Dołącz do nas

Felietony Hokej Kibice Piłka nożna

[FELIETON] Jak walczyć ze stereotypem „kibola”?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wielu z kibiców przeżywało momenty, kiedy rodzina lub znajomi mówili „tylko się na tych stadionach bijecie i rzucacie krzesełkami”. Próby wytłumaczenia i przekazania prawdziwego obrazu kibicowania, i przebywania na meczu kończyły się niepowodzeniem. Na własnym przykładzie postarałem się opisać jaką drogę musi przejść wielu kibiców, aby zwalczyć stereotyp „tępego kibola” we własnym otoczeniu.

Jak wspominałem w jednym z moich poprzednich wpisów, swój pierwszy w stu procentach świadomy mecz na Bukowej zaliczyłem prawie dokładnie 15 lat temu, bo 25 maja 2005 roku. Miałem wtedy 14 lat i nie łatwo było mi i ojcu przekonać matce, że wrócimy z meczu cali i zdrowi. Teraz jest to dla mnie nie do pomyślenia, że w ogóle mogła zakładać, że coś nam się stanie. Skąd takie obawy? Stąd, że jedyne źródło informacji, jakie miała to relacje w telewizji, że znowu na jakimś stadionie w Polsce była burda, kibice wyrywali krzesełka i bili się na murawie, czy trybunach. Obraz zamaskowanych szalikowców w bluzach z kapturem wśród oddziałów prewencji bardzo mocno wchodzi do głowy osoby, która zwyczajnie martwi się o bezpieczeństwo swoich bliskich. Najłatwiej jest pokazać. Byłem na meczu 1, 5, 10, 50 raz i nic mi się nie stało. Wydaje mi się, że to jednak nie wystarczy. Warto porozmawiać, pokazać zdjęcia oprawy, czy nagrania kibiców, którzy dopingują swoich ulubieńców w nieagresywny sposób. W moim przypadku bardzo to pomogło. „Zobacz, jaką kibice przygotowali wspaniałą oprawę (i tu zdjęcie oprawy Fanatyczny Styl Życia) czy „spójrz, jak kibice fantastycznie dopingują piłkarzy (tutaj film z dopingu)”. Poszło na szczęście dosyć sprawnie. Były oczywiście tłumaczenia, że race były częścią oprawy i użyte zostały w sposób absolutnie bezpieczny (poza wypaleniem kilku dziur w mojej żółtej koszulce).

Skoro rodzina przekonana przychodzi czas na znajomych, którzy ze sportem mają tyle wspólnego, że ostatni raz uprawiali go w szkole średniej podczas lekcji wychowania fizycznego, a z życiem kibicowskim łączy ich tyle, co mnie z żeńskim chórem. Bardzo często spotykałem się z dosyć irytującym pytaniem „Idziesz na mecz? Po co?”. Najszybsza odpowiedź, jaka się nasuwa „A ty, po co chodzisz do kina? Bo to lubisz, prawda?”. Myślę, że jednak odnośnie kibicowania odpowiedź jest dużo bardziej złożona. Oczywiście, że chodzę na mecze piłki nożnej, czy hokeja, bo lubię, nawet więcej, wręcz uwielbiam. Tutaj też pojawia się pytanie „co ci się w tym tak podoba, że musisz iść na ten mecz?”. Oczywistym jest chęć oglądania i kibicowania ukochanej drużynie, ukochanemu klubowi. Dla mnie pobyt na meczu to nie tylko te 90 minut, ale też czas przed meczem, w przerwie i po nim, kiedy mogę porozmawiać z osobami, z którymi nie widuje się na co dzień. Ciekawość co się wydarzy nie tylko na boisku, ale też na trybunach, zwłaszcza w momencie, kiedy wiem, że będą kibice drużyny gości. Myślę, że ekstremalnie ważna jest również świadomość tej jedności i wspólnoty z kilkoma tysiącami osób wokół mnie. Mimo tego, że nie znam tych ludzi, pewnie bardzo się od siebie różnimy, ale łączy nas miłość do GieKSy. Przed każdym meczem mam nadzieję, że po jego zakończeniu wyjdę ze stadionu czy hali z uśmiechem na ustach, a w trakcie meczu będę mógł przeżywać wielką radość ze strzelanych bramek, świetnych interwencji bramkarzy i dobrej gry całej drużyny. Zdaje sobie sprawę, że równie dobrze, zamiast wielkiej euforii mogę czuć żal, smutek i rozczarowanie. Myślę, że możliwość przeżywania różnego rodzaju emocji w trakcie meczu i całego sezonu również jest czynnikiem, który przyciąga na mecz. Pewnie wielu z Was ma podobnie, ale w momencie, kiedy przekraczam bramy stadionu, czy wchodzę do Satelity, czuje się jakoś lepiej, często uśmiech sam pojawia się na twarzy. Przez te 15 lat Bukowa i Satelita stały się dla mnie miejscami, które mogę w pewnym sensie nazwać drugim domem, bo tak się właśnie tam czuje. Dobrze, swobodnie, bezpiecznie, jak u siebie. Czasem innym osobom ciężko to zrozumieć. Dlatego w takich sytuacjach mówię po prostu, że tego się nie da zrozumieć, to trzeba po prostu poczuć.

Zerwać ze stereotypem niebezpiecznego kibola, który jest agresywny i według niektórych tylko niszczy stadion, elewacje budynków, czy ogólnie jest szkodnikiem można też w inny sposób. Przez pomoc innym. To, co kibice w całej Polsce robią w czasie pandemii, czyli pomagają szpitalom, medykom. Uważam, że pomoc kibiców jest bardzo konkretna, szczera, dobrze zorganizowana. W zeszłym tygodniu doszło do przekazania darów szpitalowi w Ochojcu. Personel medyczny, który naraża się codziennie dla nas wszystkich, jest nam, kibicom GieKSy niezwykle wdzięczny, że ktoś w ogóle o nich pomyślał. Zainicjował akcje dzięki, której udało się kupić sprzęt, na który nie mogli liczyć. Kilka osób wyraziło chęć przyjścia na Bukową, kiedy tylko będzie taka możliwość. Rozpowszechnianie i nagłaśnianie takich akcji, którymi zajmowali się kibice, jest najlepszym sposobem na to, żeby pokazać ludziom sceptycznie nastawionym, że między słowami kibic i chuligan nie można postawić znaku równości. Wydaje mi się, że patrząc przez pryzmat całego społeczeństwa w czasie pandemii, to kibice pokazują, że mają największe serce i zależy im na zdrowiu i życiu innych.

Przypominam, że zebranych zostało prawie 40 tys. złotych, ale zakupy przekroczyły budżet o 1000 zł. Brakuje jeszcze 876,38 zł, więc jeśli ktoś jeszcze nie wpłacił lub chciałby to zrobić ponownie, to serdecznie do tego zachęcam. Jeśli pojawi się nadwyżka, to zostanie przekazana na akcję pomocy dla kibica GieKSy i jego rodziny, których mieszkanie zostało zniszczone w pożarze (pisaliśmy o tym tutaj).

Numer konta: 17 1090 1186 0000 0001 2146 9532
Bank: Santander
Dane: SK 1964
Adres: Bukowa 1a, 40-108 Katowice
Tytułem: zbiórka

Nie każdego uda się przekonać. Nie z każdym można na temat kibicowania porozmawiać. Warto jednak próbować, bo w ostatnich latach obraz kibica wśród społeczeństwa jest coraz lepszy. Mnie udało się przekonać osoby z mojego otoczenia, że kibicowanie to pasja, która nie objawia się tylko raz w tygodniu przez półtora godziny, ale żyje się tym na co dzień. Zdołałem też ich przekonać, że prawdziwy kibic to nie chuligan, a osoba o wielkiej pasji i wielkim sercu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice SK 1964

Jan Furtok dołączył do SK 1964!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Legendarny napastnik GKS Katowice Jan Furtok został dzisiaj honorowym członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”.

Decyzja o zaproszeniu Jana Furtoka do grona honorowych członków to wyraz ogromnego szacunku dla jego wkładu w GKS Katowice. Furtok to najlepszy strzelec w historii GKS Katowice w Ekstraklasie. Był także prezesem klubu. Brał on także czynny udział w akcji „Ratujmy GieKSę” w 2006 roku i między innymi dzięki jego działaniom GieKSa mogła wystąpić w IV lidze.

Dziękujemy Panu Janowi za przyjęcie zaproszenia, a wszystkich kibiców GieKSy, którzy jeszcze nie są członkami stowarzyszenia kibiców, zapraszamy w szeregi SK 1964. Dołączyć można poprzez wypełnienie deklaracji tutaj.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Unia wygrała z GKS-em

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W zakończonym kilkadziesiąt minut temu meczu III ligi GKS Wikielec uległ u siebie liderowi rozgrywek – Unii Skierniewice. Jedyną bramkę dla gości zdobył w 51. minucie pewnym strzałem z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Szymonie SołtysińskimMateusz Stępień. Unia Skierniewice jest naszym rywalem w 1/16 finału Pucharu Polski.

Dla skierniewiczan było to już ósme ligowe zwycięstwo w sezonie. Z dorobkiem 26 punktów piłkarze Kamila Sochy pozostaną na czele tabeli po 12. kolejce ligowych zmagań.

Trener w porównaniu do ostatniego meczu ligowego dokonał czterech zmian: Jakuba Czarneckiego, Filipa Zająca, Maksymiliana Kosiora i Aghwana Papikjana zastąpili Konrad Kowalczyk, Jakub Kwiatkowski, Oskar Melich i Kamil Sabiłło.

Wyjściowy skład Unii na mecz z GKS Wikielec:
Pruszkowski – Kwiatkowski, Woliński, Kowalczyk, Stępień, Szmyd, Cegiełka, Melich, Sołtysiński, Sabiłło, Yaworkyi.

Do meczu pucharowego pozostały Unii jeszcze do rozegrania dwa spotkania ligowe. Za tydzień nasz rywal podejmie Mławiankę Mława, a za dwa tygodnie zmierzy się w Suwałkach z miejscowymi Wigrami.

Nadal nie ma potwierdzonego terminu spotkania Unia Skierniewice – GKS Katowice, choć jak informuje klub – najprawdopodobniej zostanie ono rozegrane w środę 30 października o godz. 19.00.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Wasielewski: „Chcę godnie pożegnać Bukową”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis tekstowy konferencji prasowej przed spotkaniem GKS Katowice ze Śląskiem Wrocław, w której udział wzięli trener Rafał Górak oraz Marcin Wasielewski.

Wszystkie bilety zostały wyprzedane. Podczas meczu kontynuowana będzie inicjatywa fundacji „Oko w oko z rakiem” i firmy SUPERBET – za każdą bramkę przekaże 1000 złotych na konto fundacji! Podczas meczu prowadzona będzie zbiórka dla chłopca z Imielina.

Rafał Górak: Przerwa reprezentacyjna ma różne aspekty. Czasem bardziej chcemy popracować, poprawić np. element motoryczny. My tą drugą inaczej wykorzystaliśmy. Daliśmy dłuższy czas na wyleczenie urazów, które nie były może poważne, ale istotne. Z tego się cieszę, że w tym mikrocyklu już większość piłkarzy uczestnicy. Nie graliśmy żadnej gry kontrolnej, tylko we własnym gronie, korzystając również z pomocy akademii – pięciu jej zawodników wzięło w tym udział. Cieszę się, że mogłem ich zobaczyć. Teraz koncentracja. Mecz z wicemistrzem Polski, z drużyną uznaną na rynku. Podchodzimy do tego spotkania poważnie, jak zresztą do każdego. Śląsk ma znikomą ilość punktów i na pewno jest tam ogromna determinacja i wola do tego, by te punkty zdobywać. To drużyna o ogromnym potencjale. Sport ma to do siebie, że czasem ktoś nieoczekiwanie na takim miejscu ląduje. Nie stawiamy się w roli faworyta, chcemy mieć swój pomysł na mecz. Śląsk to naprawdę mocny zespół.

Marcin Wasielewski: Wielkie wydarzenie. Wygraliśmy 6:0, padł rekord klubowy… Fajna rzecz. Graliśmy dobrze, zdyscyplinowanie, wypełniliśmy swoje założenia. W oczy rzucała się skuteczność, która w ostatnich meczach był… trochę gorsza. Gdzie mnie trener wystawi, tam dam z siebie 100 proc. i będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Zespół grał bardzo dobrze i ja też na tym zyskałem. Zaliczyłem dwie „asysty” po rzutach karnych. Nic, tylko się cieszyć.

Spodziewacie się większej determinacji Śląska ze względu na nikły dorobek punktowy?

Górak: Zdecydowanie, nawet jestem w stanie się wczuć w rolę wszystkich, którzy we Wrocławiu są. Zdaję sobie sprawę, że na pewno ta chęć wygrania tam jest. Nie damy się zwieść i uśpić, patrząc tylko na tabelę. Śląsk ma dwa zaległe spotkania, może zrobić dużo więcej. Nie będziemy myśleć, że gramy z ostatnią drużyną w tabeli.

Ostatnia wygrana 6:0, wcześniej z Mistrzem Polski. Czy to są oznaki mentalności drużyny?

Tego się nie da zrobić jedną chwilą. To długa i cykliczna praca. Budowanie krok po kroku dyspozycji piłkarskiej. Wykonujemy taką mrówczą pracę, która daje efekty. To są też rzeczy, które już za nami. Musimy patrzeć na to, co przed nami, bo jeszcze nic takiego spektakularnego nie zrobiliśmy.

Wróćmy jeszcze do meczu z Górnikiem. Skąd tak słabe spotkanie?

Zgodzę się, że po straconej drugiej bramce to był nasz najsłabszy moment w Ekstraklasie. Dużo z tego meczu starałem się wyciągnąć. Być może dobrze, że otrzymaliśmy taki cios obuchem, bo to jest jakaś tam nauczka. Nie ma zachwiania emocjonalnego w naszym zespole. Musieliśmy się szybko otrząsnąć. Wyszliśmy z tego i to się dla mnie liczy. Na pewno przyjdą jeszcze trudne momenty. Ważne jest to, żeby po takiej straconej bramce podnieść rękawicę i dalej walczyć o dobry rezultat. Tego mi tylko zabrakło w Zabrzu. Wiemy, gdzie popełniliśmy błąd.

Jaką drogę pokonaliście od pierwszego meczu w Ekstraklasie? 

Wasielewski: Jeśli mam być szczery, to niewiele się zmieniło. Poza pierwszą połową z Radomiakiem, gdzie po prostu podeszliśmy nie tak, jakbyśmy tego chcieli. Potem byliśmy już mentalnie przygotowani. Wiedzieliśmy, z czym się liczyć w Ekstraklasie. Chcieliśmy tam wejść, pokazując nasz styl gry. Mamy być stroną dominującą i przeważać. Czasami mecze nie wychodzą, taki jest sport, ale mentalnie jesteśmy bardzo mocni.

Udało się zbudować modę na GKS Katowice.

Każdy kibic, czy jest ich 10, czy 10 000, jest na wagę złota. Kibice nas wspierają i to czuć. Nawet po takim meczu jak z Górnikiem – kibice nie obrócili się o 180 stopni, tylko dostaliśmy wsparcie.

W tym tygodniu na Nowej Bukowej położono murawę. Czujecie podekscytowanie?

Wasielewski: Jestem na tej Bukowej i chcę godnie ten stadion pożegnać. Ma wieloletnią historię i na to zasługuje. W tym momencie skupiam się na tym, co tutaj, a nie na przyszłości.

Górak: Tak jest, to najlepiej powiedziane! Wiemy, że buduje się coś pięknego i nowego. Żeby to miało odpowiedni wymiar, my musimy po prostu dobrze grać i spełniać swoje zadanie. Wszystko ma swój czas. Nadejdzie moment, kiedy spotkamy się na nowym stadionie. Bukowa jest miejscem historycznym. Marcin też tu nie jest krótko, każdy z nas czuje to miejsce. Chcemy jak najwięcej tych meczów tutaj, które zapadną w pamięci kibiców na lata.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga