Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

GKS Katowice rozpędza się. Piękny rajd dał wygraną z Odrą Opole. Media o meczu Odra-GKS

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszej, wyjazdowej, wygranej GieKSy w meczu z Odrą Opole 2:1 (1:1). Wybraliśmy dla Was najciekawsze:

sportslaski.pl – Beniaminek bez szans. Takiej „GieKSy” chcą kibice!

Uparcie, przez całą drugą połowę katowicki GKS gniótł rywala by wywieźć z Opola komplet punktów. Udało się po solowej akcji bohatera meczu, Adriana Błąda. Podopieczni trenera Jacka Paszulewicza zasłużenie wygrali z rewelacyjnie spisującym się jesienią beniaminkiem i wlewają w serca swoich kibiców naprawdę mocną dawkę uzasadnionego optymizmu.

Pierwsze 30 minut meczu w Opolu rozczarowywało. Co prawda od mocnego akcentu grę zaczął Adrian Błąd, który rozgrzał stojącego w bramce Odry Tobiasza Weinzettela, ale później długimi fragmentami oglądaliśmy tzw. typowy mecz walki, w którym więcej do powiedzenia od początku mieli przyjezdni.
Pobudka nastąpiła po dość przypadkowym golu dla gospodarzy. Zaczęło się od niepotrzebnego faulu Mateusza Kamińskiego. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego została wybita przez obrońców GKS-u, ale trafiła pod nogi Rafała Brusiło, który z powrotem wstrzelił ją w „szesnastkę” katowiczan. Futbolówka po głowie Vaclava Cverny trafiłą w poprzeczkę bramki Mateusza Abramowicza, z dobitką zdążył jednak Jakub Habusta pakując piłkę do pustej bramki.
Stracona bramka na zespół Jacka Paszulewicza podziałała jak płachta na byka.

[…] W 39. minucie piłka wylądowała już w bramce opolan po tym, jak dośrodkowanie Błąda z rzutu rożnego na gola zamienił Kamiński. Katowiczanie mogli pójść za ciosem, ale najpierw w sytuacji sam na sam prosto w bramkarza Odry trafił Andreja Prokić, a później golkiper gospodarzy poradził sobie z niesygnalizowanym uderzeniem Słomki.
Na drugą część gry podopieczni trenera Jacka Paszulewicza wyszli tak, jakby – ujmując to w słowa Kazimierza Węgrzyna – w szatni pożarli wiaderko witamin. Prowadzenie mogli objąć po kolejnym rzucie rożnym.

[…] Tobiasz Weinzettel ani na moment nie mógł tracić koncentracji, bo katowiczanie mieli ogromną ochotę na sięgnięcie po komplet punktów.

[…] „GieKSa” wygrała z Odrą zupełnie zasłużenie. Gospodarze w drugiej odsłonie długo mieli problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy, a gdy już pojedynczym, prostopadłym podaniem udało im się uruchomić groźną kontrę, kończyło się na złych wyborach podejmowanych przez ofensywnych graczy z Opola.

nto.pl – Odra Opole przegrała z GKS-em Katowice

[…] Trzeci mecz drużyny z Opola w rundzie jesiennej nie rozpoczął się po jej myśli. W pierwszym kwadransie lepiej wyglądali bowiem zawodnicy GKS-u, jednak z ich przewagi wynikało faktycznie stosunkowo niewiele.

[…] W końcówce pierwszej połowy katowiczanie mieli dwie dobre okazje do wyjścia na prowadzenia, ale po strzałach Łukasza Zejdlera i Wojciecha Słomki świetnie spisał się bramkarz Odry Tobiasz Weinzettel. Był to jednak zwiastun tego, co miało dziać się po przerwie. W drugiej odsłonie przewaga zespołu z Katowic była już bowiem przygniatająca. Kolejny sygnał ostrzegawczy opolanie otrzymali już w 47. minucie, kiedy to piłka po główce Lukasa Klemenza trafiła w poprzeczkę.

[…] Niedługo później obronę Odry łatwo oszukał Wojciech Słomka, ale jego próbę instynktownie, nogą obronił Weinzettel. Równie groźnie pod bramką miejscowych było w 71. minucie, kiedy Wojciech Kędziora trafił w słupek. Napór gości w końcu przyniósł jednak efekt. Zwycięstwo zapewnił przyjezdnym Adrian Błąd, zaskakując mocnym strzałem Weinzettela po samotnym przebiegnięciu połowy boiska. Konieczność odrabiania strat nie sprawiła, że gracze Odry poprawili jakość swoich poczynań ofensywnych. Nie stworzyli sobie żadnej dobrej okazji do zdobycia gola i zanotowali drugą porażkę u siebie w tym sezonie.

sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice rozpędza się. Piękny rajd dał wygraną z Odrą Opole

Drugie zwycięstwo w drugim meczu w rundzie wiosennej Nice I ligi odniósł GKS Katowice. Wygraną 2:1 z Odrą Opole zapewnił autor gola i asysty, Adrian Błąd.
[…] W zespole z Katowic wyróżniał się Adrian Błąd. Były skrzydłowy KGHM Zagłębia Lubin czy Arki Gdynia robił zamieszanie na połowie przeciwnika, a także interweniował blisko własnej bramki. Przez Tobiasza Weinzettela pomocnik nie zdobył gola w pierwszej połowie. Musiał zadowolić się asystą. W 39. minucie po dośrodkowaniu Adriana Błąda główkował celnie Mateusz Kamiński. Do przerwy było 1:1.

[…] Po przerwie nadal aktywniejsza i groźniejsza drużyna z Katowic. W 48. minucie Lukas Klemenz główkował w poprzeczkę po wrzutce Łukasza Zejdlera. Centymetrów zabrakło obrońcy, żeby umieścić piłkę w bramce na stadionie, na którym stawiał pierwsze kroki w seniorskim futbolu.

Podopieczni Jacka Paszulewicza atakowali, chcieli pójść za ciosem po zwycięstwie z Rakowem Częstochowa, jednak brakowało im skuteczności. Trener był spokojny i nie dokonywał zmian. Cierpliwość została nagrodzona w 77. minucie. Ponownie dał o sobie znać Błąd, który przeprowadził piękny rajd przed pół boiska i doprowadził do wyniku 2:1 strzałem zza pola karnego.

futbolfejs.pl – To się nazywa mocne wejście! GieKSa Paszulewicza dała po nosie jesiennym rewelacjom

To się nazywa mocny wist! GieKSa Jacka Paszulewicza po zwycięstwie na otwarcie roku 2018 nad Rakowem Częstochowa 2:1, takim samym wynikiem zakończyła mecz z drugim z rewelacyjnych beniaminków Nice 1. Ligi – Odrą w Opolu. Niby to tylko dwa mecze, ale już spokojnie możemy ogłosić – tak grający katowiczanie dają wyraźny sygnał rywalom: jesteśmy piekielnie mocni!

Niby o tej mocy Katowic wiedzieliśmy od dawna. I w poprzednim sezonie, i jeszcze w poprzednim. I minionej jesieni. Ale w każdym przypadku ta moc jakaś taka uśpiona była. Dyżurny faworyt, który chyba sam nie wierzył w to, że jest faworytem. Taki, o którym nie wypada powiedzieć, że nie jest silny, ale każdy czuje, że to tylko kurtuazja.

Po jesieni GieKSa była siódma z przeciętnym bilansem (8-4-7), ale zmiana Piotra Mandrysza na Jacka Paszulewicza zimą nieco zaskoczyła. Bo Mandrysz kończył jesień niezłą serią – 10 punktów w czterech meczach. Można było mniemać, że właśnie znalazł pomysł na tę drużynę i ją ocucił. A jednak – gdy tylko okazało się, że Paszulewicz jest wolny, w Katowicach nie wahano się.
Dziś, po meczu z Odrą Opole (2:1), wątpliwe, by Mandrysza w Katowicach ktokolwiek żałował (swoją drogą od początku nie zaskarbił sobie serc fanów). Paszulewicz natomiast chyba już – tymi dwoma meczami z beniaminkami – „kupił” sobie trybuny Bukowej. Nie samymi wynikami – te, powtórzmy, Mandrysz na koniec też miał bardzo dobre – a czymś, czego w GKS Mandrysza trudno się było dopatrzeć: stylem i grą.
Paszulewicz wszedł do GieKSy jak rasowy szeryf do saloonu – gwiazda na piersi, naładowany rewolwer w kaburze, siła i przekonanie o wartości drużyny. I tak też wyglądają jego piłkarze wychodząc na mecz.

To Odra oddała pierwszą salwę – w poprzeczkę, a odbitą od niej piłkę dobił do siatki Jakub Habusta. Piłkarze Paszulewicza zareagowali bez cienia nerwów. Grali swoje – bardzo wysoki, nieustanny pressing, zero przestrzeni dla rywali, nieustanne szukanie luk w ich defensywie. Odra, pod wodzą Mirosława Smyły mistrzowie gry ekonomicznej i maksymalnie efektywnej, kompletnie się w tym pogubiła.

– Liczę, że uda się osiągnąć duży sukces, a tym jest gra klubu tam, gdzie wszyscy tego oczekują, czyli w ekstraklasie. Wiem, że oczekiwania i aspiracje są duże, ale akurat takie stawianie sprawy nie jest mi obce – mówił Paszulewicz w styczniu po objęciu GieKSy. Po meczach z Rakowem i Odrą już widać, że nie żartował ani trochę. Jego obsesja pracy nad taktyką i przygotowaniem fizycznym na Bukowej była wyjątkowo pożądana i, jak widać, już daje efekty.

Strzeżcie się zatem GieKSy! Ma w tym momencie dwa mecze zaległe – z Puszczą i piekielnie ważny z Chojniczanką, a za tydzień czeka jakże prestiżowa konfrontacja z Zagłębiem Sosnowiec.

polsatsport.pl – GKS Katowice wygrał w Opolu

W spotkaniu 23. kolejki Nice 1 Ligi Odra Opole przegrała z GKS Katowice 1:2. Goście zdecydowanie przeważali, odnieśli zasłużone zwycięstwo i zbliżyli się do czołówki tabeli.

Od początku meczu inicjatywa należała do piłkarzy GKS Katowice. Już w 3. minucie przed szansą stanął Adrian Błąd, na posterunku był jednak Tobiasz Weinzettel. W kolejnych minutach katowiczanie stworzyli jeszcze kilka klarownych sytuacji, mimo to pierwszy celny cios wyprowadzili w tym meczu gospodarze.

[…] Strata gola jeszcze bardziej podrażniła przyjezdnych. Katowiczanie z animuszem ruszyli do ataku.

[…] Goście dominowali do gwizdka sędziego kończącego pierwszą połowę, wyraźnie przeważali również po przerwie. Piłkarze Odry długo mieli szczęście i dobrze dysponowanego Weinzettela w bramce.

sportdziennik.pl – Błąd wsiadł na motor i zepsuł Odrze święto

Katowiczanie w Opolu wygrali skromnie, ale zaprezentowali się znacznie lepiej niż wyżej sklasyfikowani rywale.

Adrian Błąd ani z Rakowem, ani z Odrą nie grał wielkiego meczu. Przed dwoma tygodniami zanotował jednak asystę, a wczoraj zapisał na swoim koncie w klasyfikacji kanadyjskiej nawet dwa punkty. Na niespełna kwadrans przed końcem strzelił zwycięskiego gola dla GKS-u. I to w jakim stylu! Skrzydłowy mknął z piłką przez kilkadziesiąt metrów, bez cienia zawahania wykorzystał bierność rywali i uderzeniem ze „szpica” pokonał Tobiasza Weinzettela.

[…] „GieKSa” na tle Odry prezentowała się niczym juniorzy starsi w konfrontacji z juniorami młodszymi. Szybsi, agresywniejsi, dojrzalsi – i po prostu lepsi piłkarsko. Podopieczni Jacka Paszulewicza raz za razem wygrywali pojedynki fizyczne z opolanami, którzy niejednokrotnie zwijali się potem z bólu na murawie. Gdyby do Katowic nie pojechała pełna pula, przy Bukowej mogliby sobie pluć w brody. A tak, mogli jedynie żałować, że ten dobry występ – zdecydowanie uprawniający do snucia marzeń o ekstraklasie – ominął pewnie wielu kibiców „GieKSy”, rozdartych wczoraj pośród mecze sekcji piłkarskiej, siatkarskiej i hokejowej.

[…] Gdyby nie dobra forma Tobiasza Weinzettela, zastępującego w bramce powołanego do kadry młodzieżowej Mateusza Kuchtę, porażka mogłaby być wyższa, bo 22-latek obronił 9 celnych strzałów. Sprzyjało mu też szczęście – w II połowie, przy stanie 1:1, Lukas Klemenz główkował w poprzeczkę, a Wojciech Kędziora „ostemplował” słupek, kończąc tym samym imponującą serię (6 goli w 5 meczach).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga