Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu GieKSa-Resovia: Co za dramat przy Bukowej!, W pogoni za beniaminkiem, Resovia rzutem na taśmę psuje święto w Katowicach, (Nie)szczęśliwy remis GieKSy z Resovią

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu I ligi GKS Katowice – Resovia Rzeszów. GieKSa zremisowała 2:2 (1:0) po ciekawym spotkaniu.

 

sportdziennik.com – Co za dramat przy Bukowej!

Niesamowicie emocjonujący był pierwszy mecz katowickiej drużyny po powrocie do Fortuna 1 Ligi. Zakończył się bez radości, bo choć prowadziła już 2:0, to w szóstej minucie doliczonego czasu gry dała sobie wyrwać z rąk zwycięstwo.

Długo zanosiło się, że pierwsze od ponad 800 dni spotkanie GieKSy na zapleczu ekstraklasy zakończy się jej zwycięstwem. Choć trudno stwierdzić, by cały czas miała je pod pełną kontrolą, to szybko objęła prowadzenie, a po przerwie jeszcze je podwyższyła. Do siatki – po pięknej akcji i asyście Rafała Figiela – trafił najpierw efektownym uderzeniem pod poprzeczkę Adrian Błąd. Następnie zaś Filip Szymczak, wypożyczony z Lecha Poznań, udowodnił, że należy strzelać. Spróbował swych sił zza „szesnastki”, piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od któregoś z obrońców i przetoczyła obok bezradnego bramkarza. 2:0… Trener Rafał Górak chciał już zerwać się do sprintu, by wspólnie cieszyć się z zespołem z gola, ale ostatecznie został przy ławce – jakby doskonale czując, że to wcale nie koniec roboty.

I tak faktycznie się stało, choć wydawało się w pewnym momencie, że GieKSie nie może już stać się krzywda. Resovii w dużo większym stopniu pomogły zmiany, ożywienie wnieśli Maksymilian Hebel, Kamil Antonik czy Marek Mróz. Kontaktową bramkę na nieco ponad kwadrans przed końcem zdobył kapitalnym uderzeniem z woleja Bartosz Jaroch. Miał apetyt na takiego gola, próbował swych sił już w pierwszej połowie i wtedy brakło niewiele. Przy stanie 2:1 katowiczanie powinni „zabić” mecz którąś z kontr. Niecelnie w dobrych pozycjach uderzali Błąd czy wprowadzony z ławki Filip Kozłowski. To się zemściło.

W szóstej minucie doliczonego czasu gry piłka niefortunnie odbiła się od Błąda i zamiast zostać oddalona od pola karnego, to pod nie wróciła. Resovia sprawnie rozegrała akcję, którą zwieńczył Aleksander Komor. Goście w euforii podbiegli pod sektor ze swymi fanatykami. Katowiczanie przeżyli zaś dramat, a mogło skończyć się jeszcze większą katastrofą – kilkadziesiąt sekund później Jaroch znów przymierzył z dystansu. Tym razem zadzwonił słupek…

A czemu doliczonego czasu było tak sporo? W 60. minucie mieliśmy interwencję VAR, który wreszcie zawitał do pierwszoligowych rozgrywek. Maksymilian Hebel przygotowywał się już do wykonania karnego, ale ostatecznie Paweł Pskit po konsultacji z wozem zadecydował, że Rafał Figiel faulował Aleksandra Komora przed „szesnastką”. Stoper Resovii po ostatnim gwizdku i tak miał jednak powody do satysfakcji. W odróżnieniu od katowiczan, którzy – mimo wszystko – zostali pożegnani brawami, a pierwszej po powrocie na zaplecze elity wygranej poszukają za tydzień w Legnicy. Jedno jest pewne: jeśli będą tworzyć tak emocjonujące widowiska, jak dziś, prędko z anteny telewizyjnej nie zejdą.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice – Resovia 2:2

[…] Zespół Rafała Góraka rozegrał dobre spotkanie, ale dwa punkty stracił w ostatniej z doliczonych minut.

[…] Piłkarze GKS Katowice z impetem rozpoczęli rozgrywki w I lidze. Ekipa Rafała Góraka szybko zdobyła gola i przygniatała Resovię, zmierzając po pewne trzy punkty. W szczytowym momencie prowadzenie powinno być wyższe niż 2:0, ale skuteczność i rozwiązywanie końcówek szybkich ataków to temat, nad którym szkoleniowcy i ich wybrańcy będą musieli sporo popracować. A w sobotę zapłacili za te braki wysoką cenę, bo goście w 95 minucie wyrwali im remis.

Pierwszego od dwóch lat gola na zapleczu Ekstraklasy GKS zdobył za sprawą Adriana Błąda. Pomocnik katowiczan posłał piłkę do siatki efektownym strzałem z pola karnego, przy którym Branislav Pindroch nie miał nic do powiedzenia. Radość Błąda i jego kolegów nie miała granic: bramkarz Dawid Kudła sprintem przebiegł z gratulacjami kilkadziesiąt metrów.

[…] W 52 minucie Filip Szymczak podwyższył wynik, gdy Pindriocha zupełnie zmylił rykoszet od jednego z obrońców, a w 60 zobaczyliśmy pierwszą analizę VAR w 1. lidze. Paweł Pskit najpierw podyktował dla Resovii rzut karny, a potem – gdy Maksymiliian Hebel był już gotowy do strzału – po konsultacjach z wozem technicznym, przesunął piłkę tuż przed linię szesnastki.

Gol dla gości padł niemal kwadrans później za sprawą uderzenia Bartosza Jarocha, w którym kierunek piłki zmienił jeszcze głową Grzegorz Janiszewski. Goście uwierzyli, że nie wszystko jeszcze stracone i podkręcili tempo. Na plan pierwszy wyszedł więc Kudła, który długo ratował zasłużoną jednak wygraną GKS, ale koledzy wystawiali go na ciężką próbę i w końcu, w 96 minucie, skapitulował. Co więcej, Resovia później zdążyła jeszcze obić słupek katowiczan, więc remis ze skrajnego niedosytu nabrał znienacka innego znaczenia.

 

nowiny24.pl – Wielka ambicja Resovii, rzeszowianie odrobili dwubramkową stratę

Chociaż Apklan Resovia przegrywała już 0:2, to zdołała wywieźć z Katowic punkt, a mogła i trzy…

Inauguracyjny mecz przy ul. Bukowej rozpoczął się od walki o środek boiska. Oba zespoły nie cofnęły się pod własną bramkę i próbowały narzucić swój styl gry. Z minuty na minutę lepiej radziła sobie Resovia choć brakowało jej klarownych sytuacji pod bramką Kudły.

[…] W 22. minucie mogło być już 2:0 – zamieszanie podbramkowe próbował wykorzystać Błąd, ale jego strzał głową szczęśliwie trafił pod nogi Jarocha, który wybił piłkę. Resoviacy jednak nie byli też bierni jeśli chodzi o ofensywę – w 25. minucie wolejem po rzucie rożnym próbował Wróbel, ale jego strzał był mocno niecelny. Kilka minut później nieźle próbował też zza pola karnego Jaroch, ale jego strzał również był niecelny (choć tym razem minimalnie). Resoviacy nie grali źle w ofensywie, ale dużo było niepewności w defensywie i stąd rodziły się sytuacje dla GKS-u. Pod koniec pierwszej połowy piłkę w środku pola stracił Wasiluk i na bramkę Resovii popędził ponownie Błąd, ale jego strzał z dystansu na rzut rożny wybił Pindrych. Ostatecznie zakończyło się więc na 1:0 choć trzeba szczerze powiedzieć, że miejscowi byli w ofensywie lepsi. Resovia mimo chęci jakby trochę nie miała pomysłu na to, jak tego gola zdobyć.

[…] Po zdobyciu drugiej bramki częściej na połowie rywala przebywała Resovia. Nie potrafiła sobie jednak stworzyć klarownej sytuacji. Wreszcie w 74. minucie kapitalnym strzałem zza pola karnego popisał się Jaroch. Piłka jeszcze otarła się o głowę jednego z obrońców GKS-u i wpadła w okienko bramki Kudły. W 77. mogło być 2:2 po kapitalnej akcji Mroza, ale zawodnik Resovii uderzył z 11. metrów wprost w bramkarza miejscowych. Resovia ewidentnie złapała lepszy rytm i wydawało się, że jest coraz bliżej wyrównującego gola.

[…] Wreszcie w 96. minucie piłka trochę przypadkowo trafiła do Mroza odegrał do Twardowskiego, ten zagrał płasko w pole karne, do piłki dopadł Komor i zdobył gola dla Resovii. Wydawało się, że to już pełnia szczęścia rzeszowian, ale ci wciąż się poddawali. Minutę później ponownie kapitalnym strzałem z dystansu lewą nogą popisał się Jaroch. Tym razem jednak Kudła zdołał lekko dotknąć piłkę i dzięki temu wylądowała ona na słupku. Po tej akcji sędzia zakończył mecz.

 

resoviacy.pl – W pogoni za beniaminkiem

[…] Rzeszowianie do ostatnich minut spotkania gonili beniaminka i po końcowym gwizdku to oni cieszyli się z rezultatu. Gospodarze przed przerwą byli zespołem przeważającym, który zaskoczył rzeszowskie „Pasiaki” szybką, kombinacyjną grą. W końcowych fragmentach meczu w zespole z Rzeszowa obudził się „resoviacki charakter”.

Przed inauguracyjnym spotkaniem było sporo niewiadomych. Obydwa zespoły dokonały w przerwie między rozgrywkami zmian kadrowych i kibice zgromadzeni pod katowickim „Blaszokiem” zobaczyć mogli kilka debiutów. W zespole gospodarzy na bramce pojawił się Dawid Kudła, natomiast w ataku przedstawił się śląskim fanom młodzieżowiec Filip Szymczak. W rzeszowskim zespole znalazło się w podstawowej „jedenastce” pięciu graczy, którzy po raz pierwszy założyli koszulkę z maltańskim krzyżem: Branislav Pindroch, Aleksander Komor, Bartłomiej Eizenchart, Damian Hilbrycht i Sebastian Strózik.

Początek był dosyć nerwowy w wykonaniu gospodarzy i rzeszowianie częściej byli przy piłce.

[…] Resovia starała się odrabiać straty, gra często toczyła się pod polem karnym gospodarzy, ale brakowało szybkości i wykończenia akcji.

[…] Pod koniec pierwszej połowy piłkę w środkowych rejonach boiska stracił Bartłomiej Wasiluk i na bramkę Resovii szarżował ponownie Adrian Błąd. Na szczęście dla „Pasiaków” słowacki golkiper Branislav Pindroch zdołał ratować sytuację i obydwa zespoły schodziły na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy.

W 52 minucie gospodarze zadali kolejny cios. Filip Szymczak miał sporo miejsca i czasu, aby oddać strzał z 19 metrów i wydawać się mogło, że sytuacja nie jest groźna, ale piłka po odbiciu od Podhorina – wylądowała w siatce po raz drugi.

Poirytowany bezradnością swoich podopiecznych szkoleniowiec Resovii zareagował zmianami. Na boisku już w 55 minucie pojawili się zmiennicy: Twardowski, Hebel i debiutant Mróz.

[…] W końcowych fragmentach meczu Resovia atakowała większą liczbą graczy i widać było, że można jeszcze coś ugrać w tym spotkaniu.

Miejscowi odpowiadali groźnymi kontratakami, ale w doliczonym czasie gry to „biało-czerwoni” dopięli swego. Na zegarze stadionowym pojawiła się 95 minuta meczu i Marek Mróz zagrał do Karola Twardowskiego. „Twardy” jakimś cudem dostrzegł wbiegającego w pole karne Aleksandra Komora i podał po ziemi piłkę jak na tacy.

27-letni obrońca Resovii precyzyjnym strzałem do siatki wykończył akcję i po chwili mógł wskoczyć na ogrodzenie, aby odbierać gratulację od rzeszowskich kibiców zgromadzonych w  sektorze za bramką.

 

weszlo.com – Resovia rzutem na taśmę psuje święto w Katowicach

GKS Katowice dwa lata czekał na powrót do 1. ligi, choć nie jest to miejsce, w którym docelowo chcieliby widzieć swój zespół kibice, którzy regularnie przychodzą na stadion przy ul. Bukowej. Ale skoro już udało się postawić pierwszy krok, każdy liczył na to, że drużyna Rafała Góraka uczci to wydarzenie wygraną. Przez długi czas wiele wskazywało na to, że właśnie tak będzie, ale rzutem na taśmę Resovia wyrwała gospodarzom punkty. A katowiczanie i tak mogą być zadowoleni, że skończyło się tylko na 2:2.

Ten mecz układał się jak typowy rollercoaster. Rzeszowski zespół w sparingach wypadał bardzo dobrze – wygrali pięć spotkań, jedno zremisowali. Strzelili 16 bramek, ograli Wisłę Kraków, więc zapowiadało się na to, że Resovia wejdzie w ligę w dużym gazie. Tymczasem było dokładnie odwrotnie: drużyna Radosława Mroczkowskiego wyglądała na wolną i trochę ociężałą.

GieKSa to wykorzystała, na tym zbudowała swoją przewagę w początkowej fazie meczu, w ten sposób osiągnęła dwubramkowe prowadzenie. Ale w końcówce wszystko wywróciło się do góry nogami: gospodarze opadli z sił i dali się zaskoczyć Resovii, która wraz z wejściem zmienników zyskała nowe siły.

[…] Pierwsze skrzypce w atakach katowickiej drużyny odgrywali weterani. Nie było to wielką niespodzianką, bo przecież Adrian Błąd to gość, który w drugiej lidze poczęstował rywali dwucyfrową liczbą bramek. Już w 1. kolejce skrzydłowy GieKSy powiększył swój dorobek na zapleczu Ekstraklasy do 43. trafień. Jego trafienie to wręcz podręcznikowa akcja w wykonaniu całego zespołu Rafała Góraka:

  • zagranie piłki z boku do środka
  • zmylenie rywala przez asystenta
  • prostopadłe podanie
  • nawinięcie obrońcy przez Błąda
  • potężny strzał w długi róg.

Branislav Pindroch był bez szans. Warto wyróżnić tu tego, który doskonałym zwodem i równie dobrym podaniem pomógł Błądowi w otworzeniu wyniku. Rafał Figiel pokazuje, dlaczego w Podbeskidziu był kluczową postacią na tym poziomie rozgrywek. Poza asystą Figiel zapisał na koncie świetne zagranie w pole karne z rzutu wolnego, które powinno przynieść GieKSie drugiego gola. Takich okazji było zresztą więcej:

  • strzał Szymczaka wyciągnął Pindroch
  • Błąd minimalnie się pomylił strzelając „szczupakiem”
  • Sanocki zbyt lekko uderzał głową
  • Błąd zakończył kontrę mocnym strzałem, ale trafił prosto w Pindrocha.

Sami widzicie – katowiczanie w trakcie pierwszych 45 minut stworzyli sobie zdecydowanie więcej szans niż Resovia. Ta ograniczyła się do pojedynczych, niezbyt udanych prób, takich jak mocno niecelny strzał Jakuba Wróbla nożycami.

W drugiej połowie zapowiadało się na powtórkę z rozrywki. Filip Szymczak bardzo szybko podwyższył prowadzenie GieKSy. Wypożyczony z Lecha zawodnik zaliczył dobre spotkanie – w pierwszej połowie w efektowny sposób ograł kilku rywali, pokazując wachlarz umiejętności technicznych. W akcji bramkowej było podobnie. Szymczak ładnie ograł obrońcę i huknął na bramkę, a piłka po drodze odbiła się od Olivera Podhorina i zmyliła Branislava Pindrocha.

[…] GKS Katowice próbował, kontrował, ale nie zdołał odzyskać przewagi na boisku. Wręcz przeciwnie – im dalej w las, tym bardziej Kudła musiał mieć się na baczności. W doliczonym czasie gry Błąd niedokładnie przyjął piłkę, Mróz rozrzucił ją na skrzydło, a Karol Twardowski zagrał płaskie podanie w pole karne. Twardowski zdążył już nawet złapać się za głowę, gdy Sebastian Strózik minął się z zagrywaną przez niego futbolówką, ale na jego szczęście sytuację uratował Aleksander Komor. Obrońca Resovii znów przytomnie znalazł się w „szesnastce” rywala i umieścił piłkę w siatce.

Resovia wyrównała, a GKS totalnie się rozsypał. Doszło do tego, że w ostatniej minucie gry katowiczanom uciekłby nawet jeden punkt. Z dystansu znów przymierzył Jaroch, ale tym razem – mimo kolejnego rykoszetu – Kudła zdołał sparować na słupek.

Dlatego, mimo wszystko, GKS powinien być z tego wyniku zadowolony.

 

sportslaski.pl – Powrót naznaczony niedosytem. GieKSa zremisowała wygrany mecz

Katowicki GKS rozegrał dziś pierwszy mecz w Fortuna 1. Lidze od 18 maja 2019 roku i fatalnej w skutkach porażki z Bytovią Bytów. Kibice oraz zawodnicy „GieKSy” z pewnością mocno ostrzyli sobie zęby na I-ligową inaugurację, a ich oczekiwania zostały spełnione jedynie w pewnym stopniu. Bo o ile sam mecz przy Bukowej dostarczył mnóstwo emocji, gospodarze wypuścili z rąk pewną dwubramkową przewagę.

[…] Zadania na pierwszoligową inaugurację nie można było jednak uznać za proste – w końcu na Bukową przyjechała odmieniona i wzmocniona Resovia, która jeszcze na szczeblu 2. Ligi potrafiła dać się katowiczanom we znaki. Katowickim kibicom zapewne do teraz stoi w gardle ostatni bezpośredni mecz obu zespołów, który miał miejsce w  lipcu 2020 roku. Wówczas katowiczanie stanęli przed świetną okazją na wywalczenie bezpośredniego awansu, ale zespół z województwa podkarpackiego absolutnie nie zamierzał ułatwiać nikomu zadania. Remis 1:1 smakował wówczas przy Bukowej jak porażka, dlatego dzisiaj podopieczni Rafała Góraka zamierzali się zrewanżować i w jak najlepszym stylu rozpocząć batalię na drugim poziomie rozgrywkowym.

Czy „GieKSie” udało się zrealizować ten cel? Gdyby sobotni mecz nie obejmował ostatniego kwadransa zmagań, katowiczanie odnieśliby pewne zwycięstwo. Od 74. minuty i efektownej bramki Bartosza Jarocha, beniaminek zaczął prezentować się tak, jakby odcięło mu prąd, a trudy meczu zaczęły odciskać na nim spore piętno. Zacznijmy jednak od początku, bo za pierwszą połowę oraz dużą część drugiej należało gospodarzy pochwalić.

 

infokatowice.pl – (Nie)szczęśliwy remis GieKSy z Resovią

GieKSa zremisowała z Resovią Rzeszów 2:2, choć jeszcze na 20 min. przed końcem spotkania prowadziła dwoma bramkami. Katowiczanie nie mogą jednak narzekać, bo w ostatniej minucie mogli stracić nawet jeden punkt, piłka po strzale Jarocha wylądowała jednak na słupku.

[…] Druga część spotkania rozpoczęła się dobrze dla podopiecznych trenera Rafała Góraka. W 52. min. na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Szymczak. Piłka po jego uderzeniu trafiła w obrońcę i zupełnie zaskoczyła golkipera gości. Niestety później katowiczanie dali się przyjezdnym zdominować. Kontaktowego gola dla Resovii zdobył w 74 min. Jaroch. Końcówka to już prawdziwa obrona Częstochowy w wykonaniu GieKSy, która jednak nie przyniosła efektów, bo w doliczonym czasie gry Kudła po raz drugi wyciągał futbolówkę z siatki po strzale Komora. W ostatniej minucie Trójkolorowi mogli stracić jeszcze jedną bramkę, potężny strzał Jarocha wylądował jednak na słupku. Tym samym na inaugurację sezonu GKS zremisowała na własnym stadionie z Resovią 2:2.

 

sport.interia.pl – GKS Katowice remisuje pierwszy mecz po awansie do I ligi

Ciekawy mecz w Katowicach. GKS Katowice i Resovia walczyły do końca. W efekcie dużo dynamicznych akcji i piękne bramki. Gospodarze stracili zwycięstwo w doliczonym czasie.

Trener Rafał Górak wystawił w pierwszym składzie dwóch nowych piłkarzy – bramkarza Dawida Kudłę i napastnika Filipa Szymczaka, który wypełnił limit młodzieżowca. Właśnie Szymczak miał pierwszą dobrą sytuację, ale jego strzał głową został obroniony przez Branislava Pindrocha. Kudła też wykazał się kilka razy opanowaniem i pewnymi interwencjami.

Mecz był ciekawym, otwartym widowiskiem, bo obie drużyny chciały atakować. Lepiej wychodziło to gospodarzom.

[…] Goście nie poddali się i w 74. minucie wspaniałego gola z dystansu zdobył Bartosz Jaroch. Mocno uderzona piłka wpadła pod poprzeczkę, Kudła nie miał szans. Goście rzucili się do ataków, momentami obrona GieKSy była rozpaczliwa. Po pięciu minutach Kudła odbija kolanem strzał tuż sprzed bramki… Potem goście mieli jeszcze kilka świetnych okazji, wykorzystali ostatnią – po świetnej zespołowej akcji wyrównał Aleksander Komor. Goście mogli nawet wygrać, ale po kolejnym ataku piłka trafiła w słupek.

 

sportowefakty.wp.pl – Fortuna I liga: GKS Katowice i Arka Gdynia tracili prowadzenie

GKS Katowice zdobył punkt w pierwszym meczu po powrocie do Fortuna I ligi. Miał dużą szansę na zdobycie kompletu „oczek”, ale nie utrzymał dwubramkowego prowadzenia i stracił gola na 2:2 w czasie doliczonym do meczu z Resovią.

Po dwóch latach przerwy GKS Katowice można oglądać na zapleczu PKO Ekstraklasy. Podopieczni Rafała Góraka mieli duży apetyt i szansę na zdobycie kompletu punktów w pierwszym meczu po awansie. Po golach Adriana Błąda i Filipa Szymczaka prowadzili 2:0 i taki wynik utrzymał się aż do 74. minuty. Po trafieniu kontaktowym Bartosza Jarocha rzeszowianie nabrali wiatru w żagle, a bramka na 2:2 padła w doliczonym czasie po strzale Aleksandra Komora – dobrze zresztą znanego na Górnym Śląsku. „Z piekła do nieba” – napisała Resovia na Twitterze.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga