Felietony Piłka nożna
Echa meczu w Wigrami w mediach
W końcu po 4 latach udało się przejść pierwszą rundę PP. GKS Katowice po ciężkim boju wygrał z Wigrami 2-0.
Tak pisano o tym meczu.
gkskatowice.eu: Wigry Suwałki – GKS 0-2
W środowym meczu 1/32 Pucharu Polski GKS Katowice pokonał w wyazdowym spotkaniu drużynę Wigier Suwałki 2:0 i awansowal do kolejnej rundy. Bramki dla drużyny gości zdobyli Przemysław Pitry i Arkadiusz Kowalczyk, który ustalił wynik w ostatniej minucie spotkania. Jutro odbędzie się losowanie par 1/16 Pucharu Polski
slask.sport.pl: GKS Katowice po ciężkim boju ograł Wigry Suwałki. Słupki z GieKSą!
Katowiczanie szybko, bo już w dziesiątej minucie, wyszli na prowadzenie w meczu z drugoligowcem. Potem jednak nie potrafili powiększyć prowadzenia. To mogło się zemścić, gdyż w końcówce goście dwa razy trafili w słupek. W odpowiedzi gola strzelił Arkadiusz Kowalczyk i emocje się skończyły.
bialystok.sport.pl: Wigry Suwałki nie wykorzystały swoich szans i odpadły z Pucharu Polski. GKS Katowice gra dalej
Po pierwszej połowie Wigry przegrywały 0:1, ale nawet prowadzący relację na żywo na oficjalnej stronie GKS-u przyznał: „Gdyby nie Łukasz Budziłek, to moglibyśmy spokojnie przegrywać już trzema bramkami”.
Po przerwie najpierw do głosu doszli I-ligowcy. Dwukrotnie bramce strzeżonej przez Karola Salika zagroził napastnik katowiczan Michał Zieliński, ale rezultatu nie podwyższył. Za to Wigry mogły doprowadzić do remisu i dogrywki w ostatnim kwadransie. Najpierw groźnie strzelał Bartosz Widejko, ale minimalnie niecelnie, chwilę później uderzenie Karola Drągowskiego obronił bramkarz GKS-u. Budziłka próbował pokonać z dystansu także Kamil Lauryn – piłka otarła się o poprzeczkę. W doliczonym czasie gry w słupek trafił jeszcze Aleksandar Atanacković.
Gola zdobyli za to goście. Kontratak katowickiej drużyny tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego wykorzystał Arkadiusz Kowalczyk. Mimo przewagi i wielu stworzonych sytuacji bramkowych Wigry przegrały w środę z GKS-em Katowice 0:2 i odpadły z pucharowej rywalizacji.
wigrysuwalki.eu: Jak pech, to pech…
Biało-niebiescy mimo naprawdę dobrej gry i mnóstwa sytuacji do strzelenia bramki ulegli GieKSie 0-2. Bramki dla gości strzelali Przemysław Pitry i Arkadiusz Kowalczyk.
Wigry przez całe spotkanie zdecydowanie przeważały i zasłużyły sobie przynajmniej na dogrywkę, jednak zabrakło szczęścia. Już w 3 minucie suwalczanie mieli pierwszą okazję do strzelenia bramki. Po wrzutce Bogusza blisko szczęścia był Tuttas, ale jego strzał instynktownie obronił bramkarz gości. W 9 minucie po stracie piłkarzy Wigier w środku pola, GieKSa miała rzut rożny. Do piłki podszedł Wróbel, który precyzyjnie dośrodkował piłkę do Pitrego, a ten głową dał gościom prowadzenie. Ten korner był tak naprawdę jedyną sytuacją katowiczan w pierwszej połowie. Biało-niebiescy mimo straty bramki cały czas atakowali i stwarzali sobie kolejne sytuację. Szanse na zdobycie bramki mieli Atanacković, Makaradze i Tuttas, któremu w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości również nie udało się zdobyć bramki.
W drugiej połowie obraz gry dużo się nie zmienił. Biało-niebiescy atakowali, stwarzali sobie mnóstwo sytuacji, regularnie obijając przy tym słupki i poprzeczkę. Kilka razy szczęścia próbował David Makaradze, jednak świetnej dyspozycji tego dnia był Łukasz Budziłek. W 75 minucie strzelał Bartosz Widejko ,który po pięknym zagraniu Makaradze, z woleja uderzył minimalnie obok słupka. Suwalczanie do końca wierzyli w remis, atakując bramkę gości. Kilka minut później dobrą okazję miał Mateusz Romachów, którego strzał cudem na słupek sparował bramkarz GieKSy. W 87 minucie z 30 metrów strzelił Kamil Lauryn, a jego uderzenie zatrzymało się na poprzeczce bramki GKS-u. Jak było widać szczęście tego dnia Wigrom nie dopisywało, co udokumentowała sytuacja z 90 minuty, kiedy to strzał Alexa, po rzucie rożnym wykonywanym przez Widejke, trafił w słupek. W 93 minucie na rzut wolny Wigier, w pole karne pobiegł Karol Salik, dośrodkowanie wyłapał Łukasz Budziłek, który dalekim wybiciem piłkę podał do Arkadiusza Kowalczyka, a ten w sytuacji sam na sam z wracającym Salikiem okazał się lepszy, ustalając wynik meczu na 2-0.
-To dla nas wielkie rozczarowanie, ponieważ mieliśmy wiele sytuacji, ale nie udało nam się zdobyć bramki. Zagraliśmy dobre spotkanie, lecz zabrakło nam szczęścia. Chciałbym podziękować publiczności za doping i przy okazji zaprosić na najbliższe, sobotnie spotkanie ze Świtem- powiedział David Makaradze, napastnik biało-niebieskich
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu z Rakowem
Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.
1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉
2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.
3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.
4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.
5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.
6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.
7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.
8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.
9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.
10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.
11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.
12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.
13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.
14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.
15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.
16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.
17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.
18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.
19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.
20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.
21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.
22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.
23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.
24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.
25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.
26. Wesołych Świąt!


















Najnowsze komentarze