za to przeciwnicy. Na strzał z dystansu zdecydował się Repka i futbolówka po rykoszecie wpadła do siatki tuż przy słupku. Bramkarz Stali obronił strzał Adriana Błąda na 20 minut przed końcem, lecz w 75. minucie bramkę „stadiony świata” zdobył Mateusz Marzec, który trafił w samo okienko.

W końcówce pokazał się Krystian Wachowiak, ale ostatnie słowo należało do katowiczan. W 87. minucie piłkę do pustej bramki wbił Jakub Arak. Nad rzeszowianami zlitował się Damian Kos, który zdecydował się nie przedłużać tej jednostronnej potyczki i w efekcie piłkarze Rafała Góraka skończyli ją z ośmioma trafieniami.

wkatowicach.eu – Grad bramek na Bukowej. GKS Katowice wygrywa ze Stalą Rzeszów 8:0 !!!

To był mecz do jednej bramki. GKS Katowice na stadionie przy ul. Bukowej rozgromił Stal Rzeszów aż 8:0. Na ten moment GieKSa zajmuje trzecie miejsce w tabeli 1. ligi i coraz to śmielszym krokiem zmierza do…Ekstraklasy. Ale, jak to mówią w branży, bez pompowania balonika!

Spotkanie rozpoczęło się fantastycznie. Już w 1. minucie mocny strzał sprzed pola karnego Antoniego Kozubala dał GieKSie prowadzenie. Po 15 minutach na tablicy wyników było już 3:0 po trafieniach Sebastiana Bergiera i Mateusza Maka, którzy ograli obrońców i strzelali w prawy róg bramki Stali.

Dla Maka to był początek fantastycznych 13 minut, w trakcie których doświadczony pomocnik strzelił klasycznego hat-tricka. W 44. minucie czerwoną kartkę za faul na Sebastianie Bergierze zobaczył Kamil Kościelny i w drugiej połowie goście z Rzeszowa musieli sobie radzić w dziesiątkę. GieKSa wracała do gry z pięciobramkowym prowadzeniem. Katowiczanie w drugiej części mieli wydarzenia na boisku pod kontrolą i rzadko dopuszczali Stal przed pole karne Dawida Kudły. W 63. minucie szóstą bramkę dla GKS-u strzelił Oskar Repka, po którego uderzeniu piłka odbiła się od obrońcy i całkowicie zmyliła Jakuba Raciniewskiego.

W 71. minucie fantastycznym strzałem popisał się Adrian Błąd, ale Raciniewski wybił na rzut rożny. W 75. minucie poprawił Mateusz Marzec, który idealnym strzałem umieścił piłkę w okienku bramki rzeszowian. Wynik w 87. minucie ustalił Jakub Arak, wykorzystując dobre wejście w pole karne Mateusza Marca. Tak wysokiego zwycięstwa kibice GKS-u nie oglądali przy Bukowej od wielu lat!

weszlo.com – GKS Katowice zdemolował Stal Rzeszów. Świętowanie awansu Lechii odłożone

Lechia Gdańsk jest malutki krok od awansu do Ekstraklasy, ale na świętowanie przyjdzie jeszcze czas. W niedzielę „biało-zieloni” wygrali pewnie 3:0 z GKS-em Tychy i żeby cieszyć się już z wywalczenia bezpośredniej promocji na najwyższym poziom rozgrywkowy, GKS Katowice nie mógł wygrać w tej kolejce ze Stalą Rzeszów. GieKSa nie tylko zwyciężyła, ale zdemolowała rywala aż 8:0!

Podopieczni Rafała Góraka na prowadzenie wyszli już… w 30. sekundzie meczu. Od razu pierwszą akcję precyzyjnym, sytuacyjnym strzałem zza szesnastki zakończył wypożyczony z Lecha Poznań, Antoni Kozubal. GieKSa świetnie weszła w ten mecz i szybko zdobywała kolejne bramki. Wystarczy tylko zaznaczyć, że już w 27. minucie tego spotkania na tablicy wyników widniał rezultat 5:0 dla gospodarzy!

Mateusz Mak ostatniego gola na pierwszoligowych boiskach zdobył 25 listopada w starciu z Wisłą Kraków. W niedzielny [sobotni-przyp. red.] wieczór napastnik się odblokował, a jak już zaczął strzelać to nałogowo i w bardzo dobrym tempie. Skompletował klasycznego hat-tricka w niespełna kwadrans.

Wcześniej na listę strzelców wpisał się również Sebastian Bergier, który pewnie wykończył akcję uderzeniem z okolic jedenastego metra. Były zawodnik Śląsk Wrocław ma już na swoim koncie 13 ligowych trafień i obecnie plasuje się na czwartej pozycji w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi. Do lidera Angela Rodado traci trzy bramki.

Do przerwy GKS Katowice prowadziło 5:0, a żeby tego było mało to w końcówce pierwszej odsłony spotkania czerwoną kartkę zobaczył Kamil Kościelny. I Stal Rzeszów nie dość, że wysoko przegrywała, to jeszcze była zmuszona grać całą drugą połowę o jednego zawodnika mniej.

Po zmianie stron GieKSa już tak zaciekle nie dążyła do kolejnych trafień, ale te i tak się jeszcze pojawiły. I to nie byle jakiej urody, Jeszcze przy uderzeniu Repki po drodze był rykoszet, ale gol Mateusz Marca to prawdziwe cudeńko. Zdjął pajęczynę! Ostatnią bramkę w tym spotkaniu zdobył zmiennik Jakub Arak, który w 87. minucie z kilku metrów dobił strzał kolegi.

Czy to było najwyższe zwycięstwo GKS-u Katowice w historii? Nie, gdyż 7 czerwca 2006 roku katowiczanie wygrali 9:0 z Szombierkami Bytom w IV lidze.

[…] Lechia Gdańsk zajmuje pierwsze miejsce w I lidze i na trzy kolejki przed końcem sezonu ma dziewięć punktów przewagi nad trzecim GKS-em Katowice. „Biało-zieloni” mają lepszy bilans meczów bezpośrednich, więc dlaczego jeszcze nie są pewni awansu? Z uwagi na jeden wariant – gdy na koniec rozgrywek Lechia, Arka i GKS będą mieli na swoim koncie tyle samo punktów, to o pozycji w tabeli zadecyduje tzw. mała tabela, a w niej lepiej wypadają katowiczanie i Arkowcy. Z tym że ci drudzy muszą jeszcze pokonać rywala w derbach Trójmiasta, które odbędą się 19 maja w Gdańsku.

transfery.info – GKS Katowice się zabawił. 8:0 na zapleczu Ekstraklasy

Walczący o awans do Ekstraklasy GKS Katowice dał prawdziwy popis w starciu ze Stalą Rzeszów w ramach 31. kolejki I ligi. Podopieczni Rafała Góraka wygrali 8:0.

GKS Katowice nie złożył broni w walce o wicemistrzostwo pierwszej ligi. W starciu 31. kolejki ligowej dał prawdziwy pokaz swojej ofensywnej siły.

Gospodarze od pierwszego gwizdka rzucili się na rywala, notując w pierwszym kwadransie trzy trafienia – pierwsze już w 30. sekundzie. Do szatni schodzili z pięciobramkową przewagą. Popisał się szczególnie Mateusz Mak.

Doświadczony ofensywny zawodnik na gola w lidze czekał od sierpnia. W starciu z rzeszowską ekipą zanotował klasycznego hat-tricka.

Po zmianie stron gospodarze dołożyli jeszcze trzy gole. W całym meczu oddali tylko jedenaście celnych strzałów, co tylko potwierdza ich świetną skuteczność.

Zwycięstwo GKS-u oznacza, że świętowanie awansu Lechii Gdańsk trzeba odsunąć w czasie.

stalrzeszow.pl – Bolesna porażka z GKS-em Katowice

Stal Rzeszów przegrała z GKS-em Katowice 0-8 w meczu 31. kolejki Fortuna 1 Ligi.

msn.com – 8:0! Kosmiczny wynik w Fortuna I lidze

[…] Nawet jeżeli GKS Katowice był faworytem meczu ze Stalą Rzeszów, to zakończenie meczu wynikiem 8:0 był szokiem. Zespół z Podkarpacia prezentował się dobrze w ostatnich tygodniach, tymczasem przy Bukowej poniósł sromotną klęskę. Zanim minęła minuta spotkania, GKS był na prowadzeniu dzięki strzałowi Antoniego Kozubala, klasycznym hat-trickiem popisał się Mateusz Mak, a demolkę zakończył w 87. minucie Jakub Arak.

GKS Katowice nie wpuścił jeszcze w sobotę Lechii Gdańsk do PKO Ekstraklasy. Po drugie, został najbardziej bramkostrzelnym pierwszoligowcem sezonu, a po trzecie dał pokaz mocy przed barażami o awans. Stal przez połowę meczu grała w dziesięciu z powodu czerwonej kartki dla Kamila Kościelnego, ale paradoksalnie w osłabieniu straciła mniej goli – trzy niż w jedenastu – pięć.

dziennikzachodni.pl – Szaleństwo przy Bukowej po efektownej wygranej GieKSy

[…] Kibice GieKSy szaleli ze szczęścia, bo ich drużyna od początku dała koncert gry. Pierwsza bramka padła już w 31. sekundzie. Do przerwy było aż 5:0, a Mateusz Mak skompletował klasycznego hat-tricka!

W drugiej połowie fani skandowali „Jeszcze jeden, jeszcze jeden”, a piłkarze GKS-u dołożyli trzy bramki.

Wygrana GKS-u Katowice ze Stalą Rzeszów oznacza, że drużyna z Bukowej wyprzedziła GKS Tychy i wskoczyła na 3. miejsce w tabeli. Już w piątek odbędą się derby Śląska w Tychach z udziałem dwóch GKS-ów. Będzie się działo!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Z Puszczą Piotr Rzucidło

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Najbliższe spotkanie GieKSy poprowadzi Piotr Rzucidło. Jego asystentami będą Marcin Lisowski i Tomasz Niemirowski. Sędzią technicznym będzie Rafał Rokosz. Arbitrami VAR będą Szymon Marciniak i Tomasz Listkiewicz.

Piotr Rzucidło swoją sędziowską karierę rozpoczął w sezonie 2015/16 w 3. lidze i na tym poziomie pracował aż do sezonu 2021/22 kiedy to zadebiutował w 2. lidze. W kolejnych rozgrywkach poprowadził swój pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy, a na najwyższym poziomie rozgrywkowym zadebiutował w bieżącym sezonie.

W sezonie 2024/25 Piotr Rzucidło poprowadził do tej pory 1 mecz towarzyski reprezentacji młodzieżowych, 1 mecz CLJ, 1 mecz w 3. lidze, 1 mecz w Pucharze Polski oraz 12 spotkań w 1. lidze. W Ekstraklasie poprowadził 2 mecze, w których pokazał 11 żółtych kartek, 1 czerwoną po dwóch żółtych i podyktował 1 rzut karny.

Mecze GieKSy, które poprowadził Piotr Rzucidło:

Sezon 2023/24
Wisła Płock – GKS Katowice 2:1 (3 żółte kartki, rzut karny wykorzystany przez Jędrycha)

Bilans: 0 zwycięstw, 0 remisów, 1 porażka. Bramki 1:2.

Raport kartkowy

Rafał Górak nie będzie mógł skorzystać z Mateusza Kowalczyka, który w Szczecinie obejrzał 4. żółtą kartkę w sezonie.

Oskar Repka – 5 ŻK
Mateusz Kowalczyk – 4 ŻK
Adrian Błąd – 3 ŻK
Borja Galán – 3 ŻK
Lukas Klemenz – 3 ŻK
Märten Kuusk – 3 ŻK
Marcin Wasielewski – 3 ŻK
Sebastian Bergier – 3 ŻK
Alan Czerwiński – 2 ŻK
Arkadiusz Jędrych – 2 ŻK
Aleksander Komor – 2 ŻK
Mateusz Mak – 2 ŻK
Adam Zreľák – 2 ŻK
Bartosz Nowak – 1 ŻK
Filip Szymczak – 1 ŻK
Dawid Kudła – 1 ŻK
Grzegorz Rogala – 1 ŻK

Pogoda

Nie przewiduje się opadów deszczu, prognozowana temperatura w trakcie meczu to 14 stopni Celsjusza przy zachmurzonym niebie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga