Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Nie ma podstaw, by wierzyć w tych ludzi…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

No i co proszę państwa? Po meczach z rywalami z czołówki wydawało się, że GKS Katowice ma w tym sezonie ekipę zdolną awansować do ekstraklasy. Że przyszedł trener, który poukładał to rozmemłane towarzystwo i nawet tych, którzy w poprzednim sezonie zawiedli (czytaj: oddali awans bez walki), tym razem udało się przekonać do tej walki przekonać.

Mieliśmy rację – wydawało nam się. To, co ujrzeliśmy w meczu ze Stalą było pewnym ostrzeżeniem. Zbagatelizowanym, bo przecież katowiczanie wygrali potem dwa wyjazdy z ciężkimi rywalami. To co było z Puszczą napawało już pewnym niepokojem. Nie sama porażka jako taka, bo to się zawsze może zdarzyć, ale jej styl. Styl beznadziejny, taki że niektórzy zawodnicy byli nie do poznania (a może jednak?). Tak więc do Bytovii podchodziliśmy z uzasadnionymi obawami, które znów się potwierdziły. Na swoim stadionie zespół zagrał bezjajecznie, bezbarwnie, nie stwarzał zagrożenia i był bliski porażki. Tu już widzieliśmy, że będzie ciężko z awansem. Mimo że drużyny rywali traciły punkty, to dwa razy nie udało się odskoczyć. Dodatkowo postawa niektórych zawodników była tak skandaliczna, że jedyne, na co mogliśmy liczyć to cud i dalsze straty punktów przez przeciwników. I tutaj od razu zaznaczmy, że GieKSa liczy się jeszcze w stawce tylko i wyłącznie ze względu na równie dramatyczną postawę innych drużyn. Gdyby choć jedna oprócz Miedzi zachowała minimalny poziom przyzwoitości, to moglibyśmy się na tym etapie sezonu bić już co najwyżej o prestiżowy Puchar Wiosny.

Mimo to, mecz ze Stomilem jawił się jako ten, który po prostu trzeba wygrać i GKS prawdopodobnie wygra. Wiele by to nie zmieniło w postrzeganiu tej ekipy, bo pryzmat Puszczy i Bytovii byłby nadal znacznym kontekstem. Mecz w Olsztynie trzeba było bezwzględnie wygrać, bo zaraz czeka nas Podbeskidzie i Ruch.

Kto był w Olsztynie, ten widział. GKS w pierwszej połowie na tle najsłabszej drużyny w lidze rzeczywiście prezentował się przyzwoicie. I tylko tyle – przyzwoicie. Nie wierzcie trenerowi Paszulewiczowi, że GKS zagrał jedną z „ładniejszych” połów. To jest trochę tak, jakby wybrać najmniej brzydką dziewczynę. Nadal będzie niezbyt urodziwa, o niezbyt pociągających kształtach, dodatkowo z wąsem. Ale najmniej brzydka.

Co z tego, że GKS potrafił przetrzymywać piłkę na połowie najsłabszej drużyny w lidze (która nawet nie potrafiła wygrać z Ruchem), skoro przy szesnastym metrze zawodnicy głupieli i nie wiedzieli (albo nie chcieli wiedzieć), co z tą piłką zrobić? Bo tak naprawdę ilekroć jakiś Słomka czy Zejdler próbowali coś zdziałać z przodu, to wyglądało to pokracznie. Tak jak próba Zejdlera, który dochodził do pola karnego z prawej strony, miał IDEALNĄ sytuację, ale wystrzelił piłkę byle wyżej i byle dalej od centrum pola karnego. Na wprost pola karnego piłkę dostał Prokić i pokracznie uderzył prosto w przeciwnika. Do Prokića jeszcze wrócimy…

Ale pierwsza połowa to jeszcze była „dobra” w porównaniu z drugą częścią gry. Tam mieliśmy festiwal nieporadności – celowej lub nie – po raz trzeci przypomnimy, z najgorszą punktowo drużyną ligi. Drużyną, która w poprzednich trzynastu meczach wygrała tylko raz. Drużyną, która była kompletnie bezradna w ofensywie, niemająca umiejętności ataku i taką, gdzie w najgorszych snach widzielibyśmy co najmniej bezbramkowy remis. Ale nie – nasi zawodnicy są piłkarskimi magikami, więc z jedynej sensownej akcji gospodarzy wyszedł rzut karny i gol. I mecz zakończył się porażką, Stomil przedłużył nadzieje na utrzymanie (które pewnie zaraz prysną, bo tak słaba drużyna przegra jeszcze kilka spotkań). A my utwierdziliśmy się w przekonaniu, że ten sezon to jednak kopiuj-wklej tego, co obserwowaliśmy dokładnie rok temu.

Nie ma racjonalnych przesłanek, by uwierzyć, że tę ekipę stać na awans. Nie sportowo – bo sportowo to wystarczy wsadzić palec do nosa, dwa razy podłubać i awans ma się w kieszeni. Niestety naszych zawodników nie stać nawet na to. Mówimy więc o przesłankach związanych z tym co widzimy teraz i co pamiętamy z zeszłego roku. Podobnie jak za Brzęczka, tak i teraz momenty, w których GKS zbliża się do awansu i ma szansę na zrobienie czegoś więcej, są sabotowane przez zawodników. Rok temu pięciokrotna sytuacja, w której wygrana dałaby lidera została zaprzepaszczona przez żenujące mecze. Teraz można było TRZY PIEPRZONE RAZY z rzędu odskoczyć od rywali na komfortową odległość i skończyło się do jednym punktem w trzech meczach ze słabeuszami i to jeszcze bez strzelonej bramki. Za to z postawą mało godną sportowca, który, gdy tylko zwietrzy szansę na przypadkowy sukces, to robi wszystko, żeby tego sukcesu nie osiągnąć. Nasi zawodnicy snują się po boisku, wyglądają, jakby pierwszy raz się skrzyknęli na placu zaraz obok budki z piwem. A jak mają już naprawdę korzystną sytuację do oddania strzału, otwierającego podania czy ciekawego dośrodkowania – wówczas naprawdę wyglądają, jakby nie byli w pełni dyspozycyjni tego wieczoru.

Musimy pamiętać, że w pewnej mierze za ten stan rzeczy są odpowiedzialni niektórzy główni bohaterowie wiosny 2017. O ile Kamiński jeszcze jako tako się prezentuje (zazwyczaj dobrze), to postawa wspomnianego Zejdlera jest tak skandaliczna, że trzymanie tego zawodnika przez tyle czasu w klubie jest działaniem na jego szkodę (klubu). To co wyprawia w całej rundzie sprawia, że zastanawiamy się, czy nie nastąpiła pomyłka w wyborze zawodu. Foszmańczyk od kółeczka w Grudziądzu na szczęście gra mało, ale dostał dwie szanse i dostosował się do poziomu „niechciejstwa” reszty. Goncerz grał w kilku meczach i i tak wypadł lepiej niż się spodziewaliśmy, bo zaliczył asystę i trafił w słupek. Ale poza tym grał słabo.

I tu dochodzimy do człowieka, który jawnie przechodzi obok meczu, nie angażuje się i emanuje olewactwem. Andreja Prokić – zawodnik, który zrobił nas w konia, że mu zależy, bo zagrał kilka bardzo dobrych meczów wcześniej. Patrząc na jego żenującą postawę ostatnio, coraz bardziej jednak nabieramy przekonania, że błędem jest stawiać na zawodnika, który po sezonie przechodzi do klubu, z którym jego obecny klub bezpośrednio rywalizuje o ekstraklasę. Nie bądźmy idealistami, bo grupa zawodowa pt. piłkarze to nie jest grupa honorowa i daleko im do takich wartości jak profesjonalizm i przywiązanie. Nie ma powodu, by sądzić, że z Prokićem jest inaczej, patrząc na jego postawę, są podstawy, żeby sądzić, iż może „grać”. I to bynajmniej nie w piłkę…

Prokić nie jest w słabszej formie. Słabszą formę potrafimy widzieć i ocenić. Prokić po prostu gra tak niechlujnie, nie przykłada się do pojedynczych zagrań, poziom jego agresji na boisku, szybkości, siły jest zerowy. Widać gołym okiem, że on się nie angażuje w grę. Natomiast jego dziwne zachowania w korzystnych sytuacjach, naprawdę powodują powstawanie w głowie szeregu pytań. Dla dobra zawodnika, trenera, klubu, jak i nas, najlepszym rozwiązaniem byłoby zrezygnowanie z jego usług do końca tego sezonu. Zawodnik swoją postawą powoduje, że absolutnie nie można mieć do niego zaufania. Obserwując jego poczynania w Olsztynie, jakiekolwiek marzenia o jego efektywności były jedynie magicznym myśleniem, bo wiadomo było, że nawet, gdy nadarzy mu się okazja, wywinie taki numer, że szkoda gadać.

Trener Paszulewicz po meczu ze Stomilem wyglądał na załamanego, ale też zdezorientowanego. To szokujące, że nas nie dziwi to, co dziwi jego. Trener stara się wytłumaczyć sobie to wszystko ciągle „brakiem jakości piłkarskiej, przy obecnej we wcześniejszych meczach motoryce i organizacji gry”. Nie mówi jednak nic o motywacji zawodników, tak jakby w ogóle to nie było istotne, a przecież jest warunkiem koniecznym. Trener jest chyba tak zszokowany postawą piłkarzy, że nie chce dopuścić myśli, że im się nie chce, że mają to w dupie, że awans do ekstraklasy nie jest czymś, o co warto się zabijać na boisku. Więc musi to tłumaczyć brakiem jakości. A tak jak napisaliśmy, jakość, która by wystarczyła to przysłowiowe podłubanie trochę w nosie. Jeszcze chwila i trener zorientuje się, że piłkarze nie grają do tej samej bramki, co on – tylko do przeciwnej. A jest to bramka samobójcza.

Szkoleniowiec ratuje się, jak może wystawiając coraz to nowych zawodników, ale praktycznie każdy go zawodzi. Próbował już tych wszystkich Foszmańczyków, Cerimagiców w środku, spróbował Plizgi, który coś tam próbował, ale bez efektu. W ataku kombinuje: Kędziora czy Goncerz, Goncerz czy Kędziora? W końcu postawił przez 20 minut na Volasa, a ten nie wykorzystał setki, a w drugiej sytuacji zachował się idiotycznie. Słabego wystawia na prawej stronie, a prawa noga służy mu tylko do podpierania.

Zdaję sobie sprawę, że po tym felietonie znów szatnia zatrzęsie się z nerwowego śmiechu, że znów piłkarze będą mieli pretensje, o co mi chodzi. Że pewnie niektórzy kibice powiedzą, że za ostro i że nie wierzę w awans i za wcześnie ich skreślam.

Tak, po meczu w Olsztynie nie wierzę w ten awans. Wierzyłem bardzo mocno przed Puszczą, wierzyłem po Puszczy, choć ostrożnie, po Bytovii ta wiara była mocno nadszarpnięta, a teraz już w zasadzie zniknęła. Chciałbym się bardzo mylić i żeby ten zły sen się skończył. GieKSę w sercu mam, ale w ten zespół i tych konkretnych zawodników nie wierzę. Wykazałem bardzo dużo dobrej woli w artykułach, jak GKS wygrywał, nakręcaliśmy pozytywną atmosferę, zdawaliśmy relację z meczów. Teraz sezon jest w toku, liga jeszcze trwa, szansa matematyczna na awans jest ciągle bardzo duża. Ale matematyka to za mało. Znów dałem się nabrać. Z tej okazji przytoczę fragment felietonu, który popełniłem rok temu po meczu z Kluczborkiem.

„Nie wiem, czy jestem w stanie się w tym momencie przemóc. Nie wierzę w tę zgraję, która jest i zapewne pozostanie w GieKSie. To olbrzymi problem, bo trzeba będzie na mecze chodzić i działać dalej. Ale po tym, co otrzymałem od nich w tym sezonie, po wzbudzeniu niesamowitej nadziei i naprawdę dużym zaufaniu w profesjonalizm i ambicję, a potem oddaniu tego awansu bez gry – nie potrafię. Udało im się tę nadzieję wzbudzić po poprzedniej ekipie hamulcowych. Po czym zrobili jeszcze gorszą rzecz niż oni.

Dziewczyna zdradziła, to już koniec. Stwierdziłeś, że już nigdy nie zaufasz i nic z tego nie będzie. Ale to przecież naprawdę mądra, dojrzała kobieta, inna niż wszystkie pozostałe. Po prostu raz jej się zdarzyła chwila niedyspozycji. Kobieta, którą posądzisz o wiele, ale ostatnią rzeczą jest to, że będzie niewierna. I będziesz się utwierdzał w tym przekonaniu, a wszystkie jej zachowania będą wzbudzać twoje zaufanie na nowo. Twoje obawy z przeszłości wydadzą ci się irracjonalne. Po czym w najmniej spodziewanym momencie ona po prostu skoczy w bok. Po raz kolejny. Z uśmiechem na twarzy…

Zaufaj wtedy znowu.

Wierzę w ten klub i w to, że wkrótce awans do ekstraklasy będzie. Wierzę po prostu w GKS Katowice. Ale nie z tymi piłkarzami. Ci po prostu są tą zdradzającą dziewczyną. Nie przemogę się, by ich wspierać i dopingować. Nie wierzę w to, że oni mogą mieć w sobie coś takiego, jak chęć odkupienia win. Nie wierzę w jakąkolwiek ich ambicję. Nie przemogę się do entuzjazmu i do chwalenia ich.

Jedyne, co mogę zrobić, to być neutralnym. I nie krytykować ich za bardzo, jak wygrają mecz.

PS. Jedynymi piłkarzami, do który w perspektywie całej rundy nie mogę mieć zastrzeżeń to Andreja Prokić i Kamil Jóźwiak (nawet jeśli mi coś tam burknął w tunelu). Tylko ich bym widział w przyszłym sezonie w GieKSie. Reszta – tak jak w ostatnim akapicie i słowie z ostatniego felietonu…”.

Jak widzicie, naprawdę trzeba było się przełamać i znów zaufać i uwierzyć tej „zdradzającej dziewczynie”. To się udało na jesień, przed meczem z Ruchem i był gong, a potem poprawka z Tychami. To się udało teraz na wiosnę i trzy ostatnie mecze to powrót do traumatycznych „korzeni”.

Nie wiem, na czym mogliśmy opierać nadzieję, że jeśli ktokolwiek z tańczących w kółeczku zostanie, to nagle coś się odmieni. Jednak oprócz tego boli to, że ci co przyszli, weszli w komitywę z „grudziądzanami”.

I nie wiem cholera jasna, co mi strzeliło wówczas z tym Prokićem. Chyba w ferworze tego całego szamba, które mieliśmy, uznałem, że Andreja nie był taki, jak inni, bo strzelił kilka bramek i był ambitny. A przecież w decydujących meczach był tak samo słaby, jak inni. Pomyliłem się co do niego. To co odstawia teraz dyskwalifikuje go z dalszych meczów.

Rok temu po kolejnych porażkach, najpierw z Sandecją, potem Górnikiem pisałem, że trzeba wziąć się w garść, żeby pokazali, że są mężczyznami, że jeszcze nie wszystko stracone, tylko trzeba się przestać klepać po dupach, a wziąć się za jazdę na boisku. Teraz nie mam już chęci, by takie teksty pisać, bo kopia poprzedniego sezonu to określenie za mało wyraziste – to jest istna kalka. A przecież rok temu nie dość, że przegrany został przez piłkarzy awans poprzez żenującą postawę, to jeszcze dołożyli do tego wspomniane kółeczko w Grudziądzu, które było symbolem moralnego upadku piłkarza.

Więc jeśli ktoś wierzy w awans, ja mu tego nie odbieram. Ale dla mnie wiara w ludzi, którzy markują grę zamiast rzeczywiście się w nią angażować jest naiwna i kompletnie bezsensowna. Spowoduje tylko większą frustrację.

Nie twierdzę, że ten awans jest niemożliwy, że nagle nie stanie się jakiś cud, typu decyzja w szatni – „panowie, gramy o awans z całych sił, jak ktoś nie ma siły, to niech zejdzie z pokładu”. Ale wydaje mi się to po prostu tak abstrakcyjnym rozwiązaniem, bo gdyby to miało nastąpić, to dzisiaj po wygranych z Puszczą i Stomilem mrozilibyśmy szampany.

Jeśli GieKSa jakimś cudem awansuje, to uroczyście odszczekam na antenie podcastu wszystkie te słowa. Chciałbym, bardzo chciałbym to zrobić. Ale na ten moment martwię się o to, żeby nie było gorzej. Bo z taką postawą, to nawet z przegrywającym z każdym i wszędzie Ruchem Chorzów możemy popłynąć. Jeśli mają spartaczyć ten sezon, to niech przynajmniej wygrają w Chorzowie. Ale skoro przegrali u siebie, to na wyjeździe mogą tym bardziej. Nie ma podstaw, by podejrzewać, że piłkarze GKS uznają, że to jest mecz szczególny i trzeba dać z siebie wszystko…

Tak jak nie ma podstaw, że jakikolwiek sukces sportowy jest dla nich grą wartą świeczki.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


28 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

28 komentarzy

  1. Avatar photo

    Bartolo

    6 maja 2018 at 09:42

    Drogi Autorze tekstu,niejaki Shellu:Ty bardzo dobrze wiesz,dlaczego oni tak grają..bardzo dobrze wiesz,kto tak naprawdę gra…Wiesz,że kopacze,trener są tylko kozłami ofiarnymi..i na nich ma się skupić opinia publiczna.Pytam się,dlaczego o tym ani słowa w Twoich tekstach.Wiesz dlaczego?? Dlatego,że wszyscy jedziecie na tym samym wózku..i kaska też się zgadza,prawda?? Wszyscy jesteście…..

  2. Avatar photo

    Greg

    6 maja 2018 at 09:45

    Wstyd wstyd wstyd piłkarze to jest wasz zawód dla nas to całe życie
    Ostatnie 3 mecze zagraliście tak ze chłopcy na placu grają z większa determinacja
    Co do prokica to wiadomo ze idzie do mielca i wolał by grać w ekstraklapie wiec Gieksie
    Juz nie pomoże co do ex kapitana Gonza marność nad marnościami chop juz sie u nos nie dźwignie
    A kontrakt Mo najwyższy trener jest mądry nie jest ślepy takich piłkarzy na przysz sezon nie potrzebujemy zostawić paru zawodników reszta weg

  3. Avatar photo

    Sivvy_Brw

    6 maja 2018 at 09:48

    Nic z tego już nie będzie, pokazali co o nas myślą. Awansu w tym klubie chcą tylko my, kibice.

  4. Avatar photo

    anty grzyb

    6 maja 2018 at 10:22

    To sa zlodzieje naszych marzen. Ich zawód by zarabiac nasze cale zycie ich wyrafinowanie i przeliczanie zyskow nasz dramat. Ile bym oddał za ten awans wiem tylko ja i tacy jak ja a gdzie beda grac i ile zarabiac wiekszosc z tych kopaczy nie wie ale wie ze do ekstraklasy sie nie nadaje

  5. Avatar photo

    Cierpliwy

    6 maja 2018 at 11:09

    Skoro obecny sezon jest identyczny do poprzedniego to z PBB przegramy u siebie aby później odtańczyć kółeczko zwycięstwa w Grudziądzu. Zakończymy sezon na 2:3 z (wtedy Kluczbork, teraz Łęczna)

  6. Avatar photo

    Kibic

    6 maja 2018 at 12:06

    Bartolo,rozwiej nasze wątpliwości.

  7. Avatar photo

    maciej

    6 maja 2018 at 12:46

    OOOOOOooooooo….!!!!!
    Ołeeeee Legia Gol…..

  8. Avatar photo

    Gregi

    6 maja 2018 at 12:58

    Przypomnijcie sobie, co powiedział Krupa o awansie w tym sezonie, wtedy wszystko stanie się jasne. Kto zapomniał ten frajer..

    Shellu – agent Fox Moulder z Archiwum X miał plakat UFO w swoim gabinecie, na którym widniał napis I WANT TO BELIEVE. Wszyscy powinniśmy mieć podobny z herbem GieKSy.

  9. Avatar photo

    Tom

    6 maja 2018 at 13:02

    Kurwa awansu nie będzie dopóki stadionu nie będzie a huj wie czy ten stadion będzie krupa stawia na siatkówkę teraz musieli wdupic zeby ze smrodami wygrać potem zaś zremisują wdupia i braknie trzech punktów patola nie zna granic u nas w klubie juz sie zakotwiczyła od dawna tylko szkoda nas wszystkich że tyle lat w tym dziadostwie uczestniczymy i sie łudzimy Żr kolejny sezon to będzie to huja będzie na następnym szpilu będzie Max tys ludzi bo jeszcze chcemy wierzyć ale juz jest po ptokach Trzeba ich kurwa odwiedzić na treningu i z nimi porozmawiać czemu nagle zapomnieli jak kopać piłkę moze słońce za mocno swieci moze dobór złych korków moze fryzura nie ta

  10. Avatar photo

    wiesiek

    6 maja 2018 at 13:54

    Apropos stadionu. Były przecież już jakieś konkursy na projekt stadionu. Ktoś z UM wydał na to kasę i ktoś też ją przytulił. I tak ze dwa hak nie trzy razy. Pamiętam doskonale graficzne przedstawienia nowego stadionu. Może by tak zaonteresowała się tym prokuratura bo wygląda to na defraudacje publicznych środków.

  11. Avatar photo

    1964

    6 maja 2018 at 14:43

    Prokić przestał grać bo został polakiem!Teraz ma wyjebane!

  12. Avatar photo

    Scifo

    6 maja 2018 at 16:40

    Drogi Bartolo oświeć nas, bo my prości ludzie jesteśmy. Kopacze są kozłami ofiarnymi? Żebyś nie wykrakał bo Was złożą w ofierze samopalnej… Chuje nas ładują, rodzinka w Czechach u buków obstawia a kaska ma się zgadzać. A Ty patafianie pierdolisz o kozłach ofiarnych… za mało ugrałeś? Przygotowujecie drugi Kluczbork? Tylko kurwa uważajcie…

  13. Avatar photo

    Bartolo

    6 maja 2018 at 17:11

    Nie,Scifo oni zasłużyli na stukrotne połamanie nóg,ordynarnie bezczelnie robią nas w h..a od lat,ale to nie piłkarze i trenerzy są mózgiem tej przestępczej manipulacji,tylko włodarze klubu.Tymczasem wszystko skupia się na nich,a władza się z nas śmieje.

  14. Avatar photo

    GieKSiorz

    6 maja 2018 at 19:01

    Powiem jedno szmaty,dziady i h.. bez ambicji i honoru.krupa kaj ten stadion zas w huja robisz,tak jak z awansem?jo jezdza na GieKSa od lat 90tych ale wczoraj potargolech karnet i już nie pojada,nie dom się robic już w ciula.nie jestech kibicem sukcesu ale po co mom tracic zdrowie,czas,kasa żeby brac udział w tym kabarecie krupy i lazic na szpile co som obstawione już wczesnij,wola się isc na a klasa większe emocje chociaż a poziom podobny.JO JE Z TA GIEKSA CO BYLA AMBITNO,GRALA DO KONCA I NIE PRZYNOSILA GAŃBY A TEROZ TO TWOR PSEUDO DZIALACZY<PREZESOW I PANA KRUPY.JO DZIEKUJA JUZ SIE WYLECZYLECH Z NAIWNOSCI!!!!!

  15. Avatar photo

    Dziadek

    6 maja 2018 at 22:01

    Trener miał postawić na młodych i budować drużynę na przyszłość. Gdyby to robił nikt nie miałby pretensji. A tu nadal te same gęby, te same wały, te same mamienie awansem, to samo pierniczenie miasta. I kolejny sezon zostaną w tej lidze po „walce do końca” na „dobrym miejscu w czołówce”. Na B1 od lat jest jakaś alternatywna rzeczywistość i seans zbiorowej hipnozy, bo im większe są wały tym mniej ludzie je widzą…

  16. Avatar photo

    kejta

    7 maja 2018 at 06:14

    15 komentarzy a zaden z nich nie na temat. Trener ma ambicje i chce cos osiagnac ale Miasto dogaduje sie z kopaczami, zastanawia mnie to jak oni sie dogaduja bo np jesli ktos z miasta mowi naszym kopaczom-a tak jest- zeby gral piach i ze ma przegrac mecz czyli musi cos za to dostac, podejrzewam ze kase a to juz podchodzi pod kryminal tylko nic sie nie da udowodnic.
    Kilka lat do tylu mowil o tym Moskal kiedy odszedl z Termalici ktora nie chciala awansowac, mowil ze zawiedli go pilkarze ktorzy byli dogadani z prezesem zeby nie robic awansu, to samo jest teraz u nas

  17. Avatar photo

    Irishman

    7 maja 2018 at 07:20

    @Kejta, a Ty to żeś napisał „na temat” jak pieron. A pod kryminał to póki co podchodzą takie pomówienia… to znaczy podchodziłyby, gdyby nie były tak śmieszne. Różnych głupot, się tu naczytałem… ale Ty @Kejta przebiłeś wszystkich! Miasto płaci piłkarzom, żeby nie awansowali….. 😀 😀 😀 Jakby był jakiś Złoty Buk, za najśmieszniejszy wpis, to masz go jak w banku! 😀

    A nie pomyśleliście, wszyscy Ci, którzy piszą te wszystkie śmieszne teorie, ze oni są po prostu za słabi, ewentualnie po prostu nie przykładają się na 100% do walki, bo np. wiedzą, że już odejdą.
    Do tego mamy trenera, okazuje się, że przecenionego przez nas (pa przynajmniej przeze mnie), który mimo to stawia ciągle na tych słabych, bo nie ma pomysłu na co innego plus nie ma wyboru. I tyle

  18. Avatar photo

    wiesiek

    7 maja 2018 at 07:48

    @Irishman skoro jak mówisz są tak słabi to dlaczego są na 3 miejscu ?

  19. Avatar photo

    Mecza

    7 maja 2018 at 09:21

    Ja też się pomyliłem co do trenera, ale tylko w kwestii że się dałem omamić gadką i początkowymi wynikami. Byłem przekonany, że zwolnienie Mandrysza przekreśla nasze szansę i wiosnę na luzie obejrzę. Znowu uwierzyłem i k. patrzę w tą tabelę widząc,że jeszcze można to zrobić ale nie ma żadnych podstaw do tego. Jeśli by stał się cud to byłby najsmutniejszy awans. Dobra bredzę już używając słowa awans. W teorie spiskowe nie wierzę ale brak umiejętności widać na boisku. Jedynie Prokiciowi nie zależy na awansie.

  20. Avatar photo

    Irishman

    7 maja 2018 at 13:02

    @Wiesiek, bo inni są jeszcze słabsi. Poza tym zaskoczyliśmy innych nową taktyka, ale została już rozgryziona.

    Zobaczymy zresztą jaki to „jakościowy” skok zrobiliśmy tej rundy, po jej zakończeniu.

  21. Avatar photo

    PanGoroli

    7 maja 2018 at 14:28

    Irishman, mądry z Ciebie chłop, ale czasem strasznie naiwny. widziałem kiedyś ustawkę w 2 lidze włoskiej. lider grał ze spadkowiczem. Ich gwiazda grał dokładnie tak, jak Prokic – seria kiksów, przestrzelania pustej bramki, niewidzenie innych. oczywiście teatralne łapanie się za głowę, itd. lider w końcu przegrał 0 : 1, bo tak miało być… coś to przypomina? nie wiem, może znajdę gdzieś na yt ten mecz, ale aktorstwo jest dokładnie takie same. nie wiem, czy mecz sprzedany konkurencji, u buka, czy po prostu przyjacielska przysługa przyszłym pracodawcom, ale jak dla mnie, to taki prokic to nie powinien juz progu klubu przekroczyc. tak jak kilku innych, ktorzy nagle, jak za dotknieciem rozdzki stracili zupelnie forme. falszywy przyjaciel jest 10x gorszy od szczerego wroga…

  22. Avatar photo

    Mecza

    7 maja 2018 at 14:47

    @PanGoroli, wiadomo przynajmniej czego spodziewać się po wrogu. Prokić wybrał Mielec dla kasy, nawet jeśli jest wszystko czysto to mentalnie chce awansu Mielca i nie ma się co dziwić. Widać na boisku. Najgorsze jest to, iż nie ma w zespole tzw. rady drużyny, starszyzny oddanej GKS która mogłaby z trenerem pogadać co zmienić, kogo posadzić na trybunach. Może jednak starszyzna jest i podpowiada kogo eliminować aby nie było za dobrze.

  23. Avatar photo

    mat

    7 maja 2018 at 15:04

    fajny artykuł tylko nie podoba mi sie poczatek o tym ze „wydawało nam sie ze mecz ze stalą był ostrzeżeniem”. Wiekszości na tamtym meczu,a zwłaszcza takim jak ja którzy wyszli po 2 bramce ukazała sie druzyna z poprzedniego sezonu i poprzedniej rundy. Nie potrafiaca oddac strzału, przegrywajac podaja do bramkarza, strzelaja samobuje, przegrywaja wygrane mecze, nie potrafia zremisowac z najsłabszymi, nie umieją podawac i walczyc, nie ma cwaniactwa itd wiele innych. Kto sledzi gre piłkarzy GieKSy ten pozna ich tragiczny styl nawet po 10 wygranych meczach jak jeden przegraja. Wtedy ludzie wyjda ze stadionu i wrócą na kolejny mecz ale młodych to nie przyciagnie nigdy.

  24. Avatar photo

    Prezes1964

    7 maja 2018 at 15:26

    Patrząc na tabelę, na wyścig żółwi który ma miejsce, może my kibice powinnismy w sposób stanowczy wypowiedzieć się – skoro jak widac sytuacja robi się identyczna jak rok temu.

  25. Avatar photo

    mat

    7 maja 2018 at 15:38

    zwróccie uwage na jeszcze jedną rzecz. Jak niski poziom jest tej ligi i gry naszej GieKSy wyobraźcie sobie ze z chojniczanką i chrobrym po walce przegrywamy ,a mecze ze słabeuszami wygrywamy tak jak to powinno wygladac na 5 meczy (chojniczanka,chrobry,puszcza,bytowia,stomil) zdobyte by było 9pkt zamiast 7pkt i pompowanie balonika o wspaniałej seri zwyciestw na wiosne mielibysmy normalna stabilna druzyne a nie przypadkową serie zwyciestw po której dostajemy z buta w pysk w postaci przegranych z najgorszymi tej ligi.

  26. Avatar photo

    PanGoroli

    7 maja 2018 at 16:29

    Gdybym to ja był prezesem, to wziąłbym ostro na rozpytkę Błąda. Synek w pojedynkę zdobywa 6 punktów, gdy reszta w ogóle nie gra. bez tych 6 punktów GieKSa miałaby wygodne dla kopaczy miejsce w środku i grę o nic. I nagle synek przestaje grać, 'boi’ się piłki. Tak, jakby od 'starych’ dostal zjeby, że ma się nie wychylać… Kuźwa, za wiele faktów układa się tu w całość. Ja tu pr ędzej jestem za teorią, że to nie magistrat, tylko szatnia zadecydowała, że awansu nie bedzie. OD lat tu się pisze – młodych, ambitnych nam trzeba, którzy dadza się pokroić za ten klub i kibiców.

  27. Avatar photo

    Prezes1964

    7 maja 2018 at 18:48

    W tej śmiesznej lidze wystarczą nawet nie tacy którzy by za ten klub dali się pokroić , tylko kilku przyzwoitych graczy z chęcią rozwoju i amicją gry w ekstraklasie. Jak widac na te sprzedajne dziwki bez ambicji to zbyt wiele

  28. Avatar photo

    Bce

    8 maja 2018 at 09:36

    Widzę dyskusja rozgorzała na dobre. Wyścig żółwi trwa. Nie machcą awansu a jak już to fartem od niechcenia. Takie farmazony co słyszę od innych, że trener nie taki a to piłkarze źli itd. Nie ma zielonego światła z magistratu i tyle. Po obserwujcie wypowiedzi co poniektórych osób i będzie się wam to układało w sensowna całość. Był zły trener a Płock pociągnął do góry. Piłkarze Błąd, Kędziora, Prokić to ludzzie co potrafią wygrać mecz dla Gieksy. Do moich przed-mówców hurra optymistów i pesymistów. Nie atakujmy się nawzajem. Gieksa to nasza wspólna sprawa. Możemy się wadzić, wyzywać ale czas rozkminić ciepły kur… dołek na Bukowej. Nie chcą awansu to niech ci ludzie się stracą i nie zajmują miejsca osobą którym zależy. Nie dajmy sobie mydlić oczu p. Krupie o stadionie, nowej halii i innych rzeczach wyssanych z palca. Awansujac czego sobie życzymy wszyscy trzeba mieć dobre wkłady do koszulek. Awansować i się utrzymać do jest sztuka, czego nie udało się Sandecji jako beniaminkowi. Na koniec dobrze, że smrody lecą niech poczuja te …. co oznacza banicja na kilka ładnych lat!!!
    Pozdrawiam.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga