Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – [18] – Zatrważająca ilość zepsutych zagrywek (31) GKS-u

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z ONICO trwał 96 minut, z czego I set 23 min. – II set 22 min. – III set 25 min. – IV set 26 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 25: zagrywka 18, atak 7, siatka 0, inne 0.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 39: zagrywka 31, atak 5, siatka 1, inne 2.

Ilość zdobytych punktów – GKS 65: Butryn 22, Quiroga 15, Kohut 10, Kapelus 8, Kalembka 4, Pietraszko 4, Witczak 1, Komenda 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 19: Butryn 8, Kohut 4, Quiroga 4, Komenda 1, Kalembka 1, Pietraszko 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 46: Butryn 14, Quiroga 11, Kapelus 8, Kohut 6, Kalembka 3, Pietraszko 3, Witczak 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 16: Butryn 11, Quiroga 6, Kohut 5, Kapelus 3, Witczak -1, Mariański -1, Pietraszko -2, Komenda -5,

Ilość zagrywek – GKS 91: Butryn 20, Kohut 16, Kapelus 14, Komenda 12, Quiroga 12, Pietraszko 7, Kalembka 6, Witczak 4.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 31: Komenda 6, Butryn 5, Kohut 5, Kalembka 4, Pietraszko 4, Quiroga 3, Witczak 2, Kapelus 2.
Ilość asów serwisowych – GKS 7: Butryn 4, Kohut 2, Kalembka 1.

Ilość przyjęć – GKS 73: Kapelus 26, Mariański 25, Quiroga 17, Pietraszko 2, Kohut 2, Kalembka 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 5: Quiroga 3, Kapelus 1, Mariański 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 40%: Kalembka 100%, Mariański 52%, Kapelus 38%, Quiroga 29%, Pietraszko 0%, Kohut 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 22%: Kalembka 100%, Mariański 28%, Kapelus 23%, Quiroga 12%, Pietraszko 0%, Kohut 0%.

Ilość ataków – GKS 91: Butryn 30, Quiroga 26, Kapelus 15, Kohut 10, Pietraszko 6, Kalembka 3, Witczak 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 5: Butryn 3, Pietraszko 1, Quiroga 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 8: Butryn 3, Kapelus 2, Quiroga 2, Pietraszko 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 54: Butryn 18, Quiroga 14, Kapelus 8, Kohut 7, Kalembka 3, Pietraszko 3, Witczak 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 59%: Witczak 100%, Kalembka 100%, Kohut 70%, Butryn 60%, Quiroga 54%, Kapelus 53%, Pietraszko 50%.

Ilość bloków punktowych – GKS 4: Komenda 1, Pietraszko 1, Kohut 1, Quiroga 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 1: Komenda 1.

 

Pierwszy set to bardzo dobra gra GKS-u od samego początku do końca. Na tablicy wyników był tylko raz remis (1:1) i to mówi w zasadzie wszystko. Zaczęło się od prowadzenia 3:1, 5:2 i 8:3, co prawda w środkowej części goście zmniejszyli straty do dwóch oczek (od 10:8 do 14:12), ale potem to już kontrolowaliśmy w pełni to co działo się na parkiecie (od 16:12 poprzez 20:15 aż do 25:17). Nasi siatkarze byli zdecydowanie lepsi i nie przeszkadzało nam nawet słabsze przyjęcie. Skuteczność w ataku – GKS miał aż 75% przy 45% ONICO – w punktach wyszło 15:9. W asach i blokach wygraliśmy 4:2. Błędy własne – obie ekipy miały ich po 6. I tylko w przyjęciu wypadliśmy słabiej – dokładne na poziomie 20% do 42%, a perfekcyjne na poziomie 7% do 26%. Ciężar zdobywania punktów wzięli na swe barki Butryn 7 punktów (przy 86% skuteczności!) oraz Quiroga 6 oczek (przy 71% skuteczności!).

Drugi set zaczęliśmy fatalnie, bo od stanu 1:5 i od tego momentu goniliśmy wynik, goniliśmy i dogonić się w końcu nie udało. W środkowej części seta zbliżyliśmy się na jedno oczko straty (13:14), ale w dalszej jego części to znów traciliśmy dystans, po czym niwelować straty do dwóch punktów. I warszawianie nie pozwolili na nic więcej. Gra w ataku nie była jeszcze taka zła, bo skuteczność się wyrównała na poziomie 55% z obu stron, a i wynikowo wyszło na remis po 11. W asach i blokach przegraliśmy 2:4, więc łącznie nie mieliśmy w punktacji po własnych akcjach zbyt dużych strat. Resztę dopełniły błędy własne – GieKSa miała aż 10 przy 8 ONICO. Przyjęcie lepsze po naszej stronie – dokładne na poziomie 47% do 40%, a perfekcyjne na poziomie 32% do 20%. Wciąż Butryn utrzymywał wysoką skuteczność w ataku – zdobył 6 punktów przy 83% skuteczności!

 

W trzeciej partii wyrównana gra trwała do stanu 11:12, potem straciliśmy 3 punkty z rzędu i już do końca nie mogliśmy tych strat odrobić. Goście kontrolowali przebieg tej partii, nie dając nam żadnych szans na wygraną. Skuteczność w ataku – GKS miał 57% przy 64% ONICO – w punktach wyszło 12:14. Na 2 asy serwisowe GKS-u, rywale odpowiedzieli 2 blokami punktowymi. Błędy własne – GieKSa miała 9 przy 7 warszawian. Przyjęcie znów lepsze po naszej stronie – dokładne na poziomie 56% do 38%, a perfekcyjne na poziomie 28% do 23%. Najwięcej punktów zdobyli Quiroga 5 oczek (przy 83% skuteczności!) i Butryn 4 punkty, ale już tylko przy 40% skuteczności.

Czwartego seta zaczęliśmy od prowadzenia 4:2, by równie szybko je stracić (4:6). Potem znów przejęliśmy inicjatywę (10:7) by utrzymywać niewielką przewagę do stanu 18:17. Po dwóch kolejnych akcjach to goście wyszli na prowadzenie i po grze punkt za punkt, udało się w najważniejszym momencie wyjść na prowadzenie 23:22. Niestety zepsuta zagrywka nie dała nam nawet szansy na powalczenie o piłkę setową, a w kolejnych dwóch akcjach to goście zamknęli to spotkanie. Skuteczność w ataku wciąż mieliśmy bardzo dobrą – GKS miał 53% przy 33% ONICO – w punktach mieliśmy ogromną przewagę 16:5! a mimo to nie wygraliśmy tego seta. No… mistrzostwo świata! W asach i blokach przegraliśmy 3:6, ale i tak łącznie po własnych akcjach osiągnęliśmy znaczącą przewagę, aż 8 punktów! Niestety rozłożyły nas błędy własne – GieKSa miała ich aż 14 (w tym 11 na zagrywce!) przy tylko 4! warszawian. Przyjęcie troszkę lepsze po stronie gości – dokładne na poziomie 33% do 38%, a perfekcyjne na poziomie 19% do 23%. Najlepiej punktował Butryn – 5 oczek, ale nie mógł już wrócić do znakomitej skuteczności z pierwszych dwóch setów (tym razem miał tylko 42%).

 

Ogólnie mecz w wykonaniu naszych siatkarzy miał różne fazy. Pierwszy set to bardzo dobra gra GieKSy i podobnie jak w pierwszym meczu na Torwarze, niestety nie udało się utrzymać dłużej tego poziomu gry. W drugiej i trzeciej partii nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia. Za to czwarty set powinien zostać przez naszą drużynę wygrany, ale nie pozwoliły na to błędy własne, a w szczególności zepsute zagrywki. To nasza największa zmora tego sezonu, popełnienie aż 31 błędów serwisowych woła o pomstę do nieba, bo w ten sposób oddajemy naszym rywalom jednego seta… w prezencie. Z taką ilością błędów w tym elemencie gry, będzie szalenie trudno o pokonanie jakiegokolwiek przeciwnika. Skuteczność w ataku – GKS miał 59% przy 50% ONICO – w punktach podliczono 54:39. W asach serwisowych wygraliśmy 7:5, by przegrać w blokach punktowych 4:9. Łącznie punktacja po skończeniu własnych akcji wyniosła 65:53 na naszą korzyść. Błędy własne to katastrofa – GieKSa miała aż 39 (w tym aż 31 na zagrywce!) przy 25 warszawian. Przyjęcie na równi po obu stronach siatki – dokładne na poziomie 40% do 40%, a perfekcyjne na poziomie 22% do 23%. Najlepszym naszym graczem był bez wątpienia Butryn, zdobywca 22 punktów (przy 60% skuteczności), choć z drugiej strony, gdyby utrzymał tak wysoką skuteczność z dwóch pierwszych partii to zapewne i wynik tego meczu byłby bardziej korzystny dla nas. Dzielnie wspierali go Quiroga – 15 oczek (przy 54% skuteczności) oraz Kohut – 10 punktów przy 70% skuteczności. Zabrakło jeszcze minimum jednego gracza, który dałby większe pole manewru naszemu rozgrywającemu. Przed nami teraz dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach, z uwagi na finałowy turniej o Puchar Polski, więc miejmy nadzieję, że sztab szkoleniowy wreszcie wyciągnie nasz zespół z tego kryzysu, bo sytuacja w tabeli staje się coraz bardziej nieciekawa.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 18 meczach (67 setów)

Bilans meczów łącznie – 7:11 – Bilans punktów – 21:33 – Bilans setów – 29:38 – Bilans małych punktów – 1476:1521
Bilans meczów „u siebie” – 3:6 – Bilans punktów – 9:18 – Bilans setów – 12:19 – Bilans małych punktów – 676:716
Bilans meczów „na wyjeździe” – 4:5 – Bilans punktów – 12:15 – Bilans setów 17:19 – Bilans małych punktów – 800:805

Rozegrane mecze – 18: Komenda, Butryn, Kapelus, Kohut, Quiroga, 17: Witczak, Pietraszko, Mariański, 14: Sobański, Fijałek, 13: Krulicki, 12: Stelmach, 10: Kalembka, 7: Stańczak,

Rozegrane sety – 67: Quiroga, 63: Kohut, 62: Komenda, 60: Butryn, 59: Mariański, 57: Kapelus, 54: Pietraszko, 42: Witczak, 36: Fijałek, 34: Sobański, 23: Krulicki, 21: Stańczak, 20: Kalembka, 19: Stelmach,

Widzów na meczach GKS-u – „u siebie” / „na wyjeździe” – 12230:13850

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u trwały 1678 minut, z czego I set 428 min. – II set 462 min. – III set 450 min. – IV set 296 min. – V set 42 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 438: zagrywka 250, atak 141, siatka 16, inne 31.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 477: zagrywka 313, atak 112, siatka 20, inne 32.

Ilość zdobytych punktów – GKS 1038: Butryn 230, Quiroga 214, Kapelus 136, Kohut 126, Pietraszko 115, Witczak 78, Komenda 41, Sobański 40, Kalembka 24, Krulicki 23, Fijałek 6, Stelmach 5.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 352: Butryn 85, Quiroga 66, Kapelus 41, Pietraszko 39, Kohut 35, Komenda 30, Witczak 22, Sobański 14, Krulicki 9, Stelmach 4, Kalembka 4, Fijałek 3.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 686: Quiroga 148, Butryn 145, Kapelus 95, Kohut 91, Pietraszko 76, Witczak 56, Sobański 26, Kalembka 20, Krulicki 14, Komenda 11, Fijałek 3, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 381: Butryn 108, Quiroga 91, Kohut 66, Pietraszko 52, Kapelus 42, Witczak 35, Krulicki 13, Kalembka 4, Stelmach 4, Sobański 1, Komenda -4, Fijałek -4, Stańczak -4, Mariański -23.

Ilość zagrywek – GKS 1480: Quiroga 258, Butryn 205, Komenda 189, Kohut 184, Pietraszko 180, Kapelus 171, Witczak 85, Sobański 57, Kalembka 53, Fijałek 48, Krulicki 46, Stelmach 4.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 313: Kohut 49, Pietraszko 48, Butryn 44, Komenda 40, Quiroga 39, Kapelus 35, Witczak 15, Kalembka 15, Sobański 10, Fijałek 9, Krulicki 8, Stelmach 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 88: Quiroga 21, Butryn 20, Pietraszko 12, Komenda 8, Witczak 7, Kohut 7, Kapelus 5, Krulicki 3, Fijałek 3, Stelmach 1, Kalembka 1.

Ilość przyjęć – GKS 1267: Quiroga 437, Kapelus 324, Mariański 299, Sobański 104, Stańczak 54, Pietraszko 13, Kohut 12, Stelmach 6, Kalembka 6, Krulicki 5, Komenda 3, Butryn 2, Fijałek 1, Witczak 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 95: Quiroga 27, Mariański 23, Kapelus 21, Sobański 12, Stańczak 4, Pietraszko 3, Krulicki 2, Fijałek 1, Kalembka 1, Komenda 1,
Przyjęcie negatywne – GKS 259: Quiroga 83, Kapelus 69, Mariański 52, Sobański 36, Stańczak 10, Pietraszko 3, Stelmach 2, Komenda 1, Kalembka 1, Kohut 1, Krulicki 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 342: Quiroga 119, Mariański 95, Kapelus 79, Sobański 26, Stańczak 12, Kohut 2, Stelmach 2, Pietraszko 2, Kalembka 2, Krulicki 1, Witczak 1, Butryn 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 27%: Witczak 100%, Butryn 50%, Stelmach 33%, Kalembka 33%, Mariański 32%, Quiroga 27%, Sobański 25%, Kapelus 24%, Stańczak 22%, Krulicki 20%, Kohut 17%, Pietraszko 15%, Komenda 0%, Fijałek 0%,

Ilość ataków – GKS 1739: Quiroga 425, Butryn 419, Kapelus 289, Kohut 164, Witczak 151, Pietraszko 118, Sobański 89, Kalembka 31, Krulicki 26, Komenda 21, Stelmach 3, Fijałek 3.
Ilość błędów w ataku – GKS 112: Butryn 38, Quiroga 33, Witczak 11, Kapelus 11, Sobański 8, Pietraszko 4, Kohut 3, Kalembka 2, Komenda 2.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 137: Butryn 40, Kapelus 27, Quiroga 24, Witczak 17, Sobański 9, Kohut 8, Pietraszko 8, Komenda 2, Kalembka 2.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 822: Butryn 197, Quiroga 180, Kapelus 122, Kohut 98, Pietraszko 77, Witczak 67, Sobański 33, Kalembka 20, Krulicki 12, Komenda 10, Stelmach 3, Fijałek 3.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 47%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Pietraszko 65%, Kalembka 65%, Kohut 60%, Komenda 48%, Butryn 47%, Krulicki 46%, Witczak 44%, Kapelus 42%, Quiroga 42%, Sobański 37%,

Ilość bloków punktowych – GKS 128: Pietraszko 26, Komenda 23, Kohut 21, Butryn 13, Quiroga 13, Kapelus 9, Krulicki 8, Sobański 7, Witczak 4, Kalembka 3, Stelmach 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 20: Butryn 4, Quiroga 4, Kohut 3, Komenda 3, Pietraszko 2, Sobański 1, Kapelus 1, Kalembka 1, Fijałek 1.
MVP – GKS 7: Komenda 2, Butryn 2, Quiroga 1, Mariański 1, Fijałek 1.
Najlepsi siatkarze w przegranych meczach – GKS 10: Butryn 6, Kapelus 1, Sobański 1, Witczak 1, Quiroga 1, (oprócz meczu z ZAKSĄ)


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga