Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka

Tygodniowy przegląd mediów: Wysokie zwycięstwo Mistrzyń Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej i hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

W sobotę kobieca drużyna pokonała na wyjeździe AP Orlen Gdańsk 5:1 (2:0). Kolejne spotkanie zespół rozegra za tydzień w niedzielę (19.05.2024) w finale rozgrywek Pucharu Polski. Mecz rozpocznie się o godzinie 13:00, na stadionie Arena Lublin. Drużyna męska w piątek pokonała GKS Tychy 3:2 (1:2). Kolejne spotkanie ligowe zespół rozegra w sobotę 18 maja na Bukowej z Wisłą Kraków. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:30. Sekcje piłki nożnej otrzymały licencję na grę na najwyższym poziomie rozgrywek.

Siatkarze i hokeiści zakończyli rozgrywki ligowe. Trwa kompletowanie składów na nowy sezon.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Wysokie zwycięstwo Mistrzyń Polski

GKS Katowice nie miał problemów z pokonaniem AP Orlen Gdańsk w meczu 20. kolejki Orlen Ekstraligi. Lider tabeli wygrał 5:1 i utrzymał pozycję lidera.

W 5. minucie Nikola Brzęczek oddała pierwszy celny strzał w tym spotkaniu. Po siedmiu minutach ta sama zawodniczka wyprowadziła mistrzynie Polski na prowadzenie. W 26. minucie podopieczne Karoliny Koch prowadziły już 2:0. Kim Sanford nie przyjęła futbolówki, co wykorzystała Julia Włodarczyk; odebrała futbolówkę i oddała strzał, nie dając szans Marcie Michlewicz. Katowiczanki kontrolowały przebieg meczu. Stworzyły kilka groźnych sytuacji, szczególnie ze stałych fragmentów gry, ale do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie.

Początek drugiej połowy był całkiem niezły w wykonaniu gospodyń: coraz częściej operowały futbolówką na połowie przeciwniczek i były aktywne przy odbiorze. Pomimo to mistrzynie Polski tworzyły sobie lepsze okazje bramkowe i w 65. minucie wygrywały już 3:0. Trzy minuty później Gdańszczanki zdobyły pierwszą bramkę i już wydawało się, że mają jeszcze szanse na korzystny wynik, ale w 72. minucie ich marzenia o zdobyciu choćby punktu pogrzebała Aleksandra Nieciąg. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry wynik ustaliła Amelia Bińkowska.

Na dwie kolejki przed końcem Orlen Ekstraligi GKS otwiera tabelę i jest na dobrej drodze, aby obronić mistrzostwo Polski. Przed sobą ma jeszcze mecze ze Śląskiem Wrocław i SMS-em Łódź.

 

wkatowicach.eu – GKS Katowice w Ekstraklasie? Formalnie to już możliwe. Przed nami derby w Tychach

GKS Katowice będzie mógł zagrać w Ekstraklasie, jeśli tylko pozwolą na to wyniki sportowe. Komisja ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej wydała katowiczanom licencję na występ na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w przyszłym sezonie – 2024/2025.

[…] Komisja ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej rozpatrzyła wnioski o przyznanie licencji dla klubów Fortuna 1 Ligi z możliwością awansu do rozgrywek PKO BP Ekstraklasy oraz wnioski Klubów Orlen Ekstraligi kobiet na sezon 2024/2025.

Informujemy, że GKS Katowice otrzymał licencję upoważniającą klub do uczestnictwa w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2024/2025 z nadzorem sportowym, infrastrukturalnym oraz z zakresu personelu i administracji – poinformowali przedstawiciele GKS-u Katowice.

Ponadto, GKS otrzymał licencję upoważniającą do uczestnictwa w rozgrywkach Orlen Ekstraligi kobiet oraz w rozrywkach klubowych UEFA w sezonie 2024/2025.

 

HOKEJ

hokej.net – Oficjalnie. Monto zawodnikiem GKS-u Tychy

Joona Monto, zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, w przyszłym sezonie będzie występował w zespole GKS-u Tychy. Fiński środkowy podpisał z zespołem z „piwnego miasta” roczny kontrakt.

[…] Ostatnie trzy sezony spędził w GKS-ie Katowice, z którym sięgnął po dwa złote i jeden srebrny medal mistrzostw Polski. Wzniósł też w górę Superpuchar Polski.

 

Oficjalnie. Koponen przedłużył kontrakt z GieKSą

Potwierdziły się nasze informacje – Santeri Koponen zostaje w zespole GKS-u Katowice. 26-letni defensor złożył podpis pod nowym rocznym kontraktem.

Koponen należał do grona najlepszych ofensywnych obrońców występujących w naszej lidze. Bardzo dobrze współpracował z Aleksim Varttinenem, z którym stworzył jedną z najlepszych par defensorów. Świetnie radził sobie podczas gier w przewagach, a jego znakiem firmowym było kąśliwe uderzenie z prawego koła bulikowego.

Fiński defensor w sezonie zasadniczym rozegrał wszystkie 40 spotkań i zapisał na swoim koncie 29 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej za 12 bramek i 17 asystował. Wygrał też klasyfikację plus/minus, a jego bilans wyniósł +27.

W pierwszym meczu ćwierćfinału play-off z Zagłębiem Sosnowiec doznał kontuzji żuchwy. Na lód wrócił dopiero na finałowe starcia z oświęcimską Unią. W sumie w 8 meczach najważniejszej fazy sezonu zaksięgował jedną asystę.

Santeri Koponen postanowił pozostać w Katowicach na przyszły sezon. Mimo zainteresowania innych klubów nie zdecydował się zmienić otoczenia.

– Koponen szybko dał się poznać nie tylko jako jakościowy obrońca, ale także jako specjalista od zdobywania ważnych goli w przewadze. Dobrze wkomponował się w drużynę i szybko zyskał sympatię kibiców naszego klubu, a także zaufanie sztabu szkoleniowego. Szybko podjęliśmy decyzję, że chcemy pracować z nimi w kolejnym sezonie – powiedział Roch Bogłowski, dyrektor sekcji hokeja na lodzie GKS-u Katowice.

 

Wanacki zmieni klub?

Jakub Wanacki może wkrótce pożegnać się z GKS-em Katowice. Doświadczony defensor otrzymał ciekawą propozycję z innego polskiego klubu.

Wychowanek Orlika Opoleostatnie trzy sezony spędził w GieKSie, z którą zdobył dwa mistrzostwa Polski i srebrny medal. Występował też w Hokejowej Lidze Mistrzów oraz Pucharze Kontynentalnym.

„Wanek” zakończył poprzednie rozgrywki z dorobkiem 9 asyst, które zgromadził w 57 meczach. Jego statystyki uzupełnił bilans +9 w klasyfikacji plus/minus oraz 26 minut na ławce kar.

We wtorek Jakub Wanacki otrzymał od Róberta Kalábera powołanie do reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata Elity, a wkrótce może zmienić klub. Jak udało nam się ustalić, jego zatrudnieniem mocno zainteresowana jest Comarch Cracovia.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga