Dołącz do nas

Siatkówka

BBTS Bielsko-Biała – utrzymać się za wszelką cenę w PlusLidze

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS kolejne spotkanie rozegra u siebie z jednym z outsiderów PlusLigi ekipą z Bielska.

Drużyna BBTS-u po niezadowalającym wyniku w poprzednim sezonie (14 miejsce) przeszła prawdziwą rewolucję kadrową. Wymiana aż dziesięciu graczy na niewiele się zdała, bo wystarczy rzut oka na tabelę, aby stwierdzić, że efekty tych zmian są katastrofalne. Ich dotychczasowy bilans 4 wygranych przy 18 porażkach i ostatnie miejsce w tabeli ze stratą sześciu punktów do strefy barażowej, mówi w zasadzie wszystko. BBTS pokonał tylko Łuczniczkę 3:0, Espadon 3:2, Dafi Społem 3:2 oraz ONICO 3:1. Na dzień dzisiejszy trudno sobie wyobrazić, aby bielszczanie opuścili strefę spadkową, aczkolwiek jakimś takim „promyczkiem nadziei” dla sympatyków tego zespołu jest (było?) ostatnia niespodziewana wygrana z bardzo silnym ONICO, czym siatkarze z Bielska przerwali fatalną passę aż 10 porażek z rzędu. Oczywiście, podobnie jak przy zespole Dafi Społem, należy zaznaczyć, że „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, więc taka wygrana zespołu BBTS-u, może być tylko na otarcie łez. Działacze bielskiego klubu niezadowoleni z gry oraz wyników zespołu w lidze, dokonali zmiany szkoleniowca w trakcie sezonu, gdzie Słowaka Rastislava Chudika zastąpił jego dotychczasowy asystent, czyli Paweł Gradowski, ale jak widać bez znaczącej poprawy.

Na rozegraniu bielszczanie wymienili obu graczy, ale jak widać po wynikach drużyny nie sprostali zadaniu pokierowania swymi kolegami w odpowiedni sposób. Szczególnie sporo obiecywano sobie w Bielsku po Australijczyku Harrisonie Peacocku. Częste zmiany w wyjściowej szóstce na tej pozycji podsumowują grę obu tych zawodników (plus Jarosław Macionczyk). A najlepszym komentarzem ich występów niech będzie informacja, że w klasyfikacji na najlepszego rozgrywającego PlusLigi, obaj siatkarze plasują się na szarym końcu tej listy (trzecie i piąte miejsce od końca).
Również na ataku bielszczanie wymienili obu zawodników. I zarówno Oleg Krikun jak i Jakub Bucki, dobre mecze (bardzo rzadko) przeplatali słabymi występami (znacznie częściej), więc i tu nie obyło się bez nadmiernej rotacji w składzie. Z racji pozycji na boisku, najczęściej to atakujący są najlepiej punktującymi siatkarzami w drużynach siatkarskich. Tak się nie stało w BBTS-ie, gdzie obaj gracze mają drugi i trzeci wynik w drużynie, a to też o czymś świadczy (na ich niekorzyść oczywiście). Zarówno Krikun jak i Bucki dysponują najlepszą zagrywką w zespole (odpowiednio 16 i 15 asów) i za to można ich delikatnie pochwalić. Odwołując się znów do klasyfikacji PlusLigi na najlepszego atakującego, to obaj siatkarze zajmują 15 i 16 miejsce, co de facto umiejscawia ich na końcu listy graczy regularnie grających na tej pozycji.

Numerem jeden na środku siatki okazał się pozyskany przed sezonem z Espadonu, Bartosz Cedzyński który zdobył 137 punktów, w tym aż 43 blokiem. Taki wynik plasuje go w ścisłej czołówce ligi (na 6 miejscu) na równi z takim wyjadaczem jak Marcin Możdżonek. W klasyfikacji na najlepszego środkowego ligi Cedzyński jest obecnie na 21 miejscu. Solidnie prezentowali się dwaj siatkarze, którzy na zmianę partnerowali Cedzyńskiemu. Mariusz Gaca zdobył 88 punktów w tym 28 blokiem oraz Wojciech Siek, który zapisał na swoje konto 79 oczek przy 18 blokach.
Najlepszym siatkarzem bielszczan jest bez wątpienia Piotr Łukasik. Przyjmujący jest najlepiej punktującym graczem z całego zespołu (265 oczek), który również bardzo dobrze radzi sobie w grze blokiem (aż 35 bloków to drugi wynik w zespole). Łukasik w klasyfikacji na najlepszego przyjmującego zajmuje obecnie wysokie 11 miejsce. Zdecydowanie więcej spodziewano się po Wiaczesławie Tarasowie, a powrót Bartosza Janeczka z pozycji atakującego (z zeszłego sezonu), również nie jest taki jak oczekiwano. Podobnie z pozycją libero, gdzie z powodu nie najlepszej gry Przemysława Czauderny oraz młodego Kajetana Marka, dookoptowano do kadry innego młodego gracza (21 lat) Dominika Jaglarskiego. Wartość graczy na tej pozycji najlepiej pokazuje klasyfikacja na najlepszego libero, gdzie cała trójka siatkarzy jest na samym końcu tej listy (22, 23 i 26 miejsce na… 26 sklasyfikowanych!).

 

Aktualna kadra BBTS-u Bielsko-Biała

rozgrywający: Harrison Peacock (Australia – numer 17), Jarosław Macionczyk (numer 1)
atakujący: Oleg Krikun (Rosja – numer 20), Jakub Bucki (numer 5)
środkowi: Wojciech Siek (4), Mariusz Gaca (10), Bartosz Cedzyński (16), Maciej Skowroński (9)
przyjmujący: Bartosz Janeczek (8), Wiaczesław Tarasow (Rosja – 3), Piotr Łukasik (6), Tomasz Piotrowski (13)
libero: Przemysław Czauderna (numer 7), Kajetan Marek (numer 11), Dominik Jaglarski (numer 19)

trener: Paweł Gradowski
asystent trenera:
trener przygotowania fizycznego: Szymon Słodczyk
fizjoterapeuta: Radosław Krowiak
statystyk: Tomasz Rakoczy

 

Bielsko-Bialskie Towarzystwo Sportowe Spółka Akcyjna
barwy: pomarańczowo-zielone
data założenia: 1999 rok
adres: ul. Karbowa 26, 43-300 Bielsko-Biała
hala: Hala Pod Dębowcem, ul. Karbowa 26, 43-300 Bielsko-Biała

Prezes Zarządu: Piotr Pluszyński
Członek Rady Nadzorczej: Kazimierz Kalisz
Członek Rady Nadzorczej: Jan Michna
Członek Rady Nadzorczej: Aleksandra Podsiadlik

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE BBTS-u Bielsko-Biała

Ilość rozegranych setów – GKS 82 – 82: Quiroga, 77: Komenda, 75: Kohut, Butryn,
BBTS 84 – Bucki 76, Cedzyński 76, Łukasik 73, Peacock 70, Gaca 65, Janeczek 62, Krikun 58, Macionczyk 54, Tarasow 54, Siek 54, Marek 51, Piotrowski 40, Czauderna 32, Jaglarski 23, Skowroński 4,

Ilość zdobytych punktów – GKS 1285: Butryn 308, Quiroga 267, Kohut 163,
BBTS 1270 – Łukasik 265, Krikun 202, Bucki 156, Tarasow 148, Janeczek 143, Cedzyński 137, Gaca 88, Siek 79, Peacock 21, Macionczyk 13, Piotrowski 13, Skowroński 5,

Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 443: Butryn 111, Quiroga 79, Kohut 56,
BBTS 406 – Łukasik 73, Krikun 54, Cedzyński 53, Bucki 48, Tarasow 45, Janeczek 44, Gaca 40, Siek 22, Peacock 14, Macionczyk 6, Piotrowski 5, Skowroński 2,

Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 842: Butryn 197, Quiroga 188, Kohut 107, Kapelus 107,
BBTS 864 – Łukasik 192, Krikun 148, Bucki 108, Tarasow 103, Janeczek 99, Cedzyński 84, Siek 57, Gaca 48, Piotrowski 8, Macionczyk 7, Peacock 7, Skowroński 3,

Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 489: Butryn 154, Quiroga 114, Kohut 96,
BBTS 461 – Łukasik 127, Krikun 98, Cedzyński 88, Gaca 68, Siek 43, Bucki 40, Tarasow 27, Janeczek 20, Skowroński 3, Macionczyk -1, Peacock -4, Jaglarski -7, Marek -13, Piotrowski -14, Czauderna -14,

Ilość zagrywek – GKS 1818: Quiroga 310, Butryn 262, Pietraszko 252,
BBTS 1780 – Gaca 204, Cedzyński 200, Peacock 200, Łukasik 199, Janeczek 177, Bucki 174, Krikun 165, Tarasow 149, Macionczyk 138, Siek 137, Piotrowski 31, Skowroński 6,

Ilość błędów na zagrywce – GKS 376: Pietraszko 63, Butryn 60, Kohut 55,
BBTS 284 – Bucki 53, Tarasow 47, Janeczek 43, Cedzyński 35, Łukasik 25, Krikun 22, Peacock 18, Siek 17, Macionczyk 10, Gaca 10, Piotrowski 5, Skowroński 1,

Ilość asów serwisowych – GKS 114: Butryn 24, Quiroga 24, Pietraszko 19,
BBTS 87 – Krikun 16, Bucki 15, Janeczek 11, Peacock 9, Tarasow 8, Gaca 8, Cedzyński 8, Siek 5, Łukasik 3, Piotrowski 2, Macionczyk 1, Skowroński 1,

Ilość przyjęć – GKS 1544: Quiroga 544, Kapelus 369, Mariański 340,
BBTS 1667 – Łukasik 482, Janeczek 349, Tarasow 282, Marek 203, Czauderna 137, Jaglarski 95, Piotrowski 83, Cedzyński 12, Gaca 8, Siek 6, Peacock 5, Macionczyk 2, Bucki 2, Krikun 1,

Ilość błędów w przyjęciu – GKS 124: Quiroga 37, Kapelus 29, Mariański 26,
BBTS 132 – Łukasik 34, Janeczek 26, Tarasow 25, Czauderna 14, Marek 13, Piotrowski 9, Jaglarski 7, Peacock 2, Bucki 1, Cedzyński 1,

Przyjęcie negatywne – GKS 320: Quiroga 106, Kapelus 85, Mariański 58,
BBTS 548 – Łukasik 144, Janeczek 129, Tarasow 82, Marek 68, Czauderna 55, Jaglarski 32, Piotrowski 22, Cedzyński 5, Siek 3, Gaca 3, Peacock 3, Macionczyk 1, Bucki 1,

Przyjęcie perfekcyjne – GKS 391: Quiroga 136, Mariański 108, Kapelus 85,
BBTS 329 – Łukasik 87, Janeczek 67, Tarasow 57, Marek 51, Jaglarski 25, Czauderna 21, Piotrowski 16, Siek 3, Gaca 1, Cedzyński 1,

Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 25%: Witczak 100%, Butryn 50%, Stelmach 33%, Kalembka 33%,
BBTS 20% – Siek 50%, Jaglarski 26%, Marek 25%, Tarasow 20%, Janeczek 19%, Piotrowski 19%, Łukasik 18%, Czauderna 15%, Gaca 13%, Cedzyński 8%, Macionczyk 0%, Bucki 0%, Peacock 0%, Krikun 0%,

Ilość ataków – GKS 2130: Butryn 552, Quiroga 526, Kapelus 326,
BBTS 2168 – Łukasik 446, Krikun 390, Bucki 291, Tarasow 290, Janeczek 286, Cedzyński 164, Gaca 116, Siek 105, Piotrowski 35, Peacock 21, Macionczyk 18, Skowroński 6,

Ilość błędów w ataku – GKS 139: Butryn 49, Quiroga 40, Kapelus 14,
BBTS 181 – Łukasik 47, Krikun 43, Bucki 28, Janeczek 19, Tarasow 13, Siek 12, Piotrowski 6, Cedzyński 6, Gaca 4, Peacock 3,

Ilość ataków zablokowanych – GKS 157: Butryn 45, Quiroga 29, Kapelus 29,
BBTS 212 – Krikun 39, Tarasow 36, Janeczek 35, Bucki 34, Łukasik 32, Cedzyński 9, Siek 7, Piotrowski 7, Gaca 6, Macionczyk 4, Peacock 2, Skowroński 1,

Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1013: Butryn 266, Quiroga 228, Kapelus 136,
BBTS 987 – Łukasik 227, Krikun 168, Bucki 128, Tarasow 123, Janeczek 119, Cedzyński 86, Siek 56, Gaca 52, Piotrowski 11, Macionczyk 7, Peacock 6, Skowroński 4,

Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 48%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Kalembka 66%,
BBTS 46% – Skowroński 67%, Siek 53%, Cedzyński 52%, Łukasik 51%, Gaca 45%, Bucki 44%, Krikun 43%, Tarasow 42%, Janeczek 42%, Macionczyk 39%, Piotrowski 31%, Peacock 29%,

Ilość bloków punktowych – GKS 158: Pietraszko 32, Kohut 31, Komenda 25,
BBTS 196 – Cedzyński 43, Łukasik 35, Gaca 28, Siek 18, Krikun 18, Tarasow 17, Bucki 13, Janeczek 13, Peacock 6, Macionczyk 5,

Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 21: Butryn 4, Quiroga 4, Kohut 4,
BBTS 13 – Łukasik 4, Cedzyński 4, Siek 2, Macionczyk 1, Skowroński 1, Gaca 1,

Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – GKS (2-1) – BBTS (2-3);

MVP meczów – GKS 10: Komenda 4, Butryn 3,
BBTS 4: Łukasik 1, Krikun 1, Janeczek 1, Bucki 1,

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Arka Gdynia kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Fani Arki Gdynia są weteranami polskich trybun. Mogą pochwalić się zorganizowanym ruchem kibicowskim już w połowie lat 70. Kiedy w wielu polskich miastach nie istniał nawet zalążek kibicowania, to Arkowcy na początku lat 80. ściągali kibiców do Gdyni na Zjazd Klubów Kibica. Na początku lat 80. słynna „Górka” dopingowała już swoich zawodników. Wejście na legendarną trybunę było od strony lasu, w tyle Bałtyk – klimat nie do powtórzenia w dzisiejszych czasach. Później Arka przeniosła się w miejsce, w którym swój stadion miał Bałtyk Gdynia. Natomiast na Górce co roku spotykają się pokolenia fanów MZKS-u. 

Liczba zgód Arki jest ogromna. Ich najstarsza przyjaźń, która przetrwała do dziś, to Polonia Bytom (1974 rok). Inne bardzo stare zgody Arkowców to Zaglębie Lubin (1983), Cracovia (1988) czy Gwardia Koszalin (1989). W 1996 roku związali się sztamą z Lechem Poznań, co równolegle utworzyło tzw. Wielką Triadę. Najmłodsza przyjaźń to KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (2004), choć z perspektywy czasu to już stara zgoda – ma przecież 21 lat. Arkowcy mają pod sobą również fan cluby, które działają prężnie pod skrzydłami Arki. Są to Gryf Wejherowo, Kaszubia Kościerzyna i Orkan Rumia.

W przypadku kibiców Gryfa warto na chwilę się zatrzymać. Jeszcze w 2004 roku dla naszego magazynu „Bukowa”, zaprezentowali się jako… kibice GieKSy. Obecnie działają już na innej płaszczyźnie, tworząc „sportowy” skład, dzięki któremu dorobili się zgody z Gwardi. Mimo tego, że Gwardia jest sztamą Arki, to wciąż są postrzegani jako fan club, ale czasy się zmieniają i coraz częsciej mówi się po prostu „rodzina”.

W pewnym okresie Arka posiadała tak wiele zgód równolegle, że powstała flaga „Arka Przymierza”, ale nie wszystkie relacje przetrwały próbę czasu. W przypadku Górnika Wałbrzych czy Polonii Warszawa to były również bardzo stare przyjaźnie.

Mieli również epizod jednej zagranicznej zgody, jakim było związanie się ze słynnym Olimpique Marsylia, co na tamte czasy (choć zapewne i w obecnych) było czymś głośnym.

Arka, oprócz wczesnego zapoczątkowania swojego kibicowskiego rzemiosła na trybunach, była również od samego początku organizatorem Zjazdów Klubu Kibica. Dbano na nich o swoich gości, a spotkanie nie kończyło się na wymianie pamiątek klubowych. Fani Arki zabierali przyjezdnych nad Morze Bałtyckie, pokazywali marynarkę wojenną czy udawali się pod pomnik Westerplatte.

Na początku 1995 roku Arka była inicjatorem turnieju kibiców, na którym utworzony został pakt na reprezentację. Ustalono wtedy:

„1. Na meczach reprezentacji następuje rozejm pomiędzy zwaśnionymi kibicami poszczególnych klubów. Dotyczy to zarówno spotkań wyjazdowych, jak i rozgrywanych w kraju.
2. Ustalenie to dotyczy również tras dojazdowych.
3. Na spotkaniach wyjazdowych z uwagi na ograniczoną ilość miejsca, fajni jednego klubu będą mieli prawo do wywieszania tylko jednej flagi.
4. Zaprzestaje się niszczenia pozostających na parkingach pojazdów fanów innych drużyn.
5. Kibice klubów, które nie zechcą zastosować się do powyższych ustaleń będą traktowani „po staremu” przez wszystkie umawiające się strony aż do chwili przyjęcia tych zasad.
6. Zebrani i uchwalający powyższe ustalenia zdają sobie sprawę, że podczas spotkań wyjazdowych reprezentacji ze ścisłym przestrzeganiem ustalonych reguł nie będzie kłopotów, choćby dlatego, że umawiający stanowią znaczny procent polskiej publiczności na trybunach. Z pewnością ustalenia te spotkają się z oporem w czasie rozgrywania meczów na terenie kraju, lecz będą one konsekwentnie wdrażane w życie.
7. Konflikt pomiędzy fanatykami Pogoni Szczecin i Cracovii zostanie uregulowany przez obie zainteresowane grupy bez wtrącania się szalikowców innych zespołów.
8. Wszystkie powyższe ustalenia dotyczą spotkań reprezentacji narodowej. W spotkaniach drużyn ligowych zachowanie kibiców nie ulegnie zmianie.”

Pakt nie przetrwał próby czasu, bo dojeżdżanie na kadrze cały czas trwało i co chwilę pojawiały się wzajemne zarzuty. Na meczach kadry działo się naprawdę wiele i Arka, zanim jeszcze przystąpiła do paktu i Wielkiej Triady, naprawdę tam namieszała, czym zyskała uznanie w całej Polsce. Ich fenomen polegał na tym, że jechali na mecz reprezentacji do Chorzowa lub Zabrza, i mimo odległości potrafili się znakomicie pokazać i zlać wiele ekip. Na meczu z Rumunią pojechało 300 osób do bicia, a ich flaga „Ultras Arka” wisiała obok naszej barwówki. Nie inaczej było na wyjazdach kadry. Później Polska rozgrywała mecze na stadionie Legii Warszawa i tam również wyjaśniano swoje waśnie, mając mocno na pieńku z Legią i Zagłębiem Sosnowic. Arka miała ten „problem”, że grając na poziomie obecnej drugiej ligi (trzecim poziom rozgrywkowy), nie miała za wiele możliwości do spotkań z ekipami z wyższych lig. Mecze reprezentacji stały się dla nich miejscem, gdzie mogli wyjaśniać swoje sprawy ze znienawidzonymi ekipami, między innymi Legią czy Śląskiem Wrocław.

W 1997 roku Polska grała w Ostravie. Na ten mecz wiele ekip ostrzyło sobie i coraz więcej z nich chciało trafić legendarną Arkę. Wyjątkowo ciśnienie miało na nich Zagłębie Sosnowiec, które stoczyło tam starcie z Arką&Lechem oraz nami. O nas było wyjątkowo głośno tego dnia. Nie było wówczas Internetu i szybkiego rozpowszechniania wieści, jakie mamy obecnie. Pod koniec 1996 roku powstała pierwsza międzynarodowa zgoda – GieKSy i Banika. W marcu na meczu Czechy – Polska ekipa GieKSy, która przyjechała w 80 głów, zasiadła wspólnie z Banikiem na jednym sektorze wywieszając flagę „GKS Katowice”. Dzięki temu pozostałe ekipy z naszego kraju dowiedziały się o nowej sztamie.

Co do naszej styczności z kibicami Arki, to była ona bardzo słaba. W połowie lat 80. przez zgodę z Górnikiem Zabrze, mieliśmy chwilową sztamę z Arkowcami, ale była to bardzo krótka relacja. Arka z Górnikiem do połowy lat 90. miała bardzo dobre relacje – w młynie MZKS-u przewijały się szale Górnika, a znana flaga „Hooligans From Arka” wisiała na Roosevelta. Na początku lat 90., kiedy Arkowcy przyjeżdżali do Tychów, Rydułtowy czy Wodzisławia Śląskiego, to właśnie KSG dawało wsparcie Arce. Wszystko zakończył miraż „Śląskiej siły”, czyli utworzenie zgody Górnika z Ruchem Chorzów na mecz kadry. Arka ostro na nim dymiła, co w Bytomiu przyjęto z ogromnym entuzjazmem.

Z Arką graliśmy wiele spotkań ze sobą w latach 70., ale świadomie (mimo przecinania się na meczach kadry w latach 90.), trafiliśmy ich w Pucharze Polski jesienią 1995 roku. Na 1/16 rozgrywek wyruszyło 8 fanatyków GieKSy, ale zostali rozkminieni i obici. Arka doceniła jednak ich poświęcenie i dała możliwość obejrzenia meczu. Gospodarze niespodziewanie wyeliminowali GKS i w następnej rundzie zagrali właśnie z Górnikiem Zabrze, na którym definitywnie zakończyła się zgoda MZKS i KSG.

Po 8 latach ponownie zagraliśmy z Arkowcami i znowu w Pucharze Polski. Jednak wtedy jechaliśmy już jako inna ekipa, która zaczynała budować swoją pozycję na Górnym Śląsku, słynąca z zaliczenia wszystkich wyjazdów. Przez renomę, jaką wówczas miała Arka, ciśnienie na wyjazd było potężne. We wrześniu 2003 roku do Gdyni pojechało 361 głów, co na środę było fenomenalnym wynikiem. Mało tego i dla porównania – w całym sezonie 2003/2004 naszym najlepszym wyjazdem był… Górnik Zabrze w 270 głów. To tylko pokazuje jaką rangę miał wyjazd Gdyni i to mimo meczu w środku tygodnia. Było o nas głośno na tym wyjeździe i to nie tylko przez liczbę. Wszystko za sprawą sytuacji po meczu rozgrywanym kilka dni wcześniej w Łęcznej, na którym nie mogliśmy się pojawić przez remont sektora gości. Piłkarze po laniu 1:4 zastali na parkingu klubowym komitet powitalny chuliganów. Wypłacono kilka strzałów, a TVN zrobił z tego ogólnopolską aferę. Ich dziennikarze dotarli do Gdyni, prosząc o wypowiedź do kamery, ale zostali z niczym. GKS wygrał 1:0 i awansował dalej.

W sezonie 2007/2008 spotkaliśmy się w pierwszej lidze. Wyjazd mimo środy cieszył się u nas sporym zainteresowaniem i do Trójmiasta wybrało się 334 fanatyków, w tym 13 Banik Ostrava. Rekordu sprzed 4 lat nie udało się pobić, ale Arkowcy chwalili nas za liczbę (to była środa), jak i całą prezentację. Piłkarze przegrali 2:3.

Wiosną 2008 graliśmy u siebie. W marcu niestety, podczas powrotu ze Stalowej Woli, miały miejsce w wydarzenia znane później jako „Mydlniki”. To właśnie na krakowskiej stacji kolejowej zostaliśmy skatowani przez policję, a kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych na kilka miesięcy. Na wielu stadionach wisiały wtedy transparenty „Stop policyjnej prowokacji”. Nie inaczej było w sektorze gości, a kibice Arki zrobili zrzutkę we własnym gronie i przekazali nam pieniądze na pomoc prawną. Tego dnia zawitali w rekordowe 1000 głów, w tym 340 Polonia Bytom, co do dzisiaj jest ich najlepszą liczbą wyjazdową w Katowicach. Po meczu zgody się rozdzieliły  – Arka pomaszerowała na Stadion Śląski wspierać Lecha Poznań, który grał z Ruchem (wówczas też wynajmowali ten stadion). Piłkarze wygrali 3:2.

Kolejne nasze spotkanie to sezon 2011/2012. Te mecze odbyły się jedynie na murawie. Na Bukowej graliśmy w październiku 2011 roku, ale przez wyłączoną Trybunę Północną nie mogliśmy przyjmować kibiców gości i spotkania na Bukowej zaczynały tracić na wartości. Arki zabrakło, a na murawie dostaliśmy nudne 0:0.

W maju 2012 roku graliśmy w Gdyni, ale mecz nie miał charakteru święta na trybunach. Arka od dłuższego czasu walczyła z zarządem o dobro klubu (podobny scenariusz co my z Markiem Szczerbowskim), więc cały zorganizowany ruch kibicowski na Arce zawiesił działalność. GieKSiarze uszanowali sytuację Arki i nie pojechali do Trójmiasta. Na murawie było 1:1.

W październiku 2012 roku graliśmy ponownie w Gdyni. Początkowo mieliśmy informację, że sektor gości będzie zamknięty (Arka zakończyła bojkot, wróciła na trybuny), ale chwilę przed meczem okazało się, że zostaniemy wpuszczeni. Przełożyło się to na naszą liczbę – do Gdyni pojechało 140 fanatyków GieKSy, w tym 33 Górnik Zabrze i 3 JKS Jarosław. GieKSa niespodziewanie wygrała 2:1.

W maju 2013 roku ponownie zabrakło fanów Arki. Tym razem mieli zakaz wyjazdowy, a 3 przedstawicieli zasiadło gościnnie na naszych sektorach. Ultras GieKSa świętowała 10-lecie działalności i zaprezentowała oprawę: „Wszyscy jedziemy na wózku wspólnym, reprezentujemy GieKSę to powód do dumy”, z użyciem flag z nazwami dzielnic i fan clubów. GieKSa niestety przegrała 1:2.

Jesienią 2013 roku ponownie podejmowaliśmy Arkę. Goście mogli wreszcie przyjechać do Katowic. Środowy termin sprawił, że na stadionie pojawiło się tylko 2200 widzów. W tej liczbie było 220 kibiców gości, z czego 150 stanowiła Polonia Bytom. GKS wygrał 2:0.

Wiosną 2014 graliśmy z Arką na wyjeździe. Sobotni termin sprawił, że pobiliśmy nasz rekord wyjazdowy do Gdyni – pojawiliśmy się liczbie 425 osób, w tym 44 fanów Górnika Zabrze. Arkowcy świętowali tego dnia 40-lecie zgody z Polonią. Piłkarze gospodarzy zlali naszych 3:0.

W listopadzie 2014 roku graliśmy ponownie w Gdyni, ale po awanturze z GKS-em Tychy PZPN przywalił nam półroczny zakaz wyjazdowy, więc zabrakło nas nad Bałtykiem. Arka wygrała 2:1.

Z Arką kończyliśmy sezon 2014/2015, Na mecz przyszło 1900 fanatyków, z czego 100 Arkowców. Po problemach z ochroną, która nie pozwoliła wnieść płótna Pasów „Jude Gang” doszło kłótni i goście opuścili przedwcześnie stadion. Na murawie nudne 0:0.

Chwilę po rozpoczęciu ligi w sezonie 2015/2016 graliśmy w sierpniu w Gdyni, ale wciąż wiszący na nas zakaz wyjazdowy sprawił, że zabrakło tam kibiców GieKSy. GKS przegrała 0:1.

W marcu 2016 roku na inaugurację rundy wiosennej zmierzyliśmy z Arką. Do tego po blisko pół roku mogliśmy wrócić na Blaszok (awantura z Zagłębiem Sosnowiec), więc głód dopingu był ogromny. Ultras GieKSa stworzyła ogromną sektorówkę „GieKSiarze – Zawsze Wierni”, która była nawiązaniem do repliki flagi, mającej swój debiut na tym meczu. Arkowcy przyjechali w komplecie, wykorzystując pulę 409 biletów. W tej liczbie tradycyjnie znalazła się Polonia Bytom, tym razem w 100 osób. Arka wygrała pewnie 2:0 i ostatecznie zameldowała się w Ekstraklasie.

Nasza późniejsza rozłąka była dłuższa. Arka pograła w Ekstraklasie i spadła do pierwszej ligi, ale w tym czasie po nieudolnych podejściach i nadziejach, że w końcu się uda, spadliśmy do drugiej Ligi na dwa sezony. W 2021 roku, czyli po 7 latach, Arka znowu mogła zawitać do Katowic. Goście w tamtym okresie wpadli w spory kryzys wyjazdowy, ale mimo meczu w czwartek o 18:00 nikt nie pomyślałby, że ich zabraknie. Przyjęliśmy to ze sporym szokiem i postanowiliśmy wbić szpilkę nieobecnym, wywieszając transparent: „Mieliście być tutaj wy, a są tylko świnki trzy.”, a towarzyszyły temu powiewające trzy świnki Peppa. Arka pokonała nas 4:2, ale wyjazdowe „zero” będzie im wypominane przy każdej okazji. W trakcie tego meczu pojawił się transparent w kierunku zarządu, a relacje między kibicami a klubem zaczynały się psuć.

W marcu 2022 roku mogliśmy po 8 latach pojechać do Gdyni, choć wszystko stało pod znakiem zapytania. Był to czas covidowych obostrzeń. Na szczęście wszystko się udało i pojechaliśmy w 361 osób, w tym 10 Górnik Zabrze. Gospodarze w 89. minucie strzelili bramkę na 2:1, ale… w 97. minucie Arkadiusz Jędrych doprowadził do wyrównania.

W sezonie 2022/2023 wiele się u nas wydarzyło. Podjęliśmy decyzję o bojkocie (Szczerbowski ciągnął klub na dno) i na meczach domowych pojawialiśmy się jedynie pod stadionem. Arka przyjechała wspierać swoich zawodników – pojawili się w 470 osób, w tym 300 Polonia Bytom. Goście wygrali 1:0.

W kwietniu 2023 roku graliśmy w Gdyni. Początkowo dostaliśmy 300 biletów, ale dzięki uprzejmości kibiców Arki mogliśmy pojawić się w 621 osób, w tym 40 Górnik Zabrze, 12 Banik Ostrava i 4 JKS Jarosław, co było naszą najlepszą liczbą w historii wizyt w Trójmieście. Gospodarze uczcili 20. rocznicę śmierci śp. Mariego, który zginął w awanturze na Grabiszyńskiej. Na murawie 2:2.

W sezonie 2023/2024 wydarzło się coś niezwykłego. Podejmowaliśmy Arkę w grudniu, a goście mimo liderowania w tabeli i sobotniego terminu, zawitali tylko w… 8 osób. GKS, w akrtycznych warunkach, zremisował 1:1, a Dawid Kudła wybronił rzut karny. Osatecznie ten 1 punkt miał ogromny wpływ na mecz w Gdyni…

Ostatnia kolejka sezonu i wiedzieliśmy, że w najgorszej opcji czekają nas baraże. Do Gdyni pojechaliśmy w 724 osoby, w tym 9 Górnik Zabrze i 19 ROW Rybnik. GieKSa po golu Adriana Błąda wygrała 1:0 i po 19 latach wróciła do upragnionej Ekstraklasy.

Arka Gdynia po 5 latach wróciła do Ekstraklasy i pierwszy raz od 1980 roku zagramy ze sobą mecz ligowy na najwyższym ligowym poziomie.

Wracając na koniec do fanów Arki, nie można zapomnieć o ich ikonie ruchu kibicowskiego – Zbyszku Rybaku. Rybak to Arka, Arka to Rybak. Legenda nie tylko kibiców Arki, ale całej polskiej sceny kibicowskiej. Budził strach i szacunek, a jego występ w słynnym filmie „Pod napięciem” jest już nieśmiertelny i znany każdemu kibicowi bez względu na wiek. Miał ogromny wpływ na utworzenie sekcji rugby, która nie dość, że zbudowała mistrzowską ekipę w tej dyscyplinie, to dorobiła się również stadionu, na którym reprezentacja Polski rozgrywa mecze w rugby. Polecam dokument „To My, rugbiści”, w którym można wczuć się w klimat tej zajawki. Jego kibicowski dorobek oraz sportową pasję do rugby można również poznać w książce „Zbigniew Rybak Syn Józefa”, którą wydał w 2022 roku. Wspomniał w niej także o GieKSie:

”Jakiś czas temu miałem też fajne spotkanie z kilkoma chuliganami GKS-u Katowice. W zasadzie byli to znajomi mojego dobrego kumpla, z którym pojawili się u mnie na sali treningowej. W trakcie treningu łatwo można poznać, z kim ma się do czynienia. Wystarczy zobaczyć, jak ktoś się zachowuje. W tym wypadku z chłopakami nie było żadnych problemów. Kultura i szacunek.”

Niestety ledwo po premierze książki, w dniu 21 grudnia 2022 roku, 49-letnia kibicowska Legenda odeszła do Valhalli. Dla mnie była to ogromna strata, a dedykacja od ikony trybun w książce jest jedną z moich najcenniejszych pamiątek w kibicowskich zbiorach. Zbyszek Rybak – szacunek na zawsze!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Był Ajax… czas na AEK Katowice?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy w poprzednim sezonie przystępowaliśmy do meczu z Legią w Warszawie, nastroje były więcej niż dobre. Co prawda sam mecz poprzedzający starcie z Wojskowymi, czyli mecz z „czerwoną latarnią” ligi Śląskiem Wrocław, był zremisowany, ale wcześniejsze zwycięstwa po kapitalnym spotkaniu z Pogonią i rozgromienie Puszczy pokazywały, że potencjał w naszej drużynie tkwi bardzo duży.

Tym razem jest inaczej. Nie chcę pisać, że diametralnie inaczej, bo trudno jeszcze wyrokować o pozycji naszej drużyny – nie tylko w tabeli, ale także czysto sportowej, na tle innych drużyn z ligi. Jednak w świadomości (i czuciu) kibiców zawsze będzie obowiązywało stwierdzenie, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. A tutaj możemy zaokrąglić to do trzech ostatnich spotkań, czyli wszystkich w tym sezonie. I do tej pory wyglądało to bardzo źle. Nie ma się co dziwić, że niektórzy eksperci już nas ochrzcili głównym kandydatem do spadku (Wojciech Kowalczyk) i np. „dobrym rywalem na przełamanie” (Wojciech Piela) dla Legii. Oddajmy jednak, że nie wszyscy – Adam Szała czy Robert Podoliński mocno akcentują, że wierzą w warsztat Rafała Góraka i to, że szkoleniowiec przywróci GKS na właściwe tory. Po wielu sytuacjach w poprzednich latach nie ma co temu zaprzeczać, ani wątpić w umiejętności trenera.

Problem jest jednak inny. Trener bowiem trenerem, ale tu chodzi o to czy da się z zastanego materiału lepić. I tu już pojawiają się schody – choć nie pewność. Okazuje się bowiem, że strata Oskara Repki i Sebastiana Bergiera znacząco wpłynęła na postawę drużyny. Jaka jest rzeczywista korelacja pomiędzy udziałem tych dwóch zawodników w poprzednim sezonie, a dobrymi wynikami GKS? Tego nie wiemy, pewnie trzeba by było zrobić analizę ścieżek i wiedza ta jest dostępna sztabowi szkoleniowemu i naszemu analitykowi. Wiemy przecież, że z Oskarem i Sebastianem, naszej drużynie przydarzyły się też bardzo słabe czy bezbarwne mecze. Wiemy jednak też, że ich błysk nieraz był decydujący. Co by nie mówić – 17 z 49 bramek strzelonych przez GKS w lidze były autorstwa tych dwóch zawodników. To jest 34,5% wszystkich trafień, czyli liczba olbrzymia.

A ze zdobywaniem bramek i kreowaniem sobie sytuacji mamy problem olbrzymi. Dość powiedzieć, że w statystyce xG mamy wskaźnik 2,49, który daje średnio 0,83 na mecz. Oczywiście nie jest to wskaźnik decydujący, bo obie bramki, które zdobył Bartosz Nowak były z poziomu xG 0,05, ale jednak wiele to mówi. Jakbyśmy prześledzili wszystkie trzy spotkania, to tak naprawdę nie mieliśmy ani jednej stuprocentowej sytuacji. Raczej to były takie pół-sytuacje, z których gol mógł paść, albo nie – jak ta Rosołka w Łodzi czy Wędrychowskiego z Zagłębiem. Ale jeśli to są nasze najlepsze okazje, to nie możemy liczyć na gole.

Maciej Rosołek i Aleksander Buksa nie dali na razie drużynie kompletnie nic. I póki co, wedle ekspertów nie jest to zaskoczenie, bo przecież zarówno oni, jak i my – interesujący się ekstraklasą kibice – wiedzieliśmy, że obaj ci piłkarze swoich drużyn nie zbawiają. Wiara, że nagle „odpalą” jest więc raczej irracjonalna, co nie znaczy, że jest to niemożliwe. Sam uważałem, że Maciej Rosołek w Legii spisywał się naprawdę nieźle i wręcz się dziwiłem, że lekką ręką go oddali. Pobyt w Piaście i obecne mecze w GKS pokazują jednak, że ten potencjał jest ze znakiem zapytania. A czy warto wierzyć? Jak najbardziej. Wspomniany przecież Sebastian Bergier przychodził jako – brzydko mówiąc – „odrzut” ze Śląska Wrocław, a u nas się solidnie rozstrzelał. Oskar Repka też przez długi czas był przeciętny do bólu, ale w pewnym momencie wskoczył na bardzo wysokie obroty. Nie ma więc co skreślać tych zawodników, problem jest taki, że… my punktów potrzebujemy na już, a GKS powoli musi przestać stawać się poligonem na odbudowę zawodników, a ma po prostu autorsko i zgodnie ze swoimi potrzebami – punktować, punktować i punktować.

Bez strzelonych bramek wiele nie osiągniemy. Problem jest taki, że zazwyczaj nie osiągniemy nawet remisu, bo obrona też pozostawia wiele do życzenia. O ile jeszcze trafienie Brunesa to była szybka akcja i szybka noga zarówno Norwega, jak i Ameyawa, to gole stracone z Zagłębiem i Widzewem były już po solidnych błędach naszej defensywy. Musimy więc poprawić zarówno grę w obronie, jak i ataku.

Ataku rozumianym także jako postawa drugiej linii czy/i wahadłowych. Bo naprawdę proporcja posiadania piłki i przebywania na połowie Widzewa do wykreowanych (czyli niewykreowanych) sytuacji była miażdżąca in minus. I Widzew to przeczytał – widząc, że z piłką nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zrobić, po prostu nam ją oddał. Co jakiś czas wyściubiając nos z własnej połowy i wtedy robiło się bardzo groźnie.

Choć trenerzy nie lubią mówić o tzw. handicapach w takiej czy innej postaci, to my obecnie takich mini-przewag w kontekście starcia z Legią w Warszawie musimy się łapać. I tutaj trafiamy na najlepszy moment, jaki mogliśmy sobie w obecnej formie wyobrazić, żeby grać na Łazienkowskiej.

Zasadniczo mecz z GKS to absolutnie najmniej obecnie potrzebna Legii rzecz. I pewnie trener Iordanescu pluje sobie w brodę, że przełożyli spotkanie z Piastem między dwoma meczami z Aktobe. Wiadomo, wtedy to była kwestia dalekiej podróży itd., ale nie aż tak temat sportowy. Teraz zapewne chcieliby wszystkie siły skupić na rewanżu z AEK Larnaka, dojść do siebie fizycznie i mentalnie, a tu muszą się kopać po czołach z przybyszami ze Śląska w niedzielę.

Legia po czwartkowej klęsce z Cypryjczykami musi być trochę rozbita psychicznie. Raz z powodu wyniku, który powoduje, że awans, choć jeszcze realny, będzie wymagał niebywałego wysiłku. Dwa, że w drugiej połowie warszawianie po prostu przestali grać. Odcięło im prąd i nie potrafili praktycznie wyjść z własnej połowy. To był pokaz bezradności i wywieszenia białej flagi. Niezrozumiały i zaskakujący. Czy była to tylko kwestia tego upału? Nawet jeśli – to czy Legia była aż tak nieprzygotowana taktycznie i psychicznie, żeby w tych warunkach przybrać najbardziej efektywny sposób gry?

W każdym razie wielce prawdopodobne jest, że wszystkie siły Legii pójdą na czwartek i rewanż z AEK, a nie jutrzejsze starcie z GKS. To powoduje, że możemy spodziewać się na wpół albo w dużej mierze rezerwowego składu drużyny rumuńskiego szkoleniowca. W sumie to przewidział trener Górak mówiąc na konferencji po Zagłębiu, że „nie wiadomo, jakim składem zagra Legia”.

To daje pewną szansę GieKSie. Przede wszystkim zapewne oszczędzany będzie Jean Pierre Nsame, więc żądło Legii będzie osłabione. No ale to nie znaczy, że GKS staje się od razu dużo większym faworytem. Bo przecież zamiast Nsame zagra Szkurin, wielce prawdopodobne jest też, że cały mecz zagra wykluczony z rewanżu z AEK Bartosz Kapustka, no i przede wszystkim mega groźny Ryoya Morishita, który nie wiedzieć czemu, na Cyprze nie zagrał od pierwszej minuty.

Tak więc jeśli coś miało nam spaść z niebios to właśnie AEK gromiący Legię – choć może lepiej by było, gdyby tam było 3:1, kiedy szanse awansu byłyby bardziej realne, teraz też są, ale już z dość spektakularną remontadą. Ale rozbita Legia przypomina trochę casus Jagiellonii z poprzedniego sezonu, kiedy piłkarze Adriana Siemieńca przyjechali na Bukową pomiędzy meczami z Ajaxem Amsterdam. Katowiczanie to wykorzystali i pokonali Mistrza Polski.

GieKSa notuje słaby początek sezonu, ale nie jest to tak słaba drużyna, jak te punkty. Pisałem to już, ale nadal mamy Galana, Wasyla, Kowala, Bartka Nowaka, którzy muszą sobie przypomnieć najlepsze czasy z poprzedniego sezonu. Dawid Kudła robi swoje, niech teraz też pójdzie w ślad obrona. A Maciej Rosołek niech wykorzysta „prawo ex” i strzeli swojemu byłemu klubowi bramkę.

Rok temu, po meczu z Jagą, Tomasz Wieszczycki ochrzcił GKS mianem Ajaxu Katowice. Może teraz czas na powtórkę i… AEK Katowice?

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Nie wziąć do autobusu marudnej niechęci

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu Legii Warszawa z GKS Katowice tradycyjnie wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Edward Iordanescu i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole można znaleźć zapis audio całej konferencji prasowej.

Edward Iordanescu (trener Legii Warszawa):
Wierzę, że to zasłużone trzy punkty. Gratuluję zespołowi, że pokazali charakter. Wolałbym jednak wygrać do zera. Jedyna dobra rzecz, że mieliśmy dwóch zawodników w końcówce, którzy strzelili bramki. Ale GKS grał z dobrą intensywnością, natomiast w drugiej połowie to była ich jedyna szansa i wyrównali. Byłoby niesprawiedliwe, gdyby ten mecz zakończył się remisem. Najważniejsze są trzy punkty. Gratuluję moim piłkarzom tego wysiłku. To bardzo ważny moment. Teraz musimy odpocząć, bo za trzy dni mamy bardzo ważny mecz w Europie i chcemy powalczyć o awans.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Zdają sobie państwo sprawę, że gdy przegrywa się w 5. czy 7. minucie doliczonego czasu, to sportowej złości jest bardzo dużo. Nie zamierzam natomiast przepraszać za to, że graliśmy dobrze i zaklinać rzeczywistości i pochylać głowy. Będę wyciągał bardzo dużo dobrego, jeśli chodzi o morale mojego zespołu i tego, jak postawili się Legii, w jaki sposób grali i wykonywali zadania. Mogło się dużo więcej dla nas wydarzyć, niż się wydarzyło, a wydarzyło się to, że przegrywamy. Jednak nie zawsze tylko wynik trzeba brać do autobusu i taką marudną niechęć, że się przegrało. Taka jest piłka, ona czasem bardzo boli, czasem daje dużo szczęścia, też niejednokrotnie wygraliśmy w końcówce. Szkoda, bo byliśmy bardzo blisko, byliśmy solidni i zdyscyplinowani, mieliśmy swoje momenty i mogliśmy zdobyć nawet więcej bramek, gdyby ciut tej precyzji więcej było. Na razie na gorąco tak to odbieram, chcąc przygotowywać się do następnych spotkań, bo przed przerwą reprezentacyjną czekają nas trzy bardzo trudne spotkania i na bazie tego spotkania, chcemy być jak najlepiej przygotowani. Dzisiaj na pewno poboli i może być przykro, ale na bazie tego, jak drużyna się prezentowała, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga