Piłka nożna
Banik przegrywa na wyjeździe
W zeszłą sobotę Banik Ostrava pojechał na wyjazd do Brna w ramach 20. kolejki czeskiej ekstraklasy. Tego dnia 689 kibiców szczelnie wypełniło sektor gości, a w tym gronie nie mogło zabraknąć GieKSiarzy.
Banik na początku spotkania próbował narzucić swój styl gry, jednak szybko się to na nich zemściło i gospodarze objęli prowadzenie już w 9. minucie. Po wznowieniu z autu zrobiło się zamieszanie w polu karnym, które wykorzystał Wale Musa Ali. Nigeryjski pomocnik zagrał na piąty metr, gdzie niepilnowany Jakub Reznicek wpakował piłkę do siatki i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Chwilę później Srdjan Plavsic próbował doprowadzić do wyrównania, oddając strzał ze skraju pola karnego, tuż obok lewego słupka. W 20. minucie znów Reznicek pokonał Jana Lustuvke, tym razem sędzia odgwizdał spalonego. Dziesięć minut później Jan Lustuvka źle sparował piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale na jego szczęście dobitka przeleciała nad poprzeczką. Banik najlepszą okazję na doprowadzenie do wyrównania miał cztery minuty przed końcem pierwszej połowy, gdy David Buchta uderzył z 15. metra tuż obok bramki.
Po zmianie stron Banik szybko stworzył sobie okazję na wyrównanie. Filip Kaloc pokusił się o uderzenie z dystansu, jednak bramkarz gospodarzy końcówkami palców wybronił strzał po ziemi. W 65. minucie Jan Hladik wyprowadził indywidualną akcję i oddał strzał ze skraju pola karnego. Jan Lustuvka zdołał wybronić jego strzał, jednak piłka spadła prosto pod nogi Reznicka, który strzałem do pustej bramki podwyższył prowadzenie. Cztery minuty później Reznicek posłał piłkę w uliczkę do Wale Musa Ali, jednak ten za daleko wypuścił sobie piłkę i Jan Lustuvka zdążył mu się rzucić pod nogi. Mimo dwubramkowej straty Banik nie zamierzał oddawać pola, a swoich sił na bramkę kontaktową dwukrotnie próbował Muhamed Tijani. W 80. minucie Jiri Fleisman zagrał do niepilnowanego Mateja Sina, który z pierwszej piłki pokonał bramkarza i ustanowił wynik meczu. W ostatniej akcji meczu znów Muhamed Tijani próbował pokonać Martina Berkoveca głową i doprowadzić do remisu, jednak ten wybił piłkę na rzut rożny.
Następny ligowy mecz Banik rozegra w niedzielę na własnym stadionie z Hradec Kralove o godzinie 18:00, a dzisiaj o godzinie 13:00 rozegrają sparing z FK Frydek-Mistek.
FC Zbrojovka Brno VS FC Baník Ostrava 2:1 (1:0)
Bramki: 9. Řezníček, 65. Řezníček – 80. Šín
FC Zbrojovka Brno: Berkovec – Koželuh, Tijani, Šural, Granečný – Texl (90+4. Hlavica), Endl – Hladík (78. Blecha), Ševčík (78. Rogožan), Alli (78. Pachlopník) – Řezníček.
FC Baník Ostrava: Laštůvka – Juroška, Lischka, Pojezný, Fleišman – Cadu (66. Jaroň), Buchta (66. Šín) – Kaloč, Boula (61. Tijani), Plavšić – Klíma.
Żółte kartki: 56. Endl, 84. Berkovec, 90. Šural – 45+1. Pojezný, 57. Plavšić, 63. Juroška, 90+4. Fleišman.
Widzów: 6814 (w tym 689 Banika).
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


Najnowsze komentarze