Kibice Zagłębia Lubin są starym wyjadaczem polskich trybun. Miło niewielkiej miejscowości dorobili się sporej rzeszy fanów, którzy świętowali: dwukrotnie Mistrzostwo Polski, inne miejsca na podium, grę w finale Pucharu Polski oraz w europejskich pucharach. Najbardziej pamiętany mecz na arenie międzynarodowej to zdecydowanie przyjazd AC Milan w 1995 roku. Lubinianie, jako nieliczni z polskich ekip, zobaczyli słynne San Siro na meczu swojej drużyny.


Ich pojawienie się na trybunach miało miejsce w latach 70,, a w latach 80. fani Zagłębia zaczęli tworzyć młyn oraz regularnie jeździć na wyjazdy. Zgoda z Arką Gdynia zapoczątkowana w 1983 roku trwa do dzisiaj, co z perspektywy stażu i odległości jest ewenementem. Arkowcy za każdym razem jadąc w stronę Dolnego Śląska, a zwłaszcza podejmując znienawidzony Śląsk Wrocław lub Miedź Legnica, mogą liczyć na wsparcie lubinian.
Podobnie w przypadku Odry Opole z którą się wspólnie trzymają od 1994 roku. Ta zgoda niedawno miała zachwianie poprzez romans OKS-u z Ruchem Chorzów, ale wszystko się utrzymało i trwają dalej ze sobą. Podobnie było między Odrą i Polonią Bytom, czyli ekipą która od 2016 roku ma układ chuligański z Zagłębiem. To właśnie fani z Opola byli łącznikiem tej relacji i zapoczątkowali ich dobre kontakty.
Ostatnią zgodą Zagłębia jest Zawisza Bydgoszcz. Sztama, która trwa bardzo długo, bo od 1989 roku. Również jedna ze starszych na kibicowskiej mapie Polski. Oba kluby w 2014 roku rozegrały finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Powinno to było być świętem, ale konflikt Zawiszy z pseudowłaścicielem oraz tym samym bojkot, doprowadził do solidarności fanów z Lubina, którzy także nie pojechali na swój mecz.
Nasza pierwsza wizyta w Lubinie miała miejsce jesienią 1985 roku. Zagłębie, jako beniaminek, zainaugurował ligę na świeżo wybudowanym stadionie, który zgromadził 28000 widzów. Na wyjazd wybrało się 40 trójkolorowych fanów, którzy w pierwszym kontakcie z fanami Zagłębia tak się polubili, że została przybita… zgoda. Nasza sztama przetrwała do finału Pucharu Polski w 1986 z Górnikiem Zabrze. KSG również miało sztamę z Zagłębiem, a Miedzowi postanowili zasiąść i wspierać Górnik, co zakończyło nasze relacje.

Jesienią 1986 roku podejmowaliśmy u siebie Zagłębie. Blaszok został świeżo oddany do użytku.
Od pierwszej wizyty w Lubinie nasza rywalizacja trwała już na dobre przez następne kilkanaście lat. Podczas kolejnego wyjazdu do Lubina jesienią 1989 roku nasi kibice natrafili na… Miedź walczącą z jednym z fan clubów Zagłębia. Dołączyli „do zabawy” i wspomogli legniczan. Od tego momentu zawiązany został układ, który po kolejnych butelkach alkoholu został w szybkim tempie przekształcony w zgodę. Zgoda upadła ostatecznie na finale Pucharu Polski w 1992 roku.
W lipcu 1991 roku został rozegrany między nami Superpuchar Polski we Włocławku. Zagłębie jako mistrz kraju podejmowało GieKSę, która zdobyła Puchar Polski. Obok 40 fanatyków GieKSy na daleki wyjazd do Włocławka wybrało się z nami także… 5 kibiców Ruchu. W Toruniu na peronie stali kibice Apatora, którzy zabrali Niebeskich (mieli już wtedy zgodę) na piwo. GieKSiarze zostali na peronie, a po chwili przyjechał pociąg, z którego wybiegło Zagłębie z Zawiszą. Nasza ekipa początkowo ewakuowała się do tunelu prowadzącego na miasto, ale kiedy dobiegł Apator z Ruchem, to… tak nietypowa koalicja przegoniła parę „ZZ”. Po całym zdarzeniu skład Apator-GKS-Ruch pojechał wspólnie na stadion i oglądał pierwszy Superpuchar Polski dla GKS Katowice.
W sierpniu 1991 graliśmy na wyjeździe, na który wybrało się 50 GieKSiarzy.
Jesienią 1992 roku graliśmy na Bukowej. Zawitała delegacja Zagłębia.
Wiosną 1993 roku do Lubina pojechało 50 GieKSiarzy z flagami. Podczas przesiadki w Legnicy, podbiła 15 osobowa delegacja Miedzi, która chciała odnowienia, zgody jednak z naszej strony zapadła stanowcza odmowa. GKS wygrał 1:0.

Jesienią 1993 roku podejmowaliśmy Zagłębie. Goście zawitali w 20 głów. GieKSa wygrała 1:0.
W marcu 1994 do Lubina wybrało się 23 fanatyków GieKSy. Piłkarze wywieźli zwycięstwo 2:1.
W sezonie 1994/1995 pierwszy mecz graliśmy na Bukowej. Goście zawitali w 52 osoby, dobrze obwieszając sektor gości. GieKSa pewnie zwyciężyła 3:1.
Wiosną 1995 do Lubina pojechaliśmy rekordowym składem liczącym 70 głów. Na dworcu w Legnicy ponownie pojawiła się delegacja Miedzi Legnica (w 4 osoby), chcąc odnowienia sztamy i gwarantując, że dadzą nam wsparcie 30 osób na meczu w Lubinie, ale ponownie spotkali się z odmową.


W sezon 1995/1996 roku goście zawitali na Bukową w 50 osób. Była z nimi Odra Opole, z którą wtedy świeżo utworzyli zgodę, krojąc na trasie flagę „Skinhead” Wisłoki Dębica. Na stadionie GieKSy euforia, bo wróciła nasza legenda Jan Furtok. GKS wygrał 1:0.
W czerwcu 1996 roku do Lubina wybierało się 40 GieKSiarzy. Podczas jazdy dostaliśmy cynk, że Śląsk czeka w 200 osób we Wrocławiu, więc pojechaliśmy przez Poznań, kończąc podróż w Rawiczu. Na mecz nie mieliśmy już szansy zdążyć, więc ekipa ruszyła w drogę powrotną. 5 naszych partyzantów, z flagą Żory w plecaku, nie dało jednak za wygraną i różnymi środkami transportu dojechało do Legnicy. Tam policja zapakowała ich do suki i zawiozła prosto na stadion Zagłębia. Skromna delegacja, po przegranym 0:1 meczu, próbowała wrócić z naszą drużyną, tłumacząc jakie już mieli przeboje i co może się wydarzyć, ale nie dostali zgody z klubu. Policja ponownie ich wywiozła na peron do Legnicy, a tam nasi zaliczyli starcie z Miedzią. Wybronili flagę, a później pociągiem udali się do Środy Śląskiej, gdzie do rana… spali na peronie, czekając na pociąg do Wrocławia, który już szczęśliwie dotarli do Katowic.
Ledwo sezon się nie skończył, a w lipcu 1996 roku ponownie trzeba było jechać do Lubina. Na wyjazd wybrało się 30 GieKSiarzy, którzy w Opolu stoczyli walkę z Odrą. Na stadionie Zagłębia, mimo tysięcznej widowni, wrażenie zrobiło świeżo uszyte potężne płótno „Hooligans Zagłębie”. Potem stało się ono znakiem firmowym lubinian. Na boisku skończyło się nietypowym remisem 4:4.
Wiosną 1997 roku podejmowaliśmy Zagłębie, a goście zawitali w 37 osób. Dwie osoby od nich na własną rękę podróżowały na Bukową… tramwajem, a zainteresowanie współpasażerów (kibiców GieKSy) wzbudził nabity plecak. Jak się okazało – miał w środku sporych rozmiarów flagę „Viking”. W kronice kibiców z Lubina można przeczytać ciekawą anegdotę związaną ze stratą tego płótna. Na kolejny mecz przyjechało 4 partyzantów z Zagłębia, którzy wmieszali się w kibiców GieKSy na Blaszoku i chcieli – w ramach rewanżu – zdobyć jakąś naszą flagę. W trakcie obcinki podeszły do nich dwie osoby i spytały się skąd są. Lubinianie pewni tego, jak skończy się sytuacja, unieśli się honorem i przyznali się, że są z Zagłębia. To natomiast zdziwiło pytających, bo okazało się, że byli to przedstawiciele…. Zagłębia Sosnowiec, którzy z tym samym zamiarem weszli na naszą trybunę. Owa czwórka z Lubina po meczu zaczęła gonić jedno nasze auto z flagą, ale nie znając górnośląskich uliczek, szybko straciła cel. Piłkarze przegrali 0:2.

Sezon 1997/1998 na mecz rozgrywany w Katowicach Zagłębie mocno się zmobilizowało i przyjechało w 80 osób, co było ich najlepszą liczbą na Bukowej. Blaszok naprzeciwko sektora gości wywiesił zdobycz i prowokacyjnie zaśpiewał „Wikingi! Wikingi!”. Na boisku skończyło się nudnym 0:0.

W czerwcu 1998 roku jechaliśmy do Lubina na ostatni wyjazd sezonu. Mimo wynajęcia pociągu specjalnego, ostatecznie wybrało się tylko… 58 fanatyków. GieKSiarze zostali nagrodzeni bramką Mariusza Muszalika w doliczonym czasie gry na 2:2, co mocno pomogło nam się utrzymać w lidze.

W sezonie 1998/1999 piłkarsko niestety było fatalnie. W Lubinie miejscowe Zagłębie nas nie oszczędziło i wygrało 4:0. Do Lubina dotarło 10 Szaleńców z Bukowej. Na powrocie we Wrocławiu miejscowy Śląsk zaatakował pociąg 100-osobową bandą z ciężkim arsenałem. Psy wysypały się pierwsze i dostały ciężkie lanie, a jeden funkcjonariusz… postrzelił chuligana Śląska w nogę.

Na ostatnim meczu sezonu było coś, co wisiało od dawna w powietrzu – spadek. Zagłębie Lubin przyjechało w 80 osób. My pożegnaliśmy się godnie i spaliliśmy płótno Viking, które zostało skrojone 2 lata wcześniej. Na murawie remis 2:2.




Po rocznej banici w sezonie 2000/2001 wróciliśmy do Ekstraklasy. Do Lubina wypadł nam wyjazd w październiku, na który wybrało się 83 GieKSiarzy. Po drodze ustawił się Ruch Chorzów, który na Batorym obrzucił nasz pociąg kamieniami, ale po zaciągnięciu hamulca ręcznego szybko rozgoniliśmy Niebieskich. GKS przegrał 0:1.

W maju 2001 roku podejmowaliśmy Lubinian w maju i doznaliśmy szoku, bo Zagłębie nie pojawiło się na trybunach (pierwszy raz w historii naszej kibicowskiej rywalizacji). Piłkarze przegrali 0:2.
Ledwo liga się nie zaczęła w sezonie 2001/2002 i ponownie podejmowaliśmy Zagłębie na Bukowej – tym razem w sierpniu. Goście zawitali w 45 osób. Były próby dogadania walki, ale ostatecznie do niczego nie doszło. GieKSa wygrała 1:0.


W sezonie 01/02 liga była podzielona na grupę A i B, a później wyłaniano zespoły grające w grupie mistrzowskiej i spadkowej. Na rewanż do Lubina pojechaliśmy w październiku. Skład liczył 58 głów i był nastawiony na harce, które miały odbyć się w maju. Była próba wyjechania bez obstawy, ale mundurowi byli niestety czujni. Na murawie padł wynik 2:2. Finalnie GKS wszedł do ligi mistrzowskiej, a Zagłębie musiało bić się o utrzymanie.

W sezonie 2002/2003 zaczęło się fatalnie. Dwa dni przed wyjazdem w Pucharze Polski, w którym trafiliśmy na Zagłębie, dowiedzieliśmy się, że Pisak (ważna osoba na naszych trybunach) zginął i 24 fanatyków, którzy pojechali na mec,z nie prowadziło dopingu. Zawisła jedynie zwykła czarna flaga na znak żałoby. Piłkarze zostali zdeklasowani 1:4 i odpadli z dalszej rywalizacji.

Po trzech dniach zagraliśmy z Zagłębiem…. ponownie. Tym razem mecz ligowy na Bukowej. Po awanturze z Widzewem Łódź (na starcie ligi) PZPN zamknął nam Blaszok na całą rundę jesienną. Na nieczynnej trybunie nasi kibice symbolicznie odpalili krzyż z rac oraz uszyli czarną flagę „Pisak”. Zagłębie przyjechało w 60 osób bez obstawy. Przed meczem w Bytomiu wysypali się na zbierających się Polonistów, których szybko obili. Podczas meczu uszanowali naszą żałobę i zasiadając na 6 sektorze nie prowadzili dopingu. Po meczu Polonia próbowała zrewanżować się w Bytomiu, ale policja ograniczyła konfrontację. GieKSa wygrała 1:0.


W kwietniu 2003 roku pojechaliśmy do Lubina w 72 osoby. Na meczu spokój – gospodarze wystawili skromny młyn. GKS przegrał 0:2. Po sezonie lubinianie grali baraż o utrzymanie, ale polegli z Górnikiem Łęczna.


W sezonie 2004/2005 Zagłębie wróciło po rocznej nieobecności do Ekstraklasy. W październiku graliśmy w Lubinie, gdzie pociągiem wybrało się 30 GieKSiarzy. We Wrocławiu policja poinformowała nas, że wobec braku identyfikatorów nikt nie wejdzie na stadion. Na stadonie jedna nasza fanka weszła do klatki i wywiesiła transparent o chipach (z którymi musieliśmy się użerać od poprzedniego sezonu), a część zajęła miejsca incognito na trybunach gospodarzy. Pozostałe osoby, mając już zapoczątkowane kontakty z Dynamem Drezno, pojechały do wschodnich Niemiec. GKS przegrał aż 0:7, co było najwyższą porażką w historii występów w Ekstraklasie, a nasz piłkarski los stawał się coraz bardziej przesądzony.


W maju 2005 roku walczyliśmy do ostatniej kolejki, ale tylko matematyka pozwalała nam wierzyć. Na Blaszok przyszła garstka najwierniejszych fanatyków, którzy byli świadkiem wywieszenia nowej, wówczas najdłuższej flagi w Polsce, która miała aż 72 metry: Nasze miasto – Nasza krew – Nasze życie – GKS Katowice. Goście zjawili się w 50 osób. GKS wygrał 2:0 i nadzieja na utrzymanie wciąż tliła, ale ostatecznie spadliśmy, a rywalizację zaczęliśmy od czwartego poziomu rozgrywkowego.

W 2006 roku, po awansie na trzeci poziom, zagraliśmy z Zagłębiem II Lubin. Kibiców gości nie mieliśmy prawa się spodziewać, ale moda na GKS była tak duża, że Blaszok wypełnił się szczelnie. Wygraliśmy 3:0.

Jeszcze w tym samym roku w listopadzie zagraliśmy rewanżowe spotkanie w Lubinie. HZL miało wówczas z bandą Psycho Fans układ chuligański. Ekipa 250 osób, w tym 30 Banik Ostrava, jechała w chuligańskim nastawieniu, ale ostatecznie na środowym wyjeździe wiało nudą.

W sezonie 2008/2009 spotkaliśmy się już z pierwszą drużyną Zagłębia, bo Miedziowi spadli z Ekstraklasy. Tak jak w 2002 roku, tak niestety 6 lat później, historia zatoczyła koło. Podczas wyjazdu na Koronę Kielce zginął nasz kibic z Witosa – Dura i to właśnie mecz z Zagłębiem był tym, na którym Blaszok miał żałobę. Na płocie zawisł transparent „Niech te race oświetlą Ci drogę – Dura – Do raju który będzie Twym domem” oraz zapłonęły race w kształcie krzyża. Fani z Lubina, po ogromnej mobilizacji, przyjechali w rekordowe 250 osób i nie prowadzili dopingu przez pierwsze 15 minut (z szacunku do naszej żałoby). Na boisku skończyło się 2:2, ale nasze relacje z piłkarzami były tak fatalne, że Blaszok ubliżał im przez większość spotkania.


W kwietniu 2009 roku pojechaliśmy pierwszy raz na nowy stadion Zagłębia. Niestety termin nam nie sprzyjał, bo graliśmy w środę, ale nie przeszkodziło zrobić to wtedy naszej najlepszej liczby w Lubinie – 274 osób.


Od tamtego czasu nie zmieniło się u nas wiele i utknęliśmy na dobre w pierwszej lidze. Zagłębie zdążyło wejść do Ekstraklasy i wrócić do nas w 2014 roku. Ze względu na zakazy jakie łapaliśmy w tamtych czasach wyjazd do Lubina był wyjazdem rundy, więc ciśnienie i chęć pokazania się była ogromna. Nasz najlepszy wyjazd w historii stał się faktem – pojechało nas równe 1000 osób! Piłkarze polegli 0:1.


Wiosną 2015 roku podejmowaliśmy rozpędzone Zagłębie, które przyjechało w 440 osób, będąc wspierane przez Falubaz Zielona Góra i Zawiszę Bydgoszcz. Blaszok zaprezentował w kierunku piłkarzy transparent: „Te barwy od lat z ambicją kojarzone – przez was grajki wszystko zniszczone”. Jakby tego było – na murawie dostaliśmy aż 0:5! Gole strzelali wtedy nam m.in. Adrian Błąd czy Arkadiusz Woźniak.


Po 10 letniej nieobecności w Lubinie, nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać nam wyjazd. Pojechaliśmy w 1005 głów, bijąc swój rekord wyjazdowy sprzed 10 lat. W tej liczbie znalazła się delegacja 26 kibiców Górnika Zabrze i 12 Banika Ostrava.

W marcu 2025 roku zakończyła się przepiękna historia dla wielu pokoleń fanatyków GieKSy. Blaszok po 40 latach zakończył swoją misję. Tym razem zjawiło się 409 kibiców Zagłębia, którzy wykorzystali całą przyznaną pulę i przeszli do historii jako ostatnia kibicowska ekipa zasiadająca jako goście na legendarnej Bukowej.


Awanssss
18 marca 2017 at 13:33
Brawo!
Dalej róbcie oprawy w stylu „murowany kandydat” i koszulki „ekstraklasa albo śmierć” ten kto to wymyslił powienien zostać wyjebany na zbity ryj.
Od 5 lat pompujemy balon przed sezonem nie wiadomo na huj. Pózniej przychodzi presja na piłkarzy i tak będziemy grać w tej 1 lidze kolejne 30 lat. Bo ludzie na siłe chcą żeby awans był a to nie na tym polega.
Bierzmy przykład z Termalicki. Wiadomo ze tu stolica śląska a tam jakies Zadupie ale kurwaa grali bez presji spokojnie nikt nie naciskał i wyszło.
Ciekawe jak by nad wami stał ktoś od 5 lat i napierdalał na ryju zapierdalaj bo musisz polepszyć norme.
I tak właśnie staliśmy sie pośmiewiskiem z Murowanego Kandydata. 🙂
Najczesciej używane słowo w Katowicach? „Awans”
Nie pozdrawiam.
kris
18 marca 2017 at 14:32
A dla mnie i dobrze że jest jak jest po co się pchać do ekstraklasy,tam dopiero by mi było wstyd oglądając naszych kopaczy w takich meczach jak DERBY(ZE SMRODAMI) bez walki przechodząc koło meczu,bez gryzienia trawy jeżdżenia na dupie tak jakby to był kolejny normalny mecz ligowy.Widzimy jak podchodzą do każdego meczu derbowego(TYCHY ANDRAJCH) napinka jest a na murawie latają jak pizdewy.Ale skutecznie wszystko robicie żeby zniechęcić nawet taką garstke kibiców co chodzą jeszcze was oglądać a potem zarząd zdziwiony tak niską frekfencją.OGARNIJCIE SIĘ I DO ROBOTY.
Kibol
18 marca 2017 at 17:22
Najpierw trzeba mieć fizykę A nie hujnie
HanysInFabula
18 marca 2017 at 18:22
Kolejny szpil z altreichem w dupę…Jak to jest możliwe żeby w 4 spotkaniach z gorolstwem zdobyć zaledwie 1 punkt ? I to fartownie , bo u nas lebioda Dudek elwra nie strzelił pod koniec meczu. Tak by były 4 porażki. Śląski klub gra z klubem z za Brynicy … kiedyś to było wydarzenie, nie tylko dla kibiców ale i piłkarzy, nawet wewnątrz śląskie potyczki nie były tak ekscytująco przyjmowane przez środowisko. Powiem może trochę przewrotnie mam w rzici ten awans jak oni nie potrafią się zmobilizować i dojechać górole choć raz… Już widzę jak grają z Legią albo smrodami . Chuj mnie strzela bo pamiętam szpile za naszej świetności, oczywiście były umiejętności ale była też walka, człowiek bez względu na wynik mógł czuć się usatysfakcjonowany (chyba że akurat sprzedali szpil :)). Mdłe towarzystwo , tak to wygląda na ten moment. Gurny Ślunsk!!!
bce
18 marca 2017 at 19:02
Gonzo obudź sie bo jak na razie to zawodzisz po całości. Wchodzisz i nic nie dajesz drużynie. Biegasz walisz puste przebiegi po boisku. Może tak podszkolić się w 2 drużynie. Zapomniałeś jak się gra w bale!!!!
kejta
18 marca 2017 at 19:08
Znicz dzis dostal 5tke to za tydzien z nami 1-0 😉
Marcin
18 marca 2017 at 20:55
Popieram z tym Murowanym Kandydatem, nie wiem po co nakręcać grajków i presję jeszcze większą robić zamiast dać im spokojnie tą misję dokończyć !
fan -club Dortmund
18 marca 2017 at 23:21
a chorzowskie ku …znowu wygraly pomimo braku kasy totalnych dlugow ,stadionu sprzed 100 lat i miasta ktore nie ma grosza zeby ich ratowac…i co???I JAKOS SIE da i znowu sie utrzymaja …derbow to my sie doczekamy ale za nastepne 15 lat chyba …u nas miasto kase pakuje ,zaplecze zabezpieczone ,stadion mimo wszytsko jeszcze ujdzie iii tyle
Scifo
18 marca 2017 at 23:42
Panowie spokojnie! Nie napier…..cie piłkarzy i trenera po każdym niepowodzeniu. Każdy z nas liczy stracone punkty, ale cała czołówka je traci. Porażka z Sosnowcem boli szczególnie, najważniejsze jest to, ile będziemy mieli punktów na koniec sezonu. Potrzebujemy pewnego zwycięstwa i mniej presji, ja wierzę, że tą ligę wygramy. Dajcie spokój z „murowanymi kandydatami” i hasłami w stylu „ekstraklasa albo śmierć”.
tombotleg
18 marca 2017 at 23:44
Chorzowskie to Chorzowskie tamto, chuj mnie to obchodzi, spinać dupska i jedziemy dalej, sami pompujemy ten balon co roku, jakbyśmy byli jakimś Arsenalem.
Wirek Gks
19 marca 2017 at 00:12
3 mecze 2 pkt,powiem krótko żenada:(.w polskiej lidze nie liczy się styl ale punkty,osobiscie wole chujowa gre ale żeby były punkty!!!mamy szczęście ze czołówka w tym sezonie tez je traci,inaczej już byśmy mieli strate kilkunastu pkt do czołówki jakby to był inny sezon,albo teraz albo już nigdy nie będzie awansu.a prezydent krupa co ze stadionem?!!!teraz miasto ponad 100mln wpompuje w drogi to o stadionie możemy zapomnieć,zenada,miasto wojewódzkie a stadion porażka,moze faktycznie zasługujemy tylko na 1 lige z ta organizacja,zapleczem i ta kadra!
Irishman
19 marca 2017 at 05:52
A ja powtórzę: EKSTRAKLASA ALBO ŚMIERĆ!!!
I nie jest to żaden slogan tylko fakt. Inaczej kasa pójdzie na siatkówkę, trenerzy i piłkarze rozjadą się po kraju, a my, prawdziwi PIŁKARSCY GieKSiarze umrzemy w tej I lidze albo niżej.
Pamiętacie takie kluby?
Szombierki Bytom – 25 sezonów w ekstraklasie
Gwardia Warszawa – 23
Odra Opole – 22
Warta Poznań – 18
Jeśli pamiętacie to super, ale już większość kibiców o nich zapomina.
Kto o nas będzie pamiętał za kolejne 10 lat tułania się po wioskach???
Kibol
19 marca 2017 at 06:36
Do Irishman brawo super śmierć albo albo masz piłkarzy co walczą do końca na boisku za wszelka cenę śmierci albo życia
na śmierć albo masz piłkarzy co wiedzą że trzeba wygrywać derby bo będą się całe życie śmiali z nich i nie tylko z nich na śmierć całe życie i albo zrozumieją ze nie po to gra się w piłkę żeby zarabiać i się bawić Ale po to żeby grać na śmierć i życie bo przy okazji się zarabia czyli wybór jest po stronie zawodnika A nie trenera przykłady są ze spadkowiczami zawsze walczą do końca wytłumacz dlaczego ?
Pyjter
19 marca 2017 at 12:07
Tombotleg
Otóz to !
Tym Murowanym Kandydatem jeszcze bardziej plączecie im nogi,zamiast spokojnie po cichutku step by step,z pokorą.
Irishman
19 marca 2017 at 13:14
Jak step by step, po cichutku??? Większość fachowców widziała nas w Ex, pogadaj z ludźmi, nawet kibicującym innym klubom, też uważali nas za faworyta. Miasto daje niezła kasę, do tego dochodzi Klub Biznessu, kibice stają na głowie wspierając ich gdzie się tylko pojawią, przygotowania mieli bajeczne. Więc w tych warunkach, z takim składem ALE DOBRZE POUKŁADANYM to oni powinni tą ligę wciągać nosem i wcale nie k….. po cichutku, a nie odpieprzać takie numery!
Tomek
20 marca 2017 at 07:40
Cóż jest kiepsko jeśli chodzi o pkt ale gra trzeba przyznać wygląda dobrze. Generalnie mówienie o tym że zawodowy piłkarz nie wytrzymuje presji to chyba jakis żart. Jak nie wytrzymuje to niech idzie grac na palcu tam presji nie ma. Generalnie brak pkt to efekt działalności brzęczka i braku wyciągania przez niego wniosków. Wszyscy wiedzieli że brakuje sensownego napastnika bo gonzo się skonczyl a co zrobil brzeczek zakontraktowal obronce i pomocnikow. Zreszta sprawa z tym Wisio wygląda mocno podejrzanie bo chlop prezentuje sie kiepsko a miejsce ma tylko ze strata dla zespolu. Kolejny problem to foszmanczyk. Chlop jest niezle wyszkolony to fakt ale ewidentnie nie ma sily na 90 min. No i w drugiej polowie staje i wszystko siada.Abramowicz Dawid to nie jest pilkarz na ten poziom. Auty autami ale to pilka nozna a nie reczna. Zresztą zmiany robione przez brzeczka sa irracjonalne. Posadzic fose i sprobowac na szpicy stanika z szoltysem na zmiane. Goncerza do rezerw bo jest calkowicie nieprzydatny. jak sie zajebalo okres transferowy to trzeba kombinowac inaczej
Krzysztof
23 marca 2017 at 10:23
Witam,
A co przedmowca sie dziwi ze mowi sie o awansie w Katowicach do ekstraklasy?!
Miasto majace ponad 300tys ludzi , miasto wojewodzkie gdzie pieniedzy jest o wiele wiecej dla Gieksy niz np bylo : Termaliki ( ekstraklasa ), Leczna ( ekstraklasa ), wspomniany juz Ruch ( ekstraklasa ) itp a tutaj jest od ponad 10 lat ” dno ” mniejsze lub wieksze. Przede wszystkim to tez panowie nauczcie sie szanowac inne klub bo to Gieksa na ich tle jest blada a nie oni winni.
Tak jesli Gieksa pilkarska w tym sezonie nie awansuje do ekstra… To 3/4 kasy z miasta powinno isc na Giekse SIATKARSKA i ekipe pana P.Gruszki.
Bylem na kazdym ich meczu ( dom ) , tam jest walka , zangazowanie, nawet jak nie idzie idealnie : przede wszystkim graja w pluslidze ( ekstraklasa ) i z takimi top jak : Zaksa, Asecco, Skra , gdzie potrafia sie im przeciwstawic.
Takze cieszmy sie i szanujmy to co jest lepsze GIEKSA SIATKARSKA !
Wrecz czasem apeluje o wiekszy doping dla Nich i oprawy prawdziwych kibicow, zza przykladem liderow plusligi.
Pozdro