Dołącz do nas

Hokej

Co słychać w PHL?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Już za tydzień GieKSa rozpocznie zmagania w Polskiej Hokej Lidze. Dziś jednak nie o GieKSie, a o tych, z którymi będziemy walczyć w tym sezonie. Wszyscy rozegrali już swoje zaplanowane sparingi, a składy są w większości domknięte.

Comarch Cracovia Kraków
Na stanowisku trenera pozostał Rudolf Rohacek, a z klubu odeszło czterech hokeistów, którzy nie stanowili o sile zespołu w zeszłym sezonie: Dawid Maciejewski i Marek Wróbel – MH Automatyka Gdańsk, Karol Kisielewski – PGE Orlik Opole, Andrew McPherson – Bietigheim Steelers (DEL2 – Niemcy). Taka sama ilość zawodników zasiliła Cracovię: Kasper Bryniczka – TatrySki Podhale Nowy Targ, Teddy Da Costa – Orli Znojmo, Damian Szurowski – Vännäs HC (Division 1 – Szwecja) oraz Eryk Sztwiertnia – HC Frydek-Mistek U20 (Czechy).
Cracovia wcześnie rozpoczęła przygotowania do sezonu, a było to spowodowane grą w Hokejowej Lidze Mistrzów. W sześciu sparingach doznała dwóch porażek i odniosła cztery zwycięstwa: wygrana z Unią Oświęcim 4:1, porażka z HC Banska Bystrzyca 9:4, porażka z Unią Oświęcim 6:5, zwycięstwo z HC Frydek Mistek 2:4 i dwie wygrane z Polonią Bytom 2:3 i 5:1. W pierwszym meczu CHL mistrz Polski został wysoko pokonany przez mistrza Niemiec Red Bull Monachium 6:2, a w drugim meczu jeszcze wyższą porażkę poniósł w starciu z wicemistrzem Szwecji Brynas IF 8:0. W domowym rewanżu z Niemcami przegrali jednak już tylko 2:1, a ze Szwedami 3:2. W nadchodzącym sezonie zespół Cracovii typowany jest jak co roku do finału PHL.

GKS Tychy
W Tychach po przegranej batalii o Mistrzostwo Polski pożegnano się z trenerem Jirim Sejbą i dziewięcioma graczami, przede wszystkim z liczną kolonią wiekowych Czechów. Największą stratą było odejście do Podhala Marcina Kolusza, a do naszej GieKSy trafił bramkarz Kamil Kosowski. Inni zawodnicy, którzy opuścili tyski klub to: Štefan Žigárdy – koniec kariery, Miroslav Zaťko – PGE Orlik Opole, Petr Kuboš – VHK Vsetin, Josef Vítek – MH Automatyka Gdańsk, Jan Semorad, Jaroslav Kristek i Andrei Makrov.
Nowym trenerem Tychów został były szkoleniowiec białoruskiego ekstraligowca Szachcioru Soligorsk Andriej Gusow, którego celem jest zdobycie Mistrzostwa Polski po dwóch sezonach ze srebrem. Pomóc w tym mają nowi zakontraktowani zawodnicy, a przede wszystkim czwórka graczy, którzy przenieśli się do Tychów z Orlika Opole: bramkarz John Murray oraz napastnicy Michael Cichy, Alex Szczechura i Kacper Guzik. Kolejnymi zawodnikami, którzy wzmocnili GKS są Mateusz Gościński z Automatyki Gdańsk oraz Ilja Kaznadziej z Niomana Grodno. W ostatnich dniach na testach pojawił się reprezentant Ukrainy Vladyslav Gavryk.
W meczach sparingowych tyszanie dwukrotnie wysoko pokonali Polonię Bytom (4:1, 9:1), zagrali również na turnieju w Zvoleniu, gdzie odnieśli jedno zwycięstwo i doznali dwóch porażek: HKm Zvolen – GKS Tychy 2:1 d.,HC 07 Detva – GKS Tychy 1:3, GKS Tychy – HC Frýdek-Místek 0:1. Na koniec przygotowań wysoko pokonali PGE Orlik Opole 6:0 oraz przegrali ze słowackim ekstraligowcem HC Koszyce 4:3 po dogrywce.

Tempish Polonia Bytom
Polonii po udanym sezonie i zdobyciu brązowego medalu ciężko będzie w tym sezonie powtórzyć wynik, klub jak co roku ma problemy ze starą halą i płynnością finansową. Trener Tomasz Demkowicz musi poradzić sobie bez zawodników, którzy wybrali lepsze finansowo oferty. Z klubem z ulicy Pułaskiego pożegnali się: Edgars Dīķis – Étoile Noire de Strasbourg (Francja – ekstraliga), Jakub Wanacki – Tauron KH GKS Katowice, Edmunds Augstkalns – HK Temirtau (Kazachstan), Elvijs Biezais -TatrySki Podhale Nowy Targ, Martin Vozdecký – JKH GKS Jastrzębie, Marcin Słodczyk – Naprzód Janów, Karol Wąsiński – PGE Orlik Opole.
W ich miejsce dotychczas sprowadzono trzech zawodników, Jauhien Kamienieu – HKm Zwoleń U20 (Słowacja), Filip Stoklasa – HC Stadion Litomierzyce (1. liga – Czechy), Michał Kalinowski – Nesta Mires Toruń. Do drużyny z Bytomia najprawdopodobniej dołączy także Jakub Jaworski. Gry kontrolne również wypadły przeciętnie Polonia doznała pięciu porażek i odniosła cztery zwycięstwa: GKS Tychy – Polonia Bytom 4:1, Polonia Bytom – GKS Tychy 1:9, Polonia Bytom – Comarch Cracovia 2:3, Comarch Cracovia – Polonia Bytom 5:1, Unia Oświęcim – Polonia Bytom 1:2, JKH GKS Jastrzębie – Polonia Bytom 3:6, Polonia Bytom – MH Automatyka Gdańsk 2:3 po rzutach karnych, Polonia Bytom – Naprzód Janów 11:4. Typujemy 5-6 miejsce w nadchodzącym sezonie.

TatrySki Podhale Nowy Targ
Pierwszym trenerem ponownie został Marek Ziętara, a po sześciu latach do Podhala wrócił kapitan reprezentacji Polski Marcin Kolusz. Jak co roku kadrę zasiliło kilku perspektywicznych juniorów: Jan Wolski, Jakub Szuba, Karol Buczek, Rafał Podlipni. Z Gdańska wrócił również utalentowany Patryk Wsół. Nowym bramkarzem został Łotysz Mārtiņš Raitums z HK Kurbad, a kadrę dodatkowo wzmocnili napastnicy Siergiej Ogorodnikow – Jermak Angarsk (VHL – Rosja), Elvijs Biezais (Polonia Bytom) i Denis Dalidowicz – Dunkerque (Francja – 2) oraz obrońca Dmitrij Samarin, który występował w drużynie z Ogorodnikowem.
Największą stratą dla klubu było odejście Kaspera Bryniczki do Comarch Cracovii i Dariusza Gruszki do naszej GieKSy. Z Nowym Targiem pożegnała się również trójka Finów Joni Haverinen, Jarmo Jokila i Jarkko Hattunen, a także łotewski bramkarz Māris Jučers. Karierę zakończyli Aleksandr Radzinski oraz Sebastian Łabuz.
Podczas letnich przygotowań Podhale rozegrało osiem sparingów. Nowotarżanie odnieśli pięć zwycięstw i trzy porażki: TatrySki Podhale Nowy Targ – HK Dukla Michalovce 1:0, Unia Oświęcim – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:3 k., TatrySki Podhale Nowy Targ- Unia Oświęcim 5:2, HC Preszów Penguins – TatrySki Podhale Nowy Targ 4:3, HK Nowa Wieś Spiska – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:3, HC Preszów Penguins – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:3, a na koniec wysoko przegrała z GieKSą 6:2. Spodziewamy się, że Nowotarżanie kolejny raz będą walczyć o brązowy medal.

PGE Orlik Opole
Piąta drużyna poprzedniego sezonu została poważnie osłabiona, klub opuścił kanadyjski trener Doug McKay, czwórka kluczowych zawodników Murray, Szczechura, Cichy i Guzik powędrowała do Tychów, Finowie Anssi Rantanen i Rasmus Kulmala przenieśli się do Miszkolca (Erste Liga), Mateusz Stopiński zakończył karierę, a Maksim Kartoszkin wrócił do ojczyzny. Z klubem pożegnał się również czeski obrońca Martin Paryzek.
Nowym-starym trenerem został dobrze znany w Opolu Jacek Szopiński, który podpisał kontrakt na dwa lata. Szkoleniowca zapewne ucieszyło pozostanie obrońcy Bartłomieja Bychawskiego. Zawodnicy, którzy zasilili klub to: bramkarze Dominik Robaszkiewicz – Polonia Bytom U20 i Michał Kieler – MH Automatyka Gdańsk, napastnicy Václav Meidl – Saale Bulls Halle (DEL3), Karol Kisielewski – Comarch Cracovia, Karol Wąsiński – Polonia Bytom, Milan Baranyk – Milton Keynes Lightning (EPIHL – Wielka Brytania) oraz obrońcy Jan Latal – JKH GKS Jastrzębie i Miroslav Zatko – GKS Tychy. W barwach Orlika będzie także występować dwójka zawodników, którzy w zeszłym sezonie występowali w Katowicach: Jarosław Lorek i Kamil Sikora. Klub z Opola nadal szuka wzmocnień więc niewykluczone, że kadra jeszcze nieznacznie się zmieni.
W sparingach klub z Opola wypadł raczej słabo, dwukrotnie udało się pokonać tylko beniaminka z Janowa 4:1 i 3:2k., a doznali aż sześciu porażek: JKH GKS Jastrzębie – PGE Orlik Opole 4:1, HC RT Torax Poruba 2011 – PGE Orlik Opole 5:3, PGE Orlik Opole – JKH GKS Jastrzębie 1:3, PGE Orlik Opole – Tauron GKS Katowice 5:6, GKS Tychy – PGE Orlik Opole 6:0, PGE Orlik Opole – MH Automatyka Gdańsk 3:6. Po stracie kluczowych zawodników środek tabeli to według nas maksimum, na co mogą liczyć Opolanie, a niewykluczone, że będą musieli walczyć o utrzymanie.

JKH GKS Jastrzębie
Hokeiści z Jastrzębia kolejny już sezon pracują ze słowackim trenerem Robertem Kalaberem. Z klubem pożegnało się zaledwie trzech zawodników: Jan Latal przeszedł do PGE Orlika Opole, Marek Charvat zdecydował się napowrót do Czech, a Martin Lendiak trafił do HC Kladno. Trzon drużyny pozostał niezmieniony, co ułatwiło trenerowi szybkie zgranie zespołu. JKH dokonało też ciekawych wzmocnień, klub wzmocnił doświadczony Martin Vozdecky z Polonii Bytom, Jan Homer z HC Bańska Bystrzyca, Vladimír Lukáčik, który trafił do Jastrzębia z ligi francuskiej, a kadrę zamknął Ivan Jankovič, który ostatni sezon spędził w Koszycach.
Podczas przygotowań hokeiści spod czeskiej granicy rozegrali aż 10 sparingów w tym międzynarodowy turniej w Porubie: JKH GKS Jastrzębie – PGE Orlik Opole 4:1, JKH GKS Jastrzębie – AZ Hawierzów 2:3, HC RT Torax Poruba 2011 – JKH GKS Jastrzębie 4:3 k., JKH GKS Jastrzębie – Unia Oświęcim 2:4, JKH GKS Jastrzębie – Polska U20 5:2, JKH GKS Jastrzębie – MHK Dubnica 3:4, PGE Orlik Opole – JKH GKS Jastrzębie 1:3, JKH GKS Jastrzębie – Polonia Bytom 3:6, JKH GKS Jastrzębie – TAURON KH GKS Katowice 2:3, MHK Dubnica – JKH GKS Jastrzębie 1:5. Nasz typ to walka o środek tabeli.

Unia Oświęcim
Zapowiada się kolejny przeciętny sezon dla sympatyków Unii. Trener w sparingach dawał szansę wychowankom z myślą wprowadzania ich stopniowo do pierwszego składu. Do tej pory klub pozyskał tylko dwóch nowych graczy: Adam Krok, który końcówkę poprzedniego sezonu spędził w GieKSie oraz Lukaš Říha z HC Detva, który już wcześniej występował przez 2 lata w Oświęcimiu. Unię natomiast opuściło trzech zawodników: Daniel Kysela wrócił do ojczyzny, a Artur Budzowski i Wojciech Koczy zakończyli kariery.
W sparingach Unia nie błyszczała, odnosząc tylko trzy zwycięstwa: Comarch Cracovia – Unia Oświęcim 4:1, Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 6:5, HC RT Torax Poruba 2011 – Unia Oświęcim 6:2, JKH GKS Jastrzębie – Unia Oświęcim 2:4, Unia Oświęcim – HC Vitkovice-Ridera U23 2:6, Unia Oświęcim – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:3 k., TatrySki Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 5:2, Unia Oświęcim – Polonia Bytom 1:2, Polonia Bytom – Unia Oświęcim 6:4, Unia Oświęcim – Hokej Šumperk 2003 4:1. Oświęcimianie będą walczyć o udział w play-offach.

MH Automatyka Gdańsk
Gdański hokej przeżywa od wielu lat kryzys. Gdy w zeszłym sezonie udało się wygrać z Toruniem walkę o utrzymanie, wydawało się, że może być już tylko lepiej, jednak poprzez problemy z właścicielem Hali Olivia istniało ryzyko, że Gdańszczanie nie przystąpią do rozgrywek PHL. W ostatniej chwili udało się jednak osiągnąć porozumienie i klub dostał licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z Gdańska odeszło ośmiu zawodników: Michał Kieler, Arkadiusz Nowak, Patryk Wsół, Hampus Falk, Zachary Josepher, Mateusz Gościński, Phillip Nasca i Adrian Kastel-Dahl. Zakontraktowano taką samą ilość hokeistów: czterech napastników Jakuba Stasiewicza z Torunia, Marka Wróbla z Cracovii, Josefa Vitka z Tychów i Białorusina Mikhaila Samusenko, trzech obrońców Patryka Wysockiego z HK Brześć, Dawida Maciejewskiego z Cracovi, Vlastimila Bilčíka z Dukli Jihlava oraz białoruskiego bramkarza Maxima Gorodetsky. Trenerem pozostał Andriej Kowalew. Ze względu na zawirowania wokół klubu hokeiści rozegrali dotychczas tylko pięć meczów: MH Automatyka Gdańsk – Nesta Toruń 5:2, Nesta Toruń – MH Automatyka Gdańsk 3:2, Naprzód Janów – MH Automatyka Gdańsk 2:0, Polonia Bytom – MH Automatyka Gdańsk 2:3 po rzutach karnych, a na koniec pokonali Orlik Opole 6:3. Gdańszczanie kolejny raz będą musieli walczyć o utrzymanie w lidze.

MUKS Naprzód Janów
Nasz rywal zza między to tegoroczny beniaminek PHL. W walce o awans pokonali Zagłębie Sosnowiec. Klub będzie próbował uniknąć degradacji, a pomóc w tym mają nowe klubowe nabytki: napastnicy Jan Seda z Orli Znojmo, Iwo Sroka i Marcin Słodczyk z Polonii Bytom, Marcin Jaros z Zagłębia, Jiri Charousek, który dołączył do swojego brata Kamila oraz znany już fanom Naprzodu Marek Indra, a także obrońcy Łukasz Kulik z Zagłębia i Mikhail Potekhin. Z klubu odeszli Filip Uherek, Michał Gryc, Karol Michalski, Tomasz Bujok, a karierę zakończyli Łukasz Elżbieciak i Adrian Parzyszek, który w całości poświęcił się byciu trenerem.
Klub z Janowa dotychczas rozegrał siedem sparingów, wygrywając dwa z nich: 7:0 pokonali pierwszoligowca z Sosnowca oraz 2:0 Automatykę Gdańsk. Doznał także pięciu porażek: 1:4 i 2:3 po karnych z PGE Orlik Opole, 4:3 ze HC Slezan Opawa, 8:1 z Lausitzer Füchse i 11:4 z Polonią Bytom. Hokeiści z Janowa to główny kandydat do spadku.

Przez pierwsze dwie rundy w PHL będzie również występować drużyna SMS-u, jednak będzie ona tylko dostarczycielem punktów. Jeszcze przed ligą Comarch Cracovia Kraków i GKS Tychy zmierzą się w meczu o Superpuchar Polski 8 września.

Adi & Vegeta

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga