Dołącz do nas

Piłka nożna Wywiady

Goncerz: Dzisiaj narodziła się drużyna!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GieKSa.pl Zacznijmy może od końca – trener Piekarczyk powiedział nam po meczu, że Twoja czerwona kartka to faktycznie była walka, ale zupełnie niepotrzebna. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Grzegorz Goncerz: Z perspektywy to doświadczenie ligowe i porażki w końcówkach w poprzednich spotkaniach spowodowały, że ja już oczami wyobraźni widziałem wrzutkę, z której byłaby bramka. Wolałem tą akcję przerwać, a w pierwszej chwili nie spodziewałem się czerwonej kartki. Liczyłem na to, że będzie żółta, ponieważ nie chciałem wyrządzić przeciwnikowi krzywdy.

Nie ma jednak dwóch zdań, że sędzia z tej decyzji się wybroni.

Po tym jak dostałem już kartkę widziałem, że nasza formacja defensywna mocno się napracowała, dlatego starałem się tego czasu jak najwięcej ukraść, żeby oni odpoczęli i mogli się na tą końcówkę przygotować. Żałuje czerwonej kartki bardzo bo wypadam na dwa mecze a dzisiaj wylaliśmy solidny fundament pod to, by w tabeli piąć się w górę. Można powiedzieć, i życzyłbym sobie tego bardzo, że dzisiaj się narodziła drużyna. Właśnie w takich ciężkich momentach jak dzisiaj, kiedy mecz układa nam się katastrofalnie, dostajemy czerwoną kartkę i bramkę na początku meczu można było powiedzieć „po staremu” , ale daliśmy radę i bardzo się z tego cieszymy. a

Daliście radę i była w Was taka duża drużynowa mądrość, bo nie napaliliście się na te okazje, w drugiej połowie rozkręcaliście się powoli i od 65 aktywniej zaatakowaliście.

Zgadza się. Duże słowa uznania dla trenera Piekarczyka, który już w pierwszej połowie przekazywał nam uwagi, mówił, żeby stanąć spokojnie na kole i nie pozwolić na utratę drugiej bramki, bo to by nas dobiło i ciężko byłoby nam się podnieść. Wiedzieliśmy jednak podświadomie, że grając swoje, mocno w destrukcji, dobrze się przesuwając i nie dając Bełchatowowi możliwości dojścia do sytuacji wiedzieliśmy równocześnie, że my te sytuacje sobie stworzymy.

W przerwie powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy w stanie to spotkanie wygrać i rzeczywiście tak się stało. Dlatego jeszcze raz podkreślę, słowa uznania dla trenera Piekarczyka bo dzisiaj było widać, że zęby zjadł na piłce i gdyby nie on, to dzisiaj pewnie byśmy tego spotkania nie wygrali.

Wygrana w niesamowitych okolicznościach. Asysta smakuje dziś lepiej niż bramka?

Ja się bardzo cieszę! Można tą sytuację porównać do meczu z Flotą Świnoujście sprzed roku, gdzie też poczuliśmy krew i wygraliśmy. Nauczeni doświadczeni teraz musimy jednak to dalej pociągnąć żeby to nie był jednorazowy mecz. W piątek czeka nas Sandecja i jeśli wygramy, to umocni nas to w tych górnych rejonach tabeli. Dodatkowo ta liga jest taka, że przy dwóch-trzech naprawdę podskoczyć w tabeli, ale tak jak mówię – każdy mecz to niezwykła historia i za każdym razem o te punkty jest niezwykle ciężko. Mamy tego świadomość, dlatego super, że dzisiaj wydarliśmy praktycznie wszystkimi siłami to zwycięstwo. Po meczu ledwo żyjemy, ale jest ten smak dobrze wykonanej roboty i z tego bardzo się cieszymy.

Trener Piekarczyk mówił, że poprzednie wyniki to nie jest kwestia podejścia do meczu, braku zgrania, ale bardziej sfery mentalnej i tego co siedzi Wam w głowach. Też masz takie wrażenie?

Wszyscy wiemy, jak są odbierane porażki w GKS-ie Katowice. Nie zgodzę się do końca z tym, że z Miedzią graliśmy słabo, że fatalnie wyglądaliśmy w tamtym spotkaniu. Jasne, że słabo się oglądało, ale to też z racji tego, że Miedź stanęła, a wiadomo, że to też nie są ogórki i większość zespołów w tej lidze jest wyrównana.

My bardzo chcemy, trafiają do nas takie argumenty, że powinniśmy sobie zdawać sprawę w jakim klubie jesteśmy. My doskonale zdajemy sobie z tego sprawę i robimy wszystko, żeby było jak najlepiej i żeby wyniki również nas zadowoliły. Jesteśmy grupą ambitnych osób. Gdyby nie ta pechowa bramka na Arce i końcówka z Miedzią, to przy dzisiejszych trzech punktach wyglądałoby to o wiele lepiej. Wiemy jednak jaka jest piłka, że nie może ciągle zabierać i dzisiaj ta suma szczęścia równa się zero. W moim przekonaniu los nam dzisiaj trochę oddał, ale też jeszcze trochę ma do oddania. Wierzę, że w następnych meczach wygramy już umiejętnościami i wolą zwycięstwa, bo w tej drużynie drzemie naprawdę ogromny potencjał.



11 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

11 komentarzy

  1. Avatar photo

    schranzcorps

    5 września 2015 at 22:46

    // GrAMY // do końca , ostatnie 15min to HARDSTYLE połączony z Qlimaxem /

  2. Avatar photo

    Bartolo

    6 września 2015 at 09:35

    ….powracamy na właściwe tory….dzisiaj narodziła się drużyna….bbbbuuuuaaaahhhhahahahahahahahahhahaha….przepraszam,czy ktoś to łyka jeszcze??

  3. Avatar photo

    Anty GRZYB

    6 września 2015 at 10:23

    jedyna prawda to to ze usmiechnelo sie do nas szczescie czy jak kto woli mieli farta. Pilkarsko dalej nic sie nie zmienia mecz ma 90 min nie 15. Okrzyli ze zdudowala sie ekipa na awans …… ze pokazali pazur….. to tylko marketingowe naciaganie ktore odslania prawde o tym ze na legnice wyszli po remis a moze sie uda ytgrac i tam wlasnie zabraklo szczescia. Oni grali z mlodzikami i to jeszcze pozbieranymi na szybko bo szesciu najlepszych zabrala reprezentacja. POKAZALY WAM LASKI Z GIEKSY JAK SIE GRA. A MOZE WSPOLNE TRENINGI? BYLO BY ZAJEBISCIE JAKBY ZAGRALI Z LASKAMI Z GIEKSY I DOSTALI BY WJEBANE

  4. Avatar photo

    kibic

    6 września 2015 at 10:32

    To moze wystawimy do skladu pare dziewczyn i zagraja lepiej niz paru tych grajkow co chodza z glowa w chmurach po szczesliwej wygranej choc w fatalnym slylu i o tym juz nie wspominaja,jesli Proksa nie umie sciagnac do klubu wartosciowych graczy to zastapimy je dziewczynami one maja charakter i jaja a nie jak ci pozal sie boze panienki nazywajacymi sie pilkarzami,wreszcie Proksa wes sie do roboty i wzmocnij druzyne niema czasu juz naco czekac,kiedys byles facetem z klasa jakas kariera i osiagnieciami a przes prace na stanowisku dyrektora sportowego ludzie zapamietaja Cie jako darmozjada nie udacznika i bajkopisarza co rozwalil nasz klub wiec sie zastanow jak chcesz byc zapamietany

  5. Avatar photo

    lukasz

    6 września 2015 at 11:07

    zobaczymy kolejne 2-3 mecze jak bedzie seria to znaczy ze cos zlapalo, narazie bylo duzo szczescia ale i tak trzeba sie cieszyc z trzech punktow bo jednak przyblizaja nas do utrzymania … z tymi porownaniami do kobit to jednak mega przesada jest, jak ktos gral przeciwko zenskiej druzynie to doskonale wie o czym pisze …

  6. Avatar photo

    silny

    6 września 2015 at 12:31

    znowu jakies trolle sie wpisuja

  7. Avatar photo

    tyta

    6 września 2015 at 15:23

    … brawo Gonzo tylko tak dalej ale już bez czerwonej farby bo my w Katowicach na Ciebie liczymy 🙂

  8. Avatar photo

    Marek

    6 września 2015 at 20:13

    To nie trolle. Ja obstawiam, że to kurwy się wpisują, żeby storpedować wszystko co u nas dobrego powstaje. Wydupiać do siebie na cichą smrody.

  9. Avatar photo

    a

    6 września 2015 at 21:05

    marek skoncz pierdolic bo gra dalej wyglada fatalnie

  10. Avatar photo

    Igor

    6 września 2015 at 21:56

    Ja tam się nie podniecam tą wygraną. Zagrajcie kilka równych meczów, tyle…

  11. Avatar photo

    Marek

    6 września 2015 at 22:28

    spierdalaj do smrodowa kurwo u siebie marasić

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

1/8 finału dla Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.

Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.

W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.

Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek,  a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.

GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.

GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga