Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Liczba stworzonych sytuacji kluczem do awansu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Matematycy i statystycy od wielu już lat próbują opisać piłkę nożną. Nie jest to sprawa łatwa, bo futbol to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych sportów na świecie. Gra toczy się na dużym boisku, najważniejszych przepisów nie ma zbyt wiele i są dość proste, a czas gry to aż 90 minut. Mało tego – w zmaganiach bierze udział 22 zawodników, do tego dochodzi kilku sędziów, którzy nie mają prawa korzystać z powtórek telewizyjnych. Jedną z ważniejszych przeszkód w opisaniu piłki nożnej liczbami jest także mała ilość goli. Na weryfikacje taktyki, techniki oraz umiejętności zawodników często trzeba czekać kilkadziesiąt minut, a bywa i tak, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem. W pozostałych drużynowych dyscyplinach mamy łatwiej, bo punkty zdobywane są dużo częściej, co znowu daje możliwość analizowania, porównywania i udoskonalania modelów statystycznych i matematycznych opisujących mecz. Prawie zawsze możemy mówić o schematach i powtarzalności, a w piłce już o to bardzo trudno. Wszak 22 zawodników prawie nigdy nie zachowa się na boisku dokładnie tak samo jak np. kilkanaście minut temu.

W rozgrywkach ligowych najważniejsza jest tabela na zakończenie sezonu. To ona mówi nam o tym który klub zdobył mistrzostwo Polski czy awansował do wyższej klasy rozgrywkowej. O kolejności w tabeli decydują punkty – trzy za wygraną, jeden za remis i zero za porażkę. Na rezultat spotkania mają wpływ gole. Na bramki strzelone wpływa ilość stwarzanych przez zespół sytuacji, a na stracone ilość momentów, w którym rywal został dopuszczony do oddania strzału. Dalej można to rozbijać na dokonania poszczególnych zawodników, relacje na linii piłkarze-trener, trener-prezesi, piłkarze-kibice, piłkarze-piłkarze i wiele, wiele innych. Każdy wybór, nawet taki zwykły codzienny, może mieć wpływ na końcową tabelę. Między innymi dlatego tak ciężko opisać liczbami piłkę nożną. Wszystkie wyżej wymienione aspekty tworzą nam piramidę, na której szczycie jest klasyfikacja na koniec sezonu. Piętro niżej punkty. Potem strzelone i stracone bramki. Następnie oddane strzały celne i niecelne. Jeszcze niżej liczba stworzonych sytuacji w meczu. Potem wszystkie relacje osobiste itd. Mimo tego, że piłka nożna jest bardzo ciężka do analizowania pod kątem matematycznym, to możemy założyć, iż wszystko dąży do wyrównania. Oczywiście w pojedynczym spotkaniu słabeusz może pokonać lepszą drużynę, ale w dłuższej perspektywie takie sytuacje będą rzadkością i zwykłą anomalią. Na szczęście sezon ligowy jest długi i to w takich analizach jest ogromna przewaga nad kilku meczowymi turniejami.

My zatrzymamy się na piętrze stworzone sytuacje, bo niżej nie jesteśmy w stanie tego analizować. Nie wiemy przecież jakie są relacje wewnątrz szatni, nie mamy też odpowiednich mechanizmów do analizowania dokonań poszczególnych zawodników. W Ekstraklasie jest o tyle łatwiej, że portal Ekstrastats.pl prezentuje bardzo dokładnie statystki dla piłkarzy oraz pełne drużynowe. My takiego komfortu pracy w pierwszej lidze nie mamy, a też czas i zamknięcie ligi przez Polsat nie pomaga w stworzeniu własnych klasyfikacji. Na podstawie skrótów spotkań możemy sobie jednak porównać jak wiele sytuacji stwarza GieKSa na tle innych zespołów w lidze i do jak małej ilości groźnych dopuszcza rywali. Raziła i dalej razi ogromna nieskuteczność naszych zawodników, ale w dalszej części sezonu ten trend się będzie wyrównywał – duża ilość okazji przełoży się na większą ilość bramek. Tak samo z grą w obronie. Oczywiście na tę ilość sytuacji i w następstwie bramek oraz punktów wpływ będzie miało wiele czynników niższego rzędu takich jak kartki, kontuzje, transfery do i z klubu, sytuacja organizacyjna itd. Tego nie jesteśmy jednak w stanie przewidzieć. Niemniej jeśli nasi zawodnicy utrzymają choćby w 80 proc. liczbę stwarzanych w każdym spotkaniu sytuacji to o awans jestem bardzo spokojny. Te liczby są obecnie naprawdę imponujące – potrafimy w jednym meczu mieć kilkanaście okazji do zdobycia gola. Dokładając do tego bardzo dobrą postawę w defensywie to wszyscy powinniśmy spać spokojnie.

Przyjdą spotkania, w których GieKSa stworzy sobie wiele okazji, ale nie wygra. Będą mecze, gdy rywale zrobią jedną akcję i wygrają. Dojdzie zapewne do sytuacji takiej, że słabsza drużyna odda w ostatniej minucie strzał rozpaczy i zdobędzie bramkę dającą remis (patrz poprzeczka Wisły Puławy z ostatniego spotkania). Ba, będą też spotkania, w których to GieKSa będzie słabsza, a mimo to ugra remis lub nawet wygra. Wszystko to będą jednak anomalie, odstępstwa od reguły, ale w większości spotkań będą wygrywać drużyny, które stworzą sobie wiele sytuacji i nie dopuszczą rywali do zbyt dużej ilości okazji do zdobycia gola. Na razie GKS Katowice jest na najlepszej drodze do awansu i to nie tylko pod kątem dużej liczby zdobytych punktów. Osiem kolejek to zbyt mała próba meczów, by móc sugerować się tylko i wyłącznie punktami. Dużo ważniejszym aspektem są wymienione wcześniej stwarzane sytuacje, bo to one będę miały wpływ na kolejne spotkania. Anomalie powoli zaczną się wyrównywać i na placu boju pozostaną kluby, którym awans się po prostu należy. Należy jednak pamiętać, że piłka nożna jest specyficzna i może zdarzyć się sytuacja, że w czubie będzie zespół, który gra z kontry i mimo małej liczby sytuacji dobrze punktuje. Większe szanse na awans będą miały jednak drużyny, które stworzą sobie wiele sytuacji do zdobycia bramki i dobrze, że na razie się wśród nich znajdujemy. Ważne by utrzymać ten świetny trend w kolejnych spotkaniach.

Zauważam u wielu ludzi w Polsce taką dziwną i smutną mentalność, że sukces staramy się bagatelizować słowami: „udało się”. Czasem robimy to zupełnie nieświadomie, nie chcąc nikomu umniejszać dokonań. Pomyślcie sami jak wiele razy mówiliście o Waszych wygranych „udało mi się to i tamto”. To nie jest najwłaściwsze słowo. Powinniśmy mówić i pisać „zrobiłem to”, bo przecież zwycięstwa osiągamy swoją pracą. Zwrot „udało się” zbyt wiele miejsca zostawia dla farta i pecha. Domyślam się, że bierze się to z mechanizmu obronnego, który przy porażkach wypluwa nam wymówki w stylu: „nie udało mi się, bo to i tamto”. Mówmy wprost – „zrobiłem to” lub „nie zrobiłem tego”. Zrządzenia losu i wiarę w przeznaczenie zostawmy dla słabych. Tak więc do wszystkich GieKSiarzy – piłkarze GKS Katowice zrobili to i wygrali z Wisłą Puławy. Naprawdę nie w porządku są opinie jakoby naszym zawodnikom „udało się”. Nie, po prostu zrobili to. I miejmy nadzieję, że zrobią to jeszcze wiele razy w następnych 26 spotkaniach.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Zbyszek

    14 września 2016 at 13:48

    Miedź Legnica – ZROBIMY TO!!!!! 🙂

  2. Avatar photo

    GzG

    14 września 2016 at 15:35

    tyskie psy derby blisko !

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kalaber w Katowicach!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu JKH GKS Jastrzębie, słowacki szkoleniowiec powiedział, że może to być jego ostatni mecz na ławce trenerskie JKH. Dziś już wiadomo, że selekcjoner reprezentacji przenosi się do Katowic.

Jacek Płachta może jednak spać spokojnie, Robert Kalaber będzie w Katowicach szefem hokejowej Akademii Młodej GieKSy. Władze Katowic chcą mocno postawić na hokej, głośno mówi się o budowie nowego lodowiska, stąd potrzeba podniesienia jakości szkolenia młodych hokeistów i połączenia sił (w Katowicach szkolenie prowadzi się w dwóch klubach – GKS i Naprzód) oraz wykorzystania potencjału lodowych tafli. Plan szkolenia przygotował Henryk Gruth (współtwórca szwajcarskiej szkoły hokejowej) we współpracy z Robertem Kalaberem oraz specjalistami z katowickiej AWF i słynnej fińskiej szkoły hokejowej Vierumaki. Za realizację programu będzie odpowiedzialny słowacki szkoleniowiec.

Jacek Płachta cieszy się w Katowicach pełnym kredytem zaufania, w dalszym ciągu będzie odpowiedzialny z prowadzenie Hokejowej Dumy Katowic. Jego kontakty oraz fakt, że syn trenera Mathias Plachta gra w drużynie Adler Mannheim spowodowały, że oba kluby są na drodze do podpisania porozumienia o współpracy sportowej. Adler ma najlepszą szkółkę hokejową, która jest wzorem szkolenia w Niemczech. Nieaktualny jest zatem temat przenosin Płachty do Oświęcimia, tamtejsi działacze w swoim stylu próbowali nakłonić katowickiego szkoleniowca do zmiany otoczenia. Szkoleniowiec miał razem z obecnym dyrektorem sportowym GieKSy pomóc tamtejszej ekipie wrócić na salony.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Live: EUFORIA W KATOWICACH!!!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

30.03.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramki: Olkowski (38-sam.), Szymczak (90) – Zahović (51)
GKS: Kudła – Wasielewski (88. Marzec), Czerwiński, Jędrych, Klemenz, Galan (80. Gruszkowski) – Kowalczyk, Repka, Nowak, Błąd (78. Drachal) – Bergier (78. Szymczak).
Górnik: Majchrowicz – Kmet (78. Josema), Szcześniak, Janicki, Janża, Olkowski (46. Sow), Sarapata, Hellebrand, Podolski, Furukawa, Zahović (87. Bakis).
Ż.kartki: Jędrych – Podolski
Cz.kartki:
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 15048

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga