Dołącz do nas

Felietony

Efektywni do bólu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Piłkarze GKS Katowice przysparzają nam w tej rundzie tyleż radości, co… palpitacji serca. Mecz w Chojnicach był bardzo podobny – w sensie przebiegu – do pojedynku w Suwałkach. Znów optyczna spora przewaga gospodarzy, znów prowadzenie 1:0 do przerwy, ponownie szaleńcze próby przeciwnika i nasza bramka w końcówce. I znowu wielkie uff po drugim trafieniu i końcowym gwizdku.

Po meczu ze Stalą Mielec mieliśmy uzasadnione obawy o spotkanie z Chojniczanką. Rywal również podrażniony – porażką z Zagłębiem Sosnowiec i generalnie bardzo słabą rundą wiosenną. Był to mecz również na styku w tabeli, porażka bowiem oddalała by nas od jednego z głównych przeciwników na cztery punkty. Zwycięstwo pozwoliło nam przeskoczyć Chojniczankę i to aż na dwa oczka. I to jest fakt. Obawy jednak wynikały z postawy naszego zespołu w meczu ze Stalą, ale także w kilku wcześniejszych pojedynkach, kiedy katowiczanie punktowali, ale… swoją grą nie zachwycali.

Byliśmy i jesteśmy krytyczni, ale naprawdę doceniamy zdobycze punktowe. Mimo przeciętnych pojedynków z Zagłębiem czy Wigrami, cieszyliśmy się niezmiernie, że GKS seryjnie wygrywał mecze. Po spotkaniu ze Stalą pojawiło się jednak pytanie, czy przypadkiem ten mecz nie pokazał, że pewien limit szczęścia został wcześniej wyczerpany. Szczęścia oczywiście popartego bardzo dobrą grą defensywną i błyskami naszych ofensywnych zawodników – rzadkimi, ale niezmiernie skutecznymi. Co by nie mówić – kompletnie nie byliśmy w stanie przewidzieć, co się na stadionie Chojniczanki wydarzy.

A wydarzyło się to, co… dobrze w tej rundzie znamy. Czyli znów daliśmy się zepchnąć rywalowi do defensywy (jak z Wigrami czy Rakowem po czerwonej kartce) i ratować skórę musieli stoperzy. Chojniczanka raz po raz atakowała z animuszem i kotłowało się w naszej szesnastce niemiłosiernie. Było trochę wybijania piłki na oślep, ale z drugiej strony była w tym metoda. Znów brylowali w zażegnywaniu groźnych akcji Kamiński i Klemenz. Kamyk bardzo dobrze się ustawia i zdecydowanie wybija piłki wtedy, kiedy trzeba. Klemenz pokazuje siłę i szczerze mówiąc dość niesamowitą jak na stopera szybkość. Wdaje się w pojedynki biegowe z rywalami i naprawdę wygląda to dobrze.

Ta obrona jednak momentami była dość rozpaczliwa. Jednak przyczyną nie było jakieś defensywne nieogarnięcie naszych zawodników. Przyczyną było znów to, co ostatnio – brak przetrzymania piłki. Zwłaszcza po przerwie na połowie przeciwnika czasem nie potrafiliśmy jej posiadać dłużej niż 5 sekund, bo następowała strata. I znów trzeba było bronić w pobliżu szesnastki.

Małym odkryciem tego meczu był Mateusz Abramowicz. Zawodnik w końcu został zatrudniony więcej razy, choć stuprocentowych sytuacji gospodarze mieli niewiele. Ale gdy już mieli tę jedną czy dwie, Abram spisał się wprost rewelacyjnie. Zwłaszcza strzał z 3 metrów przeciwnika – obronił w sytuacji, kiedy musiał być gol. Z meczu na mecz golkiper prezentuje się coraz pewniej. A i tym razem nie było wykopów w aut. Jeden z bohaterów spotkania.

W pomeczowym wywiadzie, który już dziś ukaże się na GieKSa.pl, trener Jacek Paszulewicz mówił nam, że widzi problem w braku utrzymania się przy piłce. Cieszy nas to, że szkoleniowiec ma te obserwacje (bo poprzedni szkoleniowcy wciskali nam kit, że mimo braku wyników, jest idealnie). Trener argumentował to w taki sposób, że zawodnicy na połowie przeciwnika zachowują się podobnie, jak przed polem karnym. I to chyba jest kwestia do popracowania nad głowami i spokojem piłkarzy – żeby na środku boiska czy połowie przeciwnika, dali sobie po prostu odrobinę czasu. Chociaż bądźmy uczciwi – akurat w meczu w Chojnicach rywale tego czasu zbyt wiele nie zostawiali, bo zakładali dość agresywny pressing i to być może zaskoczyło naszych zawodników.

W końcu zrobili to, co ostatnio robią po mistrzowsku, czyli wykorzystali swoje nieliczne okazje. Ale wykorzystali je w sposób perfekcyjny. Efektywność w ataku posunięta do bardzo wysokiego poziomu. Przecież te akcje bramkowe naprawdę okazały się bardzo dobre i nieprzypadkowe. Prokić rozegrał z Zejdlerem i Goncerzem, a ten odegrał do Błąda i typowo z dystansu zawodnik strzelił gola. Końcówka to dość nietypowa akcja Prokića, bo skrzydłem. Ale bardzo precyzyjne dogranie do wolnego Kędziory i dziękujemy.

GieKSa to obecnie ekipa, po której nie możemy spodziewać się cudów w grze i wręcz czasem trudno ją oglądać, gdy rywal spycha ją do defensywy. Ale obrońcy dają z bramkarzem mocno radę i z przodu, gdy trzeba, mamy te bramki. A o to przecież w piłce chodzi. Taka gra może zakończyć się różnie, ale na ten moment prawie zawsze kończy się… zywcięstwem.

Wynik spotkania w Chojnicach napawa nas euforią, ale przyszłość tego sezonu nadal jawi się jako wielka niewiadoma, bo tabela jest bardzo płaska. Wierzymy mocno w kolejne wygrane i jesteśmy optymistami. Katowiczan czeka jednak bardzo trudne spotkanie w Głogowie, znów z bezpośrednim rywalem i to w bardzo dobrej formie. Tam będzie znów mega ciężko, ale GKS w tych wszystkich mega ciężkich meczach powygrywał.

Spotkanie z Chojniczanką było bardzo ważne ze względu na to, że powoli kończymy mecze z górą tabeli. Po Chrobrym czeka nas już w komplecie do końca sezonu gra z rywalami z dolnej połowy tabeli. Jeśli wynik sobotniego meczu będzie korzystny, będziemy mieli pole position do walki o awans na finiszu sezonu.

I na koniec tego felietonu dodam jeszcze jedną rzecz. Jestem krytyczny wobec zawodników i zespołu, mecz w Chojnicach mnie nie zachwycił grą, ale zachwycił wynikiem i efektywnością. Do tego powoli trzeba się przyzwyczajać. Mamy ekipę zdolną ten awans wywalczyć, natomiast powoli dochodzę do wniosku, że GieKSa nie musi tego awansu wygrać, tylko musi go nie przegrać. Bo wszystko jest w nogach i głowach piłkarzy GKS Katowice.

Zawodników będziemy oceniać rzetelnie po każdym meczu, ale na Boga, bilans ostatnich 10 meczów to 8-1-1. I jeśli ktoś po jednym przegranym meczu nie tyle ma wątpliwości (może mieć), to stwierdza kategorycznie, że ta drużyna nie awansuje, że meczem ze Stalą przegrała sezon, że nic z tego nie będzie, to niech do cholery zmieni sobie zainteresowanie, bo piłka najwyraźniej nie jest dla tej osoby. A takie niestety były głosy wśród naszych zdesperowanych kibiców.

Piłkarzom dziękujemy za kolejny dzień radości. Trzymamy kciuki za mecz w Głogowie!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

4 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

4 komentarze

  1. Avatar photo

    Sajmonczan

    19 kwietnia 2018 at 11:21

    I ten ostatni akapit idealnie pasuje do ludzi co zaczęli wychodzić po 2 bramce ze Stalą.

    Chore co musi zrobić zespół, żeby ludzie zrozumieli na czym polega kibicowanie a nie pierdolone konsumenckie podejście.

  2. Avatar photo

    AntyGrzyb

    19 kwietnia 2018 at 15:48

    Ciiiiiiiiiii nie napaljmy sie jeszcze w cholere meczy i wiele ma sie prawo zadziac a nie kibicow wina ze spod stadionu jest takie waskie gardlo wyjazdowe i nikt nie ma ochoty stac dwie godz do wyjazdu

  3. Avatar photo

    mat

    19 kwietnia 2018 at 20:25

    4 wygrane mecze za Paszulewicza (przed stalą) i redakcja myśli + inne osoby ze kibice doznali resetu pamieci i zapomnieli o tym co było za Brzeczka i Mandrysza mało tego ile lat nie jestesmy w ekstraklasie sami o tym pisaliscie kiedys chyba. Kazdy dobrze wie ze potrafimy oklaskiwac piłkarzy i stac na trybynach po koncowym gwizdku nawet jak przegraja ale musi to byc poparte walką itd. a mecz ze stala przypomniał to co było jeszcze niedawno moze macie inne zdanie ale gieksa zagrała bardzo słabo było mało strzałów, podawanie do tyłu gdy czas ucieka a druzyna przegrywa itd. dajcie co niektórym troche czasu a nie przypierdalacie sie ze ktos 2 min przed koncem wychodzi. wyzywacie ze to kibice sukcesu… kibice sukcesu to byli jak była ekstraklasa albo puchary europejskie a nie ci którzy jeżdza na mecze od lat łącznie z 4 liga brak słów

  4. Avatar photo

    mat

    19 kwietnia 2018 at 20:32

    miało byc jeździli jak była ekstraklasa a teraz nawet nie wiedza jak stadion gieksy wyglada bo tak dawno tu nie byli Duzo osob ktore wyszły dało sie skojarzyc z czasów 4 3 2 ligi to nie sa kibice sukcesu tylko prawdziwi kibice nawet jak wyjada 2 min predzej

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga