Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Echa meczu z ROW’em w mediach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice odniósł pierwsze ligowe zwycięstwo w tej rundzie, pokonując na wyjeździe ROW Rybnik aż 4-0 (0-0).
Derby 1 ligi były ciekawe, oglądane przez ponad 4 tys kibiców katowickiego GKS’u (którzy szczelnie wypełnili klatkę), Banika Ostrava, Górnika Zabrze oraz ROW’u Rybnik.
3 punkty praktycznie dały GieKSie utrzymanie w lidze. Marne to pocieszenie biorąc pod uwagę, że GKS miał walczyć o awans do ekstraklasy.
Matematycznie wszystko jest możliwe więc czekamy na następne spotkania.
Przeczytajcie jednak co na temat derbów pisano w mediach.

gkskatowice.eu: Przełamanie w derbach

Po przerwie GKS ruszył do ataku i rozpoczął prawdziwe bombardowanie. Już w 50. minucie prowadzenie dał GieKSie Grzegorz Fonfara pewnym strzałem po ziemi. Znakomicie spisali się zmiennicy. Prowadzenie podwyższył trafieniem z główki wprowadzony Michał Zieliński, a egzekucji dokonał wchodzący z ławki Tomasz Wróbel, który w doliczonym czasie gry dołoży dwa trafienia po identycznych akcjach z prawej strony. ROW także miał dogodne sytuacje, ale na drodze do bramki albo stawała poprzeczka, a w 74. minucie Kamil Kostecki uderzył szczupakiem obok słupka. GKS był dzisiaj zdecydowanie skuteczniejszy i zasłużył na komplet punktów.
Dzięki zwycięstwu katowiczanie przesunęli się na szóste miejsce w tabeli (37 pkt.). Liderem jest Górnik Łęczna (47), przed GKS-em Bełchatów (44), ale oba zespoły mają jeszcze do rozegrania jedno zaległe spotkanie.

sport.fakt.pl: Gieksa gromi ROW

Przed derbowym meczem z ROW-em w katowickim klubie było nerwowo. Piłkarze wiosną grają fatalnie, więc sprawy w swoje ręce wzięli kibice. Na jednym z płotów stadionu na Bukowej wywiesili transparent o treści: „Czas rozliczeń przyjdzie wreszcie, walcie w ch… w innym mieście”.
Zawodnicy Gieksy chyba wzięli sobie to ostrzeżenie do serca, bo w Rybniku grali zupełnie inaczej niż w poprzednich spotkaniach w rundzie rewanżowej. Od pierwszej minuty grali agresywnie i starali się atakować. W końcu do siatki na początku drugiej części udało się trafić Grzegorzowi Fonfarze (31 l.). Doświadczony pomocnik świetnie wykończył akcję po dobrym zagraniu widocznego Janusza Gancarczyka (30 l.). Rezultat ustalili w końcówce rezerwowi Michał Zieliński (30 l.) oraz Tomasz Wróbel (32 l.). Ten drugi dwa razy trafił do bramki rybniczan.

sportowefakty.pl: Grzegorz Fonfara po wysokim zwycięstwie nad Energetykiem ROW: Wolałbym wygrać 1:0

GKS Katowice w Rybniku zwyciężył po raz pierwszy od siedmiu spotkań i zapisał na swoje konto premierowe trzy punkty na wiosnę. – Nasze wyniki dotychczas były bardzo słabe. W tej kolejce trafił się taki mecz, że objęliśmy prowadzenie i potem troszkę łatwiej nam się grało. Mocniej uwierzyliśmy w swoje umiejętności. Gospodarze bardziej się otworzyli, czego konsekwencją były kolejne bramki. Nie ukrywam, że bardzo cieszymy się z tej wygranej, która była nam bardzo potrzebna – tłumaczy Grzegorz Fonfara.

energetykrow.rybnik.pl: KS Energetyk ROW Rybnik – GKS Katowice 0:4 (0:0)

Druga część spotkania nie rozpoczęła się dobrze dla drużyny ROWu Rybnik. W 50 minucie spotkania Grzegorz Fonfara bez zastanowienia oddał strzał na bramkę, który zamienił na pierwszego gola dla GKSu. Parę chwil później mogło być 1:1, tyle że silny strzał Mariusza Muszalika odbił się od poprzeczki. Chwilę później przed kolejną okazją stanęli goście, tyle, że trzeźwo w bramce zachował się Antonin Buček i to dwukrotnie, po strzale Chwalibogowskiego oraz Pitrego. Kwadrans przed końcem spotkania Marek Krotofil dośrodkował piłkę wprost na głowę Kamila Kosteckiego po strzale, którego piłka minimalnie minęła słupek bramki gości. Końcówka meczu przy Gliwickiej 72 w Rybniku to istny koszmar dla naszej drużyny. W 86 minucie Zieliński bez problemów umieścił piłkę głową w siatce ROWu pokonując Bučka. 2 minuty później po groźnym faulu na Przemysławie Pitrym z czerwoną kartką opuścił boisko Maxim Potirniche. Potem było jeszcze gorzej. W 4 minutach doliczonych przez sędziego Pawła Gila egzekutorem ROWu okazała się Tomasz Wróbel, który dwukrotnie w 91 i 93 minucie pokonał bramkarza rybnickiej drużyny pieczętując zwycięstwo GieKSy. Warto podkreślić wspaniałą publiczność cały mecz dopingującą piłkarzy! Na meczu obecni byli licznie przybyli kibice GKSu Katowice. Obie drużyny natomiast wsparli kibice Górnika Zabrze. Łącznie mecz w Rybniku zobaczyło 4321 kibiców! Bardzo dziękujemy kibicom za obecność i doping!

sportowefakty.pl: Bramkarz ROW-u Rybnik: Chylę czoła przed kibicami

Przy straconych golach nie pomogli mu koledzy z obrony, którzy w kilku sytuacjach zachowali się źle. Defensorzy tydzień wcześniej zebrali pochwały za wygraną w ostatniej kolejce nad Piwoszami 3:0. – Nie wiem, czemu tak się to potoczyło. Może myśleliśmy, że to już samo pójdzie. Wszyscy widzieli, że graliśmy źle – dodaje były zawodnik Banika Ostrawa.
Antonin Bucek aż cztery razy wyjmował piłkę z bramki.
Derbowa potyczka sprawiła, że wielkoczwartkowy pojedynek oglądała rekordowa liczba widzów w tym sezonie. Oba kluby głośno dopingowali kibice zaprzyjaźnionych ekip. – Kibice byli super. Grałem w Czechach w podobnym spotkaniu i na trybuny przyszło wtedy dwa tysiące ludzi – wspomina golkiper.

sportowasilesia.com: Energetyk ROW Rybnik – GKS Katowice 0:4

Po przerwie było znacznie ciekawiej. Gancarczyk w 50 minucie gry dośrodkował z prawej strony boiska w pole karne, gdzie Fonfara przyjął piłkę i strzelając z 10 metra zdobył gola.
Rybniczanie po stracie gola ruszyli do ataku. W 60 minucie bliski szczęścia był Muszalik, ale po jego woleju z 10 metra piłka trafiła w poprzeczkę bramki GKS. W odpowiedzi Goncerz główkował i Buczek efektowną paradą z pomocą słupka obronił rybniczan przed stratą drugiej bramki. W 71 minucie Pitry z ostrego kąta strzelał w sytuacji sam na sam i bramkarz obronił na róg. W 73 minucie akcja przeniosła się na drugą stronę boiska gdzie szczupakiem z 6 metra strzelał Kostecki, ale piłka minimalnie minęła cel. W 86 minucie po wrzutce Wróbla Zieliński główkując „na krótkim słupku” z 6 metra posłał piłkę do siatki i przesądził, że katowiczanie wygrali spotkanie. Tym bardziej, że w 88 minucie Poterniche za faul na Pitrym został ukarany czerwoną kartką i rybniczanie kończyli mecz w dziesiątkę. Wykorzystali to goście i po zagraniu Zielińskiego Wróbel w sytuacji sam na sam z 12 metrów podwyższył wynik, a 2 minuty później, po zagraniu Chwalibogowskiego w takiej samej sytuacji postawił pieczęć na zwycięstwie GKS.

sportowefakty.pl: Tomasz Wróbel: Niedosyt zwycięstw był niesamowity

Przyjezdni obronną ręką wyszli także z ataków rybniczan, którzy dążyli do wyrównania. – To był dla nas ciężki moment, gdy ROW zaczął grać zdecydowanie bardziej ofensywnie i stwarzał sobie okazje. Dzięki naszej grze obronnej nie daliśmy strzelić rywalowi bramki i udało się utrzymać piłkę z przodu, czego efektem były kolejne gole. Niedosyt zwycięstw był niesamowity.
Chcieliśmy udowodnić sobie, że potrafimy grać w piłkę. Cieszę się z moich dwóch bramek i trzech punktów, które są najważniejsze – wyjaśnia gracz GieKSy.
Przed derbową potyczką w katowickim obozie nie było najweselej. – Szkoda, że ostatnie dni były nerwowe. Dla nas najważniejsze jest to, że wreszcie udało się nam wygrać. Chcieliśmy to zrobić przede wszystkim dla siebie i kibiców. To zwycięstwo będzie miało większe znaczenie, jeżeli z następnego meczu znowu przywieziemy punkty. Przyda nam się spokój nie tylko przed starciem z Dolcanem, ale w ogóle – kończy zadowolony Wróbel.

slask.sport.pl: Efektowną wygraną GKS Katowice nawiązał do czasów Jana Furtoka

GieKSa wygrała w Rybniku różnicą aż czterech goli. Kiedy ostatni raz udała jej się taka sztuka na wyjeździe? Teoretycznie miało to miejsce w 2007 r. w meczu Pucharu Polski przeciwko Podlesiance Katowice (5:0), ale tamto spotkanie miało odbyło się na neutralnym boisku (Rapid).
W meczu ligowym GKS wygrał ostatnio taką różnicą goli w 1996 r. W Zabrzu pokonał wtedy Górnika także 4:0. Jedną z bramek strzelił Jan Furtok, czyli legenda klubu z Bukowej.
Najwyższe zwycięstwo wyjazdowe GieKSy miało miejsce w jej… pierwszym meczu. W 1964 r. katowiczanie pokonali w Pucharze Polski ekipę Wyzwolenia Chorzów.

sportowefakty.pl: Kazimierz Moskal: Zwycięstwo było nam bardzo potrzebne

Recepta na triumf nie była skomplikowana, bowiem goście czterokrotnie użądlili siedemnastą w tabeli ekipę Jana Furlepy. –
Myślę, że trochę za wysokie to zwycięstwo, ale tak to właśnie bywa, kiedy strzela się jedną bramkę na wyjeździe. Później obraz gry ulega zmianie – dodaje trener GieKSy, który w wygranej nad rybniczanami upatruje pewną prawidłowość.
– Rozmawialiśmy w szatni o tym, że na jesieni pojechaliśmy do Łęcznej i przegraliśmy 0:3. Później graliśmy z Energetykiem ROW u siebie, bo mecz z Arką był przełożony i wygraliśmy. Potem rzeczywiście ruszyliśmy do przodu i wygraliśmy kilka spotkań pod rząd. To zwycięstwo będzie miało większą wartość, jeśli w środę w Ząbkach też powalczymy o punkty i coś stamtąd przywieziemy – optymistycznie kończy Moskal.

slask.sport.pl: Zwycięstwo GKS-u Katowice zacznie smakować tylko pod jednym warunkiem

GKS zagrał w Rybniku wyjątkowo skutecznie i zdobył aż cztery gole. – Zwycięstwo cieszy, ale mecz nie był łatwy. Graliśmy lepiej niż wcześniej, ale wciąż dużo było chaosu i braku konsekwencji. Na pewno ktoś powie, że lepiej było wygrać cztery mecze po 1:0 niż raz aż tak wysoko. Do przeszłości jednak nie wracamy – mówi bramkarz Łukasz Budziłek.
Jednym z bohaterów meczu był Grzegorz Fonfara, który strzelił pierwszego gola. – To był dopiero drugi mecz na wiosnę, w którym to my objęliśmy prowadzenie i nie musieliśmy gonić wyniku. Wiosna nam nie wychodzi, wyniki są fatalne. Dlatego ucieszyliśmy się z mojej bramki, bo pozwoliła nam swobodniej grać. Kamień z serca spadł nam dopiero po końcowym gwizdku. To zwycięstwo zacznie smakować, jeśli równie dobrze zagramy w kolejnym meczu – z Dolcanem Ząbki – podkreślał Fonfara.

sportowefakty.pl: Premierowe zwycięstwo GieKSy na wiosnę – relacja z meczu Energetyk ROW Rybnik – GKS Katowice

Wielkoczwartkowe derby Śląska w I lidze były pojedynkiem dwóch ekip, które w rundzie wiosennej zawodzą. Energetyk ROW Rybnik wygrał w tym roku zaledwie raz, zaś GKS Katowice pozostawał jedyną drużyną zaplecza T-Mobile Ekstraklasy, która nie zasmakowała jeszcze trzech punktów.
(…)
Pierwsze celne uderzenie GKS-u za to zakończyło się otwarciem wyniku. Janusz Gancarczyk świetnym zagraniem obsłużył
Grzegorza Fonfarę, a ten dziubnął piłkę w polu karnym gości, po czym futbolówka wtoczyła się do rybnickiej bramki.
Natychmiast na wydarzenia na boisku zareagował trener Jan Furlepa, który wysłał na plac gry Idrissę Cisse. Senegalczyk krótko po wejściu na boisko uruchomił Szymona Sobczaka, ale napastnika Energetyka uprzedził Budziłek. Chwilę przed zmianą świetną okazję na wyrównanie miał Mariusz Muszalik, ale piłka po strzale wychowanka GieKSy zatrzymała się na poprzeczce.
W odpowiedzi dobre okazje pod bramką gospodarzy mieli Grzegorz Goncerz, który trafił w słupek i Przemysław Pitry, którego uderzenie powstrzymał jednak Bucek. Chwilę później minimalnie niecelnie uderzał Kostecki, po którego strzale „szczupakiem” piłka nieznacznie minęła słupek.
Końcówka meczu należała już niepodważalnie do GieKSy, a znać o sobie dał trenerski nos Moskala. Do siatki trafili bowiem gracze, których szkoleniowiec katowiczan chwilę wcześniej wpuścił na plac gry. Wcześniej jednak z boiska wyleciał Maxim Potirniche, który wyciął równo z trawą Pitrego.
Grę w przewadze GKS zamienił ostatecznie na trzy gole. Najpierw po dograniu Tomasza Wróbla głową drugą bramkę dla katowiczan zdobył Michał Zieliński. Chwilę później „Zielu” odwdzięczył się za asystę obsłużył świetnym zagraniem Wróbla, a tuż przed końcowym gwizdkiem strzelec trzeciej bramki trafił raz jeszcze – wykorzystując dogranie Bartłomieja Chwalibogowskiego.

slask.sport.pl: Pierwsze zwycięstwo GKS-u Katowice od listopada. I to efektowne!

GieKSa przerwała wreszcie serię meczów bez zwycięstwa. Od 16 listopada nie potrafiła wygrać i w ten sposób zmarnowała szansę włączenia się do walki o awans do ekstraklasy. Po niedawnej porażce 0:3 z Arką Gdynia jasne się stało, że katowiczanie muszą teraz częściej spoglądać za siebie, bo przewaga punktowa nad grupą drużyn broniących się przed spadkiem niebezpiecznie się zmniejsza. Dlatego tak ważne jest zwycięstwo w Rybniku z Energetykiem ROW-em, który od dawna znajduje się w strefie spadkowej.

gliwicka72.pl: Derby Śląska nie dla Rybnika. ROW 0:4 GieKSa

Piłkarze ROW-u Rybnik w pojedynku derbowym z katowicką GieKSą przegrali aż 0:4. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie meczu, a końcówka w wykonaniu rybniczan pozostawia wiele do życzenia. Co raz mniej spotkań pozostało do rozegrania a nasza sytuacja w tabeli jest fatalna.

rybnik.com.pl: Klęska w derbach Śląska! Energetyk ROW rozbity przez GKS

Kibice ROW-u liczyli na to, że w drugiej połowie podopieczni trenera Jana Furlepy zaatakują śmielej, tak jak to miało miejsce w poprzednim spotkaniu z Okocimskim. Tak się jednak nie stało, a na domiar złego już w 50. minucie gola zdobyli katowiczanie. W polu karnym piłkę dobrze przyjął Grzegorz Fonfara i precyzyjnym strzałem nie dał szans bramkarzowi ROW-u.
Chwilę później na boisku pojawił się Idrissa Cisse, który w ostatnim meczu strzelił dwie bramki. Tym razem jednak to nie był jego dzień. Bohaterem rybniczan mógł zostać Mariusz Muszalik. W 60. minucie piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę.
W końcówce spotkania rybniczanie odkryli się, co bezlitośnie wykorzystali katowiczanie. Katami ROW-u okazali się wprowadzeni w drugiej połowie Michał Zieliński i Tomasz Wróbel. Pierwszy z nich podwyższył prowadzenie na 2:0, a drugi dobił rybniczan w doliczonym czasie gry strzelając dwie bramki i ustalając wynik spotkania na 4:0. Tym samym po siedmiu meczach bez zwycięstwa GKS zanotował pierwszą wygraną tej wiosny. Rybniczanie natomiast przegrali ósme spotkanie w tym sezonie i nadal zajmują przedostatnie miejsce w tabeli I ligi.
(…)
Warto dodać, że na trybunach zasiadło blisko 4 i pół tysiąca kibiców. Wśród nich spora grupa fanów GKS-u i zaprzyjaźnionego Górnika Zabrze.

– Popsuliśmy dziś piłkarskie święto w Rybniku. Kibice zaprezentowali wysoki poziom dopingowania, my niestety od tego odstawaliśmy – mówił wyraźnie przybity trener ROW-u, Jan Furlepa. – Przy stanie 0:1 mocno zaryzykowaliśmy i niestety to się na nas zemściło. GKS był lepszym zespołem i wykorzystał swoje okazje. Spodziewałem się większej determinacji w grze mojego zespołu. Musimy się szybko ogarnąć, bo w środę kolejny ważny mecz – dodał.

katowice.naszemiasto.pl: Energetyk ROW Rybnik przegrał w derbach Śląska z GKS Katowice 0:4

Aż cztery bramki wbili zawodnikom z Rybnika w derbowym spotkaniu zawodnicy GKS Katowice. Wszystkie bramki padły po przerwie. Kolejno trafiali: Grzegorz Fonfara w 50 minucie i Michał Zieliński w 86 minucie. Dwa kolejne trafienia w doliczonym czasie gry zdobył dla katowiczan Tomasz Wróbel.
Schodząc do szatni rybniczanie nie kryli rozczarowania. – W dzisiejszym meczu zabrakło nam wszystkie, gry w piłkę nam zabrakło. Rywalem pokazali nam, jak w I lidze nie należy grać w piłkę – mówił po zejściu z boiska Mariusz Muszalik, zawodnik ROW-u.
– Musimy usiąść teraz w szatni i sobie pewne rzeczy we własnym gronie wyjaśnić. Kibice stworzyli dziś coś wspaniałego na trybunach, a nam jest wstyd, że tak się przed nimi zaprezentowaliśmy – podkreślał zawodnik.
I rzeczywiście. Do Rybniak przyjechała dziś nie tylko spora grupka kibiców z Katowic, ale także zaprzyjaźnieni z kibicami obu zespołów fani Górnika Zabrze, a nawet Banika Ostrawa. Kibice stworzyli na trybunach znakomitą atmosferę, godną derbowego spotkania.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    marianoITALIANO

    20 kwietnia 2014 at 12:18

    Witam a kiedy ma zamiar zagrać Elvist ciku ?

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Stadion

Co słychać na Nowej Bukowej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Chyba żaden kibic GieKSy w obecnym sezonie nie może narzekać na brak emocji. Po tak długo wyczekiwanym awansie do Ekstraklasy Bukowa przez cztery pierwsze domowe mecze doświadczyła kompletu na trybunach i zapowiada się, że tak pozostanie do jej pożegnania, które zaplanowane jest w ostatnim spotkaniu 2024 roku.

Pożegnanie historycznego obiektu, który pamięta lata chwały GKS Katowice, zbliża się wielkimi krokami, więc coraz większe zainteresowanie kibiców skierowane jest w stronę Nowej Bukowej – a tam dzieje się bardzo wiele.

Od ostatniego raportu, który opublikowaliśmy, kiedy to teren budowy podczas briefingu wizytował prezydent Marcin Krupa, minęły już trzy miesiące. Przez ten czas przy naszym nowym obiekcie prace były prowadzone bardzo intensywnie i efekty były widoczne z tygodnia na tydzień.

Z początkiem czerwca można było zauważyć prace prowadzone przy posadzce dziedzińca oraz przy budowie platform dla kamer telewizyjnych usytuowanych w trzech miejscach Trybuny Zachodniej, w której z tego właśnie powodu dach pozostawał niedomknięty.

Równolegle powstawał drenaż drugiego boiska treningowego, które wraz z pierwszym zlokalizowane są przy ul. Bocheńskiego, zaraz obok przystanku autobusowego. Można było również w tym okresie zaobserwować prowadzoną wycinkę drzew przy ulicy Załęska Hałda. W tym miejscu powstanie rondo ułatwiające komunikację w rejonie stadionu.

Wokół samego stadionu były prowadzone bardzo intensywne prace ziemne.

20 czerwca rozpoczął się długo wyczekiwany montaż krzesełek na Trybunie Wschodniej. Pojawiły się pierwsze litery KA na jednym z sektorów, sugerujące, że właśnie na tej trybunie zobaczymy napis Katowice. Sam montaż postępował bardzo sprawnie i po kilku dniach gotowa była już cała trybuna. Co również warte zauważenia – na płycie głównej stadionu pojawiło się ogrzewanie murawy.

Z początkiem lipca gotowa była już trybuna wschodnia, a montaż krzesełek postępował na Trybunie Południowej (tutaj będzie znajdował się młyn kibiców GieKSy). Na obiekcie pojawiły się pierwsze elementy ogrodzenia w kolorze czarnym, które rozpoczęto montować pomiędzy wewnętrznymi filarami. Ukończono prace przy telebimach znajdujących się w narożnikach oraz przy montażu platform telewizyjnych i dzięki temu dach został całkowicie domknięty, co umożliwiło rozpoczęcie prac montażowych głównego oświetlenia.

W drugiej połowie lipca, kiedy na stadionie postępował montaż krzesełek, rozpoczęła się budowa węzła drogowego, który połączy stadion i autostradę A4 od strony Trybuny Północnej. Projekt przewiduje budowę węzła drogowego i parkingu dla kibiców gości.

W tym czasie drenaż boisk treningowych został ukończony, przez co możliwe było rozpoczęcie prac związanych z ułożeniem warstwy wegetacyjnej na pierwszym z nich.

Początek sierpnia to wykończenia związane z montażem krzesełek na obiekcie. Prace z ich układaniem rozpoczęły się na Trybunie Zachodniej (w tym strefie  VIP, w której krzesełka są większe od pozostałych na obiekcie). Prowadzone również były prace związane z przygotowaniem parkingu dla autokarów i samochodów osobowych dla osób z niepełnosprawnościami w okolicy Trybuny Wschodniej.

Na sektor gości trafiły pierwsze słupy wyznaczające ogrodzenie. Sektor ten pomieści aż 1194 kibiców, a wejście na niego będzie odbywać się przez specjalny tunel. Zauważyć można było w tym czasie pierwsze oszklenia za ostatnimi rzędami trybun, a równolegle montowane były balustrady.

Na płycie głównej zasypany został system ogrzewania i rozpoczęły się prace przygotowujące do położenia warstwy wegetacyjnej.

Przy boiskach treningowych pojawiły się słupy ogrodzenia oraz trwały prace z warstwą wegetacyjną na drugiej płycie. Rozpoczęły się również prace ziemne przy budowie ronda. Układ drogowy w tym miejscu przewiduje powiększenie drogi, by posiadała dwa pasy ruchu w jednym kierunku, co z pewnością ułatwi dojazd i wyjazd na mecz.

Na obiekcie w tym czasie (koniec sierpnia) trwały prace wykończeniowe wewnątrz oraz na zewnątrz obiektu.

Pojawiły się pierwsze kołowrotki oraz warstwa bitumiczna na drogach wokół stadionu. Na obiekcie zamontowano oświetlenie zewnętrzne oraz kamery monitoringu.

Boiska treningowe zyskały zieloną siatkę, a po ich prawej stronie (patrząc od strony stadionu) prowadzone są prace ziemne nad budową głównej drogi dojazdowej do obiektu prowadzącej od strony budowanego ronda.

Jak widać po zdjęciach, jesteśmy już coraz bliżej zakończenia prac. We wrześniu spodziewane jest położenie murawy, co jak zawsze przy nowych stadionach jest bardzo ważnym momentem. Końcem października prace budowlane na obiekcie powinny się zakończyć. Później odbiory, testy i tak bardzo wyczekiwany mecz otwarcia.

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Ligowy ewenement

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach (nazwijmy to) reprezentacyjnych, wracamy do ligowej rzeczywistości. Do klubów wrócili reprezentanci i przyszli reprezentanci, którzy swoje nadzieje będą starali się spełnić już za miesiąc podczas następnych dwóch kolejek Ligi Narodów. Teraz czas jednak skupić się na lidze, jak i Pucharze Polski, do którego katowiczanie przystąpią jeszcze we wrześniu.

Na pierwszy ogień trafia się nam mecz z Widzewem, czyli starym-niestarym znajomym. W naszej wieloletniej ekstraklasowej banicji mierzyliśmy się bowiem z łodzianami kilka dobrych razy. I to zarówno na zapleczu ekstraklasy, jak i nawet w drugiej lidze! Trzeba przypomnieć ten mecz z niesamowitą atmosferą, w covidowy, lipcowy dzień, kiedy to zremisowaliśmy z RTS 1:1. Kilkanaście dni później Widzew przegrał u siebie ze Zniczem, a nam do awansu w meczu z Resovią zabrakło jednego gola…

W każdym razie niesamowite jest to, że to był 2020 rok, a to oznacza, że na przestrzeni nieco ponad czterech lat, z rywalem tym zmierzymy się już na trzecim szczeblu rozgrywkowym. To chyba prawdziwy ewenement.

Po awansie Widzew gra w ekstraklasie już trzeci sezon, zdołał więc okrzepnąć i stać się solidnym zespołem w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Piłkarze z Łodzi raczej bez problemów utrzymują się w lidze, nie musząc drżeć o pozostanie w elicie do ostatniej kolejki.

Nasz piątkowy rywal wydaje się być idealnym probierzem możliwości naszego zespołu. Mamy za sobą siedem kolejek ligowych i przerwę na kadrę, a rywal nie jest na tyle mocny, żebyśmy nie byli w stanie go pokonać i na tyle słaby, żeby nie okazać się lepszym na Bukowej. Już na podstawie obecnego sezonu należy powiedzieć, że wygrane z Lechem Poznań czy Cracovią na wyjeździe to znakomite wyniki. Porażki w Białymstoku i Szczecinie ujmy nie przynoszą. Do Katowic przyjedzie naprawdę solidny zespół.

Ekipa Rafała Góraka po świetnym meczu z Jagiellonią zagrała kolejne dobre zawody w Lubinie. Zabrakło nam jednak chyba ekstraklasowej ogłady i po prostu dobrego wykończenia. Z dobrych wiadomości – na boisku rasowego ekstraklasowicza to katowiczanie dyktowali warunki i prowadzili grę. Mimo porażki ten mecz dał nam więcej optymizmu niż pesymizmu i nie pozostaje piłkarzom GieKSy nic innego jak kontynuować obraną ścieżkę.

Mecze z Widzewem to historia GieKSy. Dobrze, że po tylu latach ten pojedynek odbędzie się na szczeblu ekstraklasy, a przez to, że będzie on w ramach Super Piątku w Canal+, oczy całej piłkarskiej Polski będą zwrócone na Bukową. Miejmy nadzieję, że katowiczanie spiszą się lepiej niż w poprzednim meczu rozgrywanym w piątek o 20.30 z Motorem Lublin.

Ciekawe, jaki skład wystawi szkoleniowiec na to spotkanie. W Lubinie kilku zawodników zagrało bardzo dobrze – jak choćby Mateusz Kowalczyk, nasz reprezentant, który jednak nie znalazł się w kadrze meczowej ani na spotkanie ze Szkocją, ani z Chorwacją. Sama jednak jego obecność na zgrupowaniu reprezentacji, możliwość obcowania z kadrą i poznania całej tej otoczki wielkich meczów i stadionów może na niego wpłynąć bardzo dobrze.

Bramkostrzelny i pyskaty golkiper, nie ten Kosowianin, zdobywca Pucharu Francji i cudowny strzelec w La Liga z Bukowej

Podstawowym bramkarzem i najbardziej charakterystycznym zawodnikiem Widzewa jest Rafał Gikiewicz. Bezskutecznie domagający się swego czasu powołania do reprezentacji golkiper swoje pierwsze szlify w ekstraklasie zbierał 15 lat temu w Jagiellonii. Potem przez kilka lat grał w Śląsku, uzbierał co prawda zaledwie 27 meczów, ale zdobył Mistrzostwo Polski. Potem była Bundesliga w Unionie Berlin i Augsburgu – druga (100 meczów) i pierwsza (126 meczów). W obu ligach zachował 64 czyste konta i… strzelił jedną bramkę w meczu 2. Bundesligi z Heidenheim. Po krótkim pobycie w tureckim Ankaragucu, w zeszłym sezonie wrócił do Polski. Rafał oprócz gry na boisku, nie gryzie się w język i bryluje w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Bywa często mylony ze swoim bratem Łukaszem.

W ostatniej kolejce zadebiutował urodzony w Szwajcarii Kosowianin – Kreshnik Hajrizi. Zawodnik mający na koncie cztery występy w swojej reprezentacji zdobył z Lugano Puchar Szwajcarii w 2022 roku. Grał też w Lidze Konferencji przeciw choćby dobrze znanemu polskim kibicom Bodo/Glimt.

Juan Ibiza od zeszłego sezonu występuje w Widzewie, wcześniej grając wyłącznie w Hiszpani, m.in. w… UD Ibiza. Ponadto występował w rezerwach Villareal i Almerii, nie dane mu jednak było wystąpić w La Liga. W Pucharze Króla natomiast doświadczył lania od pierwszej ekipy Żółtej Łodzi Podwodnej, przegrywając 0:8…

Kolejny reprezentantem Kosowa w Widzewie jest Lirim Kastrati (14A), którego nie należy mylić z piłkarzem o tym samym imieniu i nazwisku oraz wieku, który grał w Legii i który przez tę zbieżność przysporzył sporo trudu autorowi niniejszego tekstu. Zawodnik piłkarsko wychowywał się we Włoszech, gdzie grał w Primaverze Romy i Bolognii. W barwach Ujpestu w 2021 roku zdobył Puchar Węgier, strzelając jedyną bramkę w dogrywce finału z Fehervar.

Samuel Kozlovsky, to zdobywca Pucharu Słowacji, który zagrał jedynie w dwóch jesiennych rundach, w trakcie sezonu przenosząc się do Petrzalki. Ponadto grał w Trencinie. Zawodnik w ostatnią niedzielę zadebiutował w reprezentacji naszych południowych sąsiadów – wszedł w 90. minucie wygranego 2:0 meczu Ligi Narodów z Azerbejdżanem.

Luis Silva to Mistrz Portugalii U-17, jednak w turnieju zagrał tylko w jednym meczu fazy grupowej i ćwierćfinale. W Belenenses zaliczył trzy mecze w portugalskiej ekstraklasie.

Fran Alvarez jest wychowankiem Villareal, który w tym klubie oraz Realu Valladolid raczej umiejscawiał się w rezerwach, nie dane mu było zadebiutować w La Liga. W Widzewie od poprzedniego sezonu, strzelał bramki w wygranych meczach z Lechem i Legią.

Hilary Gong – żelazny rezerwowy – wchodził w drugiej połowie wszystkich siedmiu meczów ligowych – to Nigeryjczyk w przeszłości grający Trencinie, ale ma na koncie również 15 występów w holenderskiej Erdivisie w barwach Vitesse, choć z tej liczby meczów uzbierało się zaledwie 245 minut. Grał także w Norwegii i Armenii.

Marek Hanousek to Mistrz Czech z 2013 roku w barwach Viktorii Pilzno, w barwach której grał w kwalifikacjach do Ligi Europy przeciw Ruchowi Chorzów (5:0 i 2:0), a potem zagrał na Vicente Calderon przeciw Atletico. Najwięcej meczów rozegrał (229) w barwach Dukli Praga.

Sebastian Kerk, zawodnik mający na koncie 50 występów w Bundeslidze w barwach Norynbergi i Freiburga. W barwach tego drugiego klubu grał w Lidze Europy. To kolejnym Niemiec po słynnym Uli Borowce, pierwszym Niemcu w polskiej ekstraklasie, który jak podaje Wikipedia „w 1997 roku mając poważne problemy z alkoholem przeszedł do Widzewa Łódź”.

Juljan Shehu w barwach albańskiego Laci zagrał w kwalifikacjach do Ligi Europy przeciw Hapoelowi Beer Sheva… trzykrotnie, gdyż klub trafiał sezon po sezonie na Izraelczyków. Były to jedyne występy zawodnika w tym pucharze, natomiast w eliminacjach do Ligi Konferencji zaliczył mecz z Anderlechtem. Młodzieżowy reprezentant Albanii.

W końcu dwóch Bośniaków. Imad Rondić w przeszłości grał w Slovanie Liberec i Viktorii Żiżkov w Lidze Europy notując dwa mecze przeciw Hoffenheim w barwach tego pierwszego klubu.

Na debiut czeka 6-krotny reprezentant Bośni – Said Hamulić, który występował w kompletnie nieudanych eliminacjach do ostatniego Euro, zaliczając m.in. zawstydzającą porażkę w Luksemburgu aż 1:4. Piłkarz jest zdobywcą Pucharu Francji w barwach Tuluzy – w finale nie grał, ale zaliczył trzy minuty w półfinale. Istny obieżyświat, występował w juniorskich zespołach holenderskich (w tym kraju się urodził), a ponadto na Litwie, w Bułgarii, wspomnianej Francji i Rosji. Z epizdoem – ale jakim! – w Stali Mielec, w której grał zaledwie jedną rundę, ale strzelił aż dziewięć bramek i co ciekawe, w meczach, w których strzelał Stal zanotowała bilans 5-2-1.

Najbardziej doświadczonymi w ekstraklasie zawodnikami Widzewa są Mateusz Żyro, brat bardziej znanego Michała. Mateusz jako wychowanek Legii nie przebił się do podstawowego składu, w pierwszym pobycie grając zaledwie jeden mecz w Pucharze Polski przeciw Ruchowi Zdzieszowice – w tym sezonie Legia zdobyła trofeum. Za drugim podejściem miał dobry start, kiedy to zagrał trzy razy od pierwszej minuty na początku sezonu oraz w słynnym przegranym meczu pucharowym z Dudelange. Potem odszedł do Miedzi, grał też w Stali Mielec. Ma na koncie 122 występy i 4 gole w ekstraklasie, z czego jeden – a jakże – przeciw Legii na Łazienkowskiej.

No i nasz oraz trenera Góraka stary znajomy – Bartłomiej Pawłowski, niestety po zerwaniu więzadła krzyżowego w maju ciągle przechodzący rehabilitację. Piłkarz zagrał w GKS osiem razy, w lidze jedynie jako rezerwowy (w sumie 132 minuty). Jedyny mecz w pierwszym składzie to nasza przegrana w rzutach karnych potyczka w Pucharze Polski w Niepołomicach. Potem kariera zawodnika nabrała rozpędu. Dziś ma w ekstraklasie 243 mecze i 41 goli. W sezonie 2013/14 piłkarz trafił do La Liga, do Malagi, gdzie zadebiutował przeciw Barcelonie z Pique, Xavim i Iniestą w składzie (potem wystąpił również na Camp Nou). Być może najjaśniejszym punktem w jego karierze był gol przeciw Realowi Valladolid, gol przepięknej urody, po podbiciu piłki i uderzeniu z woleja. „Que Golazo” – skwitował to hiszpański komentator. Piłkarz miał też epizod w tureckim Gaziantepsporze.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Co wybierasz?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Siedzieliśmy w Media Roomie już ponad pół godziny i nie mogliśmy się doczekać rozpoczęcia konferencji prasowej. Trwało to i trwało, dłużyło i dłużyło. I coś było w słowach trenera Rafała Góraka, że miał dzięki temu trochę czasu, by ochłonąć po końcowym gwizdku. Jak my wszyscy – bo GKS przegrał mecz, którego przegrać nie powinien, a wręcz bardziej miarodajne byłyby trzy punkty dla naszego zespołu.

GieKSa od początku spotkania nadawała ton grze i była lepsza od Zagłębia. Mieliśmy swoje akcje, szybkie, dynamiczne, od pierwszego gwizdka pojawiały się okazje bramkowe. Może nie były to setki, ale nie były to też pół-sytuacje – oglądaliśmy po prostu niezłe szanse na zdobycie bramki. Lubinianie raczej nie potrafili się odgryźć, ale wyjątki były i przed przerwą mieli swoje dwie dobre okazje. Do około siedemdziesiątej minuty nic nie zapowiadało, że GKS może wrócić do Katowic na tarczy. Od tego momentu gra się jednak pogorszyła, Zagłębie poprawiło swoją dyspozycję i w efekcie gospodarze zdobyli punkty, których tak bardzo potrzebowali.

Piłka nożna to gra pisząca niesamowite historie. Dzień przed meczem przypominałem sobie spotkanie z poprzedniego sezonu GKS z Arką przy Bukowej i niewykorzystanego karnego Huberta Adamczyka. Nawet nie wiedziałem, że faulowanym zawodnikiem w tamtym momencie był Sebastian Milewski. I przyznam się, że jakoś tak na szybko oglądałem kadrę Zagłębia, że nie odnotowałem, iż Adamczyk właśnie do tego klubu trafił – zorientowałem się dopiero w trakcie meczu. I tak – piłkarz, który jeszcze w tym sezonie zagrał w barwach Arki ze Stalą Rzeszów, teraz zadebiutował, wchodząc na boisko w 83. minucie i po kilku kolejnych strzelił zwycięskiego gola i niejako pomścił osobiście poprzedni sezon.

GieKSa zagrała naprawdę dobry mecz. Zespół grał ofensywnie, dominował, czyli pokazywał to, co powoli widzimy jako regułę w tym sezonie. Widać było też dużą dynamikę, szybkość i agresję w grze. Dobrze wyprowadzaliśmy piłkę, czego przykładem może być kapitalne przeniesienie gry od rzutu od bramki pod pole karne przeciwnika w 23. minucie (odpalcie sobie mecz na jakimś playerze i zobaczcie tę sytuację – naprawdę warto). To nie było bezsensowne i nic niedające granie Jagiellonii przy Bukowej, tylko krótka gra od bramki, ale z szybkim celem dostarczenia piłki do ofensywnych zawodników.

Zwróciło uwagę też rozgrywanie wrzutów z autów – widać, że są to wypracowane schematy, czyli gdzieś długi wrzut na krótki słupek, tam zgranie np. Jędrycha i już pojawia się sytuacja strzelecka.

No ale właśnie – wielkim mankamentem w tym meczu była jakość strzałów. Katowiczanie naprawdę kilka razy znaleźli się w świetnych pozycjach, jak na przykład Klemenz czy Zrelak, ale coś tam nie grało, zawodnikom brakowało precyzji, ale przede wszystkim siły tych uderzeń. Zdecydowanie należy popracować nad wykończeniem.

Poza tym jednak Adam Zrelak prezentował się bardzo dobrze, takiego dzika potrzebowaliśmy, jest silny, zaangażowany i dobry technicznie. Jak ktoś sobie wywalczył żelazne miejsce w podstawowym składzie to na pewno on. Oczywiście powiedzieć też trzeba o Mateuszu Kowalczyku, któremu powołanie od selekcjonera Michała Probierza najwyraźniej jeszcze dodało pewności siebie, bo znów grał na wysokim poziomie.

Słowo o Marcinie Wasielewskim, bo to, co zrobił ten zawodnik w poprzedniej kolejce i wczoraj, zasługuje na miano interwencji kolejki. Z Jagiellonią ten rzut i zasłonięcie w powietrzu bramki całym ciałem było niesamowite. A teraz po kontrze rywali wynikającej z fatalnie wykonanego rzutu wolnego przez Galana, szybka kalkulacja w doliczonym czasie i sprint do linii bramkowej zapobiegł utracie gola. Obie interwencje były iście spektakularne.

Wśród kibiców pojawiają się opinie, które rozpatrują ten mecz wyłącznie w kategoriach (nie)zdobyczy punktowej. Każdego z nas boli to, że przegraliśmy to spotkanie. Oczywiście najlepiej byłoby grać świetnie i wygrywać, natomiast często w piłce pojawia się przecież dylemat: ładnie przegrać vs brzydko wygrać. Ja bym to jednak zmodyfikował i nie rozpatrywał w kontekście „piękna”, tylko po prostu jakości gry. Czy lepiej jest wygrywać po słabych meczach czy przegrywać po dobrych? Pewnie wszystko zależy od miejsca, w którym znajduje się dana drużyna/klub. Po niemal dwóch dekadach poza Ekstraklasą naprawdę nie interesowała nas właśnie ta „piękna gra” i inne takie rzeczy. Byliśmy już tak sfrustrowani, że liczył się tylko i li tylko rezultat. Wynik, który miał dać awans.

Teraz sytuacja jest jednak inna. Wskoczyliśmy w inny wymiar, w którym dopiero się kształtujemy. I choć punktować musimy, to – po pierwsze wiadomo, że nie będziemy tego robić w każdym meczu, po drugie – skoro tak, to jednak naprawdę zależy mi na dobrej i rozwojowej postawie drużyny.

I już konkretnie do meczu z Zagłębiem.

Czy wolałbym, żeby GieKSa grała bojaźliwie, wycofana, gospodarze nas tłamsili, ale cufalem wyszła jedna kontra i strzelilibyśmy gola dającego zwycięstwo?

Czy właśnie widzieć taką postawę jak wczoraj i jednak trochę pechową porażkę?

Może się paru kibicom narażę, ale wolę to drugie. Patrzę długofalowo i dla mnie ważniejsze niż zdobywanie punktów fuksem jest to, żebym widział, że zespół po prostu jest mocny, nie pęka i na swoich zasadach – jak powiedział trener – prowadzi mecz. Bo to właśnie daje nadzieję na przyszłość, choć czasem trzeba przełknąć gorycz porażki. A wy co wolicie? Jak mawiał mediospołecznościowy klasyk – dajcie znać w komentarzu 😉

Na koniec z takich „smaczków”, choć o gorzkim smaku przytoczę małe zestawienie dwóch ostatnich meczów GieKSy w Lubinie:

28.09.2014 Zagłębie Lubin – GKS Katowice 1:0 gol w 88. minucie
31.08.2024 Zagłębie Lubin – GKS Katowice 1:0 gol w 87. minucie

I choćby porównując te dwa mecze rozegrane na przestrzeni niemal 10 lat, mogę powiedzieć, że ten pierwszy to było modlenie się o dotrwanie do końca przy bezbramkowym remisie. Wczoraj to Zagłębie mogło się przez większość meczu modlić, by nie stracić bramki. Znacząca różnica.

Dla mnie osobiście był to też powrót na wyjazdowy szlak z redakcją. Dobrze było znów poczuć ten klimat pracy przy meczu, drogi, dobrej atmosfery i piłkarskich emocji. Po udzielaniu się na GieKSie od 19 lat, w końcu mogłem pojawić się na prasówce w tej mojej „Lidze Mistrzów”. Zawsze o tym marzyłem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga