Dołącz do nas

Piłka nożna

Wielki mecz na Bukowej!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Każdy z nas – kibiców ma marzenia – o wielkim klubie, wspaniałych wynikach, nowym stadionie. Od wielu lat marzenia te są systematycznie niespełniane i grając ósmy sezon w pierwszej lidze pogrążyliśmy się w marazmie. Dlatego też takie spotkanie, jak to jutrzejsze z Zagłębiem Lubin, urasta mimo wszystko do rangi meczu sezonu. Nie jest to żaden mecz o awans, nie jest to mecz w dobrej rundzie. Ale żyjemy nadzieją, że będzie to taki wyjątek potwierdzający regułę, że GieKSa zagra świetny mecz i wygra w pięknym stylu z liderem i kroczącym wielkimi krokami do ekstraklasy przeciwnikiem. Tak jak 6 lat temu, gdy w Jaworznie walcząc o utrzymanie pokonaliśmy bardzo silny wówczas Widzew Łódź.

Zawodnicy GKS zrobili minimum, żeby mieć jakiekolwiek nadzieję na wygraną z lubinianami – wygrali w Siedlcach. Można się spodziewać, jakie nastroje panowałyby wśród kibiców w razie porażki z Pogonią, a przecież przez jakiś czas zespół Artura Skowronka przegrywał. Jednak nie tylko wynik w Siedlcach się podobał, bo gra – zwłaszcza w drugiej połowie – była naprawdę wysokiej jakości. Abstrahując od poziomu (słabego) Pogoni, to trzeba powiedzieć, że z taką postawą katowiczanie mieliby realne szanse na korzystny rezultat z Zagłębiem. Solidna defensywa, dobre szybkie kontry, bardzo dobra gra skrzydeł zarówno w obronie, jak i w ataku, skuteczność, walka. To były elementy, jakich w tej rundzie jeszcze nie widzieliśmy, a które w kontekście słabej wiosny – cieszyły oko.

Zagłębie Lubin jest obecnie liderem pierwszej ligi mając przewagę punktu nad Wisłą Płock oraz czterech nad Niecieczą. Nie jest jednak tak, że z zespołem Piotra Stokowca nie da się zdobyć punktów. Owszem – Miedziowi nie przegrywają, ale w ostatnich czterech meczach udało się z tą ekipą zremisować bezbramkowo Pogoni Siedlce i Chrobremu Głogów. Faktem jest, że trudno z Zagłębiem wygrać. Obecnie drużyna ma serię 10 meczów bez porażki. Jeszcze trudniej jest pokonać lubinian u siebie. Udało się to jedynie Wigrom Suwałki w początkowej fazie sezonu. Ponadto Miedziowi czterokrotnie remisowali i aż osiem razy wygrali. Najskuteczniejszym strzelcem zespołu jest Aleksander Kwiek z dziewięcioma golami na koncie.

Jak bardzo doświadczonym zespołem w porównaniu z GieKSą jest Zagłębie niech świadczą liczby występów w ekstraklasie wszystkich zawodników. Piłkarze z Lubina mają w sumie na koncie aż 1217 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej i 103 strzelone bramki. Przy 236 spotkaniach i 23 golach piłkarzy GKS w ekstraklasie jest to różnica miażdżąca. Oczywiście nazwiska nie muszą grać, ale doświadczenie w grze na wyższym poziomie jest zdecydowanie po stronie Zagłębia. Takich piłkarzy jak wspomniany Kwiek, Jakub Tosik, Łukasz Janoszka czy Łukasz Piątek nie trzeba nikomu przedstawiać. Kwiek ze swoimi 245 meczach w ekstraklasie zdecydowanie jest najbardziej doświadczonym piłkarzem Zagłębia, a przecież grając w Wiśle Kraków (mistrzostwo Polski) miał okazję grać na samym Santiago Bernabeu przeciwko Realowi Madryt.

Po obu stronach barykady w sobotnim meczu zabraknie po dwóch zawodników z powodu żółtych kartek. W GieKSie z tego powodu pauzować muszą Alan Czerwiński i Kamil Bętkowski. To spora strata, bo obaj zagrali w Siedlcach bardzo dobre zawody. Przede wszystkim jednak z powodu kontuzji nie ujrzymy w sobotę Grzegorza Goncerza i trener będzie musiał się mocno nagłowić, kogo postawić w pierwszej linii. W Zagłębiu nie wystąpią za kartki Aleksandar Todorovski oraz wymieniany wcześniej Łukasz Janoszka.

Na jesień GKS przegrał w Lubinie 0:1. Przez długi czas udawało się dzięki szczęściu i świetnej dyspozycji Rafała Dobrolińskiego utrzymywać wynik bezbramkowy, ale potem głupia ręka Michała Nawrota i rzut karny egzekwowany przez Michala Papadopulosa dały trzy punkty Zagłębiu. Warto jeszcze wspomnieć ostatni mecz na Bukowej pomiędzy tymi ekipami w 2008 roku. Wówczas GKS zremisował 2:2, a jedną z bramek dla naszego zespołu zdobył… Łukasz Janoszka.

Dla kibiców GieKSy jest to mecz rundy. Od początku meczu na pewno będzie głośny doping i wspaniała atmosfera. Grunt, żeby dostosowali się do tego piłkarze i również na boisku stworzyli wspaniałe widowisko.

GKS Katowice – Zagłębie Lubin, sobota 25 kwietnia 2015, godz. 17.45

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga