Dołącz do nas

Piłka nożna

Andreja Prokić w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kontrakt z GieKSą podpisał 27-letni Andreja Prokić, który w obecnym sezonie bronił barw Stali Mielec. Umowa została podpisana na dwa lata i będzie obowiązywać od 1 lipca. Andreja Prokić to serbski pomocnik. Jest to pierwsze wzmocnienie naszego klubu pod kątem przyszłego sezonu.

Dorobek Andreja Prokicia w Polsce:
2010/11 – Stal Rzeszów – 28 spotkań (26 w pierwszej „11”, 19 pełnych), 2363 minuty, 10 bramek (II liga)
2011/12 – Stal Rzeszów – 28 spotkań (28 w pierwszej „11”, 20 pełnych), 2383 minuty, 4 bramki (II liga)
2012/13 – Stal Rzeszów – 35 spotkań (31 w pierwszej „11”, 22 pełne), 2693 minuty, 10 bramek (II liga)
2013/14 – GKS Bełchatów – 20 spotkań (4 w pierwszej „11”, 1 pełne), 415 minut, 1 bramka (I liga)
2014/15 – GKS Bełchatów – 22 spotkania (2 w pierwszej „11”, 2 pełne), 746 minut, 1 bramka (Ekstraklasa)
2015/16 – Stal Mielec – 31 spotkań (31 w pierwszej „11”, 13 pełnych), 2635 minut, 12 bramek (II liga)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

31 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

31 komentarzy

  1. Avatar photo

    maxiu

    30 maja 2016 at 16:43

    I co zero komentarzy??????

  2. Avatar photo

    Boss

    30 maja 2016 at 16:49

    No to krótko i na temat: SZROT . Dalej brak zawodnika dającego szanse na grę o czołówkę ligi

  3. Avatar photo

    Wlodek

    30 maja 2016 at 17:02

    Obyś chopie nie dostosowal sie do reszty grajkow powodzenia

  4. Avatar photo

    JARECKI

    30 maja 2016 at 18:28

    Boss ty napewno wiesz o kim piszesz? Sledziłes moze jak grala Stal i kto strzelal jej bramki?
    Boże co za trole

  5. Avatar photo

    CIErPLIWY

    30 maja 2016 at 18:34

    Dawać go do ataku z Gonzo !

  6. Avatar photo

    pawelas197

    30 maja 2016 at 18:54

    dziwne stalowka weszla do 1 ligi i by sie pozbywala dobrego grajka ?

  7. Avatar photo

    Berol

    30 maja 2016 at 19:26

    Zobaczymy co z niego będzię czytając komentarze kibiców Stali Mielec u nich prezentował się dobrze i go chwalą .Pogra ocenimy….. nieraz już do nas przychodzili na papierze niby niezli gracze a potem odwalali padake np Petasz. Pożyjemy zobaczymy oby to był dobry transfer

  8. Avatar photo

    maxiu

    30 maja 2016 at 20:53

    pawelas@ powiedz mi od kiedy Stal Mielec to stalówka????Ja pierdo.,le jaka tutaj sie wypowiada patola!!!!!!

  9. Avatar photo

    Boss

    30 maja 2016 at 20:58

    12 goli w 2 lidze to wyczyn ?? W stali gra na napadzie wiec ilośc bramek nie powala, bo w drużynie która rozklepała ligę powinien mieć ze 20 jeśli jest kluczowym zawodnikiem. Obym sie mylił, ale jego historia nie przemawia na jego korzyść to raz a dwa kondycja i siły to chyba do 60-70 min albo gra w kratkę bo co drugi mecz w niepełnym wymiarze czasu… Jeśli dla was to wzmocnienie dające gwarancje gry o awans to zejdźcie na ziemie i przeanalizujcie ostatnie 9lat i historie oraz statystyki zawodników którzy tu przychodzili..

  10. Avatar photo

    maxiu

    30 maja 2016 at 21:03

    boss@ zamknij ryj i przestan szerzyc defektyzm nie pasuje to na cichej jest klub ktory spelni twoje oczekiwania

  11. Avatar photo

    Boss

    30 maja 2016 at 22:06

    To nie defektyzm tylko realizm. Zejdź na ziemie a nie fruwaj w obłokach, i trochę kultury bo ze jesteśmy w internecie to nie znaczy ze to nie obowiązują pewne zasady dyskusji

  12. Avatar photo

    Greg

    30 maja 2016 at 23:32

    Zaczyna sie walka o awans ????1szy transfer siedzi zobaczymy jeszcze 5
    Motala weź tego z rozwoju obcokrajowca tez jest dobry

  13. Avatar photo

    Jack

    31 maja 2016 at 00:39

    A ja myślę, że to nie defektyzm, tylko… Oprócz kultury przydałoby się też deczko nauki języka polskiego i wtedy wiara w zwycięstwo będzie większa. 🙂

  14. Avatar photo

    Irishman

    31 maja 2016 at 03:10

    Jakby tak do nas przyszedł nawet Ronaldo to pewnie też znalazłby się ktoś kto by kręcił nosem i o coś by się tam dowalił. 🙂

    Prokić sam o sobie mówi, że jest bocznym pomocnikiem. Jeśli ktoś taki daje radę w napadzie i strzela 12 goli to nawet w II lidze jest to przyzwoity wynik. Mam nadzieję, że będzie dobrym następcą Bębenka.

    Moim zdaniem dobry transfer ale mam nadzieję dopiero otwierający solidną listę.

  15. Avatar photo

    Jarecki

    31 maja 2016 at 08:03

    Bravo Irish.Pelna zgodnosc.
    Boss gdzie ty widzisz tu realizm? Czolowy pilkaz II ligi przychodzi zle(czy odpali zobaczymy,po co go od razu skreskac).To kto ma przyjsc zebys byl usatysfakcjonowany?

  16. Avatar photo

    maxiu

    31 maja 2016 at 09:50

    Jarecki@ Teraz nikomu sie nie dogodzi.Pamietam jak wszyscy doradzali wywalenie Pitrego,a teraz jada po zarzadzie ze pozbyl sie super grajka.Tak samo bylo z trenerem .Bierzcie Ojrzynskiego mówili ,ja sie pytam gdzie sa teraz zespoly przez niego trenowane.Po nominacji Brzeczka euforia teraz juz go chca zmieniac.A co do transferu to ja juz nie wiem kogo mamy sciagnac najlepszy zawodnik lidera II ligi pomocnik z 12 bramkam!!!Sami kibicxe Stali Mielec twierdza ze to dobry grajek „Fatalnie dla Stali Mielec. Świetny zawodnik. No to mamy w Mielcu problem. Powodzenia Andrzej i dziękujemy za bramki!!!!” to tylko jeden z wielu wpisow kibiców z Mielca.. Dzisiaj zakontraktujemy Abramowicza i ciekawe co wtedy beda pisac znawcy typu boss???

  17. Avatar photo

    Kibic2

    31 maja 2016 at 14:32

    Panowie nie ma co wieszać psów na nowych zawodnikach. Nie wiadomo pod jakim kątem byli obserwowani, jakie ma być ich zadanie. W każdym bądź razie wydaje mi się, że w chwili obecnej każdy kto ma chęci do gry będzie o niebo lepszy niż aktualny team;) Reasumując jestem ciekaw, kiedy dopadnie nowych graczy „syndrom bukowej” czyli nagły spadek formy połączoną z amnezją jak grać w piłkę. Na chwilę obecną życzę nowym zawodnikom sukcesów na miarę GieKSy jaką znam i pamiętam a jeśli pokuszą się o coś więcej będę wniebowzięty. p.s. nazwiska mi nic nie mówią ;( i tego najbardziej się obawiam, że w następnej przerwie między rozgrywkami będziemy w tym samym miejscu co dzisiaj.

  18. Avatar photo

    tomek

    31 maja 2016 at 15:12

    Ale jaja fachowiec brzeczek robi transfery. Przy pomocy zawodników z II i III ligi chce robic awans. Posikam sie chyba ze smiechu. Bardzo chciałbym sie mylic ale niestety cos mi sie zdaje ze z tej maki nic nie bedzie

  19. Avatar photo

    Kibic2

    31 maja 2016 at 16:08

    @Tomek chcesz się posikać na serio?? to wejdź na NASZE FORUM, zakładam, że większość wpisów to sarkazm;)))))) Jak czyta to ktoś postronny to zrywa boki;)

  20. Avatar photo

    JARECKI

    31 maja 2016 at 16:45

    Kolejni 2 fachowcy.Wy na pewno nie jestescie z hasiok areny?
    Noname fachowcy za monitora.Jak sie was czyta to rece opadaj.
    Czy ktokolwiek lub cokolwiek wam pasuje?

  21. Avatar photo

    Kibic2

    31 maja 2016 at 17:49

    @Jarecki na twoje nieszczęście nie jesteśmy z hasiok areny, jesteśmy z bukowej. Nie wiem ile masz lat ale kilka rzeczy, nie tylko mi nie pasuje. Pamiętam że jak chodziłęm na mecze to piłkarze zapierdalali (to pewnie jest ci obce). Bawimy się w pierwszą ligę dobre kilka lat. Jak sięgam pamięcią to Gieksa zawsze grała na maksa(młodzi dla których proste kopnięcie piłki to szczyt piłkarstwa mogą nie widzieć o czym piszę). Czytając forum nie tylko ja jestem zdziwiony.Dlaczego frekwencja spada? Na forum dalej można trafić na beton. Przykre ale prawdziwe.

  22. Avatar photo

    maxiu

    31 maja 2016 at 18:08

    Dlaczego frekwencja spada ??? Po takich wpisach jak tutaj to odechciewa sie ludziom chodzic na mecze!!

  23. Avatar photo

    JARECKI

    31 maja 2016 at 19:45

    @Kibic2 no a juz myslalem ze nik nie wyskoczy z takim glodnym kawalkie a jednak..
    Myslales ze zablysniesz czy jak? Jak ja chodzilem …. Tu cie zaskocze ja tez pamiętam derby ze smierdzielami L puchary wyjazdy tez były i halowe w Spodku byly .Czasu nie zatrzymasz wiec zostalo jezdzic tylko na B1 ale jezdze jestem na dobre i zle a ty?
    Juz nie moge czytac i sluchac tych wszystkich „fachowcow” i tych teksow – Jak ja chodzilem..

  24. Avatar photo

    Kibic2

    31 maja 2016 at 20:45

    @Jarecki natomiast ja nie mogę słuchać tekstów w tonie, że ktoś jest z hasiok areny, w momencie gdy wyraża dezaprobatę do tego co się dzieje aktualnie. Fakt nie sposób się zgodzić z krytyką ale takie są fakty. Prawda jest taka, że lata do typu graliśmy piłkę na wyższym poziomie niż teraz. Jeżeli dla ciebie nie jest to jakiś poziom do porównania, to cóż ja ci mogę pisać. Piłka nam ucieka jak świat długi i szeroki. Niestety tak jak zapewne większość kibiców mam centralnie dość tego co się dzieje. To widać po trybunach. Życzę naszym wejście do extry ale dmuchanie balona to jakaś paranoja. Zgodzisz się? Czy głęboko wierzysz w plan nakreślony przez klub?

  25. Avatar photo

    Jarecki

    1 czerwca 2016 at 07:47

    @Kibic2 to poczytaj jak pisza o Nas smrody i nie ma wielkich roznic . To ci sie nie podoba tamto ten jest zly tamten jest zly a czy jest cokolwiek zwiazanego z GieKSa co ci sie podoba?! Pewnie nie.Jasne ze sie boje ze kolejny raz nic z tych planow i obietnic ale… wole pompowanie balonu . Bo moze akurat tym razem sie uda i wierze w to jak i poprzednim razem i poprzednim.Ciekawe co zrobisz jak tym razem sie uda? Na pierwszym meczu z somalia pelno bylo takich gosci jak ty na nastepnych meczach juz ich nie widzialem.Bo kolejki do kas bo kolejki do bramek bo zle graja…

  26. Avatar photo

    Irishman

    1 czerwca 2016 at 11:06

    Panowie, to może ja Was pogodzę, bo… „jak ja chodziłem na GieKSę” to graliśmy (w ekstraklasie) derby z Szombierkami Bytom, które niedawno co zostały mistrzem Polski, a dla takich chorzowskich to byliśmy takim, nic nie znaczącym klubem jak dla nas dzisiaj jest Rozwój. Dopiero lata ciężkiej pracy wielu ludzi pozwoliło sobie wywalczyć taką pozycje jak później.

    I dlatego, to co mnie najbardziej rozwalało to ta sportowa degrengolada, ten pogłębiający się z sezonu na sezon marazm. Po prostu serce krwawiło, jak sobie człowiek pomyślał, że na marne pójdzie ten wysiłek tych wszystkich ludzi, których pamiętam (a dziś już nie żyją), którzy doprowadzili nasz klub na należne mu miejsce w polskiej piłce. I że sezon po sezonie odchodzimy w zapomnienie i krok po kroku jesteśmy coraz bliżej takiego upadku jak wspomniane Szombry. Nawet ostatnio zaczęło mi się wydawać, że te wszystkie gadki o awansie w dwa lata, to zwykła ściema. No bo zima „przespana”, zapewnienia Brzęczka o potencjale naszej drużyny runęły w gruzy, a jak jeszcze Motała, zaczął coś gadać w wywiadzie w jaki to sposób będziemy zachęcać piłkarzy do gry w GieKSie, to normalnie padłem na ryj z rozpaczy.

    Ale teraz, jak widzę z jakim animuszem przystąpiliśmy do przebudowy drużyny, to znowu zaczynam wierzyć! Jasne, że to początek dopiero i musi być jeszcze przyjść tych kilku zawodników więcej (i lepszych) ale wreszcie dzieje się SPORTOWO coś dobrego, coś co nie działo się u nas od dawna. Kibic2, może dla Ciebie to jest kolejny balon, który pęknie, a dla mnie i dla wielu innych nowa nadzieje, która może wreszcie da upragniony efekt!

    Pozdrawiam

  27. Avatar photo

    Jarecki

    1 czerwca 2016 at 11:29

    Kurde Irish no zeby tak zaraz Szombrami wyskakiwac????masz u mnie za to browara(juz drugiego)????
    A do reszty tego co napisales to nic dodac nic ujac

  28. Avatar photo

    Kibic2

    1 czerwca 2016 at 15:54

    Irish bardzo trafnie napisane i tu się zgadzam. Jednak odnośnie awansu ja osobiście pozostaje nadal sceptyczny, co nie oznacza, że nie życzę im ekstraklasy. (Nadal nie ma szkieletu drużyny a zanim się nowi ograją, to minie kilka dobrych kolejek). Obym się mylił i żeby GieKSa zagrała jak za starych dobrych lat!

  29. Avatar photo

    Irishman

    1 czerwca 2016 at 21:48

    Dzięki za piwo! Oczywiście nie pozostanę dłużny, ale i tak najwięcej bedzie musiał postawić Kibic2, za to marudzenie 😉 😉 😉

    To, co Panowie, spotykamy się w Jugolu, w czerwcu 2017 i świętujemy awans?

    🙂

  30. Avatar photo

    Kibic2

    1 czerwca 2016 at 22:32

    Hehe może być:) Oby nie trzeba było przesuwać na 2018 😉

  31. Avatar photo

    Jarecki

    3 czerwca 2016 at 11:11

    2017 lepiej wyglada???? Trzymam za slowo

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Chcę wiedzieć, z kim jestem na piłkarskiej wojnie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Zagłębie Lubin wypowiedzieli się trenerzy obu zespołów: Rafał Górak i Marcin Włodarski.

Marcin Włodarski (trener Zagłębia Lubin):
Chcieliśmy ten mecz rozwiązać inaczej niż poprzednie. Zamknęliśmy się i czekaliśmy na ataki szybkie i przechodziliśmy do ataku pozycyjnego. Mieliśmy swoje sytuacje, jak w każdym meczu. Wydawało się że mecz zmierza ku 0:0, bądź naszej jednej akcji, bo groźnie atakowaliśmy, to po jednej z nielicznych akcji GKS zdobył bramkę i cieszy się z trzech punktów. W końcówce mieliśmy sytuacje, gdzie Aleks Ławniczak miał dwa razy strzelić do bramki po stałych fragmentach.

Musimy poprawić skuteczność, bo jak przeglądamy te mecze i analizujemy, to dochodzimy do sytuacji. Gorzej jest, jak nie dochodzisz do sytuacji. Przy poprawie skuteczności i przy takiej grze w obronie, jak dzisiaj momentami była, upatruję szansy na utrzymanie.

Dzisiaj bez celnego strzału, ale mówimy o stworzonych sytuacjach, a te były. I to naprawdę: Fritzson miał z głowy bardzo dobrą okazję w pierwszej połowie, Szmyt sam na sam, ale nie trafił w bramkę, także Pieńko w końcówce uderzenie z głowy. Tak wyglądają czasem mecze, jeśli chcesz się zamknąć, nie stwarzasz dużo sytuacji, musisz wykorzystać, które masz.

Dawno nie wygraliśmy, nie mamy pewności siebie i dlatego prowadziliśmy zamkniętą grę. Oczywiście obawiam się o swoją pozycję, zawsze tak jest jak przegrywasz mecze, w takim żyjemy świecie.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
To, co człowiek ma w sercu, jest mocniejsze niż głęboka analiza i dzielenie się wartościami stricte piłkarskimi, bo chyba rozumiecie, że jest to moment wyjątkowy. To był bardzo trudny mecz ligowy i takiego się spodziewaliśmy i być może to był kluczowy moment w rozgrywkach, bo to dla nas 31.,32. i 33 punkt – jakże ważny dla nas w budowaniu tabeli i w tych meczach, które są przed nami. Proces, aby ekstraklasa, była w Katowicach dłużej trwa. Mecz miał ciężar gatunkowy, jeśli chodzi o tabelę, do tego wiadomo – żegnamy się jeśli chodzi o mecze mistrzowskie i może dobrze, że tylko mecze, bo gdyby to się przecinało całkowicie i przeprowadzalibyśmy się od jutra i już tu nie wracali, to by było bardziej smutne. Cieszymy się, że jest nowy stadion, który będzie naszym nowym domem, jest to dla nas ogromna radość, ale tak bardzo życzyłbym sobie, żeby tu się nigdy temu obiektowi nie stało nic złego, żeby był pielęgnowany, bo to kawał pięknej historii, można się tutaj było dużo nauczyć, dowiedzieć, bo w końcu dziś dowiedzieliśmy się co Materazzi powiedział Zidaneowi, w czasie owego zajścia. Gramy dalej, sezon trwa, jest to moment bardzo emocjonalny.

Nie widziałem podobieństw do pierwszego meczu z Radomiakiem. Zdawałem sobie sprawę z kwestii wewnętrznej chłopaków, bo znam ich jak własną kieszeń i ten element lekkiego poddenerwowania był, bo chcieli z siebie zrzucić to piętno ostatniego meczu, że musi on być wygrany za wszelką cenę. Tego nie chcieliśmy. Chcieliśmy grać na swoich zasadach, momenty były lepsze i słabsze, mecz nie był kapitalny może do oglądania, ale walor emocjonalny był duży. To było widać. Na pewno stać nas na płynniejszą grę.

Tak bardzo nie tyle nie lubię słowa wyrachowanie, co uciekam od niego, bo my nie chcieliśmy grać wyrachowanie z Zagłębiem. Wiedzieliśmy, że tam się pali, że jest mało punktów i każdy chce je zdobywać. Spodziewaliśmy się z analizy innego zachowania Zagłębia. Byliśmy pewni, że nas zaatakują, będą grać wysokim pressingiem, a oni się wycofali oddali nam piłkę i czekali. To zawsze niebezpieczne w fazach przejścia. To był równy mecz drużyn walczących o coś. I chwała nam za to, że trzy punkty zostały w Katowicach.

Przedmeczowa zmiana Bergiera na Szymczaka wynikała z higieny szatni, zależy mi na tym, żeby wszyscy w różnych okolicznościach ten wózek ciągnęli, chcę wiedzieć, z kim na tej wojnie piłkarskiej jestem. Czy Sebastian jest na tyle twardy i jak zareaguje, czy jest takim facetem, jak go postrzegam, czy wyjdzie słabo. A tu nie – jest to wygrany sposób, by szatnią zarządzać, bo potrzebuję dwudziestu paru ludzi walczących i rywalizujących i z każdym o swojej decyzji będę rozmawiał. Tak czułem i dlatego to zmiana.

Co do Adriana, na Bukowej przez te 6 lat dojrzeliśmy, ja stałem się zupełnie innym trenerem, a Adrian piłkarzem i człowiekiem. Wiele przeszliśmy razem i nie zawsze było radośnie. Ogromna dojrzałość i odpowiedzialność, Adrian robi kapitalną robotę w szatni, a młodzi mogą czerpać z jego zaangażowania. I taka droga – nawet w kierunku końca kariery – jest kapitalna i niech tylko dalej tak gra.

Kontynuuj czytanie

Felietony

Kunszt Trybuny Centralnej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dokonało się.

Na Bukowej już nie zagramy. Piękne to było za pożegnanie. Choć oficjalna informacja została ogłoszona raptem kilka dni temu, to sposób w jaki się wszystko odbyło sprawił, że można było się wzruszyć. Na meczu pojawiły się osobistości z lat minionych, Janusz Jojko z Piotrem Piekarczykiem rozdawali autografy. Swoją obecnością zaszczycił nas także Adam Nawałka, który przecież nie pracując zbyt długo w naszym klubie wyrobił sobie taką markę, że za chwilę był selekcjonerem reprezentacji. I zaskarbił sobie sympatię kibiców.

Sympatycy GKS skumulowali swoje oprawy. Były więc i na Blaszoku i na Sektorze Rodzinnym. Te balony, które poszły w niebo, gdy wybiła dziewiąta minuta meczu, dziewiątego marca, Zawodnikowi z numerem dziewięć, w Jego urodziny, cały stadion skandował imię i nazwisko. Kibice nie zapominają o swoich legendach. Jan Furtok zapewne gdzieś tam spoglądał na boisko i choć jedyna bramka w meczu nie była aż tak podobna do gola strzelonego San Marino, jak Arka Jędrycha z Lechią, ale… nadal była podobna. Znów mocne wstrzelenie z prawej strony i finalizacja z bliska. Wspomniany Sektor Rodzinny i dzieciaki w dużej ilości dali popis. Były także flagi i zimne ognie. I doping przez cały mecz.

A na Blaszoku – działa się magia. Przed meczem zastanawiano się, jaka była najlepsza oprawa w historii tej trybuny. I myślę sobie, że najlepsza miała może miejsce właśnie wczoraj. To dopiero było zawieszenie w czasoprzestrzeni – nawiązując do jednej z prezentacji Trybuny Centralnej, bo przecież oficjalnie tak owa nazywała się kiedyś. Nie pamiętam, żebym był tak zachwycony przekazem oprawy. Różne były symboliki, takie czy inne. Jednak to, co było wczoraj to był kunszt.

Przyznam, że wielokrotne przypominanie od zawsze, że na Bukowej grali i przegrali „Zidane, Lizarazu i Dugarry” już nieraz bokiem wychodziło. Są takie sytuacje, że coś się tak przejada, że trudno silić się na jakąś oryginalność. Pojawia się pewnego rodzaju grafomania. Oczywiście to bardzo ważny moment w historii klubu i największy sukces na europejskiej arenie, ale ileż można?… Tymczasem sposób, w jaki kreatywnie zostało to rozwiązane, był mistrzowski. Zostało tu ujęte wszystko, historia, symbolika, podsumowanie, odniesienie do światowej piłki i duża doza humoru.

To jest piękno piłki. Że nasza poczciwa Bukowa jest miejscem z bezpośrednim powiązaniem do najważniejszych wydarzeń w światowej historii naszej ukochanej dyscypliny. To naprawdę niesamowite, że taki Zizou jechał sobie autokarem ulicą Złotą, mówił do swoich kompanów „patrzcie, ale fajne wesołe miasteczko”, potem skręcał w lewo, wjeżdżał przez bramę. Chodził sobie po parkingu za Trybuną Główną, szedł korytarzem z szatni na boisko, w końcu biegał po trawie i oglądał ten nasz Blaszok. Cztery lata później jego wizerunek widniał na Łuku Triumfalnym i Francuzi chcieli z niego zrobić prezydenta. To były TYLKO cztery lata. Od meczów z Bordeaux do starcia z Materazzim minęło 12 lat. A od tegoż finału i ostatniego spotkania Zizou w karierze – 19 lat. Dziewiętnaście i cztery. Niebywałe. To tak jakby jakiś piłkarz Gryfa Wejherowo, które dostało w czapkę przy Bukowej – dajmy na to Maksymilian Hebel – rok temu został Mistrzem Świata i zwierzchnikiem sił zbrojnych w Polsce.

Nie jest przesądzone, że Materazzi naprawdę nie uderzył w najbardziej czuły punkt Zinedina, którym właśnie zapewne jest porażka Francuza na Bukowej. To, że Zizou doskonale o tym pamięta, pokazaliśmy, gdy spotkaliśmy się z nim dwanaście lat temu 😉 Szczegóły poniżej 😉

Zizou na Bukowej!

Nie dało się symbolicznie lepiej pokazać, jaka historia się tworzyła na tym stadionie. Oprawa doskonała, wybitna.

Bardzo pragnęliśmy, żeby i na boisku to domknięcie wspaniałej historii było zwycięskie. Długo zanosiło się na to, że może to być rysa na tym dniu. Co prawda trener mówił na konferencji, że ważne było, aby zdjąć brzemię odpowiedzialności z piłkarzy, że właśnie muszą, bo to ostatni mecz. Kibice jednak rozpatrują to inaczej. Kibic to kibic. Patrzeliśmy na to, że jednak przyjeżdża jedna z najsłabszych ekip w lidze, przy której pojawia się pytanie – jak nie z nimi, to z kim? To nie oznaczało oczywiście, że należy dopisać sobie trzy punkty z urzędu. Natomiast są w tej lidze drużyny lepsze i słabsze. Zagłębie należy do tych słabszych. Wiadomo, że nie stałaby się żadna tragedia w tabeli, gdyby GieKSa tego meczu nie wygrała. Tragedia nie, ale mogłoby to wprowadzić pewną nerwowość. A smak zwycięstwa w takich okolicznościach jest przecież podwójny.

GKS Katowice jednak ten mecz wygrał. I to wcale nie jest takie oczywiste. W przeszłości multum tego typu spotkań nasz zespół po prostu przegrał. Jakaś młócka, krwawiące oczy i długo wynik 0:0. W końcówce rywale wyczuwają swoją szansę, bach, bach, strzelają dwie bramki i wywożą komplet. Tak było choćby w feralnym „kluczborkowym” sezonie, w którym zanim podziały się te straszne rzeczy w końcówce rozgrywek, GKS przegrał kilka meczów właśnie tracąc bramki w końcowych fazach wyrównanych, ale bardzo słabych spotkań.

Przed meczem rozmawiałem z komentatorem Canal Plus Marcinem Rosłoniem i mówił, że to tak bywa często w piłce, że jest pompa i otoczka, a potem piłkarsko wychodzi słabo. Przypomniałem sobie, jak Piotr Lech kiedyś w przerwie meczu z KSZO został czymś tam uhonorowany i po przerwie golkiper zawalił dwa gole, m.in. wpadając z piłką trzymaną w rękach do bramki.

Teraz było inaczej, choć długo się na to nie zanosiło. Ale teraz to jest inny zespół niż te, które przez kilkanaście lat nie potrafiły dźwigać ciężaru. Zespół ten miał przepchnąć ten mecz nawet kolanem, to przepchnął – i to dosłownie, bo taki to był gol Sebastiana Bergiera. Zwycięstwo ze wszech miar ważne, bo przecież istnieje slogan w piłce, że sztuką jest wygrać mecz, w którym nie idzie. GieKSie nie szło kompletnie i to goście mieli więcej sytuacji, na szczęście strzelali – jak mówił Laguna – Panu Bogu w okno. Jedna akcja – pięknie wypatrzył Alan Czerwiński Adriana Błąda, ten podał do Sebastiana, który wprawił stadion w euforię. Sam Adrian Błąd też coś spiął klamrą – przecież on strzelił gola dla Zagłębia w wygranym 5:0 meczu na Bukowej dziesięć lat temu. Wówczas podbiegł do kibiców świętować z nimi bramkę. A teraz – vis a vis tych samych kibiców, pogrążył Miedziowych, którzy będą musieli się twardo bronić przed spadkiem.

A kibice Zagłębia mieli się z pyszna, bo dopiero co śpiewali „coście tak cicho”. Teraz to oni byli odbiorcami tej przyśpiewki.

Po dwóch porażkach – po bardzo dobrym meczu w Lublinie i średnim w Białymstoku – GieKSa zgarnęła bardzo ważne trzy punkty. Tak jak pisałem w poprzednich felietonach – trzeba było się liczyć z przegranymi w tamtych meczach, choć nie musiały one nastąpić. Tutaj trzeba było bezwzględnie wygrać. Dopisane trzy punkty sprawiają, że nasza sytuacja w tabeli jest już totalnie komfortowa. Jedenaście punktów przewagi nad strefą spadkową na dziesięć kolejek przed końcem to potężny kapitał. Trzeba grać swoje i trzymać rękę na pulsie, ale teraz już tylko jakaś kompletna katastrofa spowodowałaby, że GKS znalazłby się pod kreską.

Tak, przegraliśmy te dwa wyjazdowe mecze, ale bilans na wiosnę to 3-1-2. Czyli nadal naprawdę niezły. Lepszy niż nasza średnia punktowa z całego sezonu, bo gdybyśmy mieli taką średnią jak na wiosnę – mielibyśmy czterdzieści oczek już teraz i bylibyśmy zaraz za podium. To przeczy jakimś dziwnym teoriom, że GKS zanotował regres. Fajnie, że GKS potrafi grać efektownie i miło dla oka. To daje wielką nadzieję i optymizm. I to powoduje też, że gdy potem zdarza się słaby – umówmy się – mecz z Zagłębiem, to jest jednak pewna iskra, która powoduje, że zespół się nie poddaje, nie kładzie, tylko skonstruuje tę jedną akcję, która da zwycięstwo.

To było piękne pożegnanie – tak jak w listopadzie Jana Furtoka, tak teraz naszego ukochanego stadionu. Tak to jest z przeprowadzkami. Zostawia się w jakimś miejscu kawał życia i kawał wspomnień. Grunt, żeby przeważały te dobre i żeby dobrymi były też te ostatnie. Wszyscy pożegnali ten stadion godnie.

Wiadomo, że na temat Bukowej wypowiadają się byli piłkarze czy trenerzy GKS. Ja natomiast chciałbym przytoczyć wypowiedzi naszych rywali z różnych okresów i to rywali z drużyn, z którymi GieKSa zawsze miała kosę, a sami ci zawodnicy przeżywali naprawdę ciężkie chwile pry Bukowej. Marcin Baszczyński, który komentował mecz w Canal Plus powiedział:

„Łezka się kręci, ja mam wspomnienia takiej kultury wychowania, śląskiego, mocnego wychowania – jako sąsiad zza miedzy przeszedłem tu swoją lekcję w meczach derbowych”.

W Lidze Minus wypowiedział się o Bukowej Wojciech Kowalczyk, były napastnik Legii Warszawa.

„Niekoniecznie dobrze ten stadion wspominam, bo zawsze nas lali. Wygrałem tam jeden mecz, w sezonie, w którym wyjeżdżałem do Betisu, a tak – zawsze porażka. Cisnęli nas. Ale pojechało tam też Bordeaux z Zidanem, Lizarazu, też dostali w „pyndzel”, więc nie ma się co wstydzić, że ktoś kiedyś przegrał przy Bukowej. A atmosferka na stadionie była świetna”.

Kowal przytoczył też jedną z piosenek, której „nigdy nie zapomni”, a która była kierowana pod jego adresem. Nie nadaje się do cytowania – poszukajcie w magazynie 😉

Zamykamy ten rozdział.

Bukowo – dziękujemy!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Jagiellonią

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Rywalizacja z Jagiellonią za nami. Od niedzieli minęło już sporo czasu, materiały pomeczowe są na naszej stronie, czas więc zamknąć temat starcia z Mistrzem Polski. Wracamy więc myślą, mową i uczynkiem do Białegostoku jeszcze raz i myślimy już tylko o kolejnym starciu – z Zagłębiem Lubin.

1. To był drugi z rzędu daleki wyjazd – dla piłkarzy, kibiców i naszej redakcji. Po poniedziałkowej wizycie w Lublinie, teraz los znów pokierował nas na wschód – do Białegostoku.

2. Z Katowic wyjechaliśmy o godzinie dziesiątej, by na spokojnie – z zapasem dojechać na miejsce – i mieć jeszcze czas na zjedzenie normalnego obiadu, a nie czegoś na szybko w jakimś fast foodzie.

3. Droga przebiegała bez problemu. Tak jak w większości wyjazdów ekstraklasy, wszystko odbywa się na autostradach czy drogach szybkiego ruchu. Coś więc, co kiedyś zajmowałoby wiele, wiele godzin, teraz jest skrócone w naprawdę wielkim wymiarze.

4. Jako że pierwszy mecz w tym dniu odbywał się o 12:15, spokojnie można go było w drodze obejrzeć. Puszcza po raz pierwszy zagrała w ekstraklasie w Niepołomicach i… przegrała. Nie obyło się bez wielkiej kontrowersji sędziowskiej, jak ostatnio ma to miejsce co chwila. Gospodarzom należał się rzut karny i sędzia go podyktował, ale VAR cofnął jego decyzję.

5. Pozostaje się cieszyć, że póki co żaden sędzia przez swoją nieudolność nie skrzywdził naszego zespołu. W zasadzie do pracy arbitrów prawie w ogóle nie mamy o co się przyczepić. Chociaż, gdybyśmy się uparli…

6. Przez Warszawę przejeżdżaliśmy dosłownie dwie godziny przed meczem Legii ze Śląskiem Wrocław. Oj wrocławianie mają ciężary. Utrzymanie to już kwestia cudu. By zdobyć mityczne 38 punktów gwarantujące utrzymanie, podopieczni Alana Simundzy musieliby zanotować bilanse 8-0-3, 7-3-1. Nawet sześć wygranych przy żadnej porażce da już maksymalnie 37 oczek na koniec. To może wystarczyć do utrzymania, ale… nie musi.

7. Ogólnie wesołym automobilem jechaliśmy do Białegostoku w 5 osób: ja i Patryk na prasówkę, Magda, Werka i Kazik na foto. Mecz z Mistrzem Polski mieliśmy więc obsadzony więcej niż godnie. Dziękujemy Jagiellonii za przyznanie pięciu akredytacji! To zawsze daje nam duże pole manewru przy pracy.

8. W stolicy Podlasia byliśmy na trzy godziny przed meczem. To był zdecydowanie odpowiedni czas, by udać się na solidną strawę. Miejsce mieliśmy już obcykane mniej więcej od Warszawy. Wybór padł na Gospodę Podlaską na samym Rynku.

9. A Rynek taki rozległy, przestronny, ładny, z dookolnymi kamienicami. Przez chwilę podziwialiśmy do przestronne miejsce. I choć tu było rozlegle, można powiedzieć, że starówka miała swój klimat i fajne były te ulice i uliczki. Natomiast cały Białystok był bardzo hm… przewiewny, wyglądał jak miasto sypialnia i zasadniczo bardzo przypominał Tychy.

10. W Gospodzie zasiedliśmy i zamówiliśmy swoje dania – każdy co innego na drugie, a cztery osoby dodatkowo rosół – w końcu niedziela. Rosół dostaliśmy od razu i pierwszy głód został zaspokojony. Na drugie danie musieliśmy trochę poczekać.

11. No i czekaliśmy, czekaliśmy i nie mogliśmy się doczekać. Od zamówienia mijało już prawie 50 minut i lekko się niecierpliwiliśmy. Dobrze, że mieliśmy taki zapas, ale był on też po to, by odpowiednio wcześniej być na stadionie. Minimum przyzwoitości dla nas to obecność na obiekcie godzinę przed meczem. Ale najlepiej, gdy jest to półtorej. Mamy wtedy czas, żeby się rozłożyć i już coś wrzucić do neta.

12. Wracając jednak do jedzenia. Byliśmy ukontentowani. Tak – to słowo idealnie oddaje nasz stan. Było smacznie i syto. Mielone na patyczkach – palce lizać. Do o nie tej standardowy zestaw surówek, tylko normalna kapucha kiszona. Ponadto był burger, pierogi po bolońsku, czyli tradycyjne podlaskie danie, kotlet szefowej czy coś takiego, no i jakieś prażonki czy coś w ten deseń. Jakieś mięcho od Kazika 😉

13. Pojedli. Pani zapytała nas czy „dla nas to smakowało”, więc powiedzieliśmy, że „dla nas smakowało”. I zadowoleni udali się w drogę na stadion. Na rynku już kręciło się kilku kibiców Jagiellonii.

14. W kasie odebraliśmy akredytacje meczowe. Tutaj też się rozdzieliliśmy – z Patrykiem poszliśmy na prasę, dziewczyny i Kazik na murawę cykać fotki. Kazik standardowo uruchomił swojego drona i zrobił kilka efektownych ujęć stadionu z lotu ptaka.

15. Rzadko się zdarza, by przeszukiwali nas przy wejściu na prasę. Tym razem tak było, więc musieliśmy pokazać swoje sprzęty. Poszliśmy dalej.

16. Był mały problem z dotarciem do odpowiednich drzwi, trzeba było zejść w dół po jakichś schodkach z takiego podwyższenia. W końcu jednak doszliśmy, trochę na skraju obiektu, do wejścia dla mediów.

17. Trochę pokręciliśmy się po holu, zajrzeliśmy do sali konferencyjnej – to zawsze ważny aspekt, by wiedzieć, gdzie jest, by potem nie musieć szukać, i udaliśmy się windą na sektor prasowy. Tym razem nie trzeba było – tak jak w Lublinie – wystukać magicznych kodów (teraz już wiemy, że było to 2020), tylko po prostu wciskało się dwójkę i jechało na odpowiednie piętro.

18. W końcu byliśmy na trybunach stadionu Jagiellonii. Dla mnie był to pierwszy raz, czyli kolejny stadion do kolekcji. Tym samym skompletowałem swoją obecność na stadionach wszystkich obecnych ekstraklasowiczów, przy czym nie byłem jeszcze na nowych stadionach dwóch klubów – Pogoni i Lechii. W Szczecinie i Gdańsku miałem przyjemność być na starych obiektach, gdy grała tam GieKSa, a na Pogoni także podczas jednego meczu reprezentacji (porażka z Kamerunem 0:3).

19. Jeśli chodzi o ekstraklasę, pierwszą i drugą ligę łącznie, nie byłem jeszcze na pięciu obiektach. Z pierwszej ligi nie odwiedziłem tylko stadionu w Kołobrzegu, a w drugiej lidze – obiektów Pogoni Grodzisk Mazowiecki, Świtu Szczecin, KKS Kalisz i Skry Częstochowa. Czyli 49/54 zaliczone. Nie spieszy mi się do kompletu. Chyba, że w Pucharze Polski.

20. Gdy pojawiliśmy się na prasówce, kibice GKS już niemal szczelnie wypełniali sektor gości. Przy wyjściu piłkarzy na murawę ryknęli bardzo głośno, akustyka była ekstra i naprawdę była to zapowiedź dobrego, głośnego dopingu. Tym bardziej, że sympatycy Jagiellonii również przy wybiegnięciu piłkarzy Adriana Siemieńca pokazali swoje wokalne możliwości.

21. Stanowiska do pracy był solidne. Dość duży blat, pleksi między stanowiskami i dużo miejsc. Nie było więc ciśnięcia się, tylko z luzem, komfortowo, sporo miejsca. Do tego dziurka w blacie, przez którą można przeciągnąć zasilacz do laptopa. To są drobiazgi, które naprawdę cieszą.

22. Kibice Jagielloni zaintonowali hymn z okazji 1 marca, czyli Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Kibice GKS akurat śpiewali którąś swoją pieśń, ale gdy tylko zorientowali się, że odśpiewywany jest Mazurek Dąbrowskiego, dołączyli do niego.

23. Gospodarze oprócz meczów ligowych grali wcześniej w pucharach europejskich i w Pucharze Polski. Dokładniej dwa mecze z Poniewieżem, Bodo i Ajaxem, potem była FC Kopenhaga, Petrocub, Molde, Celje, Mlada Boleslav, Olimpija Lubljana i dwa razy Backa Topola. Plus Chojniczanka, Olimpia Grudziądz i Legia. To siedemnaście meczów, czyli cała dodatkowa runda!

24. A za chwilę przyjdzie kolejny dwumecz – z Cercle Brugge. Jaga ma okazję napisać piękną historię w Lidze Konferencji. Czy dorównają Lechowi, który dotarł do ćwierćfinału? Jest na to duża szansa.

25. Na boisko w Białymstoku wrócił Lukas Klemenz, który kilka lat temu reprezentował barwy Jagiellonii. Strzelił nawet jedną bramkę – w Płocku.

26. Kibice Jagi mają kosę z Szymonem Marciniakiem. Powyzywali więc „najlepszego sędziego świata” i wywiesili okolicznościowy transparent, dotyczący właśnie Szymona, a także Piotra Lasyka, który sędziował mecz Jagi z Legią w Pucharze Polski. Trudno się dziwić – Jaga została skrzywdzona.

27. Gdy na boisko wszedł Filip Szymczak mogliśmy sobie przypomnieć mecz sprzed trzech lat, kiedy to w barwach Kolejorza zawodnik strzelił na tym stadionie zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry.

28. Wyskoczyliśmy z radości, gdy Borja Galan trafił w 88. minucie do siatki. Szkoda, że Oskar Repka faulował Abramowicza. Nie jest powiedziane, że golkiper by ten strzał obronił, bo naprawdę był bardzo dobry.

29. Tym samym Jagiellonia zrewanżowała się GieKSie za jesienną porażkę w Katowicach. W dwumeczu jednak to GKS Katowice okazał się lepszy w lidze od Mistrza Polski. Zawsze to coś!

30. To była dopiero druga sytuacja w tym sezonie, że GKS przegrał dwa mecze z rzędu. Wcześniej tylko po Legii przegraliśmy z Koroną u siebie. Wtedy był to szok, bo z kielczanami przegrać nie mieliśmy prawa. W sumie teraz z Motorem też nie, ale jednak przeciwnik był silniejszy niż Korona wtedy. Co by nie mówić, nie możemy wybrzydzać.

31. Już w przerwie zawitałem na VIP-a, ponieważ panowie ochroniarze nie sprawiali problemu, żeby tam przejść. Być może nawet ludzie z prasy mogli tam wchodzić. Skorzystałem z okazji – i po meczu również – by się posilić. Co by nie mówić, jedzonko było znakomite, a makaron wyborny. I takie mini pizze. Pycha.

32. Po meczu spiker zapraszał osoby, które były na VIP, że mogą przejść na super VIP. Że będą tam atrakcje różne i… dyskoteka. Pierwszy raz się spotkałem, żeby na stadionie po meczu była organizowana dyskoteka 😉

33. Ogólnie ten VIP była odmiana po prasówce, gdzie do wyboru była tylko kawa i zielona herbata. Zielonej raczej nie tykam, bo mam przeboje po niej. No ale to są szczegóły. Była woda, więc człowiek nie musiał cierpieć z pragnienia 😉

34. Na konferencję trochę poczekaliśmy, Adrian Siemieniec łączył się z płyty boiska z TVP. Takie uroki ekstraklasy.

35. Najpierw jednak był trener Rafał Górak. Na koniec szkoleniowcowi łamał się już głos, więc bez pytań jego część konferencji została zakończona. A zakończył ją jakiś miejscowy dziennikarz, szeryf, który rządzi wszystkimi i w zasadzie pozjadał wszystkie rozumy.

36. To jest naprawdę pewne uniwersum tych konferencji prasowych na każdym niemal stadionie. Wygląda to tak, że jest grupa dziennikarzy, którzy dyskutują o wszystkim i o niczym – i zazwyczaj jest jeden lub dwóch gwiazdorów – którzy, z takim pseudoznawstwem, bezczelną pewnością i generalnie kreacją, która pokazuje, że jest to jakieś siedlisko zadufanych narcyzów, starają się najwyraźniej podbudować swoją samoocenę.

37. Adrian Siemieniec z klasą przywitał się z każdą osobą obecną na sali. Nasza fotografka Magda, podobnie jak przy Goncalo Feio, była kompletnie zaskoczona i zszokowana, gdy trener puknął ją po ramieniu, żeby się przywitać.

38. Ciekawa była wypowiedź trenera o amplitudach temperatur. Rzeczywiście sporo osób narzekało, że Jaga grała o 21.00 w czwartek przy minus dwunastu stopniach z Backą Topola. No ale to UEFA ustala terminy. A potem było plus dziesięć z Cracovią. Naprawdę jeśli amplituda wyniosła 22 stopnie, to może to wpłynąć na organizm. Choć chyba jeszcze gorzej by było, gdyby było odwrotnie.

39. Rany, tam był anioł na tej konfie. Muszę tam wrócić.

40. Ciekawa była sytuacja za… szybą. Dokładnie za szybą sali konferencyjnej na zewnątrz, stali kibice GieKSy, którzy wyszli z sektora gości. Niebywała sytuacja, bo przecież kibice wiedząc o tym, gdzie są, potencjalnie mogą zakłócać konferencję prasową na przykład pukając w tę szybę lub głośno śpiewając.

41. Po konferencji jeszcze chwilę zostaliśmy, by obrabiać materiały. Szybko na stronie pojawiła się konferencja prasowa (a od razu była w LIVE – zachęcamy do śledzenia) oraz pierwsza galeria. W sumie mieliśmy trzy fotoreportaże z meczu.

42. Ze stadionu wyjechaliśmy około 21.00. Czekała nas znów droga przez całą Polskę do domu. Na rozmowach mniej lub bardziej poważnych spędziliśmy ten czas. Przy okazji pozdrawiamy Choroszcz! Mieszkańcy tej miejscowości będą mieli darmowe autobusy po Cercle.

43. Na powrocie już zahaczyliśmy o kurczaki w KFC, bo już trochę czasu minęło od wizyty w Gospodzie Podlaskiej.

44. W Katowicach byliśmy trochę przed trzecią. Tym samym zakończyliśmy dwa dalekie wyjazdy w ciągu tygodnia – Lublin i Białystok. Kolejna delegacja będzie do Łodzi. Ale to za półtora tygodnia.

45. Do boju w meczu z Zagłębiem Lubin. Czas na rewanż!

46. Co prawda tak naprawdę nie ma żadnej pompy na pożegnanie Bukowej i przywitanie Nowej Bukowej, a Marcin Krupa coś pokrętnie mówi o jakimś rocznym cyklu wydarzeń otwierających stadion… Podskórnie więc można wyczuć, że może być tak, że na Bukowej jeszcze pogramy. Oby tylko nie wyszło to wszystko pokracznie…

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga