Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

GKS Katowice zremisował arktyczny mecz z Arką Gdynia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Arka Gdynia. GieKSa zremisowała z liderem Fortuna I Ligi 1:1 (0:1).

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice zremisował arktyczny mecz z Arką Gdynia

GKS Katowice zremisował w tym sezonie mecz na Bukowej po raz drugi. Spotkanie z Arką Gdynia odbyło się w absurdalnych warunkach.

Walka ze śniegiem trwała na Bukowej przez wiele godzin. Ostatecznie mecz GKS Katowice z Arką Gdynia rozpoczął się zgodnie z planem, ale jedynym niebiałym elementem krajobrazu były ścieżki przy liniach bocznych i środkowe koło długo przykryte płachtą z logo rozgrywek. Nieoficjalnie wiadomo, że decyzję o rozegraniu spotkania podjął delegat, któremu żal było kibiców gości. Tych jednak na sektorze pojawiło się raptem ośmiu.

Piłkarze w takichw warunkach koncentrowali się na zachowaniu równowagi, ale nie zawsze udawało im się uniknąć poślizgu i bliskiego kontaktu z pokrywającą murawę śnieżno-błotnistą breją. Trudno się było dziwić kibicom, którzy oglądając tę nierówną walkę z naturą szybko zorganizowali sobie rozrywkę w postaci walki na śnieżki na Blaszoku. Na trybunie głównej z kolei emocje gwarantowały zsuwające się z dachu wielkie płaty zmrożonego puchu.

Na boisku działo się niewiele, ale sytuację szybciej opanowała Arka, która w 19 minucie po akcji ośmieszającej defensywę GKS zdobyła gola kopnięciem piłki z bliskiej odległości między dwoma obrońcami. Niedługo później powinno być 2:0, ale skończyło się na słupku.

Cierpliwość fanów wyczerpała się bardzo szybko i zawodnicy gospodarzy oraz trener Rafał Górak wysłuchiwali dosadne okrzyki i przyśpiewki pod swoim adresem. Już przed pierwszym gwizdkiem było zresztą wiadomo, że ewentualna porażka może oznaczać dla szkoleniowca koniec pracy na Bukowej.

Najlepszą ilustracją pierwszej połowy była jej ostatnia akcja, gdy Dawid Kudła stracił piłkę daleko za polem karnym, ale Arka nie była w stanie tak szybko przeprowadzić akcji, by trafić do pustej bramki. I stało się tak, że strzał Karola Czubaka obronił wracający bramkarz.

Schodzących do szatni katowiczan żegnała burza gwizdów i okrzyk „Hej Górak, pakuj walizki!”.

Po przerwie GKS próbował odrobić stratę, ale Shun Shibata nie opanował w decydującym momencie piłki. Co jednak miał powiedzieć Hubert Adamczyk, który w 62 minucie wykonywał rzut karny, podyktowany zresztą za dość wątpliwe przewinienie. Strzał piłkarza Arki bez większych problemów obronił Kudła, łapiąc piłkę w ręce.

W 72 minucie przed taką samą próbą w drugim polu karnym stanął Arkadiusz Jędrych. Na zawodniku GKS ciążyła statystyka – katowiczanie w tym sezonie marnowali już jedenastki. Tym razem piłka wpadła do siatki i zrobił się remis.

Później stan murawy jeszcze wyraźniej się pogorszył i składnych akcji niemal już nie było. Mecz, który nie powinien się odbyć, zakończył się podziałem punktów oznaczającym koniec liczącej osiem spotkań zwycięskiej serii Arki. Nie zmieniło to faktu, że kibice żegnali szkoleniowca żądaniami jego odejścia.

 

1liga.org – Sobota w F1L: lider tabeli zatrzymany

W sobotnich spotkaniach 17. kolejki Fortuna 1 Ligi z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych rozegrane zostało tylko jedno spotkanie. Pozostałe mecze zostały przełożone na inny termin.

[…] Warunki w Katowicach nie należały do najlepszych. Opady śniegu dawały się we znaki obu drużynom. Mimo tego mecz udało się rozegrać. Pierwsza część spotkania zdecydowanie należała do podopiecznych trenera Łobodzińskiego. W 19. minucie po bardzo dobrym zagraniu Huberta Adamczyka piłkę do siatki skierował Olaf Kobacki. Na tym jednak goście nie poprzestali. Do bramki trafili jeszcze dwukrotnie, ale z powodu spalonego gole nie zostały uznane. W drugiej połowie nadal goście dominowali na boisku, jednak w 73. minucie Mateusz Mak został sfaulowany przez Milewskiego w polu karnym za co sędzia podyktował rzut karny, a ten skutecznie wykorzystał Arkadiusz Jędrych. Mecz zakończył się remisem 1:1.

 

gol24.pl – Przerwana seria Żółto-Niebieskich po remisie w Katowicach na własne życzenie. Nie ma dziesiątej wygranej z rzędu

Zwycięska seria piłkarzy Arki Gdynia dobiegła końca i zatrzymała się na dziewięciu kolejnych spotkaniach. Żółto-Niebiescy zremisowali wyjazdowy mecz z GKS Katowice 1:1 w Fortunie 1. Lidze, a dwa punkty stracili wyłącznie na własne życzenie. To jest za to dziesiąty z rzędu mecz bez porażki wliczając ligę i Fortunę Puchar Polski.

Zwycięska seria piłkarzy Arki Gdynia dobiegła końca i zatrzymała się na dziewięciu kolejnych spotkaniach. Żółto-Niebiescy zremisowali wyjazdowy mecz z GKS Katowice 1:1 w Fortunie 1. Lidze, a dwa punkty stracili wyłącznie na własne życzenie. To jest za to dziesiąty z rzędu mecz bez porażki wliczając ligę i Fortunę Puchar Polski.

Pierwsza połowa meczu w Katowicach zdecydowanie należała do podopiecznych trenera Wojciecha Łobodzińskiego. Już w 19 minucie po bardzo dobrym zagraniu Sebastiana Milewskiego piłkę do siatki skierował Olaf Kobacki, dla którego to siódmy gol w tym sezonie ligowym. Na tym wcale nie musiało się skończyć. Futbolówkę w bramce gospodarzy umieścili także Karol Czubak i Kasjan Lipkowski, ale z powodu spalonych oba gole nie zostały uznane. Dodajmy do tego jeszcze dwie zmarnowane okazje Czubaka i mamy pełny ogląd, jak wyglądała pierwsza połowa meczu w Katowicach. Żółto-Niebiescy jednak całkowicie kontrolowali to, co działo się na boisku, ponownie pokazali dużą pewność siebie i pewnie zmierzali w kierunku kolejnego ligowego zwycięstwa, choć musieli sobie radzić bez pauzujących za kartki Michała Marcjanika i Kacpra Skóry.

Druga połowa zaczęła się od okazji bramkowej dla gospodarzy, ale Shun Shibata przegrał pojedynek z Pawłem Lenarcikiem. Chwilę później Arka powinna powiększyć prowadzenie, bo Oskar Repka sfaulował w polu karnym Sebastiana Milewskiego. Do piłki podszedł Hubert Adamczyk, ale strzelił źle i słabo, a Dawid Kudła złapał piłkę w ręce. Później Adamczyk popisał się bardzo dobrym dośrodkowaniem, ale strzelający głową Czubak nie trafił w bramkę. Arka wciąż była zespołem lepszym, ale grała bardzo nieskutecznie. I to się zemściło. Ołeksandr Azacki sfaulował w polu karnym Marcina Wasielewskiego, a karnego na wyrównującego gola zamienił pewnym strzałem Arkadiusz Jędrych.

Do końca meczu brakowało już czystych okazji bramkowych. Arka w przekroju meczu była lepsza, miała więcej okazji, ale nie potrafiła wygrać dziesiątego meczu z rzędu.

 

dziennikbaltycki.pl – Oceniamy piłkarzy Arki Gdynia za mecz z GKS Katowice. Brak skuteczności Karola Czubaka i pudło z karnego Huberta Adamczyka

[…] Zdecydowanie więcej było lepszych momentów w grze Żółto-Niebieskich, ale nie zabrakło kosztownych błędów, jak zmarnowany rzut karny, brak skuteczności i sprokurowany karny dla rywali.

Arka Gdynia pojechała do Katowic po zwycięstwo, ale nie grało się łatwo w trudnych – śnieżnych – warunkach. Mimo to Żółto-Niebiescy powinni wrócić z kompletem punktów.

Arka w przekroju meczu była lepsza, miała więcej okazji, ale nie potrafiła wygrać dziesiątego meczu z rzędu.

[…] Piłkarzom Arki nie brakowało okazji bramkowych w Katowicach. Sam Karol Czubak mógł popisać się nawet hat-trickiem, a Hubert Adamczyk miał idealną okazję, jaką jest rzut karny. Jeden z nielicznych błędów w defensywie przyniósł z kolei karnego dla zespołu gospodarzy i właśnie w ten sposób GKS Katowice uratował remis, a Żółto-Niebiescy stracili dwa punkty.

 

arkowcy.pl – W Katowicach pod górkę, GKS z punktem na Barbórkę

[…]Niespodziewany był za to manewr Rafała Góraka, który lukę po pauzującym za kartki Sebastianie Bergierze zdecydował się zapełnić 19-letnim Kacprem Pietrzykiem. Kolejne zaskoczenie stanowiło desygnowanie od pierwszej minuty zainstalowanego za plecami napastnika Shuna Shibaty zamiast Mateusza Maka, Mateusza Marca czy Christiana Alemana.

Pierwsza połowa stała pod znakiem dominacji żółto-niebieskich. W 8. minucie Kobacki dośrodkowywał z kornera, Czubak przeskoczył dwóch rywali i doszedł do strzału głową, ale piłka powędrowała minimalnie nad poprzeczką. Dwie minuty później znów z dobrej strony pokazał się Kobacki, który wpadł w pole karne, idealnym dograniem znalazł Czubaka, ten błyskawicznie uderzył z czuba, jednak trafił wprost w Kudłę. Arka nie ustępowała w dążeniu do objęcia prowadzenia. W 17. minucie znakomity rajd Lipkowskiego z prawej strony zakończył się wystawieniem futbolówki na strzał stojącemu w szesnastce gospodarzy Kobackiemu, natomiast wykończenie całej akcji przez lewoskrzydłowego pozostawiało wiele do życzenia. Dwie minuty później Milewski znalazł się z piłką przy nodze w polu karnym GKS-u, zagrał wzdłuż bramki, futbolówka odbiła się jeszcze od Jędrycha i trafiła na 5. metr przed linią bramkową do Kobackiego, a ten między nogami próbującego desperacko ratować sytuację Wasielewskiego zapakował piłkę do siatki i otworzył wynik. W 25. minucie Azacki zablokował strzał z dystansu Shibaty, dobijać z pola karnego próbował jeszcze Pietrzyk, natomiast futbolówka po rykoszecie przeszła trzy metry obok prawego słupka Lenarcika. W odpowiedzi kolejną indywidualną akcję na lewym skrzydle przeprowadził Kobacki, wpadł w szesnastkę katowiczan i szukał zaskoczenia Kudły przy bliższym słupku, piłka odbiła się jeszcze od nogi Jędrycha i zatrzymała na słupku. W 41. minucie zamykający akcję z prawej strony pola karnego Lipkowski podwyższył na 2:0, jednak sędzia Urban błyskawicznie zasygnalizował spalonego przy podaniu z głębi pola do wychodzącego na wolne pole Gojnego, który dośrodkowywał do ,,Lipy” – jak pokazały powtórki, była to bardzo pochopna decyzja arbitra, bo prawdopodobnie bramka została zdobyta w przepisowy sposób. Tuż przed przerwą rozgrywający znakomite zawody Lipkowski minął wychodzącego przed swoje pole karne Kudłę, dograł do środka, Kobacki oddał futbolówkę Czubakowi, ten miał przed sobą niemal pustą bramkę, podniósł piłkę nad nogami leżących obrońców, ale wracający między słupki Kudła jakimś cudem zdążył z interwencją i na tablicy wyników do przerwy było tylko 1:0 dla Arki.

W drugiej połowie gospodarze zaczęli robić więcej, by zagrozić bramce gdynian. W 56. minucie Kozubal przechwycił piłkę na połowie Arki, podał do Repki, defensywny pomocnik uderzył z 25 m, ale futbolówka leciała w sam środek bramki i Lenarcik nie miał problemu z interwencją. Dwie minuty później Shibata po długim podaniu wyszedł sam na sam z bramkarzem żółto-niebieskich, jednak Lenarcik i z tego pojedynku wyszedł zwycięsko. Piłkarze Góraka szukali wyrównania, ale to Arkowcy powinni wyprowadzić drugi cios – w 62. minucie Repka sfaulował Milewskiego w swoim polu karnym i Urban wskazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł Adamczyk, natomiast strzelił fatalnie, lekko, wprost do koszyczka Kudły. Kilka minut później rozgrywający Arki mógł się zrehabilitować asystą, znakomicie dośrodkował spod linii bocznej, ale uderzenie głową Czubaka minimalnie minęło prawy słupek bramki miejscowych. A że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić… W 73. minucie kapitalną akcję lewym skrzydłem przeprowadził Marzec, dograł w pole karne, Mak oddał futbolówkę Wasielewskiemu, a w tego z nogami wpakował się Azacki i sprokurował jedenastkę dla GKS-u. Jędrych dał Adamczykowi przykład, jak należy egzekwować karne, i na tablicy wyników był już remis. Do końca spotkania obie drużyny nie były już w stanie wygenerować sobie klarownych okazji, więc mecz skończył się podziałem punktów.

Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego zagrali kolejny dobry mecz, ale tym razem w ich szeregach szwankowała skuteczność – niewykorzystana jedenastka Huberta Adamczyka i cztery sytuacje Karola Czubaka zemściły się na gdynianach, którzy w drugiej części wyglądali na bardziej rozkojarzonych niż w pierwszych 45 minutach.

 

infokatowice.pl – GieKSa urwała punkt liderowi

[…] Mecz rozgrywany był w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Co prawda organizatorzy wykonali dużo dobrej pracy, żeby przed pierwszym gwizdkiem sędziego odśnieżyć murawę, ale padający przez cały czas śnieg powodował, że piłkarze mieli dużo problemów z utrzymaniem się na nogach, a w grze obu zespołów było dużo przypadkowości.

[…] Katowiczanie w pierwszej odsłonie grali słabo i najczęściej ograniczali się do wybijania futbolówki jak najdalej od własnego pola karnego.

[…] W drugiej odsłonie Arka nadal miała przewagę i kilka razy była blisko podwyższenia rezultatu.

[…] W 73 min. szczęście uśmiechnęło się do GKS-u. W polu karnym sfaulowany został Wasilewski, a jedenastkę na bramkę zamienił Jędrych. Do końca spotkania na murawie nie działo się już z wiele i ostatecznie Trójkolorowi w dość szczęśliwy sposób zremisowali z Arką 1:1. Pomimo niezłego wyniku katowicka publiczność głośno domagała się w końcowych minutach odejścia trenera Rafała Góraka.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga