Dołącz do nas

Kibice SK 1964

GieKSa jest tylko jedna!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wyjazd do Bełchatowa miał być dla nas chwilowym i przyjemnym wypadem, a przerodził się w kilka dużych problemów. Pierwszy dostaliśmy na starcie przy zamówieniu biletów, gdy okazało się, że ceny dla miejscowych w wysokości 15 złotych nie obowiązują nas, bo powołano się na „bilet jednorazowy bez karty kibica”, który kosztuje 25 złotych. W swojej wspaniałomyślności i dobroci zarząd GKS Bełchatów dał nam jednak cenę 20 złotych. Śmieszny i cwaniacki wybieg z takim zapisem, bo daje możliwość omijania przepisów i uchwał PZPN, które nakazują sprzedawać bilety kibicom gości w takiej samej cenie jak gospodarzom. Sprawa oczywiście trafiła już do odpowiedniej komórki w PZPN.

Drugi problem pojawił się na zbiórce, gdzie szalejąca POlicja po konferencji jaśnie nam panującego Donalda Tuska urządziła sobie zabawę „utrudnij życie kibicom”. Każdy autokar przeszedł kontrolę drogową, niektóre kilkukrotną i ostatecznie z sześciu autobusów dwa musiały zostać w Katowicach (jeden przez to że miał za dużo rdzy…). Sytuacja ta spowodowała, że nagle blisko sto osób zostało bez transportu. Części udało się zorganizować auta i dzięki temu pojawiło nas się w Bełchatowie 330 (1 zakazowicz). Szkoda bo mielibyśmy kolejny komplet w klatce gości. Dodać należy także, iż kontrola trwała prawie 1,5 godziny przez co na mecz przyjechaliśmy po rozpoczęciu spotkania. Podczas zbiórki w Katowicach sypały się także mandaty za wszystko. Tusk tuskiem, ale naprawdę trzeba nie mieć godności by wykonywać jego polecenia jak grzeczny pies.

Na sektorze mieliśmy ze sobą pięć flag – GieKSa jest tylko jedna, SK 1964, GieKSa, GoT i UG’03. Prowadziliśmy bardzo dobry doping, który swoje apogeum osiągnął podczas oprawy zaprezentowanej przez Ultras GieKSę (fotki i video w innych newsach). Oprawa była z jednym przesłaniem – GieKSa jest tylko jedna! Do tego odpaliliśmy kilkadziesiąt rac co dało niesamowity efekt i na kilka minut przerwało spotkanie toczone na murawie. Na sam koniec zaśpiewaliśmy piłkarzom „gdzie jest ta GieKSa piłkarze?” oraz „mniej niż zero”.

Po spotkaniu zaczął się problem numer trzy – nie dało się wyjść ze stadionu. POlicja otoczyła cały obiekt i nie wypuszczała nikogo bez kontroli i spisywania. Nam zapowiedziano, że możemy opuścić sektor jeśli każdy zostanie nagrany z dowodem osobistym przy twarzy. Nie zgodziliśmy się na to i siedzieliśmy dalej w klatce, ale po około godzinie dostaliśmy informację, że zbliżają się kolejne posiłki POlicji. Obawiając się pacyfikacji czy jeszcze większych prowokacji poddaliśmy się nagrywaniu. Trwało to bardzo długo, ale na szczęście przebiegło spokojnie. Ostatecznie przed 1:00 zameldowaliśmy się w Katowicach.

Parę słów o miejscowych – bardzo mało ludzi na stadionie co dziwi. Po pierwsze grali z nami, czyli najlepiej jeżdżącą ekipą w całej lidze, a po drugie na pewno elektryzowała ich możliwość pojedynku kibicowskiego z oryginalną GieKSą. Młyn mieli bardzo skromny – z naszej perspektywy wyglądał na 500-600 osób. Zaprezentowali oprawę o GieKSie do której odpalili kilka rac (z czego dwie powędrowały na murawę). Trochę napinki pod naszym adresem jednak przez większość meczu mimo korzystnego rezultatu niesłyszalni u nas (ale na to wpływ ma pewnie akustyka stadionu). Śmiesznie wyglądało jak zaczęli flagi ściągać, gdy spotkanie jeszcze trwało. Po meczu mieli podobne przejścia z policją co my – blokadę trybuny, pojedyncze wypuszczanie. Bardzo jesteśmy ciekawi w ilu zjawią się u nas na wiosnę.

Mimo żenującej postawy piłkarzy pozbawionych resztek ambicji oraz prowokacji POlicji udało nam się pokazać to co najważniejsze w kibicowaniu – pojechać na wyjazd, zaprezentować świetną oprawę i pokazać jak się dopinguje. Miejmy nadzieję, że cena jaką przyjdzie nam zapłacić za ten wyjazd nie będzie zbyt wysoka, ale jakakolwiek by nie była wiemy jedno – było warto!


16 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

16 komentarzy

  1. Avatar photo

    luki

    22 sierpnia 2013 at 08:43

    „Parę słów o miejscowych – bardzo mało ludzi na stadionie co dziwi. Po pierwsze grali z nami, czyli najlepiej jeżdżącą ekipą w całej lidze, a po drugie na pewno elektryzowała ich możliwość pojedynku kibicowskiego z oryginalną GieKSą” – widać w Bełchatowie mądrzy ludzie, bo nie przychodzą na mecze ze względu na to ilu debili będzie w klatce gości, a ze względu na poziom na boisku. Grali z jedną ze słabszych drużyn to wielu nie było.

  2. Avatar photo

    Gerard

    22 sierpnia 2013 at 08:50

    Tam zawsze jest taka frekwencja. Grali w ekstraklapie też mało kto chodził. W Łodzi mieli pretensje, że bogaty sponsor a wybrał klub, który nie ma kibiców. Kibicowsko są max na 1 ligę

  3. Avatar photo

    1977

    22 sierpnia 2013 at 09:18

    Obiektywnie to żenująca ta relacja,samozachwyt kibiców Katowic siege zenitu, wy odpalacie race i jest super efekt, my odpalamy to tylko dwie lądują na murawie, wasz super doping- to spóźnienie, troche śpiewów w pierwszej połowie, oprawa i cisza w drugiej połowie- i uwaga elektryzowanie kibiców grą z Katowicami, to już szczyt, kim wy jesteście żeby się wami podniecać, piłkarsko żenada od wielu już lat a kibicowsko no cóż nie każy robi sobie zgode z kosą po to aby inna kosa dała chociaż troche żyć. Bez napinki, pozdro dla normalnych

  4. Avatar photo

    Szef

    22 sierpnia 2013 at 09:32

    I co podacie sprawę do rzecznika praw obywatelskich i generalnego inspektora danych osobowych?

  5. Avatar photo

    Gerard

    22 sierpnia 2013 at 09:40

    do 1977. Zobaczymy ilu was ciule przyjedzie do Katowic i jaki doping stworzycie 🙂 Gówno gramy to fakt ale trzeba pamiętać jakie kłopoty miała GieKSa niedawno a kibicowsko łykamy was pod każdym względem.

  6. Avatar photo

    Do Gerard

    22 sierpnia 2013 at 10:44

    Kolego po szalu.. Łykacie nas pod każdym względem? No cóż ciężko to stwierdzić, ale porównywanie 65 tysięcznego miasta do ponad 300 tys. jest szczytem idiotyzmu z Waszej strony. Musicie mieć kompleksy i wasza oprawa była tego dowodem. „GieKSa jest tylko jedna”. Boli co?

  7. Avatar photo

    Gerard

    22 sierpnia 2013 at 11:26

    Nie porównuje miasta tylko kibiców ynteligencie. Czytaj chociaż ze zrozumieniem. Czy myślisz, że na GieKSe, ruch czy Górnik chodzą tylko kibice z tych miast? Po prostu wasz klubik nie ma kibiców, to sztuczny twór, nie ma dla kogo grać

  8. Avatar photo

    do Gerarda

    22 sierpnia 2013 at 11:37

    Ale ty jesteś głupi, zamiast wybrać się na wyjazd to siedzisz przed kompem I bredzisz, jak na wasze mecze chodza jeszcze ludzie z innych miast to pogratulować frekwencji, ile było ostatnio -2 tyś, na koleinym meczu będzie jeszcze mniej, ale napinaczy internetowych wam nie braknie. Zamiast iść na mecz lepiej pokazywać siłę w necie głupi ciulu

  9. Avatar photo

    ecik

    22 sierpnia 2013 at 11:49

    A czemu pod ok. 60 min ściągnęliście flagę „gieksa jest tylko jedna? Czyżby dotarło do was że to nie ta katowicka tylko bełchatowska?

  10. Avatar photo

    Gerard

    22 sierpnia 2013 at 11:55

    Typowy prymityw z kompleksami, nie masz argumentów to obrażasz. Nie mam możliwości jeździć na wszystkie wyjazdy a frekwencji się nie wypowiadaj

  11. Avatar photo

    GIEKSA B-TÓW

    22 sierpnia 2013 at 12:48

    napinkę to zaczęliście wy a z relacji wynika jakby to my mielibyśmy sie napinać na „prawdziwą Gieksę” i mieć jakieś kompleksy. kto był na meczu sam widział kto takowe miał 😉

    Beeełchatowski GKS!

  12. Avatar photo

    Gerard

    22 sierpnia 2013 at 13:39

    Nie macie kibiców!!! nigdy ich nie mieliście i nigdy nie będziecie mieli. Sponsor spi.. to znikniecie z piłkarskiej mapy Polski. Choć byście tu nie wiem jak mnie obrażali i wylewali swoje kompleksy to nic tego nie zmieni. Jesteście kibicowskim dnem i cała ekstraklasa to potwierdzi.

  13. Avatar photo

    do gerarda

    22 sierpnia 2013 at 14:29

    Na wyjazdy nie jeździsz bo mama niepozwala, wy macie całe rzesze kibiców głównie na internecine, bo w realu Ruch może zbić. Nigdy GKS Bełchatów nie kreował sie na wielką ekipę ale nie musimy dawać szpary Górnikowi jak wy gieksiary.

  14. Avatar photo

    andrzej

    22 sierpnia 2013 at 16:23

    My się napinaliśmy? To wy pierwsze co robiliście wchodząc do klatki to szliście do płota i zaczęliście coś bluzgać;) A dlaczego ściągneliśmy flagi w 90 minucie? Bo było info że psy nas chcą wyjebać z sektoru więc trzeba było za wczasu schować flagi.

  15. Avatar photo

    Adek

    22 sierpnia 2013 at 19:09

    Kibice z Bełchatowa nie moga przyjac do wiadomosci ze sa slabi juz nie raz byla napinka w necie ze jacy to oni nie sa 🙂 zawsze maja wytlumaczenie jak nie sraczka to urok 🙂

  16. Avatar photo

    fans

    23 sierpnia 2013 at 00:37

    flagi sciągane przed ostatnim gwizdkiem z powodu prowokacji POlicji już przy bramkach wyjściowych.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga