Dołącz do nas

Hokej

Baník na lodzie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Czasem trzeba użyć chwytliwego tytułu by przyciągnąć czytelników, zapewne większość z was spodziewała się informacji o kłopotach Baníka, tym razem jest inaczej. W tym artykule postaramy się przybliżyć krótką dwudziestoośmioletnią historię, hokejowej sekcji Baníka.

4564446584Hokejowa sekcja Baníka powstała w 1952 jako przybudówka do istniejącego klubu piłkarskiego, którego resortowym sponsorem były „Ostravsko-Karvinske doly” czyli po prosu Śląskie kopalnie. Gdy 1952 roku powstawał klub w systemie Czechosłowackim rozgrywkowym istniała tylko pierwsza liga a beniaminków do niej rekrutowano w turnieju do którego awansowały najlepsze drużyny rozgrywek regionalnych. Już w pierwszym sezonie istnienia zespół z Ostrawy zdołał wygrać zarówno lokalne rozgrywki jaki i awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej po zwycięstwie w turnieju centralnym!

W swoim pierwszym sezonie w „Československá hokejová liga” zespół Baníka, radził sobie nadspodziewane dobrze, najpierw grając w jednej z trzech siedmiozgłoskowych grup uplasował się na drugiej pozycji, tuż za drużyną swojego ówczesnego imiennika i obrońcy mistrzowskiego tytułu sprzed roku zespołu „Baníka VŽKG Ostrava” który dziś nosi nazwę „HC Vítkovice Steel„. W pierwszej fazie rozgrywek drużyna rodem z Vitkovic (V w nazwie pochodziło od Vitkovickich hut im Klemensa Gottwalda), jako jedyna w tej fazie pokonała Ślązaków niestety uczyniła to dwukrotnie. Zajęcie drugiego miejsca wystarczyło jednak do awansu do finałowej fazy rozgrywek. Ta rozgrywana była już bez rewanżów, turniej finałowy rozgrywany był w Ostrawie i Brnie. Prawdziwy Baník nie radził sobie zbyt dobrze i zajął ostatecznie piątą lokatę mając po jednym i zwycięstwie remisie, przegrywając trzy mecze. Vitkovice nie obroniły tytułu, mistrzostwo zdobył zespół „TJ Spartak Praha Sokolovo” dziś noszący nazwę Sparta Praga.

JOG3cc0c1_Kotas_4.jpg

uv_kotas_121130 Lodowisko na którym grał Baník, tu zapewne podczas meczów zespołu Vitkovic

 

Ciekawostką jest, że oba Ostrawskie Baníki nie dość że nosiły niemal identyczną nazwę to rozgrywały swoje mecze na tym samy lodowisku! Wybudowanym w 1947 a później nazwanym na cześć Josefa Kotasa, zmarłego w 1966 roku prezydenta miasta z lat 1945-1960. Lodowisko to znajdowało się w centrum, nieopodal stacji Ostrava Stodolni czyli w Morawskiej części miasta, jednak to do obecnego stadionu Baníka jest stamtąd niespełna dwa kilometry, do Vitkovic cztery.

Rok później Baník gra już nie w siedmio a sześciodrużynowej grupie, radzi sobie jednak zdecydowanie gorzej niż rok wcześniej. Rywalizację kończy na 4 miejscu w swojej grupie z 4 zwycięstwami, remisem i 5 porażkami o fazie finałowej może zapomnieć.

Rok później rozgrywki nie toczą się już w trzech grupach a dwóch a liga ma w tym sezonie już nie 18 a 16 drużyn podzielonych na dwie grupy. Nie wychodzi to ostrawianom na dobre, zajmują ostatnie miejsce w swojej grupie i muszą się z ligą pożegnać na dwa lata. Turniej finałowy ponownie rozgrywany był w Ostrawie, powodem takiego wyróżnienia był fakt, że w tym roku miejscowe lodowisko jako pierwsze w Czechosłowacji otrzymało zadaszenie! W turniej brały udział 4 zespoły, wszystkie przyjezdne.

Pierwszy sezon na zapleczu to druga pozycja zajęta w jednej z dwóch grup, awansem premiowani byli tylko ich zwycięzcy. W swojej grupie Baník musiał uznać wyższość Taranu Opava, jedynej drużyny która w tym sezonie zdołała pokonać Ostrawian. Bilans Baníka w tym sezonie to 7 zwycięstw, dwa remisy i wspomniana wcześniej porażka. Kolejny sezon to już pierwsza lokata w swojej grupie z dziewięcioma zwycięstwami i jedną porażką.

Sezon 1957/58 jest drugim w którym ligą rozgrywana jest w systemie ligowym. Niestety dla „prawdziwego Baníka” jest także jedynym takim w którym uczestniczy. W całym sezonie ostrawianie zdobywają 8 punktów (2 za każde zwycięstwo) zdobytych w 22 spotkaniach co sprawia, że Ślązacy muszą pożegnać się z ligą tym razem już na zawsze. Ostateczny bilans Baníka na tym szczeblu rozgrywek to 63 mecze: 20 zwycięstw, 5 remisów, 38 porażek. Na pocieszenie, można jedynie dodać, że zespół z Vitkovic traci ze swej nazwy słowo „Baník” – które już nigdy przy nazwie tego klubu się nie pojawi.

W pierwszych sezonach na zapleczu Baník radzi sobie całkiem nieźle, sezon 1958/59 to druga lokata w jednej z dwóch grup, ze stratą 3 Punktów do Taranu Opava który uzyskuje awans do elity. Rok później Baník jest piąty, z I ligi natomiast z hukiem leci zespół Opavy noszący już nazwę Slezan oraz zespół Vitkovic.

Spadek Slezana sprawił, że Śląsk będący w Polsce hokejowym sercem kraju, w Czechach traci pierwszą ligę na bagatela 35lat! Odzyska ją dopiero w sezonie 1994/95 zespół z Třinca wywalczy awans do ligi, rok później zrobi to także drużyna Opavy która rozegra w lidze 3 sezony, by 3 kolejne rozegrać mając siedzibę w Havířovie. W każdym z tych sezonów balansując na krawędzi utrzymania się w lidze co ostatecznie w 2003 się nie udaje. Sezony 1996/97-2002/03 były jedynymi w których można było zobaczyć w najwyższej lidze „Śląskie derby”. Zespół z Třinca podobnie jak ten z Vitkovic w lidze grają do dziś, a ich spotkania są co prawda uznawane za derbowe, ale dla Ślązaków to nie jest jednak to samo.

Wróćmy jednak do czasów bardziej zamierzchłych, sezon 1960/61 na zapleczu to rozgrywki w dwóch 12zespołowych grupach. W jednej z nich mamy aż 12 derbowych spotkań. W jednej z grup znajduje się Baník, Opava, Havířov i Vitkovice – te ostatnie wygrywając grupę wracają do elity. Dwa następne lata to kolejno 5 i 6 pozycja w 12 zespołowych ligach. Później przychodzi kolejna reforma, liga zostaje powiększona do 24 zespołów podzielonych na 4 grupy. Przez cztery następne sezony Baník zajmuje w nich zawsze piątą lokatę.

1968/1969 to rok w których II liga zostaje podzielona na 3 grupy, 16 zespołową „Czeską“ i 8 zespołowe „Słowacką“ i „Śląsko-Morawską“ w której Baník zajmuje 7 pozycję. Ten system utrzymuje się tylko sezon, w kolejnym na zapleczu obwiązuje już podział narodowy który utrzyma się aż do rozpadu Czechosłowacji, w części Słowackiej w pierwszym sezonie gra tylko 8 zespołów w kolejnych już zawsze będzie ich 12. Ciekawiej jest po Czeskiej stronie, tam w pierwszym sezonie po reformie na zapleczu jest aż dwadzieścia dwie drużyny więcej, siłą rzeczy podzielone są one na dwie nierówne grupy wschodnią (14drużyn) i zachodnią (16drużyn). W dwóch kolejnych latach Baník jest kolejno dziewiąty i trzynasty. W sezonie 1971/1972 Baník jest oczko wyżej, zajmuje dwunastą pozycję, tyle tylko że w tym sezonie pozycja ta nie daje mu już utrzymania. W kolejnym sezonie Baník gra w „Divizji“ odpowiedniku naszej okręgówki, ligę tą zwycięża ale ze względu na reformę rozgrywek awansuje nie „Czeskiej ligi narodowej“ będącej zapleczem „Ligi Czechosłowackiej“ lecz trafia do nowo utworzonej „ II Ligi Czeskiej“ utworzonej z gorszej połowy zaplecza. Niestety, nawet druga liga składająca się z 24 zespołów podzielonych na 3 grupy to dla Baníka także za wiele i po sezonie spada z powrotem do „Dywizji“. Z tego upadku już się nie podniesie, kolejne 6 lat to gra w 4 klasie rozgrywkowej. Najgorszy okres hokeja spod znaku Baníka to zarazem najlepsze czasy piłkarzy z Ostrawy. W 1976 roku po raz pierwszy Baník zdobywa tytuł mistrzowski a 1980 robi to po raz kolejny, niestety, w tym też roku rozwiązanie sekcji hokeja staje się faktem. Kolejny rok jest najlepszym w historii Ostrawskiego sportu, piłkarze Baníka po raz 3 swej historii sięgają po mistrzowski tytuł, hokeiści z Vitkovic triumfują w lidze po raz drugi i ostatni a koszykarze NHKG Ostrava zdobywają jeden ze swoich 5 brązowych medali, o hokeju spod znaku Baníka powoli się zapomina…

1989 roku Vitkovice w końcu przenoszą się na lodowisko wybudowane w swojej dzielnicy, w 1993 lodowisko „Josefa Kotasa” zostaje zamknięte by 11 lat później ostatecznie zostać zburzone. W 2011 drużyna Třinca jako pierwsza i na razie jedyna drużyna ze Śląska sięgnie po mistrzowski tytuł.

4941618034

Odznaki hokejowej sekcji Baníka. Zmieniony układ barw to rzecz typowa dla tego typu odznak.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    BOLO

    22 stycznia 2015 at 08:56

    Super artykół zawsze warto wiedziac cos wiecej .I moze jest to dobry moment aby przypomniec ze mamy swoj hokej i choc na ostatnim miejscu to jest nasza Gieksa.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

    Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

    ***

    Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

    Urazy Rogali i Wasielewskiego?
    Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

    Wracają demony jesieni?
    Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

    Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
    Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

    Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
    Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

    Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
    Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

    Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
    Górak:
    Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga