Mam nadzieję Shellu, że nie obrazisz się za ,,małe” przerobienie tytułu twojego felietonu sprzed kilku dni, ale bardzo możliwe, że teraz nazwałbyś go właśnie tak. Nie mam zamiaru pisać banałów o tym, w jak złej sytuacji jesteśmy, bo każdy to dobrze wie. Zamiast tego wolę zająć się naszym stylem gry, za który odpowiada trener Dariusz Dudek.
Od początku nie byłem zwolennikiem zatrudniania Dudka jako trenera. Nie rozumiałem tego zatrudnienia, ponieważ od początku zapowiadał kompletnie inny styl gry niż jego poprzednik Jacek Paszulewicz, a przecież transfery były robione właśnie pod trenera Paszulewicza. Nie lubię sprowadzania piłki nożnej do ambitnego biegania, ale tym bardziej nie wierzę, że rozgrywanie piłki od tyłu ma się przekładać na zwycięstwa, a przynajmniej nie na tym poziomie. Nawet zeszłoroczny mundial pokazał, że w dzisiejszej mecze wygrywa się przede wszystkim stałymi fragmentami gry i kontratakami. Po tragicznych meczach ze Stalą Mielec, Garbarnią Kraków i Wartą Poznań pojawiło się małe światełko w tunelu – Dariusz Dudek zrozumiał sytuację GieKSy i postanowił przejść na system 5-4-1. System, którego nie lubi, ale dobro GKS-u postawił wyżej, niż własne preferencje. W Bytowie zdobyliśmy punkt dzięki stałym fragmentom gry. W Bielsku pierwszy gol był nieco szczęśliwy, szczęście mieliśmy także pod własną bramką, ale drugi gol to bardzo dobry kontratak. Następnie przyszła wysoka porażka z Tychami, jednak bramki padały tam głównie po błędach indywidualnych. Na koniec rundy zarówno mecze z Sandecją, jak i ŁKS-em według mnie były całkiem niezłe pod względem taktycznym.
Nie mieliśmy wątpliwości, że na wiosnę trener Dudek wróci do swojego ulubionego systemu 4-2-3-1, jednak ostatnie mecze na jesień dawały nadzieję, że nasz trener ogarnie sytuację. Wyniki sparingów napawały optymizmem, jednak już pierwszy mecz w Suwałkach sprowadził nas na ziemię. Trener Dudek, chcący rozgrywać piłkę od tyłu, postawił na duet środkowych obrońców Jędrych-Dejmek. Wśród środkowych obrońców, którzy w rundzie jesiennej występowali w Ekstraklasie, tylko Steven Vitoria, Piotr Polczak i Sebastian Rudol rzadziej podawali celnie, niż Jędrych. Dejmek także nie jest obrońcą, którego cechą jest umiejętność rozgrywania piłki. Ciężko przełożyć statystyki ekstraklasowe na 1 Ligę, ale chociażby Rafał Remisz podawał piłkę zdecydowanie częściej i z dokładnością większą o 5%.
W systemie 4-2-3-1 defensywni pomocnicy odgrywają zupełnie inną rolę niż osamotniona ,,szóstka” w systemie 4-1-4-1. Mają do pokrycia mniejsze strefy i zdecydowanie bardziej muszą angażować się w ofensywę. Oba wiosenne spotkania rozpoczynaliśmy parą Habusta-Rzonca. Niestety nie znamy statystyk Calluma Rzoncy, ale możemy coś powiedzieć o Habuście. Jeszcze w barwach Odry Opole notował niezłe liczby co do podań – 45 na mecz z 85% skutecznością, ale rzadko były to podania w pole karne – w ,,szesnastkę” dogrywał tylko 1,3 raza na mecz z 61% skutecznością. Problem w tym, że… nie grał dobrze ani w sparingach, ani nie gra dobrze w lidze. Do Rzoncy raczej nie można mieć póki co pretensji, aczkolwiek nie jest to zawodnik, który potrafi przenosić ciężar gry, a ktoś musi to robić. Grzegorz Piesio, który w sparingach często napędzał nasze akcje podaniami i przerzutami, wchodził w meczu z Wigrami i Rakowem na boisko jako zmiennik, ale niemal wszystkie sparingi rozegrał u boku Poczobuta, a nie Habusty.
Niemalże we wszystkich sparingach na pozycji numer 10 grał albo Dominik Bronisławski, albo Patryk Grychtolik. Trochę minut na tej pozycji zebrał Grzegorz Piesio, trochę Adrian Łyszczarz, ale mogło się wydawać, że Grychtolik i Bronisławski byli na tyle często wykorzystywani w sparingach w tej roli, że ciężko sobie wyobrazić, by w lidze zagrał tam ktoś inny. Tymczasem już w drugiej połowie meczu z Wigrami rolę ,,dziesiątki” przejął David Anon, który w meczach sparingowych występował wyłącznie na skrzydle. Ciężko poważnie traktować trenera, który wykonuje taki ruch… Bronisławski nie grał w meczach towarzyskich źle, ale też nie na tyle dobrze, by zapewnić sobie miejsce w wyjściowej jedenastce, więc czemu wtedy nie był tam sprawdzany Anon lub Arkadiusz Woźniak, co do którego Dariusz Dudek zapowiadał, że widziałby go w tej roli? Żaden ofensywny pomocnik w 1 lidze nie podawał rzadziej na 90 minut niż Bronisławski, a tylko 0,6 raza na mecz udało mu się dokładnie wykonać kluczowe podanie.
Osobną sprawą jest to, kogo trener Dudek wziął na ławkę rezerwowych na mecz z Wigrami. Pawełek, Mączyński, Piesio, Poczobut, Puchacz, Lisowski, Woźniak, czyli bramkarz, dwóch bocznych obrońców, dwóch defensywnych pomocników i dwóch skrzydłowych. Żadnego środkowego obrońcy, na pozycji numer 10 jedynie Piesio zagrał kilkanaście minut w Turcji, jako napastnika można byłoby wpuścić Woźniaka, ale w sparingach nie zagrał na tej pozycji ani minuty. Jaki był w tym sens?
Napisałem trochę o zawodnikach, ale piłka nożna to jednak sport drużynowy. W drugim akapicie wspomniałem, że dzisiejsza piłka nożna w dużym stopniu opiera się na stałych fragmentach gry i kontratakach. Jak GKS Katowice stracił pięć bramek w meczu z Wigrami i Rakowem? Dwie po stałych fragmentach gry, trzy po kontratakach. Jak spisuje się GKS w tych fragmentach gry? Najbliżej zdobycia gola dla GieKSy po stałym fragmencie gry był… obrońca Rakowa, który, próbując wybić piłkę, trafił w poprzeczkę. Kontrataki z kolei rodzą się z pressingu. Nie można według mnie o naszych zawodnikach powiedzieć, że mało biegają i nie starają się odebrać piłki, ale co z tego, skoro w pressing zaangażowany jest napastnik, skrzydłowi i ofensywny pomocnik, a zaraz za nimi jest kilkunastometrowa dziura i dopiero za nią ustawieni są defensywni pomocnicy i obrońcy? Zdarzało się również, że defensywni pomocnicy także podchodzili wyżej do pressingu – wtedy osamotnieni pozostawali obrońcy i zachęcaliśmy rywala do grania długich piłek. Z takiej właśnie długiej piłki wziął się rzut rożny dla Wigier, po którym padła bramka. Pressing ma prawo przynieść efekt tylko wtedy, gdy zaangażowana w niego jest cała drużyna i wcale nie oznacza to, że każdy musi robić po kilkanaście kilometrów na mecz – wystarczy, by każdy pilnował swojej strefy i odpowiednio się przesuwał. Często to właśnie drużyny stosujące pressing przebiegają mniejszy dystans, ponieważ są wtedy bliżej rywala. Jak wygląda pressing u nas idealnie pokazuje ujęcie poniżej. Graliśmy już wtedy bez Arkadiusza Jędrycha, ale wciąż do końca meczu było jeszcze okołu 10 minut. Czwórka obrońców kontra sześciu zawodników Rakowa, to nie mogło nie skończyć się golem.
Piłkarze Rakowa dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie ma żadnego znaczenia to, kto dłużej podaje sobie na środku boiska. Decydujące jest dopiero to, kto radzi sobie lepiej na ostatnich 30 metrach od bramki rywala. Trener Dudek na konferencji prasowej stwierdził, że mieliśmy pomysł na Raków, ale ja nie widziałem żadnego pomysłu poza wybiciem piłki w stronę Bartosza Śpiączki. Dudek chciał grać piłką od tyłu, a wyszło tak, że ani nią nie gramy, ani nie potrafimy skontrować, ani wykorzystywać stałych fragmentów gry (mogę się mylić, ale poza rzutami karnymi nie wykorzystaliśmy żadnego SFG w sparingach). W rundzie jesiennej żadna drużyna nie zdobyła więcej bramek po stałych fragmentach gry niż Raków, który jest liderem tabeli, a tuż za nim były Chojniczanka, Tychy, ŁKS, Stal i Sandecja, czyli drużyny w zdecydowanej większości z czołówki tabeli. A kto na samym dnie? Stomil, GKS Katowice, Wigry, Odra i Chrobry, więc zespoły walczące o utrzymanie.
Nie wiem, czy Jacek Paszulewicz faktycznie źle przygotował drużynę do sezonu, czy rzeczywiście ,,wyżywał” się na zawodnikach, natomiast wiem tyle, że choć może Dariusz Dudek umie zbudować lepszą atmosferę w szatni, to póki co nic w tej rundzie wiosennej nie wskazuje na to, że wie, jak doprowadzić do utrzymania GKS-u Katowice w 1 lidze. Ja jednak mam zamiar do końca wierzyć w utrzymanie, bo wiara to jedyne, co mi i wielu innym pozostało.
Łukasz
10 marca 2019 at 00:18
Bartnik wypad!
OKS
10 marca 2019 at 00:56
Odra jest 9 i według statystyk ma 3,8% szans na spadek. O jakiej walce o utrzymanie mówimy? GKS Tychy też walczą o utrzymanie?
Roberto
10 marca 2019 at 02:59
Paszulewicz katował zawodników ale w tym sezonie nie było wyników, mimo tego drużyna goniła i stwarzała sytuacje. Jak go wyrzucili to brakuje punktów, sytuacji i pomysłu ale za to w szatni fajna atmosfera!!!
Oberschlesien
10 marca 2019 at 11:30
ooo wlasnie…wreszcie ktos wrocil do tematu…Paszulewicz….wzial szatnie za morde ,kazal biegac walczyc i trenowac….to po paru przyzwoitych meczach sie panowie zelusiowe zbuntowaly i wyjebaly trenera co za duzo wymagal….teraz mamy Darka D ,mily ladny uczesany ,w szastni wesolo i wyniki tez sa…wesole…i kapitan swoj chlop ….panowie wy sie szykujcie na mecze w 3 lidze bo realnej szansy na utrzymanie nie ma zadnej….zostaje tylko ewentualnie blagalny telefon do fryzjera….i dofinansowanie miasta na kupowanie meczy
Dexter
10 marca 2019 at 13:14
Zapomnieli jeszcze jednego zawodnika sprowadzić od atmosfery w szatni pana Peszko i wtedy dopiero byłaby zabawa…
A tak szczerze mówiąc to błędy zaczęły się kiedy zatrudnili niejakiego Bartnika, który kompletnie nie zna się na swojej robocie i jeszcze dali mu pełną swobodę działań i teraz zbieramy efekty jego pracy, a raczej effekty jego zniszczeń jakie dokonał w klubie.
Wracając do tego co jest teraz to po tym meczu nie ma co się łudzić że będzie utrzymanie skoro trener Dudek nie ma pomysłu na grę i to widać było z Rakowem i będzie widać w następnych meczach.