Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Echa meczu z Sandecją w mediach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W pierwszym meczu po zimowej przerwie. GieKSie przyszło wybrać się do Nowego Sącza na spotkanie z Sandecją. Pomimo niezłej gry przede wszystkim w pierwszej połowie katowiczanie przegrali 0-1 i falstartem rozpoczęli rundę rewanżową.

Tak o tym meczu pisały media.

www.sandecja.com.pl: Sandecja – GKS Gieksa Katowice 1-0 (0-0)

Już w 6. minucie Gieksa trafiła do siatki po strzale Mateusza Kamińskiego, ale sędzia orzekł spalonego. Po upływie 240
sekund znów zrobiło się gorąco pod bramką Sandecji. Adrian Napierała przyjął piłkę, uderzył z bliska, a Marcin Cabaj
obronił na raty. Po kwadransie gry Sandecja pokazała ładną akcję, wymieniła kilka podań z klepki, ale w finale Marcin
Makuch za mocno dośrodkował w pole karne.
(…)
Futbol polega na strzelaniu goli i do tej zasady zastosowali się piłkarze Sandecji. W 59. minucie Sebastian Szczepański
podał w uliczkę do Łukasza Grzeszczyka, ten najpierw wykonał zwód w szesnastce i trafił do siatki. GKS mógł szybko
odpowiedzieć, ale Przemysław Pitry strzelił niewiele nad bramką, a chwilę później Janusz Gancarczyk w sytuacji sam na sam
przegrał pojedynek z Marcinem Cabajem.

www.sportowefakty.pl: Faworyt nie zdobył twierdzy – relacja z meczu Sandecja Nowy Sącz – GKS Katowice

Na drugą połowę „Biało-czarni” wyszli odmienieni. Przejęli inicjatywę, lecz w pierwszych fragmentach jeszcze nie potrafili
tego wykorzystać. Przyjezdni pierwszy strzał w drugiej części oddali dopiero w 55. minucie. Uderzenie Sławomira Dudy
poleciało daleko od lewego słupka.
Futbol polega na strzelaniu goli i do tej zasady zastosowali się piłkarze Sandecji. W 59. minucie Sebastian Szczepański
podał w uliczkę do Łukasza Grzeszczyka, ten najpierw wykonał zwód w szesnastce i trafił do siatki. GKS mógł szybko
odpowiedzieć, ale Przemysław Pitry strzelił niewiele nad bramką, a chwilę później Janusz Gancarczyk w sytuacji sam na sam
przegrał pojedynek z Marcinem Cabajem.

www.slaks.sport.pl: Nie tak miał wyglądać start w wykonaniu GieKSy. Rozczarowanie w Nowym Sączu

GKS oddał więcej strzałów niż Sandecja, tylko co z tego? W pierwszej połowie katowiczanie przeważali i powinni strzelić co
najmniej jednego gola, ale bardzo dobrze w bramce gospodarzy spisywał się Marcin Cabaj.
(…)
Po przerwie obraz gry nie zmienił się, ale tylko do momentu, kiedy gospodarze strzelili gola. Był to zarazem ich pierwszy
celny strzał w tym meczu. Grzeszczyk położył zwodem Czerwińskiego i bezlitośnie strzelił obok Dobrolińskiego.
Niewykorzystane okazje się mszczą…

Katowiczanie rzucili się do ataku i prawie natychmiast powinni wyrównać, ale najpierw w dogodnej sytuacji głową
przestrzelił Pitry, który został przesunięty do ataku, a zaraz potem Gancarczyk trafił w Cabaja.
www.slask.sport.pl: Trener GKS-u Katowice wkurzył się nie na żarty

GieKSa przegrała pierwszy wiosenny mecz o punkty. – Co ja mam powiedzieć? Że jestem niezadowolony? Jestem raczej wkurzony!
Ostatnią rzeczą, którą chciałbym powiedzieć to podziękowania dla zawodników za walkę do ostatniej minuty. My tu nie
przyjechaliśmy walczyć, ale po trzy punkty! Nie mówmy o walce… Po raz kolejny okazało się, że piłka polega na strzelaniu
bramek. Nieważne jak grasz, ile strzałów oddasz, ile masz posiadania, ale ważne to, co w sieci. Sandecja strzeliła i
wygrała. Byłbym niezadowolony po remisie, więc po porażce jestem wkurzony – przyznał Moskal.

www.przegladsportowy.pl: Twierdza Nowy Sącz nadal niezdobyta

Katowiczanie w tym sezonie nie są mistrzami wyjazdów. Z delegacji wrócili tylko raz z tarczą. W październiku wygrali w
Niecieczy z Termaliką. Od początku spotkania z Sandecją było widać, że trzeci zespół półmetka rozgrywek chce za wszelką
cenę zwyciężyć. Zespół Kazimierza Moskala grał jak w najlepszych meczach u siebie przy Bukowej. Gieksa atakowała co chwilę.
W bramce sądeczan jak w ukropie uwijał się Marcin Cabaj. Golkipera Sandecji najczęściej próbował zaskoczyć Janusz
Gancarczyk.
(…)
eden z nielicznych szybkich ataków gospodarzy został zamieniony przez Sebastiana Szczepańskiego i Łukasza Grzeszczyka na
gola. Pierwszy popisał się świetnym podaniem, a drugi ośmieszył w polu karnym interweniującego wślizgiem Alana
Czerwińskiego. Grzeszczyk zamarkował strzał, a obrońca GKS dał się nabrać, odsłaniając niemal całą bramkę. Pomocnik
gospodarzy dopełnił tylko formalności, pokonując bramkarza gości.

Katowiczanie niemal od razu ruszyli do odrabiania strat. Kilka sekund później Pitry strzelił głową tuż nad bramką, a po
chwili Gancarczyk zmarnował kolejną sytuację sam na sam z Cabajem. Do końca spotkania goście nie dali rady wyrównać i
kolejne zwycięstwo Sandecji przy Kilińskiego stało się faktem. Twierdza Nowy Sącz pozostaje niezdobyta od 24 sierpnia
(porażka 0:3 z Arką) przez kolejnych dziewięć spotkań. Zespół Ryszarda Kuźmy ma teraz w meczach u siebie na rozkładzie oba
GKS-y. Powoli sądeczanie stają się pogromcą zespołów z czołówki.

www.sport.fakt.pl: Mało bramek na inaugurację wiosny

Jedyną niespodzianką była porażka Katowic w Nowym Sączu z Sandecją. Ta drużyna, dzięki wygranej z „Gieksą”, awansowała na
szóste miejsce.

www.sandecja.org: Sandecja zwycięża na inaugurację rundy wiosennej

W 60. minucie gospodarze otworzyli wynik spotkania. Grzeszczyk otrzymał piłkę w polu karnym, minął na raz Czerwińskiego i
pewnym, mierzonym strzałem pokonał Rafała Dobrolińskiego.

Minutę później mogło być 1:1, jednak Pitry uderzył głową z kilku metrów ponad poprzeczką. Katowiczanie za wszelką cenę
chcieli jak najszybciej strzelić bramkę wyrównującą, jednak w ich poczynaniach było zbyt dużo chaosu i niedokładności.

Kolejne minuty to ataki GieKSy i dobra obrona graczy Sandecji. Podopieczni Ryszarda Kuźmy za wszelką cenę starali się
dowieźć korzystny wynik do końca spotkania. Od czasu do czasu miejscowi próbowali zagrozić bramce rywala- najbliżej
podwyższenia wyniku po uderzeniu z rzutu wolnego był Mójta.

www.gkskatowice.eu: Skuteczność do poprawy

Piłkarze GKS-u Katowice w niewiarygodnych okolicznościach przegrali z Sandecją w Nowym Sączu 0:1 i trzy punkty zostały na
terenie gospodarzy dzisiejszego meczu
(…)
Po przerwie katowiczanie nie zwalniali tempa. Ruszyli z dużym animuszem i zadawali kolejne ciosy. Rozegrali sporo składnych
akcji, po których w doskonałych sytuacjach znaleźli się kilkukrotnie czy to nowy nabytek Szymon Skrzypczak, czy Tomasz
Wróbel. To niewiarygodne, jednak nie potrafili nawet pokonać Marcina Cabaja z kilku metrów. – Przyjechaliśmy tutaj po trzy
punkty, a nie walczyć. To mecz, w którym powinniśmy wygrać . Po tym, co prezentowali moi piłkarze nie byłem niezadowolony.
Byłem po prostu wkurzony – irytował się trener GKS-u Kazimierz Moskal.
Niemoc podopiecznych trenera Kazimierza Moskala uskrzydliła sądecką ekipę. W 59. minucie poszła jedna z szybkich kontr.
Łukasz Grzeszczyk ograł dwóch obrońców GKS-u w polu karnym i oddał kąśliwe uderzenie w polu karnym tuż obok
interweniującego Dobrolińskiego. Piłka bez najmniejszych problemów zatrzepotała w siatce przy prawym słupku. Goście mogli
jeszcze podwyższyć prowadzenie w końcówce, ale Adrian Frańczak uderzył w poprzeczkę. Katowiczanie próbowali odwrócić losy
spotkania, lecz były one nieporadne.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Z Puszczą Piotr Rzucidło

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Najbliższe spotkanie GieKSy poprowadzi Piotr Rzucidło. Jego asystentami będą Marcin Lisowski i Tomasz Niemirowski. Sędzią technicznym będzie Rafał Rokosz. Arbitrami VAR będą Szymon Marciniak i Tomasz Listkiewicz.

Piotr Rzucidło swoją sędziowską karierę rozpoczął w sezonie 2015/16 w 3. lidze i na tym poziomie pracował aż do sezonu 2021/22 kiedy to zadebiutował w 2. lidze. W kolejnych rozgrywkach poprowadził swój pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy, a na najwyższym poziomie rozgrywkowym zadebiutował w bieżącym sezonie.

W sezonie 2024/25 Piotr Rzucidło poprowadził do tej pory 1 mecz towarzyski reprezentacji młodzieżowych, 1 mecz CLJ, 1 mecz w 3. lidze, 1 mecz w Pucharze Polski oraz 12 spotkań w 1. lidze. W Ekstraklasie poprowadził 2 mecze, w których pokazał 11 żółtych kartek, 1 czerwoną po dwóch żółtych i podyktował 1 rzut karny.

Mecze GieKSy, które poprowadził Piotr Rzucidło:

Sezon 2023/24
Wisła Płock – GKS Katowice 2:1 (3 żółte kartki, rzut karny wykorzystany przez Jędrycha)

Bilans: 0 zwycięstw, 0 remisów, 1 porażka. Bramki 1:2.

Raport kartkowy

Rafał Górak nie będzie mógł skorzystać z Mateusza Kowalczyka, który w Szczecinie obejrzał 4. żółtą kartkę w sezonie.

Oskar Repka – 5 ŻK
Mateusz Kowalczyk – 4 ŻK
Adrian Błąd – 3 ŻK
Borja Galán – 3 ŻK
Lukas Klemenz – 3 ŻK
Märten Kuusk – 3 ŻK
Marcin Wasielewski – 3 ŻK
Sebastian Bergier – 3 ŻK
Alan Czerwiński – 2 ŻK
Arkadiusz Jędrych – 2 ŻK
Aleksander Komor – 2 ŻK
Mateusz Mak – 2 ŻK
Adam Zreľák – 2 ŻK
Bartosz Nowak – 1 ŻK
Filip Szymczak – 1 ŻK
Dawid Kudła – 1 ŻK
Grzegorz Rogala – 1 ŻK

Pogoda

Nie przewiduje się opadów deszczu, prognozowana temperatura w trakcie meczu to 14 stopni Celsjusza przy zachmurzonym niebie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga