Dołącz do nas

Piłka nożna

Czy to jest rekordowe okienko transferowe, jeśli chodzi o pożegnania?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice na razie pożegnał się z trzynastoma zawodnikami, a dwóch jest już praktycznie poza klubem. Trener Paszulewicz użył w podcaście „Trójkolorowy szpil” słowa rewolucja. Dyrektor Bartnik na ostatniej konferencji także wspominał, że przebudowa jest bardzo głęboka. 

Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej temu zagadnieniu i porównać obecne okienku transferowe do… poprzednich dziesięciu letnich. Przypomnijmy, że już w zimę Andreja Prokić podpisał kontrakt ze Stalą Mielec. Po meczu z Ruchem odsunięto od pierwszej drużyny: Wojciecha Kędziorę, Armina Cerimagicia, Dawida Plizgę i Grzegorza Goncerza. Po sezonie klub rozstał się z Tomaszem Foszmańczykiem, Bartłomiejem Kalinkowskim, Maciejem Wierzbickiem, Patrykiem Prockiem, Tomaszem Mokwą i Łukaszem Zejdlerem. Z wypożyczeń wrócili do swoich klubów Oktawian Skrzecz i Kamil Słaby. Nowego pracodawcę postanowił znaleźć Mateusz Abramowicz. Bliski przejścia do Jagiellonii Białystok jest Lukas Klemenz. To właśnie ten ostatni, razem z Grzegorzem Goncerzem, teoretycznie pozostają jeszcze naszymi zawodnikami, ale obie sprawy są tak zaawansowane, że w naszych poniższych wyliczeniach traktujemy ich tak, jakby już z GieKSy odeszli. Ciągle niepewna jest sytuacja Pawła Mandrysza i Adriana Frańczaka, którym kontrakty kończą się 30 czerwca 2018 roku, ale dopóki nie ma jasnej informacji, że nie zostaną one przedłużone, to obu zawodników zaliczamy do obecnej kadry.

Powyższa tabela pokazuje, jaką politykę transferową prowadził nasz klub w poszczególnych letnich okienkach. Pod uwagę braliśmy jedynie tych zawodników, którzy zagrali chociaż jedną minutę w sezonie poprzedzającym rozstanie. Stąd w 2018 roku pod uwagę nie bierzemy Patryka Procka, który w protokołach zapisał się jedynie jako rezerwowy. Łączna liczba minut to oczywiście suma minut spędzonych w I lidze i Pucharze Polski w sezonie poprzedzającym rozstanie z zawodnikiem. Średnia to łączna liczba minut podzielona przez liczbę zawodników i zaokrąglona do jednej minuty. Mediana minut to natomiast wartość środkowa, czyli przeciętnie tyle minut rozgrywał zawodnik, z którym się żegnaliśmy. Jest to zazwyczaj dużo bardziej miarodajna statystyka niż średnia, bo jest odporna na wartości skrajne. Na czerwono zaznaczyliśmy rekordowe sezony.

Zwraca uwagę tegoroczny rekord pod względem łącznej liczby minut, którą rozegrali w poprzednim sezonie pożegnani zawodnicy. Liczba zawodników, którzy odeszli z GieKSy jest także bliska rekordowej – ustępuje jedynie tej z 2011 roku. Pod względem średniej jesteśmy obecnie na 4 miejscu spośród 11 sezonów. Lepsze okazały się letnie okienka transferowe w 2008, 2014 i 2012. Te dwa pierwsze są zbliżone do obecnej wartości, a w 2008 roku odeszło zaledwie czterech zawodników, więc dużo łatwiej wtedy o wysoką średnią. Jeśli chodzi o medianę minut, to 2018 rok ustępuje jedynie 2008 (ale jak już wspomnieliśmy odeszło wtedy ledwie 4 zawodników) i 2012 roku. Wyraźnie widać, że obecny sezon możemy porównać do tego sprzed 6 lat. W 2012 roku pożegnaliśmy 8 zawodników, z których większość grała przyzwoitą lub bardzo przyzwoitą liczbę minut. W tym roku pozbyliśmy się także aktorów drugiego i trzeciego planu, co wydaje się być dobrą drogą.

Na tytułowe pytanie można według mnie odpowiedzieć: tak, mamy rekordowe okienko pod względem odejść. Nie znaczy to jednak, że już nikogo nie pożegnamy. Wspominałem wcześniej o braku nowych umów dla Frańczaka (2459 minut w zeszłym sezonie) i Mandrysza (1378). Niepewny wydaje się też los Midzierskiego (2009), którego pozostanie zależy od transferów do klubu. Poniżej lista wszystkich letnich okienek transferowych z ostatnich 11 lat w naszym klubie.

2018:

Zejdler – 2442
Klemenz – 2430
Prokić – 2135
Kędziora – 1922
Kalinkowski – 1411
Abramowicz – 1395
Skrzecz – 1320
Goncerz – 849
Słaby – 802
Cerimagić – 731
Foszmańczyk – 721
Plizga – 681
Wierzbicki – 585
Mokwa – 456

2017:

Abramowicz – 2803
Czerwiński – 2685
Praznovsky – 2112
Lebedyński – 1674
Pielorz – 1143
Jóźwniak – 688
Wisio – 540
Duda – 373
Wołkowicz – 332
Sapała – 329
Bębenek – 257
Szołtys – 181

2016:

Kuchta – 2160
Leimonas – 2148
Burkhardt – 1116
Iwan – 1090
Dobroliński – 1080
Flis – 588
Zahorski – 445
Szymański – 377
Kochański – 180

2015:

Pitry – 2426
Cholerzyński – 1931
Bucek – 1686
Kujawa – 1042
Ceglarz – 1004
Bodziony – 825
Bętkowski – 634
Petasz – 584
Wieczorek – 205
Rudnicki – 180

2014:

Budziłek – 2674
Wróbel – 2261
Fonfara – 2186
Chwalibogowski – 1540
Gancarczyk – 1394
Zieliński – 1051
Figiel – 1049
Napierała – 965
Sadzawicki – 852
Skrzypczak – 248
Ciku – 161

2013:

Rakels – 1978
Sabela – 1260
Farkas – 1158
Sobotka – 1039
Weirzbicki – 360
Beliancin – 243
Kowalczyk – 135
Ratajczak – 59
Sadowski – 11
Mazurek – 1

2012:

Hołota – 2423
Chmiel – 2405
Zachara – 2289
Rzepka – 2221
Szymura – 741
Gorczyca – 661
Gierczak – 589
Stefański – 488

2011:

Olkowski – 2590
Sokołowski II – 2430
Dziedzic – 2355
Szala – 1465
Zieliński – 1387
Sadowski – 1162
Kaliciak – 998
Piechniak – 846
Wierzbicki – 720
Karwna – 455
Sroka – 386
Mazurkiewicz – 230
Pączek – 89
Kowalczyk – 87
Kędzierski – 7

2010:

Uszalewski – 1313
Dudzic – 1174
Wijas – 750
Małkowski – 686
Buśkiewicz – 605
Malicki – 578
Górski – 336
Nowak – 130
Pytlarz – 72
Sermak – 9

2009:

Mielnik – 2698
Krysiński – 1288
Budka – 482
Pasko – 10

2008:

Jaromin – 2641
Gajowski – 1298
Gielza – 1158
Gruchalski – 36

Kolejno: rok, nazwisko, liczba minut spędzonych na boiskach zaplecza Ekstraklasy i Pucharu Polski w barwach GieKSy w sezonie poprzedzającym rozstanie.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    relio

    22 czerwca 2018 at 22:48

    3 liga czeka -)na GKS,paszul co ty człowieku reprezentujesz,klapki i postawiony kołnierzyk

  2. Avatar photo

    jaw64

    23 czerwca 2018 at 00:58

    @relio z takim podejściem powinneś sobie odpuscic chcielismy oczyszczenia szatni wiec to robimy i nie ma co narzekać ocenimy po rundzie jesiennej

  3. Avatar photo

    Gerald

    23 czerwca 2018 at 10:09

    To są rekordowe rozstania! ”NOWE PORZĄDKI” wreszcie nastały. To była konieczność po ostatnim sezonie a w zasadzie dwóch latach marazmu. Osobiście wolę środek tabeli niż coroczne napompowywanie balonu i przechodzenie w końcówkach sezonu obok meczy. Na tą ligę wystarczy walka i jeszcze raz walka. Wierzę, że zawodnicy typu Poczobuta więcej dadzą drużynie niż większość z którymi rozstaliśmy.

  4. Avatar photo

    Mecza

    23 czerwca 2018 at 16:35

    Niech mi ktoś wyjaśni dlaczego Marchewka nie został przez nas zakontraktowany? Nie ogarniam tego:
    1. Większa szanse na grę ma w GKS a tym samym większe szanse na rozwój.
    2. Pensja? Akurat co do młodych to pewnie pensje są porównywalne.
    3. Trzy cena wykupu? Skoro zimą był u nas na treningach to w zasięgu naszym, skoro jest umowa o współpracy, skoro miasto Katowice pomaga Rozwojowi (a nie Zabrze) o co chodzi? Paszulewicz go nie widział w 1 lidze a Brosz widzi w Ex?

  5. Avatar photo

    MARCIN

    23 czerwca 2018 at 20:24

    Tak dla zarządu : proponuję klauzule odejścia zawodników wpisywać dużo wyższe i w Euro a nie złotówkach tak jak jest w Europie !!! Klemenz wart jest pewnie 600-700 tyś.

  6. Avatar photo

    Sasza

    24 czerwca 2018 at 22:16

    Mecza, myślę, że w sprawie Marchewki nie padły żadne konkrety. Był, potrenował i może liczyli na to, że mogą sobie po niego sięgnąć kiedy przyjdzie im ochota a on pokornie będzie czekał. Szkoda bo chłopak ma serce dla Gieksy i na pewno walczyłby do upadłego dla drużyny.

  7. Avatar photo

    Mecza

    25 czerwca 2018 at 09:12

    Można go było zakontraktować i wypożyczyć na rok do Rozwoju aby grał jak najwięcej.

  8. Avatar photo

    Zorientowany

    25 czerwca 2018 at 19:22

    Jeśli chodzi o Bartosza Marchewkę to jest w 100% tak jak napisał Sasza.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga