Dołącz do nas

Hokej Kibice Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Kibice GKS Katowice pomogli katowickim szpitalom, czyli tygodniowy przegląd mass mediów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

W dalszym ciągu ze względu na zagrożenie epidemiczne rozgrywki ligowe naszych drużyn piłkarskich są zawieszone. Siatkarze oraz hokeiści mają już przerwę pomiędzy sezonami.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – Pozycja w tabeli to teraz sprawa drugorzędna

Rozmowa z Robertem Góralczykiem, dyrektorem sportowym GKS-u Katowice.

Czy GKS – wzorem wielu innych klubów – pracuje nad redukcją kontraktów na czas pandemii?

Robert GÓRALCZYK: – Na wstępie musimy mieć świadomość, że w obecnej, bardzo skomplikowanej, ale równocześnie zmiennej i rozwojowej sytuacji, odpowiedzi na to i być może kolejne pytania w momencie publikacji artykułu mogą okazać się już nieaktualne. W temacie kontraktów działania się toczą, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Czas będzie weryfikował sytuację. Dziś wiele tematów jest niezdefiniowanych, będą uwarunkowane tym, co dopiero się wydarzy, dlatego nie ma tu rozwiązań dobrych dla wszystkich. Inne kluby być może o tym informują, my na razie nie. Jeśli uznamy za zasadne, z pewnością to uczynimy. Oczywiście, że pewne posunięcia są konieczne, jak wszędzie, bo nie sposób przejść obok zaistniałej sytuacji obojętnie. Jest bardzo poważna, a wszelkie podejmowane działania mają pozwolić na jak najlepsze funkcjonowanie klubu w przyszłości.

Grupie kilkunastu zawodników 30 czerwca kończą się kontrakty. Czy jest dziś w ogóle możliwość zastanawiania się, jaka będzie ich przyszłość?

Robert GÓRALCZYK: – W czerwcu będziemy mądrzejsi o wiele spraw i wtedy będziemy mogli o tym rozmawiać. Dziś nie sposób przewidzieć, co będzie się działo. Czy wtedy jeszcze będzie się toczył sezon 2019/20, czy wcześniej zostanie zakończony, czy będzie już konkretny pomysł na sezon 2020/21… Obecnie jest tak wiele zmiennych i niewiadomych, że niczego nie przewidzimy. Trzeba kreślić scenariusze na różne możliwości – w oparciu o fakty, których jest jednak teraz bardzo mało. Sytuacja ogólnospołeczna jest szalenie skomplikowana, nie wiemy także, jak będzie wyglądał wkrótce rynek piłkarski. Czas jest najcenniejszy, sam będzie nam najprawdopodobniej podsuwał możliwości rozwiązań.

[…] Czy pandemia zahamowała już rozmowy z niektórymi zawodnikami o prolongacie umów?

Robert GÓRALCZYK: – Często tę prolongatę warunkują zapisy – czy to liczba rozegranych minut, czy awans, czy po prostu wola klubu. Wiosna miała swoje pokazać. Dziś w normalnym układzie bylibyśmy już po sześciu meczach i mielibyśmy zdecydowanie większą wiedzę także o zawodnikach, ale wszystko zostało wyhamowane. W efekcie mamy więcej czasu na przemyślenia, rozważania, działania bardziej biurokratyczne niż praktyczne. GKS jak każdy klub ma swoją specyfikę. Gdy wrócimy do pełnego funkcjonowania, mam przekonanie, że sobie z tym poradzimy.

[…] Czy drużyna GieKSy pracuje obecnie z przekonaniem, że sezon będzie dograny i dlatego trzeba być „pod „parą”?

Robert GÓRALCZYK: – Trzeba być przygotowanym na każdy możliwy scenariusz, czyli także na ten. W miarę możliwości, każdy zawodnik z osobna, ale i zespół jako całość musi być przygotowany, że któregoś dnia zapadnie decyzja o kontynuowaniu sezonu, a wtedy zapewne tydzień lub dwa wspólnych zajęć i powrót do gry o punkty. Sztab na bieżąco zaleca zawodnikom treningi w zakresie sprawności ogólnej, które realizują w warunkach domowych. Korzystając z przygotowywanych materiałów filmowych, doskonalą się także teoretycznie. Większych możliwości obecnie nie ma, jako że bezwzględnie należy respektować wdrożone przez rząd ograniczenia. Każdy ma świadomość, że w okresie zawieszenia pracuje na swoją bliższą i dalszą przyszłość.

Obawia się pan o zawodników przewlekle kontuzjowanych, jak Radek Dejmek czy Dominik Bronisławski?

Robert GÓRALCZYK: – Nie mówmy tutaj o obawach, choć w tym temacie to też zapewne utrudniony czas. Po pierwsze nie mogą się wykazywać klasyczną aktywnością, jak podczas rehabilitacji w optymalnych warunkach, kiedy wszystkich spraw doglądają fizjoterapeuci czy lekarze. W normalnych warunkach rekonwalescencja Radka dobiegałaby już końca, a jak będzie teraz, to pokaże czas. Rehabilitacja Dominika trwa już dłuższy okres, a ostatnio realizował etap przybliżający go do pełnej aktywności. Dziś jednak obecna sytuacja na pewno nie działa także na jego korzyść. Należy w tym miejscu również dodać, iż do grona kontuzjowanych dołączył niestety Mateusz Broda, który uległ kontuzji kolana w ostatnim rozegranym przez nas meczu w Elblągu. Przeszedł on w dniu 18 marca zabieg rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego i czeka go długi okres rekonwalescencji.

 

dziennikzachodni.pl – Miasto Katowice pozywa Anitę Gargas i „Magazyn Śledczy” TVP za program o nowym stadionie GKS

[…] Wyemitowany w lutym „Magazyn Śledczy Anity Gargas” miał być poświęcony budowie nowego stadionu GKSKatowice. Reklamowano go hasłem „układ”, który miał sugerować istnienie tajemniczego systemu korzyści wokół tej inwestycji. Jego wymowa miała jednak przede wszystkim polityczny charakter, a oburzony treścią programu prezydent Marcin Krupa zapowiadał wejście na drogę sądową.

[…] Wynajęta przez miasto kancelaria prawnicza Kotulski, Köhler, Przybysz przygotowała stosowne pismo, w którym domagała się od TVP oraz osób odpowiedzialnych za produkcję „Magazynu” zamieszczenia przeprosin w głównym wydaniu Wiadomości oraz portalu TVPInfo, usunięcia audycji z platformy VOD, oraz wpłaty 100.000 zł na rzecz Domu Aniołów Stróżów. Czas na realizację tych żądań wyznaczono do 31 marca. Żaden z punktów nie został przez wymienione w piśmie osoby oraz instytucje zrealizowany. W związku z tym kancelaria przystępuje do przygotowywania pozwu sądowego.

– Pandemia koronawirusa nieco utrudniła nasze działania, bo wszystkie konsultacje i spotkania odbywają się zdalnie, ale została już podjęta decyzja, że występujemy na drogę sądową. Chcielibyśmy to zrobić jeszcze w kwietniu – poinformował Maciej Stachura, szef Wydziału Komunikacji Społecznej. – W pozwie będziemy domagać się tych samych poczynań ze strony autorów „Magazynu Śledczego”, co w poprzednim piśmie.

 

Kibice GKS Katowice pomogli katowickim szpitalom

Kibice GKS Katowice nie szczędzą pomocy katowickim szpitalom. Fani GieKSy z osiedla Tysiąclecia, będący jednocześnie członkami Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” wsparli oddział onkologii na Raciborskiej i pogotowie ratunkowe z osiedla Tysiąclecia. Wartość przekazanej pomocy to 3 tys. złotych.

[…] „Delegacja GieKSy z Tauzena przekazuje pomoc Oddziałowi Onkologicznemu Szpitala na Raciborskiej – 400szt masek i Pogotowiu Ratunkowemu z Tauzena – 200szt masek o wartości w sumie 3000pln. Dziękujemy za wszelkie wpłaty i działamy dalej! Jeszcze o nas usłyszycie ????Wszystkim życzymy zdrowych, spokojnych Świąt Wielkiej Nocy!” – napisali kibice katowickiego klubu na swoim profilu na Facebooku GieKSa z Tauzena.

Tydzień wcześniej kibice GKS Katowice wsparli dwa katowickie szpitale: w Murckach i na Raciborskiej. Przekazali łącznie: 11000 rękawiczek, 1200 maseczek, 100 litrów płynu do dezynfekcji, 20 przyłbic, 10 termometrów bezdotykowych, 10 pulsoksymetrów napalcowych, 2 palety z napojami (wody i soki) oraz kilka kartonów kawy. Wydali na to ponad 14 tys. złotych.

Szpital w Murckach przekazał im za to serdeczne podziękowania.

” Jest nam niezwykle miło poinformować, iż kibice GieKSy przekazali na rzecz pacjentów i pracowników Naszego Szpitala: rękawiczki, maseczki, płyny do dezynfekcji, przyłbice, termometry bezdotykowe, pulsoksymetry napalcowe, palety z napojami (wody i soki) oraz kartony kawy. W imieniu pacjentów i pracowników naszego Szpitala bardzo dziękujemy za otrzymaną darowiznę ” – napisał szpital na swojej stronie.

Kibice GKS Katowice cały czas prowadzą zbiórkę pieniędzy na rzecz katowickich szpitali. Zachęcają także wszystkich do oddawania krwi.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Jakub Jarosz: Zaczynam odczuwać tęsknotę za piłką

Już od kilku tygodni wiadomo, że siatkarze PlusLigi nie wrócą w tym sezonie na boisko. Wielu zawodników nie ukrywa, że brakuje im już rywalizacji.

[…] Dla siatkarzy GKS-u Katowice minął miesiąc od ostatniego spotkania w PlusLidze. GKS 8 marca we własnej hali podejmował Jastrzębski Węgiel. Podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza pokonali jastrzębian 3:1 a MVP pojedynku wybrano Rafała Szymurę. Kilka dni później wstrzymano a następnie zakończono sezon siatkarski w Polsce.

– Pamiętam dokładnie, bo to był dzień kobiet, 8 marca graliśmy z Jastrzębskim Węglem. Prawdę mówiąc porządnie zaczynam odczuwać tęsknotę za piłką. Jest to zupełnie inaczej niż w przerwie wakacyjnej. Tutaj sezon został przerwany nagle, nie byliśmy na to przygotowani i myślę, że przez to tęsknota za tym treningiem, graniem, adrenaliną rozpiera – powiedział Jakub Jarosz.

Obecnie siatkarze mogą trenować jedynie we własnych domach. Chociaż atakującemu GKS-u Katowice brakuje rywalizacji na boisku, nie ma problemu z utrzymaniem formy.

– Nie jestem w stanie zrobić tego, co najbardziej bym chciał, czyli rywalizować z innymi zawodnikami. Na szczęście mam dosyć dobre warunki, żeby trenować. Przez lata grania uzbierałem sporo sprzętu, który pomaga mi wyżyć się. Mam również świetnego sparingpartnera w piłkę nożną, który nie pozwala mi choćby na jeden dzień odpocząć od małej gierki. Zawsze na rozgrzewkę gramy w piłkę nożną. Później mam swoją sztangę, pewne udogodnienia, dzięki którym mogę sobie poradzić z treningiem – wyjaśnił atakujący.

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – GieKSa rozwiązuje dłuższe umowy

Niepokojące informacje napływają z Katowic. Szefostwo klubu wypowiedziało umowy zawodnikom, którzy podpisali z GKS-em długoterminowe kontrakty.

Próbowaliśmy tę informację potwierdzić u dyrektora sekcji hokejowej Wojciecha Tkacza, ale ten nie odebrał od nas telefonu. Udało nam się jednak skontaktować z Markiem Szczerbowskim, prezesem GKS-u Katowice.

– Na razie nie będziemy się wypowiadać na ten temat. W obecnej sytuacji najważniejsze jest zdrowie, a także solidarność społeczna – podkreślił sternik GieKSy.

– Sezon 2019/2020 zakończył się, a kolejny rozpocznie się we wrześniu. Mamy nadzieję, że się rozpocznie, bo ta sytuacja jest dla nas wszystkich nowością. Nie wiemy, co przyniesie najbliższa przyszłość. Dziś musimy robić wszystko, by ratować klub – dodał.

Z naszych informacji wynika, że katowicki klub musi szukać oszczędności w niemal każdym aspekcie. Wiemy, że rozliczył się z zawodnikami za obecny sezon, ale nowych kontraktów nie zamierza podpisywać.

Ale to nie wszystko – szefostwo sekcji rozwiązało wszystkie długoterminowe umowy. Chodzi tutaj między innymi o kontrakty Oskara Jaśkiewicza, Tomasza Skokana, Damiana Tomasika, Mateusza Michalskiego, Szymona Mularczyka, Patryka Krężołka, Kamila Paszka, Grzegorza Pasiuta i Teddy’ego Da Costy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga