25. kolejka PKO BP Ekstraklasy odbywała się tym razem od piątku do niedzieli, a to z powodu rozpoczynającego się w poniedziałek zgrupowania reprezentacji Polski. Ta seria gier przyniosła niemało emocji i zakończyła się przetasowaniami w ligowej tabeli.
Na szczycie dotychczasowy lider spadł na trzecią pozycję, ustępując miejsca drużynie Rakowa. Ze strefy spadkowej wydostała się Puszcza, a ostatni Śląsk rozgromił Stal Mielec i dał jasny sygnał, że będzie chciał walczyć do samego końca o ligowy byt. W kilku spotkaniach mogliśmy oglądać prawdziwy grad bramek. O tych i innych wydarzeniach minionej kolejki przeczytacie w poniższym podsumowaniu.
Meczem rozpoczynającym 25. kolejkę było spotkanie Radomiaka z Lechią. Goście szybko wyszli na prowadzenie, gdy w 20. minucie trafił Bobćek, ale Radomiak – jak to ma ostatnio w zwyczaju – zdołał odwrócić losy spotkania po bramkach Burcha i Capity. Dla gospodarzy był to już czwarty z rzędu mecz bez porażki, a dla Lechii czwarta z rzędu porażka. Dużo więcej w piątek mówiło się jednak o meczu Pogoni Szczecin z Cracovią. Goście już po 11 minutach gry prowadzili dwoma bramkami po trafieniach Kallmana. W doliczonym czasie pierwszej połowy najpierw gola zdobył Ulvestad, a chwilę później efektowne, ale samobójcze trafienie zaliczył Kakabadzie i do przerwy był remis. W drugiej połowie działo się jeszcze więcej. Od 63. minuty Cracovia grała w osłabieniu po czerwonej kartce, którą obejrzał Van Buren. W 82. minucie rzut karny sprokurował Ghita, a wykorzystał go lider klasyfikacji strzelców – Koulouris. Dwie minuty później Ghita znów wpisał się do protokołu meczowego za sprawą drugiej w tym meczu samobójczej bramki. W doliczonym czasie gry Ulvestad również po raz drugi trafił do siatki, dobijając zrezygnowanych już zawodników z Krakowa. Mecz zakończył się wysokim zwycięstwem Portowców 5:2.
W sobotę w śnieżnych warunkach odbyło się spotkanie Stali Mielec ze Śląskiem Wrocław. Obie drużyny szybko zdobyły po jednej bramce, ale pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy, tylko że w 39. minucie Kądzior zobaczył czerwoną kartkę. Do przerwy utrzymał się wynik remisowy, za to po przerwie Śląsk ruszył do ataku. Nie podłamał ich nawet niestrzelony w 54. minucie rzut karny, bo zdołali później trafić do siatki jeszcze trzy razy. Dla Śląska Wrocław było to dopiero pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie, a trzecie w ogóle i dalej zajmują oni ostatnie miejsce w ligowej tabeli ze stratą pięciu punktów do znajdującego się tuż nad strefą spadkową swojego rywala z Mielca. W meczu Górnika Zabrze z Motorem Lublin strzelali tylko gospodarze. Najpierw w 25. minucie Lukas Podolski dał prowadzenie swojej drużynie i do przerwy było 1:0 dla Górnika. Druga połowa to prawdziwy napór zabrzan na bramkę Motoru. Po dwudziestu minutach drugiej połowy było już 4:0, a swoje debiutanckie trafienia dla Górnika zaliczyli Matus Kmet oraz Ousmane Sow. W 81. minucie szansę na gola honorowego mieli goście. Do rzutu karnego podszedł Ceglarz, a jego strzał obronił Filip Majchrowicz. Sędzia jednak zarządził powtórkę rzutu karnego, gdyż jeden z zawodników Górnika zbyt wcześnie wbiegł w pole karne. Co warte uwagi z drugim strzałem Ceglarza golkiper Górnika również sobie poradził! Tym samym spotkanie Górnika z Motorem zakończyło się wysokim zwycięstwem gospodarzy. W sobotni wieczór Widzew Łódź podejmował GKS Katowice. W pierwszej połowie łodzianie nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę, za to GieKSa miała kilka dobrych okazji, lecz dobrze spisywał się Gikiewicz. W drugiej połowie gra się trochę bardziej rozkręciła. W 60. minucie błąd Kudły i słabe zachowanie obrońców wykorzystał Sypek, zdobywając jedynego gola w tym meczu. Widzew dołał się przełamać i pierwszy raz w tym roku zdobył trzy punkty.
W niedzielę odbyły się aż cztery spotkania. Puszcza Niepołomice zwyciężyła z Piastem Gliwice 2:1 i było to pierwsze ich ekstraklasowe zwycięstwo na stadionie w Niepołomicach. Trzy zdobyte przez nich punkty oznaczają również wyjście ze strefy spadkowej, kosztem Zagłębia Lubin, które w niezbyt porywającym spotkaniu zremisowało z Koroną Kielce 1:1. Dużo ciekawiej było w Częstochowie. Raków podejmował Legię i szybko zdobył dwie bramki. Do przerwy było 2:0. Zaraz po przerwie gospodarze wykorzystali błąd Tobiasza i podwyższyli wynik na 3:0. Gdy wydawało się, że jest już po meczu, to Legii udało się zdobyć dwie bramki i końcówka dla zawodników Marka Papszuna zapowiadała się nerwowo. Dowieźli jednak prowadzenie do końca i z pozycji lidera mogli oczekiwać wieści z Białegostoku, gdzie odbywało się spotkanie Jagiellonii z Lechem. Tam goście pierwsi wyszli na prowadzenie po golu Gholizadeha, ale w 31. minucie wyrównał niezawodny w tym sezonie Imaz. W drugiej połowie padła tylko jedna bramka. Samobójcze trafienie zaliczył Murawski i wynikiem 2:1 Jagiellonia zwyciężyła z Lechem. Tym samym Kolejorz z pierwszego miejsca spadł na miejsce trzecie, a Jagiellonia awansowała na drugą pozycję. Nowym liderem po 25. kolejce został Raków Częstochowa.
Radomiak Radom – Lechia Gdańsk 2:1
Pogoń Szczecin – Cracovia 5:2
Stal Mielec – Śląsk Wrocław 1:4
Górnik Zabrze – Motor Lublin 4:0
Widzew Łódź – GKS Katowice 1:0
Puszcza Niepołomice – Piast Gliwice 2:1
Zagłębie Lubin – Korona Kielce 1:1
Raków Częstochowa – Legia Warszawa 3:2
Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 2:1
Najnowsze komentarze