Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mediów: Wygrana GKS-u Katowice, choć koncentracja szwankowała

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.

PIŁKA NOŻNA

mlodziezowyfubol.pl – “Najważniejszy jest dla mnie rozwój” [WYWIAD]

Reprezentacja Polski kobiet do lat 17 jest już pewna awansu  do następnej fazy eliminacji Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Podopiecznym Niny Patalon zostało do rozegrania jeszcze jedno spotkanie w pierwszej fazie kwalifikacji. Porozmawialiśmy z jedną z zawodniczek tej że kadry Kingą Kozak.

MF: Latem zmieniłaś drużynę. Jak Ci się podoba w Katowicach? Miałaś problem z aklimatyzacją?

KK: Bardzo mi się tu podoba. Najważniejszy jest dla mnie rozwój, a ta drużyna mi to zapewnia. Nie miałam żadnego problemu z aklimatyzacją.

MF: Jakie stawiasz sobie indywidualne cele na resztę sezonu?

KK: Jestem młodą zawodniczką i dla mnie w tym sezonie jest spędzanie jak największej liczby minut na boisku, ponieważ wiąże się to z nabieraniem doświadczenia, które w przyszłości pomoże mi stać się lepszą zawodniczką.

HOKEJ NA LODZIE:

hokej.net – Pewna wygrana „GieKSy” na Tor-Torze

KH Energa Toruń uległa na własnym lodzie Tauronowi KH GKS-owi Katowice 2:6. Losy pojedynku rozstrzygnęła pierwsza tercja, w której przyjezdni w odstępie niecałych trzech minut trzykrotnie pokonali bramkarza gospodarzy. Szansę do rewanżu torunianie mają już jutro.

Mecz w Toruniu był pierwszym z całej serii wyjazdów dla katowickiego zespołu. Choć Energa jest beniaminkiem PHL to przed startem sezonu została solidnie wzmocniona. Efektem były sensacyjne wygrane torunian z Cracovią i – w ostatniej kolejce – GKS-em Tychy. To wszystko wskazywało więc na to, że drużynę wicemistrza Polski czeka bardzo trudne zadanie.

Początek meczu faktycznie zwiastował kłopoty. Gospodarze rzucili się do huraganowego ataku i kilka razy poważnie zagrozili bramce Kevina Lindskouga. Postawienie na ofensywę w meczu z naszpikowaną dobrze wyszkolonymi zawodnikami „GieKSą” nie było jednak dobrym pomysłem. Napastnicy przyjezdnych zyskali sporo miejsca na lodzie i bezwzględnie to wykorzystali. Trzy szybko zdobyte bramki ustawiły przebieg spotkania.

Trzy gole i trzy punkty

W rozgrywanym awansem meczu 12. kolejki Polskiej Hokej Ligi hokeiści Tauronu KH GKS-u Katowice pokonali na wyjeździe KH Energę Toruń 3:0.

W 26. minucie wynik spotkania otworzył Mikołaj Łopuski, który po podaniu Patryka Wronki popisał się świetnym uderzeniem z korytarza międzybulikowego. Dla 32-letniego skrzydłowego było to już 10. trafienie w tym sezonie.

Chwilę później wrzutkę Jakuba Wanackiego wykorzystał Tomasz Malasiński i GieKSa prowadziła już 2:0.

Torunianie nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze interweniującego Kevina Lindskouga. Szwedzki golkiper obronił 21 uderzeń rywali i zachował swoje drugie czyste konto w tym sezonie.

W 53. minucie wynik meczu ustalił Jakub Wanacki, który wykorzystał świetne podanie Janne Laakkonena.

SIATKÓWKA:

plusliga.pl – Niedziela z PlusLigą: GKS Katowice – Indykpol AZS Olsztyn 3:1

Swój trzeci sezon w rozgrywkach PlusLigi siatkarze GKS-u Katowice rozpoczęli od zwycięstwa 3:1 (25:23, 25:17, 23:25, 25:23) z Indykpolem AZS Olsztyn. MVP został wybrany atakujący katowiczan Karol Butryn.

We wcześniejszych rozgrywkach GKS zajmował kolejno 10. i 11. miejsce, choć apatyty, szczególnie w poprzednim sezonie były większe. Tym razem zespół przystępuje do walki z nadzieją na awans do najlepszej ósemki PlusLigi.

 – To wysoki cel, ale takie trzeba sobie stawiać, jeśli chce się rozwijać – powiedział cytowany przez oficjalną stronę klubu trener Piotr Gruszka.

Drużyn z podobnymi aspiracjami jest w polskiej lidze co najmniej kilka, także ich pierwszy rywal, Indykpol AZS Olsztyn, który był jedną z największych niespodzianek minionego sezon.

[…] W inauguracyjnej partii od początku ton boiskowym wydarzeniom nadawali katowiczanie, którzy prowadzili 6:3 i 14:10. W połowie seta olsztynianie doszli ich na 15:15 i do końca trzymali kontakt punktowy z rywalami. Zaciętą końcówkę rozstrzygnęli na swoją korzyść siatkarze GKS-u, po asie serwisowym Dawida Wocha. Podopieczni Piotra Gruszki imponowali w tej części gry przede wszystkim zagrywką.

Jeszcze lepiej miejscowi poczynali sobie w drugiej odsłonie, w której do dobrego serwisu dołożyli też skuteczną grę na siatce. Nie miał szczęścia atakujący Indykpolu Jan Hadrava, który trzykrotnie został złapany blokiem (w całym meczu aż 7 razy). Za to bombardier drużyny po drugiej stronie siatki bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków i to właśnie on zakończył ten fragment meczu atakiem z prawego skrzydła.

W trzecim secie Akademicy przegrywali już 10:20 i nie mieli żadnych argumentów, by przeciwstawić się rozpędzonym Ślązakom. Wtedy włoski szkoleniowiec wprowadził rezerwowych (Wardę, Gila, Urbanowicza, Luxa) licząc, że może oni nawiążą z przeciwnikami walkę. Jego zawodnicy, ze sporą pomocą kąśliwych podań Sebastiana Wardy zdobyli sześć oczek z rzędu, a chwilę później, po atomowym serwisie Marcela Luxa był remis po 22. Tym razem końcówkę wygrali olsztynianie, przedłużając losy rywalizacji.

W tym momencie zawodnicy obydwu drużyn z pewnością wrócili w myślach do wydarzeń sprzed kilku miesięcy, gdy także w Szopienicach GKS prowadził 2:0, by ostatecznie przegrać po tie breaku. Tym razem jednak historia się nie powtórzyła, choć katowiczanie musieli sporo się napracować, by wyrwać tę czwartą odsłonę i cały mecz.

sportowefakty.wp.pl – Olsztynianie dokonali niemożliwego w trzecim secie! GKS Katowice mimo to wygrał

W meczu pomiędzy GKS-em Katowice a Indykpolem AZS-em Olsztyn kibice miejscowych byli spokojni zwycięstwa w trzech setach. Goście jednak zaliczyli niesamowity powrót w 3. trzeciej partii (od 9:20 do 25:23). Ostatecznie katowiczanie triumfowali 3:1.

[…] Wydawało się, że końcówka III seta będzie spokojna dla gospodarzy. W pewnym momencie mieli bowiem aż 10 punktów przewagi. Olsztynianie jednak wrócili do gry. GKS stracił ewidentnie koncentrację, a goście niezwykle szybko zbliżali się do swoich rywali. Nagle na tablicy z wyniku 20:9 zrobiło się 20:18, co w męskiej siatkówce jest naprawdę rzadkością. Goście grali jak natchnieni, w końcu wyszli na prowadzenie, kończąc seta do 23.

W ostatniej partii GKS wrócił na dawne tory. Po piłce posłanej w trybuny przez Jana Hadravę, katowiczanie popełnili kilka błędów, ale jednak nadal górowali nad rywalami. 11. punkt zdobyli blokiem Tomas Rousseaux i Bartłomiej Krulicki, po czym olsztynianie poprosili o czas. Przewaga 4 „oczek” utrzymywała się przez chwilę, ale topniała z każdą akcją, aż w końcu stopniała maksymalnie. Mimo wyraźnego zmęczenia, katowiccy siatkarze pociągnęli swoją grę, ostatecznie zwyciężając do 23, a tym samym wygrywając mecz 3:1.

sportdziennik – Wygrana GKS-u Katowice, choć koncentracja szwankowała

[…] W Katowicach doskonale sobie zdawano sprawę, że potyczka z akademikami z Olsztyna do łatwych nie będzie należała. W podstawowym składzie pojawiło się 2 nowych przyjmujących – Dominik Depowski oraz Thomas Rousseaux. Za rozegranie odpowiadał natomiast Maciej Fijałek.

Kadrowicz Marcin Komenda pojawił się dopiero w końcowych fragmentach I seta. Gospodarze rozpoczęli niezwykle udanie i objęli nawet 5 punktową przewagę. Jednak przyjezdni dobrze kierowani przez rozgrywającego Pawła Woickiego systematycznie odrabiali straty i w końcu doprowadzili do remisu 15:15. A potem rozpoczęła się twarda walka punkt za punkt. Z jednej i drugiej było sporo szarpaniny i zepsutych zagrywek. Zanosiło się na grę na przewagi, bo był remis 23:23. Jednak ostatnie słowo należało do gospodarzy.

[…] W drugiej odsłonie już nie było tak wyrównanej gry, bowiem gospodarze szybko uzyskali wysoką przewagę i pewnie zmierzali po wygraną. Dobrze blok-obrona, a po nich były wyprowadzane zabójcze kontry. „GieKSa” funkcjonowała jak dobrze zaprogramowana maszyna i nic nie wskazywało, by miała nastąpić awaria.

Katowiczanie grali jak w transie i swoją zagrywką oraz blokiem demolowali rywala. Prowadzili już 20:9 i w tym momencie byli myślami pod prysznicem. Akademicy sprawiali wrażenie pogodzeni z przegraną, ale w polu serwisowym pojawił Sebastian Warda i zaczęły się kłopoty z przyjęciem. Goście zdobyli 9 „oczek” z rzędu i, na własne życzenie, zrobiło się gorąco. Po kolejnym kiepskim przyjęciu, tym razem Rousseauxa było po 22. A chwilę potem goście objęli prowadzenie 23:22 i na zakończenie popisali się 2. skutecznymi blokami. Już dawno nie widzieliśmy, że w takich okolicznościach można przegrać seta. Za brak koncentracji trzeba było zapłacić.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga