Dołącz do nas

Felietony

Gorzkie post scriptum do meczu z Arką

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mecz z Arką za nami, Widzew przed nami. Tradycyjnym post scriptum kończymy temat tego spotkania. Niestety to post scriptum w dużej mierze będzie przepełnione złymi emocjami, bo wyszła z klubu z Gdyni mentalność małomiasteczkowa, choć małe miasto to przecież nie jest…

1. Zacznijmy jednak od tego, że na wyjazd wyjechaliśmy super-mega-wyjątkowo wcześnie jak na nas. Z Katowic bowiem wyruszyliśmy przed ósmą. Droga do Trójmiasta zajęła nam niecałe 5 godzin. W związku z nadmiarem czasu udaliśmy się więc nad morze do Władysławowa. Jako, że było zimno to na plaży spędziliśmy może ze 3 minuty, a potem udaliśmy się na jedzenie do takiej znanej nam knajpki. Swoją drogą Władek o tej porze roku wygląda przerażająco. Opustoszałe, szare nadmorskie miasteczko, brak wystaw, stoisk, budek. Wiadomo – prawie zima. Za to latem tętni życiem 🙂

2. Do Gdyni wróciliśmy i tak ze sporym zapasem. Na stadionie byliśmy ponad godzinę przed meczem. Parking tym razem był bez problemu, akredytacje dla nas także… Tylko dla nas, ale o tym dalej.

3. Zaburzymy troszkę chronologię i przesuniemy się szybko do przodu. Wyjaśnijmy więc sytuację z kamerą, o której pisaliśmy wcześniej. Wiadomo, że jako kibice zdarza nam się czasem iść pod prąd. I tak jest z filmikami na naszej stronie. Mimo, że materiały pokazuje Orange Sport, my zdecydowaliśmy się zamieszczać bramki i skróty meczów – z komentarzem z tego meczu na żywo, co jest ewenementem na skalę kraju. Wielokrotnie kibice dawali nam znać, że komentarz ubarwia skrót.

4. Tak naprawdę prawie nigdy nikt nam nie robił problemów z tytułu filmowania i zamieszczania tych skrótów, a już ostatnim podmiotem mającym jakiekolwiek pretensje (czyli nie mający ich wcale) był Orange Sport. Być może po prostu stacja nic nie traci na tym, że takie skróty publikujemy. Co widać również w czasie transmisji meczu w telewizji, kiedy wszyscy wybierają Orange Sport, a naszego radia słucha raptem kilka wiernych osób.

5. Dlatego zażenował nas pseudoprofesjonalizm ochrony Arki, którzy już od początku przyczepili się do nas o filmowanie. Mimo to nasz operator próbował to robić z partyzanta. Owszem był upominany kilkukrotnie, ale nie zrażał się i starał się dla Was sfilmować jak najwięcej.

6. Wszystko zaczęło się od tego, że nadgorliwa baba z ochrony na dole pokapowała gościowi na górze. Oboje zwracali naszemu operatorowi uwagę. Na koniec przyszedł jakiś siwy wąs (szef ochrony?) i też coś tam gadał, a ostatecznie nakazał naszemu koledze opuścić stadion.

7. Dlatego też ze względu na niepełny materiał nie opublikowaliśmy skrótu. Ale udało się zarejestrować dwie bramki, które mogliście zobaczyć na stronie 🙂

8. Można więc powiedzieć, że ochrona Arki zachowała się właściwie i profesjonalnie. Ok, ktoś może nam powiedzieć – więc o co mamy pretensje? Może chodzi na przykład o to, że gdyby sędziowie na boisku zaczęli gwizdać rzuty wolne pośrednie po tym jak bramkarz trzyma piłkę w rękach przez 7 sekund? Albo co by to się działo, gdyby nagle wszyscy zaczęli jeździć po mieście z przepisową prędkością? Sami wiecie, co by się wtedy działo…

9. Arka postąpiła więc profesjonalnie. Zobaczmy sobie na ten „profesjonalizm” w innych aspektach.

10. Tak jak wspomnieliśmy, tym razem problemu z akredytacjami nie było, ale obawy mieliśmy wielkie, bo przypominał nam się kwiecień i nasza poprzednia wizyta na Arce. Pisaliśmy wtedy w PS-ie (przydługi cytat):

„Jak zawsze pojawiły się jakieś problemy na wejściu. Akredytacje owszem były starannie przygotowane, ale mieliśmy też mieć wjazdówkę. Pan z okienka powiedział, że nie ma i musimy iść do “szlabanowego”. Ten miał nas na liście, ale nie mogliśmy wjechać, bo auto mieliśmy zaparkowane pół kilometra dalej, a dlaczego?… Ano bo na drodze dojazdowej do stadionu stała policja i powiedziała, że przepuszczają tylko z wjazdówką. Dlatego musieliśmy zaparkować obok jakichś działek i pieszo tyrać na stadion po wjazdówkę. Pan szlabanowy wjazdówki nie miał. Wróciliśmy więc do okienka z akredytacjami, a ci nas znów odesłali – tym razem do ochroniarzy w budynku klubowym. Tam pan w kamizelce również nic nie wiedział…Ostatecznie dowiedzieliśmy się, że musimy objechać pół Gdyni i zajechać na stadion od innej strony. Po wjeździe na parking, który de facto jest takim parkingiem choćby wcale, pan szlabanowy powiedział, że jednak trzeba przestawić auto. I znów jakieś pół kilometra dalej zostało ono zaparkowane, tylko teraz w drugą stronę”.

11. Tak było w kwietniu. A teraz my dostaliśmy, ale okazało się, że duże problemy z akredytacjami miała oficjalna strona. Podobno nie dotarł jakiś mail i zziębnięte osoby z klubu musiały czekać aż łaskawie ta akredytacja zostanie wypisana.

12. Idźmy dalej. Stadion w Gdyni to jedyny obiekt w pierwszej lidze, na którym przy wejściu jest czytnik dowodów osobistych. Szkopuł w tym, że to średnio działa. Bo nasze dowody były odczytywane jako nieistniejące w bazie. Na szczęście młoda dziewczyna z ochrony (tu na plus) wpuściła nas mimo to, ale powiedziała, że najwidoczniej nasze numery jeszcze nie zostały wprowadzone do bazy. No cóż, profesjonalizm…

13. Pisaliśmy nieraz o sektorze prasowym, więc z tej okazji napiszemy jeszcze raz. Jest on żenujący, skandaliczny, tragiczny. Na nowym stadionie architekt najwyraźniej zapomniał wziąć pod uwagę prasówki, a klub nic z tym nie zrobił. Więc dalej są te żenujące plastikowe stoliki rodem z uczelni, małe, krzywe, wyginające się i nie wytrzymujące obciążenia. Ledwo się więc mieści mały netbook, nie mówiąc o innych rzeczach. Będąc jeszcze w grubej kurtce, to już człowiek zupełnie ma totalny dyskomfort i autentycznie się odechciewa. Dno totalne.

14. Mimo to tyle, co się dało zrobić, zrobiliśmy. I starczy. Cracovia też ma nowy stadion, a sektor prasowy jest tam taki, że naprawdę – palce lizać. Konkluzja jednak jest taka, że przejechaliśmy całą Polskę, żeby znów coś społecznie zrobić dla rzeszy kibiców GieKSy, a zostaliśmy potraktowani lekko z buta. Ale nie łamiemy się i działamy dalej.

15. Na meczu zabrakło kibiców GKS, w związku z czym kibice kilkukrotnie krzyknęli „Piłka nożna dla kibiców!”.

16. GieKSa przegrała, ale było sporo kontrowersji. Jednak wydaje się, że przy faulu na Rafale Pietrzaka sędzia mógł to zinterpretować jako męską grę, przy ręce (a właściwie dwóch) Pielorza w polu karnym też trudno było o celowość. Ale stało się jak się stało.

17. Tym razem dziennikarze nie zadawali wielu pytań i nie męczyli trenera Grzegorza Nicińskiego. Ale zacięcie z jakim dyskutują jeszcze przed konferencją naprawdę świadczy, że żyją tym. Jakieś analizy, jakieś analizowanie zachowania gracza z czterech powtórek, widać, że Arka to spora część ich życia.

18. I czas z tym tematem skończyć i spuścić zasłonę milczenia. Do Gdyni już w tym sezonie na szczęście nie jedziemy.

19. Stadion dla Katowic! (z dobrymi miejscami prasowymi!).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Stal Rzeszów Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

04.05.2023 Katowice

GKS Katowice – Stal Rzeszów 8:0 (5:0)

Bramki: Kozubal (1), Bergier (12), Mak (14),(25),(27), Repka (62), Marzec (75), Arak (87) –

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski (60. Krawczyk), Jędrych, Jaroszek (72. Shibata), Komor, Repka, Mak (76. Aleman)– Błąd (76. Baranowicz), Kozubal, Marzec – Bergier(60. Arak)

Stal Rzeszów: Raciniewski – Warczak, Kościelny, Śimcak, Diaz (60. Wachowiak), Thill (75. Danielewicz), Łysiak, Kądziołka (46.Bukowski), Paśko, Łyczko (46. Synoś), Prokić (75. Plichta)

Żółte kartki: – Krawczyk

Czerwona kartka: – Kościelny

Sędzia: Damian Kos (Gdańsk)

Widzów:

    Kontynuuj czytanie

    Galeria Piłka nożna

    Szalone zwycięstwo w Warszawie

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Rafał Górak: „To jest piłka nożna, najpiękniejszy sport na świecie”

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Prezentujemy zapis tekstowy z konferencji prasowej po meczu ze Stalą Rzeszów, w którym GieKSa wygrała aż 8:0.

    Marek Zub: Nie miałem okazji robić jako trener komentarza do takiego meczu, ale czasami taka sytuacja się pojawia. Sroga lekcja dla nas, dużo nas kosztująca. Z jednej strony wymiar tej porażki na pewno zdeterminowany i pierwszą akcją przeciwnika, która skończyła się bramką, czyli takim mocnym gongiem, i prostymi błędami później, kończymy pierwszą połowę z czerwoną kartką. Dla nas, dla struktury naszej drużyny takie lekcje są potrzebne, natomiast zadaje sobie pytanie, czy aż tak duże, jest to niecodzienny wynik w naszej lidze. Z drugiej strony patrząc na to, że kilka dni temu wygraliśmy z liderem, tym bardziej robi się to absurdalne. Patrząc tylko na naszą drużynę, to tego typu wahania na pewno się zdarzają, szczególnie w momencie, kiedy zanim mecz się rozpocznie, przegrywa się już trzema bramkami. Ciężko było się drużynie pozbierać. Wydaje mi się, że GKS zmierza do Ekstraklasy. Osobiście cieszę się, że ta ekipa wraca do Ekstraklasy. Ja kiedyś osobiście jako piłkarz miałem okazję rozegrać tu jeden z moich ostatnich meczów. Przyjechałem na stadion, który niewiele się zmienił przez te lata [śmiech].

    Pytanie: wspomniał pan o absurdalności tego wyniku, czy istnieje racjonalne wyjaśnienie?
    Zub: Ja to wytłumaczę w jeden sposób – po prostu taka jest siła mentalna młodych, niedoświadczonych zawodników. Jeśli wszystko się układa zgodnie z planem, a czasami nawet ponad, to łatwo to utrzymać. Spodziewając się zachowania GieKSy w 100 proc. w pierwszej akcji dajemy sobie strzelić bramkę, w zasadzie nie dotknęliśmy piłki, a już mieliśmy dwie w naszej siatce. Kilka bramek piłkarze GieKSy strzelili w sposób nieprawdopodobny.

    Pytanie: Czy ułatwieniem było dla młodzieży, że grali ostatnio przed własną publicznością?
    Nie wydaje mi się, żeby w przypadku naszych młodych graczy miało duże znaczenie, czy grają u siebie, czy na wyjeździe, im zawsze ten szum pomaga. Wszyscy wiedzą, że biorąc pod uwagę tego typu sytuacje, dysponujecie tego typu zawodnikami, gdzie ta siła fizyczna jest bardzo trudna do wybronienia.

    ***

    Rafał Górak: No cóż, chciałbym pogratulować drużynie i sztabowi dobrze podrobionej lekcji, bo przyjeżdżała tutaj drużyna rozpędzona, bardzo groźna, ostatnia seria i sposób punktowania była sygnałem do tego, że będziemy grali bardzo ciężki bój. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani, weszliśmy w mecz dość mocno, chłopcy byli dzisiaj naprawdę okej. O 15:00 w poniedziałek akcja Tychy zostanie rozpoczęta i to nie będą przelewki.

    Pytanie: Czy rozdzieliłby pan te 8 goli na kolejne trzy mecze?
    Górak: Tak z przekory nie lubię dzielić ani marzyć, nie ma co o tym w ten sposób mówić, trzeba być dobrze przygotowanym do tych meczów, spokojnym i skromnym. Nie chcę tego rozdrabniać, nie chcę tego ujmować, również wielkie zadowolenie miałbym z tego, gdybyśmy wygrali 1:0.

    Pytanie: Jak to zmienić, walczyło się o baraże, apetyt rósł, potem walczyło się o trzecie miejsce. Jak odciągnąć od tego piłkarzy?
    Górak: Uczę zawodników racjonalnego spoglądania na sprawę, czy to jest model, czy to jest przypadek, dużo nad tym z zawodnikami rozmawiałem, to nie jest niekiedy takie łatwe, czasem zadawali pytania trudne. Ta drużyna ma do mnie ogromne zaufanie, a ja mam do niej, to jest nasza siła, to nas w tym sezonie prowadzi. Wiem, że moi zawodnicy być może się teraz radują, w niedzielę sami przyjdą, by się przygotować do następnego meczu.

    Pytanie: Jakie ma dla pana znaczenie ten finisz? Czy to nie jest tak, że GieKSą odzyskała coś, co było jej zabrane w Krakowie na jesień?
    Górak: To jest piłka nożna, najpiękniejszy sport na świecie. Dlatego jest tak kochana przez kibiców, bo czasem coś stracisz, a niekiedy coś zyskasz. Sztuką jest nie odchylić się za bardzo.

    Pytanie: Co wydarzyło się w perspektywie tego tygodnia? Zobaczyliśmy zupełnie inny zespół?
    Górak: Nic się nie wydarzyło, zupełnie nic. To był kolejny mikrocykl, to jest równa liga, niekiedy ma takie odchylenia wynikowe. Nie wydarzyło się nic, jesteśmy w procesie, w cyklu pracy.

    Pytanie: Gdzie znajdzie pan miejsce dla Rogali? Mateusz Mak świetnie spisuje się na wahadle?
    Górak: Wydaje mi się, że w rywalizacji zespołu jest siła. Jeśli nie ma rywalizacji zdrowej, to nie bylibyśmy tak dobrzy. Grzegorz doskonale rozumie to, co jest w danym momencie, natomiast ma niepodważalną rolę w naszym zespole. Drużyna dowie się o decyzjach personalnych przed piątkowym meczem.

    Mak bardzo się cieszył i pan również bardzo się ucieszył z hattricka.
    Górak: Jesteśmy też ludźmi, pewne rzeczy są za nami. Ja spotkałem tych ludzi w szkółce Stadionu Śląskiego. To jest ogromna więź sentymentalna, zawsze uważałem obu braci za mega potencjał. Mateusz do nas dołączył, jest z nami, parę urazów trochę przeszkadza w tym, aby to była ciągłość dyspozycji. Bardzo zależało mu na tym, aby to miejsce, które u nas dostał, oddać do tego klubu. To jest bardzo ambitny chłopak, świetny człowiek, stąd te emocje. Cieszę się, że zdobył te bramki, ale ważna jest też cała postawa w meczu.

    Pytanie: Czy uważa pan, że z tygodnia na tydzień rośnie pewność siebie Marca?
    Górak: Rzeczywiście, widać gołym okiem te różnice w pewności siebie, ja też to widzę. Trzeba powiedzieć, że zawodnik się po prostu rozwija. Te umiejętności zawsze były, teraz doszła pewność siebie. Tylko się cieszyć, oby to nie był moment, oby to była powtarzalność, oby to była ustabilizowana forma.  

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga