Dołącz do nas

Piłka nożna

Goncerz: Niewątpliwie problem jest

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po meczu z Wigrami poprosiliśmy o rozmowę najlepszego strzelca I ligi Grzegorza Goncerza, oto, co miał do powiedzenia napastnik GieKSy.

Goncerz: Niestety przerwali mi serie strzelanych bramek rywalom w I lidze (Grzegorz miał szansę na to by w sezonie strzelić wszystkim w pierwszej lidze , zostałaby Sandecja, Zagłębie, Olimpia, Arka).

GieKSa.Pl: Zawsze szkoda, bo wyczyn byłby imponujący, ciężko znaleźć podobne przykłady. Miałeś jedną okazję, którą sam sobie stworzyłeś.

Szkoda tego, bo wydaje mi się, że my, jako zespół mamy takich kreatywnych zawodników, że powinniśmy stwarzać sobie więcej sytuacji. Ja chciałbym mieć pretensje tylko do siebie, ale w ostatnich meczach mamy sytuacji jak na lekarstwo. Przeciwnicy kryją mnie bardziej, jestem na to przygotowany, ale my musimy z większą pazernością walczyć o te okazje i stwarzać je sobie w bliższej odległości aniżeli 20 metrach od bramki.

Brakuje pazerności, gole nie padają, trener wierzy w ten zespół, co mówił na konferencji, ale trudno dziwić się kibicom, że od nich ta wiara powoli odchodzi.

Musimy wierzyć w zespół, wierzymy, że praca ma sens. Jeżeli mogę dawać rady kibicom to oni muszą w coś wierzyć. Jeżeli oni stracą wiarę to nigdy nie zbudujemy drużyny na miarę ich oczekiwań nas wszystkich. Wiemy gdzie tkwi problem, ale nie zmienią tego jeden- dwa treningi. Niewątpliwie problem jest, musimy wrócić po świętach i przestać myśleć o ładnym graniu, posiadaniu piłki, kontrolowaniu a musimy powiedzieć sobie, że gramy o 3 punkty i zacząć je zdobywać. Musimy być rozliczani z tego. W tabeli zrobiło się gorąco, pierwsze kolejki były spokojne, ale teraz powoli może zacząć się palić. Sytuacja finansowa się poprawia, ale przy tych wynikach może się okazać, że taki klub jak GKS Katowice będzie grać o utrzymanie.

Cholerzyński też o tym wspominał, macie to gdzie przed oczami, że może być coraz cięższa sytuacja?

Nie ma, co popadać skrajność i mówić, że GKS spada z ligi. Ciężko nam zawsze szło na wyjazdach, teraz mamy serie bez zwycięstwa na wyjazdach. Teraz mamy mecz u siebie i jestem przekonany o tym, że kibice przyjdą na mecz i to oni będą bodźcem dla nas, i być może to jest ta rzecz, której nam brakuje. Wierzę, że będą 12 zawodnikiem w meczu z Bytovią.

8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    kibic

    5 kwietnia 2015 at 07:05

    Na huj robic te wywiady i marnowac czas wystarczy wkleic po kazdym przegranym meczu wypowiedzi z meczow przegrywanych jeszcze za Moskala .Nic sie nie zmienia „Nie wiemy co sie dzieje”,”Padły ostre słowa w szatni”Musimu sie uderzyć w pierś”.”Trzeba zapomniec o tym meczu i jeszcze bardziej harować na treningach”.”Zadecydowały indywidualne błedy”Kurwa ludzie skończcie juz pierdolic i robic z nas idiotów.Miejcie JAJA i przyznajcie ze jestescie słabymi kopaczami i my kibice nie mamy co liczyc na cud!!!!Wesołych Świąt

  2. Avatar photo

    Piterek

    5 kwietnia 2015 at 11:11

    Jestem kibicem Gieksy od urodzenia ,ale jak patrzę na tą grę teraz naszą ,to naprawdę tego nawet nie można nazwać grą.Wogule co to za transfery z tym Wieczorkiem ,Frańczakiem na co tacy ludzie są ściągani do tego klubu? Byle jakich zawodników się ściąga do gry na bukową ,a my póżniej wymagamy od tej drużyny nie wiadomo czego! Naprawdę jeśli nie będzie piłkarzy którzy sami umieją w ziąść odpowiedzialność na boisku i na pomysł rozgrywania piłki między sobą nie róbmy sobie na dzieji na czołowe wyniki w lidze !!!!!

  3. Avatar photo

    tyta

    5 kwietnia 2015 at 14:00

    … z całym szacunkiem Gonzo, kibice pewnie przyjdą na Bytovię bo są głodni i spragnieni kibicowania czego nie można powiedzieć o piłkarzach. Nie liczyłbym ze strony władz klubu i drużyny na miłe,sympatyczne i piknikowe spotkanie za tydzień. „Dzięki” Gonzo za radę ale nie zasługujecie na to żeby w was wierzyć

  4. Avatar photo

    Kristofer

    5 kwietnia 2015 at 18:00

    Proponuje pensja 1750zl brutto +premia za wygrana np 500zl,250 za remis i wszyscy beda zapierdzielac az milo

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Rakowem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.

1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉

2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.

3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.

4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.

5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.

6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.

7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.

8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.

9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.

10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.

11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.

12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.

13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.

14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.

15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.

16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.

17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.

18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.

19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.

20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.

21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.

22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.

23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.

24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.

25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.

26. Wesołych Świąt!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga