Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[FELIETON KIBICA] „Paszulewicz OUT!”?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po nieudanym początku bieżącego sezonu rozpoczęła się gorąca dyskusja na temat tego, czy trener Paszulewicz powinien odejść. Po raz kolejny odbywa się sąd nad trenerem tak, jak kiedyś choćby nad Górakiem, Moskalem, Skowronkiem, Brzęczkiem i innymi. Zapewne jednak dziś wielu z nas, którzy ich (łącznie ze mną) krytykowali, zastanawia się, czy nie byli wówczas zbyt radykalni w swoich ocenach. No i w takim razie, co z tym Paszulewiczem?

GieKSa już ponad 11 lat występuje na zapleczu ekstraklasy. W tym czasie naszą drużynę prowadziło 14 szkoleniowców (nie licząc tymczasowych), więc jak łatwo policzyć, średni czas pracy trenera w GieKSie to nieco ponad 9 miesięcy. Najdłużej pracowali w niej Jerzy Brzęczek 20 miesięcy oraz Rafał Górak ponad dwa lata. I co ciekawe, to zbudowane przez nich drużyny zajmowały najlepsze pozycje wyjściowe po rundzie jesiennej do ataku na ekstraklasę. Oczywiście to prowadzona już nie przez Góraka, a przez Kazimierza Moskala ekipa znalazła się w czubie tabeli jesienią 2013 roku, ale przecież zbudował ją jego poprzednik. Niestety w obydwu przypadkach dorobek ten został z różnych powodów roztrwoniony w rundach wiosennych, ale nie można zaprzeczyć, że w 2013 i jesienią 2016 roku dysponowaliśmy prawdopodobnie potencjalnie najsilniejszymi drużynami na przestrzeni tych minionych 11 lat w I lidze i że zostały one zbudowane w procesie żmudnej, wielomiesięcznej selekcji, przez trenerów, którym dano na to czas. Można więc zadać sobie pytanie, czy w przypadku innych trenerów nie dawaliśmy im za mało czasu na wykazanie się, że mieliśmy w stosunku do nich nierealne oczekiwania, aby zrobili awans NATYCHMIAST po zatrudnieniu w Katowicach, a jak nie to WON!? Kuriozum moim zdaniem było na przykład wyrzucenie po zaledwie pół roku pracy trenera Mandrysza i to w sytuacji gdy, pomimo kilku bardzo bolesnych potknięć, wydawało się, że zaczyna naszą drużyną jakoś układać. Cóż, nowy dyrektor klubu miał inną wizję budowy drużyny, a i kibice zniecierpliwieni brakiem NATYCHMIASTOWYCH wyników, w większości z radością pożegnali trenera Mandrysza. Czy słusznie? My w Katowicach ciągle, tęsknimy do trenera Nawałki, który trafił nam się jak „szóstka” w totka, a możliwe, że wtedy jemu GieKSa też! Pewnie niewielu z nas jednak pamięta, jakie były początki pracy w naszym klubie pana Adama. Pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero w czwartym meczu, po trzech wcześniejszych porażkach, a rundę jesienną zakończył z bilansem: 1 zwycięstwo, 1 remis, sześć porażek (w tym jedna walkowerem). A więc kto wie, czy gdyby klub było na to stać, nie pożegnano by i jego? Na szczęście tak się nie stało i po kilku odważnych zmianach w kadrze, a przede wszystkim po dobrze przepracowanej zimie, staliśmy się rycerzami wiosny, ratując naszą egzystencję.

No ale zostawmy już historię. Pół roku temu klub postawił na Jacka Paszulewicza i początkowo, gdy drużyna błyskawicznie odrabiała dystans dzielący nas od czołówki, wydawało się, że to była decyzja na miarę tej, gdy zatrudniano u nas trenera Nawałkę. Skończyło się niestety jak zwykle, ale można się zastanowić, czy to była wina trenera, czy może raczej tego, że nie znalazł on właściwych wykonawców wśród zawodników, których zastał na Bukowej? Może więc to raczej szefostwu klubu zabrakło minionej zimy tej odwagi, którą miał w sobie m.in. prezes Furtok, gdy w grudniu 2008 roku pożegnaliśmy „gwiazdorów” niespełniających pokładanych w nich nadziei?

Obecnie szkoleniowiec GieKSy ma już ten komfort, że mógł sobie ułożyć drużynę według własnego uznania. Niestety z drugiej strony, w związku z krótką, letnią przerwą nie miał tyle czasu na przygotowanie drużyny, ile miał go zimą. W efekcie część pracy trzeba wykonywać podczas toczących się rozgrywek ligowych. I tu nawet nie chodzi o zgrywanie drużyny, o wypracowanie jakichś schematów, ale wręcz o coś podstawowego, co powinno zostać przeprowadzone już dawno, czyli o zwykłą selekcję zawodników z kadry, która ciągle się zmienia. I moim zdaniem jest to poważny błąd, bo lepiej mieć na boisku zgrany, dobrze rozumiejący się zespół, niż zlepek piłkarzy, nawet o potencjalnie znacznie wyższych umiejętnościach. Sobotnie derby były tego najlepszym przykładem! Najgorsze jest to, że my nie uczymy się na błędach. Dalibor Volas też dołączył do drużyny bardzo późno, po czym całymi tygodniami dochodził do optymalnej formy, a dzisiaj już go u nas nie ma. No ale czy takie, strategiczne błędy polegające na tym, że bardzo późno kontraktujemy zawodników, obciążają trenera? Myślę, że szkoleniowiec chciałby mieć jak najwcześniej do dyspozycji KOMPLETNĄ drużynę, więc odpowiedzialność za taką politykę transferową spada raczej na ludzi, którzy ją prowadzą.

Inna sprawa, że tych nowo pozyskanych piłkarzy też można było bardziej umiejętnie wprowadzać do gry, nie rzucać od razu na głęboką wodę, tak jak to trener uczynił z Woźniakiem, Wawrzyniakiem, Anonem czy wcześniej z Kupcem, bo odpowiedniej jakości i tak nie dali, a tylko zniechęcili do siebie kibiców. Takie decyzje szkoleniowca skłaniają część z nas do twierdzenia, że nie ma on odpowiedniego warsztatu, wystarczającego doświadczenia, aby pracować w klubie z takimi aspiracjami jak GieKSa. Być może, bo to przecież młody człowiek, dopiero na dorobku, ale za to mający bardzo ciekawy pomysł na drużynę, na jej styl. Skoro więc postawiliśmy na kogoś takiego, to trzeba poczekać, aby zobaczyć co z tego będzie, zanim zawyrokujemy, że ten „eksperyment” nie udał się. Tym bardziej, że właśnie dobrał sobie odpowiednich według niego wykonawców do realizacji swojej wizji. Przecież tym wszystkim szkoleniowcom, o których dziś się mówi w kontekście GieKSy, też ktoś kiedyś dał szansę, gdy byli takimi właśnie trenerami na dorobku i oni też popełniali błędy, tak samo, jak dziś Jacek Paszulewicz, zanim wypłynęli. A dodatkowo trzeba zauważyć, że podjął się on wyjątkowo trudnego zadania. Przecież chyba wszyscy mieli świadomość, że drużyna po ubiegłym sezonie wymaga ogromnych zmian! To znaczy wymagała już ich znacznie wcześniej, ale dopiero teraz znalazł się ktoś odważny, aby je przeprowadzić. No tylko, że wielu z tych, którzy domagali się tych zmian, jest teraz nagle zaskoczonych, że prezentujemy się się gorzej, na tle innych ekip, w których do aż takiej rewolucji nie doszło. Niestety drużyna po tylu zmianach (KTÓRE CIĄGLE JESZCZE SIĘ DOKONUJĄ) musi się dopiero stworzyć, a czasu na to nie miał zbyt dużo. Chcieliśmy (słusznie) tej rewolucji w szatni, to ją dostaliśmy, ale nie można jednocześnie mieć ciastko i zjeść ciastko.

Dlatego uważam, że póki co powinniśmy skończyć gadanie o awansie, zostawić to frustrujące liczenie strat punktów do rywali, bo może to nie ma już sensu (???) i dać spokojnie pracować trenerowi z piłkarzami, co najmniej do końca rundy jesiennej, a może nawet do końca sezonu. Bo co da zmiana szkoleniowca poza tym, że kilku z nas będzie miało lepsze samopoczucie? Czy nowy trener, który dostanie drużynę przygotowaną i ułożona pod poprzednika, spowoduje, że ona zacznie z miejsca seryjnie punktować? Nie, to już prędzej ten obecny może do tego doprowadzić, a jak nie to sezon prawdopodobnie może być już stracony. Może więc zróbmy coś odwrotnego, od tego, co robiliśmy, gnijąc w tej p….. I lidze 11 lat i dajmy trenerowi zaufanie, pomimo że wyniki do tego nie zachęcają? Skoro bez efektu próbowaliśmy już wszystkiego innego, to może to jest właśnie to, czego potrzeba naszej GieKSie?

Irishman

Felietony kibiców to nowa seria, którą wprowadziliśmy na stronę GieKSa.pl. Nasz portal tworzą oczywiście sami trójkolorowi fani, ale gdy stają się członkami redakcji, to może umyka im zwykły głos trybun. Dlatego w tym sezonie wyszliśmy z taką inicjatywą i każdy z Was może zmieścić tutaj tekst – wystarczy wysłać do nas maila na gieksainfo[at]gmail.com. Teksty najlepiej przesyłać do nas w Wordzie w formacie .doc lub .docx. Zastrzegamy sobie prawo poprawiania, skracania lub niepublikowania, ale… jeszcze nam się to nie zdarzyło. Robimy jedynie delikatną korektę. Felietony docelowo chcemy publikować w każdą środę, w którą nie gra GieKSa.pl. Optymalnie byłoby, abyście swoje teksty nadsyłali do nas do poniedziałku wieczora. Jeśli ich treść jest ponadczasowa, to może to być dowolnie wybrany dzień.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

14 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

14 komentarzy

  1. Avatar photo

    Irishman

    29 sierpnia 2018 at 09:30

    Dzięki za zamieszczenie felietonu.
    Poza piłkarzami sprowadzanymi za Paszulewicza, można by dodać także przykłady zaciągu Mandrysza czy nawet sprowadzenie Lebedyńskiego za Brzeczka, na potwierdzenie faktu, że późne kontraktowania piłkarzy, nawet bardzo dobrych rzadko podnosi jakość drużyny. Ewentualnie w długiej perspektywie ale na pewno nie od razu!

  2. Avatar photo

    Mecza

    29 sierpnia 2018 at 10:08

    Sprowadzanie zawodników w ogóle powinno się odbywać zgodnie ze strategią klubu a nie w myśl schematu, że trener ściąga „swoich znajomych” To przed zatrudnieniem szkoleniowca powinno być od razu zasygnalizowane mu, albo się godzi albo dziękujemy. Wydaje mi się, że to ostatnie okienko wpisuje się w jakąś przemyślaną strategię, mam tu na myśli transfery młodych,głodnych z niższych lig.

  3. Avatar photo

    Mecza

    29 sierpnia 2018 at 10:57

    Co do trenera, tak jak pisałem wcześniej. Jeśli strata po rundzie jesiennej do 2 miejsca nie będzie wynosiła więcej niż 5pkt będę zadowolony. Jeśli przegrają kolejne 3 mecze (w sumie 5 z rzędu) to podobnie jak Shellu myślę, że zapali się czerwona lampka i trzeba będzie podjąć decyzje a na pewno Bartnik musi trafnie ocenić co się dzieje, my jesteśmy za daleko.

  4. Avatar photo

    Irishman

    29 sierpnia 2018 at 12:41

    @Mecza, no właśnie ja nie wiem jak to jest z tą strategia klubu? Do pewnego momentu to było w miarę przemyślane i dobrze rokowało na przyszłość. I nagle sprawdzamy Anona, który zdaje się, że ma spore braki w przygotowaniu fizycznym, to samo Wawrzyniak, który sam o tym mówi… Ani to nie jest spójne z odmłodzeniem drużyny, ani tym bardziej z tym co mówił w czerwcu trener, że skoro przerwa jest krótka, to on chce piłkarzy gotowych na już do gry.
    Jeszcze tylko brakuje tego Artura never-ending-story Siemaszko, który leczy kontuzje.
    Tak więc wyglądało to na początku fajnie, a teraz zaczyna trochę przypominać to co się działo za Mandrysza rok temu.

    Ale ja tez nie chcę zrzędzić, że to wszystko jest złe i bez sensu, bo ci nowo pozyskani piłkarze pewnie będą Z CZASEM wzmocnieniem drużyny. Tak samo jak ci sprowadzeni rok temu przez Mandrysza też pod koniec rundy już lepiej wyglądali. Ale właśnie trzeba im dać czas, a nie nerwowo wrzucać do składu, czy biadolić, że mamy TAKIE NAZWISKA, a nie ma wyników.

    A co do weryfikacji trenera, to pełna zgoda. Koniec rundy, chyba, że wydarzyłaby się po drodze jakaś katastrofa.8u58

  5. Avatar photo

    Mecza

    29 sierpnia 2018 at 13:24

    Faktycznie mi też Anon i Wawrzyniak nie pasują do koncepcji. Sprowadzając z dalekiej Hiszpanii gościa to on powinien wchodzić, grać i się wyróżniać a nie brać kogoś i go prowadzić jak 20latka z 4ligii polskiej. Prędzej kontrakt mu się skończy niż zaskoczy z takim podejściem. To jest taki Vabank wydaje się. Ja byłem też za tym aby pół rundy spokojnie pograł Kupec. Jak sobie nie radzi na początku to dać do pomocy kogoś kto go będzie wspierał z tej strony.

  6. Avatar photo

    PanGoroli

    29 sierpnia 2018 at 13:47

    I tu zataczamy koło – ten skład, to może być petarda! To jest wymarzony 'materiał’ dla gościa, który jest wygą w trenerskim fachu. Pewnych rzeczy nie nauczą żadne podręczniki, żadne szkolenia, kursy. Nawałka u nas wystrzelił, a pmiętacie u kogo stażował? Ja też chcę wierzyć, ze mamy świetnego trenera. Ale ja w tej chwili nie widzę niczego, co by przemiawiało za tym, ze Paszulewicz takim jest. Chętnie się dowiem o takich, bo nie należe do takich, dla których im gorzej, tym lepiej. Jednak w tej chwili znane są mi jedynie fakty, które muszą niepokoić.
    I przytaczacie przykłady Brzęczka, Mandrysza. Ale umówmy się – w tej chwili Paszulewicz, to nie ta sama liga trenerska. Myślę, że on mógłby być rewelacyjnym drugim trenerem. Zbierać doświadczenie pracując z drugą drużyną, albo podformacjami. Odbudowywać ich fizycznie i mentalnie. Sądzę, ze do taskiej roli w tej chwili nadaje się idealnie. Bo czy rzeczywiście mamy czas do końca sezonu? A co, jak nie czołówka, ale cała liga nam ucieknie? I ewentualny nowy trener rozpocznie pracę z nożem na gardle?

  7. Avatar photo

    Mecza

    29 sierpnia 2018 at 14:00

    Nawałka ok, ale on najpierw musiał pokory się nauczyć bo był zbyt profesjonalny i restrykcyjny do piłkarzy (widzicie podobieństwo?)On spuścił Zagłębie Lubin do drugiej ligi. Podobne podejście zbyt idealistyczne miał Hajto, karierę skończył trenerską już. Nawałka przy Leo nauczył się, że oprócz warsztatu trzeba być człowiekiem, motywatorem. @PanGoroli, jakoś nie wierzę w trening mentalny naszego trenera. Czy on kiedyś kogoś pochwalił? powiedział dobre słowo? Może się kryje z tym i to też jest metoda ale wyrzucając Midzierskiego ze składu gdy mógł zagrać z klubem którego jest wychowankiem i chciał się pokazać przed rodziną, znajomymi – to jest słabe, w żaden sposób nie motywujące. Nie chodziło aby kogoś wrzucać dlatego że rodzina patrzy, Midzierski po prostu zasłużył aby grać w tym meczu.

  8. Avatar photo

    Mecza

    29 sierpnia 2018 at 14:08

    Jeszcze słowo o Nawałce. On nie toleruje alkoholu w sporcie. Kiedyś podobno bardzo się wkurzył jak w szatni GKS znalazł puszkę po piwie. Libację alkoholową w reprezentacji odpuścił i nie zrobił z tego awantury publicznej, to jest dowód na jego metamorfozę,dojrzałość trenerską. Nie może być wszystko czarne albo białe, odcień szarości jest wskazany.

  9. Avatar photo

    PanGoroli

    29 sierpnia 2018 at 14:28

    Wiesz, akurat z Midzierskim, to jest wiele niejasności. Jego zachowanie podczas wielu meczów, wobec których są podejrzenia, ze były ustawiane, w wielu spośród tych meczów to on był jednym z głównych 'architektów’ porażek. Samobóje, szokująco niezdarne interwencje, itp. Podczas akcji sprzątania szamba z szatni był on dla mnie osobiście 100% pewniakiem, że będzie w wylatującej grupie. Można snuć domysły, dlaczego jednak się utrzymał. Może w jakiś sposób się zakulisowo częściowo zrehabilitował, będąc pomocny w czyszczeniu szatni? To tylko spekulacja. Nie chciałbym nikogo skrzywdzić podejrzeniami. Faktem jest, że szokujące jest, że jednak ktoś z taką 'przeszłością’ jest nadal kapitanem. Rozumiem, ze dostaje szanse na boisku, by szorowaniem dupą po murawie 'odkupić grzechy’, jeśli ma jakieś na sumieniu. Dlatego to akurat mogę zrozumieć, że zabrakło zaufania, by go na ostatni mecz wpuścić

  10. Avatar photo

    Irishman

    29 sierpnia 2018 at 22:04

    @Pan Goroli, ja nie zamierzam „umierać” za Paszulewicza. On też mnie czasem wkurza i nie wiem co może osiągnąć. Chodzi mi tylko o to, żeby wreszcie skończyć z tą idiotyczną, trenerska karuzelą, która do tej pory nic dobrego nam nie przyniosła.
    Piszesz., że Paszulewicz Cię nie przekonuje. A czy przekonywał Cię Nawałka, gdy kończył tą pierwszą swoją (niepełną) rundę u nas z bilansem sześć porażek, jeden remis, jedno zwycięstwo? To co prawda nie jest pierwsza runda Paszulewicza u nas ale moim zdaniem po tylu zmianach to właściwie jakby zaczynał.
    Oczywiście gdyby wyniki były dramatyczne złe to trzeba będzie interweniować ale póki co do tego jest daleko.

  11. Avatar photo

    PanGoroli

    29 sierpnia 2018 at 22:36

    Z tego co pamiętam, to Nawałka przyszedł do nas podczas kolejnego, dużego kryzysu. Nikt od niego nie oczekiwał natychmiastowych wyników, raczej, by zminializować straty na jesień, przepracować zimę i powalczyć na wiosne. Druzyna przed jego przyjściem byla w fatalnym stanie i nikt nie oczekiwał, że coś się nagle zmieni. Później Nawałka spełnil oczekwiania tak, że już można powiedzieć, że chyba bedzie jedną z gieksiarskich legend. porownajmy ze stanem obecnym. Paszulewicz przychodzi w przerwie sezonowej. Praktycznie nie ma nad kim pracować, jest anarchia i totalny burdel. Więc można powiedzieć, że licznik mu 'bije’ od drugiej przerwy, tego lata. I widzę sporą różnicę – Nawałka z miejsca swoimi dzialaniami i decyzjami zyskał spory autorytet zarówno u kibiców, jak i, co ważne!, u piłkarzy. Nie zapomnę, jak po meczu z jastrzymbiokami mlodzi wyskoczyli 'obskakać’ ich boisko po naszej wygranej, Nawałka wkroczył do akcji i jeden gest ręki wystarczył, by ogarnąć sytuację… Tak więc, bez sensu porównywać cyferki, statystyki. To nie FM.

  12. Avatar photo

    Mecza

    30 sierpnia 2018 at 08:10

    @PanGoroli „Paszulewicz przychodzi w przerwie sezonowej. Praktycznie nie ma nad kim pracować, jest anarchia i totalny burdel” Tutaj się z Tobą nie zgodzę. Mandrysz zostawił poukładaną drużynę która zaczęła punktować. Jak przychodził to był totalny burdel i po TYLKO 4 miesiącach poukładał drużynę, że ta skończyła rundę z nadzieję na dobrą wiosnę. Co było później każdy widział. Paszul przyszedł mimo wszystko do poukładanej drużyny z czołówki, wyniki na początku z tą drużyną miał dobre a czym dłużej pracował równia pochyła, do dzisiaj. Mimo wszystko mam nadzieję że Paszul dogra do końca rundy, bo to by oznaczało że zaczęliśmy punktować.

  13. Avatar photo

    Robson

    31 sierpnia 2018 at 01:16

    Co Wy za bradnie wypisujecie Paszulewicz musi odejść !
    To największa pokraka jaka nas trenowała ! BYłem przeciwny zwalniania Brzęczka również trudno choć dużo łatwiej było mi pożegnać Mandrysza ale dla tego pajaca co nas teraz trenuje nie mam odrobiny litości za jego debilne i przez nikogo nie zrozumiałe decyzje od samego początku!

  14. Avatar photo

    potf

    31 sierpnia 2018 at 12:28

    Zgadzam się z tym felietonem w 100%. Czasu, potrzeba czasu. I drużynie i trenerowi. Nawet kosztem tego sezonu.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga