Dołącz do nas

Piłka nożna

Ekstraklasa dla Katowic? Ocena szans

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Za nami 18 kolejek obecnego sezonu. GKS Katowice zgromadził w nich 32 punkty. Postanowiliśmy prześledzić ostatnie 5 sezonów właśnie pod kątem miejsca i zdobyczy punktowych czołowych zespołów po 18. kolejce i na koniec sezonu, a także zobaczyć, czy forma katowiczan z obecnego sezonu w poprzednich kilku rozgrywkach dałaby awans do ekstraklasy naszej drużynie.

Pierwsza obserwacja jest taka, że w ciągu ostatnich 5 lat tylko dwóm drużynom mającym po 18. kolejce 32 punkty lub mniej udało się awansować do ekstraklasy. Pierwszą ekipą jest Górnik Zabrze z sezonu 2009/10, który na półmetku (plus jedna kolejka) miał zaledwie 30 punktów. W pozostałych 16 kolejkach zdobył 31 oczek i zajął drugie miejsce za Widzewem Łódź. To był sezon, gdzie drużyny z czołówki (oprócz Widzewa) odbierały sobie punkty i dlatego zabrzanie nawet z siedmioma remisami i aż dziewięcioma porażkami wywalczyli promocję. Drugim zespołem, który uzyskał awans mając po 18 kolejkach mniej punktów niż obecnie GKS był Piast Gliwice w sezonie 2011/12. Gliwiczanie mieli na koncie 31 oczek, a sezon zakończyli z 64 punktami i wygrali całą ligę. Pozostałe 9 drużyn, które w ciągu ostatnich 5 sezonów wywalczyły awans do ekstraklasy (w jednym awansowały trzy ekipy) miały na koncie po 18 kolejkach od 35 do 42 punktów.

Przyjrzyjmy się teraz ekipom, które po 18 kolejkach miały 32 punkty lub więcej i awansu nie wywalczyły. Było takich ekip aż siedem. Najbardziej spektakularny „zjazd” zaliczył Piast Gliwice, który w sezonie 2010/11 po 18 kolejkach miał 39 punktów, czyli aż 7 więcej niż GieKSa teraz, ale w pozostałych 16 meczach wygrał tylko 2 razy, 7 zremisował i poniósł 7 porażek, zdobywając marne 13 oczek (dla pocieszenia dla Piastunek, to właśnie w kolejnym sezonie awansowali). Ponadto nie awansowało Podbeskidzie (33 pkt po 18. kolejkach, na koniec 59), Pogoń (32 i 51), Flota (32, 66), Zawisza (34, 59), znów Flota (40, 63) i Nieciecza (38, 63).

Patrząc na ogólne zdobycze punktowe czołowych zespołów po 18 kolejkach w ostatnich 5 latach były one nieco większe niż teraz. Przypomnijmy, obecnie pierwszy Górnik Łęczna ma na koncie 35 punktów, a drugi GKS Bełchatów i trzeci GKS Katowice po 32 oczka. Tym samym katowiczanie nie tracą nawet jednego punktu do strefy awansu i bezwzględnie liczą się w walce o awans. Spory problem z taką ilością punktów na tym etapie nasz zespół miałby choćby w poprzednim sezonie, kiedy to do drugiego miejsca traciłby 6 punktów, a w sezonie 2010/11 ta strata wynosiłaby aż 9 punktów. Dwa sezony temu drugi Zawisza miał na tym etapie dwa punkty więcej, a pięć lat temu trzeci Widzew – trzy. W sezonie 2009/10 druga Pogoń miała również 32 punkty. Można więc na podstawie tego zestawienia stwierdzić, że obecny sezon to nie tylko dobra gra GKS dająca naszemu zespołowi miejsce w czołówce, ale także duże straty rywali umożliwiające nam ciągle udział w grze. Gdy dodamy do tego, że zespoły liderujące w poszczególnych sezonach miały na tym etapie 36, 38, 42, 35 i 40 punktów, mamy obraz tego, że nawet liderująca Łęczna – z 35 punktami – nie spisuje się jakoś rewelacyjnie.

Wiemy, że GKS Katowice miał słabszy początek sezonu i dobrą dalszą część rundy. Przyjrzyjmy się zatem, czy w takiej formie katowiczanie awansowaliby do ekstraklasy w poprzednich sezonach. Pod uwagę weźmiemy dotychczasową średnią punktów w całym sezonie oraz średnią zdobyczy Kazimierza Moskala (taki podział jest uzasadniony, bo jak wiadomo katowiczanie zaczęli bardziej punktować w momencie przyjścia nowego szkoleniowca).

GieKSa w sumie zdobyła 32 punkty w 18 meczach, co daje średnią 1,77 punktu na mecz. Utrzymując tę średnią do końca sezonu, nasz zespół zgromadziłby na koncie 60 oczek. Od przyjścia Kazimierza Moskala zespół rozegrał 13 spotkań, w których zdobył 25 punktów, w tym przypadku średnia wynosi 1,92, czyli utrzymując formę punktową, na koniec mielibyśmy (niemal) 63 punkty. Zobaczmy, czy te zdobycze (60 lub 63 punkty) dałyby awans w poprzednich sezonach. Wymieniamy w zestawieniu ostatnie drużyny, które awansowały, czyli te które zajęły miejsca drugie plus Korona, która awansowała z trzeciego miejsca. W nawiasach podajemy, czy GKS awansowałby w danym sezonie z ilością 60/63 punktów.

Sezon 2008/09 – Korona Kielce – 61 pkt (brak awansu/awans)
Sezon 2009/10 – Górnik Zabrze – 61 pkt (brak awansu/awans)
Sezon 2010/11 – Podbeskidzie – 69 pkt (brak awansu/brak awansu)
Sezon 2011/12 – Pogoń Szczecin – 61 pkt (brak awansu/awans)
Sezon 2012/13 – Cracovia – 64 pkt (brak awansu/brak awansu)

Z zestawienia jasno wynika, że GKS Katowice punktując tak, jak od początku sezonu ma marne szansę na promocję do ekstraklasy – pułap 61 punktów to bowiem absolutne minimum. Patrząc jednak na punkty, które zdobył po swoim przyjściu Kazimierz Moskal, należy powiedzieć, że forma ta może wystarczyć do awansu, ale nie musi. Mimo pozytywnej oceny pracy nowego szkoleniowca, pamiętajmy, że GKS potrafił mieć serię trzech remisów, przegrywał mecze w Jaworznie czy Łęcznej, remisował z Flotą. Są więc rezerwy, które trzeba poprawić, natomiast w żadnym wypadku nie można stwierdzić, że forma piłkarzy po przyjściu trenera była na tyle wysoka, aby awans uznać za pewnik. Była natomiast na tyle przyzwoita, że daje bardzo dużą możliwość walki o ekstraklasę.

Każdy sezon jest inny, w każdym czołówka spisuje się raz lepiej raz gorzej – czasem mamy ekipy zdecydowanie dominujące, czasem o awans walczy więcej drużyn, które są zbliżone poziomem i również… w zbliżony sposób tracą punkty. Obecny sezon pokazuje, że czołówka jako całość jest słabsza niż w niektórych poprzednich sezonach – co otwiera szansę przed GieKSą na awans. Trzeba jednak – po pierwsze – utrzymać równą, solidną formę, którą wniósł ze sobą do zespołu Kazimierz Moskal, po drugie – postarać się grać… jeszcze odrobinę lepiej. Można zaryzykować stwierdzenie, że utrzymanie obecnej dyspozycji plus pokonanie u siebie i Łęcznej, i Bełchatowa, powinno wystarczyć do awansu. Ale to oczywiście akademickie rozważania, a wszystko zweryfikuje piłkarska wiosna.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    StoczeK

    20 stycznia 2014 at 16:36

    Fajnie opisane… Ale patrząc na poprzednie sezony gdy na czele stawki były Flota, Dolcan czy Termalika z 3 czy 4 miejsca była szansa awansować. Teraz patrząc 3 pierwsze zespoły na pewno chcą awansować…nie można skreślać 4 Arki jak i 6 Wisły Płock… będzie ciekawa wiosna…oby w pierwszej dwójce była GieKSa.

  2. Avatar photo

    n.k.w.d.

    20 stycznia 2014 at 18:09

    damy radę ! pokonamy Łęczniaków i Bełchatów na B1 !

  3. Avatar photo

    Kleofas09

    20 stycznia 2014 at 18:16

    Jutro na HOKEJ qrwna wszyscy !!! z tyskimi, łazic na szpile…co wy robici e w fifa 14 ciulocie? naprzod sie mo dobrze i nos wygryzie

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga