Dołącz do nas

Felietony

Gra w piłkarzyki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po dwóch dobrych meczach GKS Katowice, dodatkowo zakończonych wygranymi, przyszedł kolejny. Żeby powiedzieć, że był po prostu słabszy, to nic nie powiedzieć. Ten mecz był równie beznadziejny, co dwa wcześniejsze przegrane spotkania u siebie. I wolimy to napisać – jasno, szczerze i od serca, jako merytoryczną krytykę. Bo ostatnio znów niektórzy chcieli rozwinąć parasol ochronny nad drużyną. Taka strategia do niczego dobrego nie prowadzi. Musi być wszystko podane jak na racy i krytyka po tym meczu również. A potem przejście do pracy i eliminowanie mankamentów.

Pojedynek z Odrą Opole musimy rozpatrywać dwutorowo. Po pierwsze pod kątem czysto piłkarskim, a po drugie – wolicjonalnym.

Jeśli chodzi o ten pierwszy aspekt, to absolutnie nie mieliśmy argumentów w ofensywie. Przyjechał rywal, który postawił na 30. metrze autobus i jak się okazało – to wystarczyło, żeby nasza drużyna nie miała nic do powiedzenia. Okej, możemy sobie mówić, że „mamy problem z atakiem pozycyjnym” czy „atak pozycyjny to w ogóle problem polskich zespołów”. Ale na Boga – nie stworzyć sobie przez 90 minut ani jednej sytuacji podbramkowej? To oznacza jedno – jesteśmy po prostu mega, mega słabi. Co prawda Grzegorz Goncerz na Twitterze twierdzi, że GieKSa była lepsza. I to kolejny argument, dlaczego GieKSa od lat topi się w takim sportowym bagnie – po prostu piłkarze, którzy zagrali beznadziejnie i kaleczyli tę dyscyplinę – uważali, że wszystko jest w jak najlepszym porząsiu i byli lepsi. A z czego ta „lepszość” wynikała w opinii Grzegorza w meczu z Odrą? Pewnie z oceny przewagi optycznej. Bo rzeczywiście GKS był więcej w posiadaniu piłki, ale to nie wynikało z wyższości nad rywalem, tylko po pierwsze ze wspomnianego autobusu przed polem karnym, a po drugie z tego, że przeciwnicy stali na tym parkingu jak kołki i nie przeszkadzali absolutnie naszym zawodnikom w wymienianiu tysiąca i jednego podania na 40-60 metrze. Dłużyzna, panie, dłużyzna…

Doszło do tego, że trener Piotr Mandrysz nie zgadzając się ze mną, co do braku sytuacji podbramkowych, przywołał jako swój kontrargument strzał Wojciecha Kędziory z pierwszej połowy – strzał z półobrotu, z niewygodnej pozycji, totalnie chaotyczny, dający może 10% szans na spowodowanie jakiegokolwiek zagrożenia. Ten chybiony kontrargument potwierdził tylko mizerię w okazjach GKS w tym meczu.

Katowiczanie nie potrafili przedrzeć się ani środkiem, ani bokiem. Byli tak kompletnie bezradni w ofensywie i to nie wynikało z super gry Odry w defensywie. Oni dobrze byli ustawieni w obronie i konsekwentni. Ale żadnej wirtuozerii w destrukcji nie pokazali (jeśli można mówić tu o wirtuozerii…). To po stronie naszych zawodników było to, że nie mieli kompletnie pomysłu, czołgali tę piłkę wszerz boiska, czekając chyba na jakąś 50-metrową lukę pomiędzy zawodnikami rywali, a tymczasem taka się nie pojawiała. Nie potrafili nawet decydować się częściej na strzały z dystansu. Kilka oddali, ale były one takie, że lepiej nie mówić…

No i tutaj dochodzimy do drugiego aspektu, czyli kwestii wolicjonalnych i motorycznych. Nie przypominam sobie meczu, w których aż tak w oczy rzucałby się brak ruchu zawodników na boisku. Niestety ten mecz nie został nawet przechodzony, on został kompletnie przestany. Nasi zawodnicy wyglądali, jakby każdy dzień wcześniej na food truckach nażarł się super hiper hamburgerów z podwójnym bekonem i sosem ze stopionej słoninki ze skwarkami. Czyli po prostu byli przyspawani do tej murawy. Zero ruchu, zero! To nie była realna piłka nożna, to były piłkarzyki ze świetlicy w zakładach wczasowych. Czyli czekanie na piłkę w miejscu. Nie było szukania pozycji, wychodzenia bez piłki, pokazywania się partnerom. Wszyscy skrzydłowi pomocnicy i obrońcy, nie robili nic, żeby zyskać choć dwa metry przewagi nad przeciwnikiem.

Nawet jak były pojedyncze sytuacje, kiedy rywale troszkę wyszli do przodu i była szansa na kontrę, to nasi zawodnicy zamiast ruszyć z szybką akcją, na energii, na doładowaniu, zwalniali akcje. Celował w tym Łukasz Zejdler, główny hamulcowy z wczorajszego meczu. Milion kółeczek, zawrotek, srotek, zero przyspieszenia akcji. Po prostu stał jak kołek, a przecież w środę był bardzo aktywny.

To było tak irytujące, bo trwało od pierwszej do ostatniej minuty. Nasi zawodnicy nie byli zainteresowani przyspieszeniem. Trzeba by było przeanalizować kilometry przebiegnięte przez poszczególnych graczy, ale to by była jakaś kuriozalnie niska ilość. Nawet w końcówce żadnego szturmu nie uświadczyliśmy. Jeśli ktoś uważa, że wyrównanie było efektem tak popularnej „walki do końca” to jest w grubym błędzie. Stały fragment, zamieszanie i gol – to się zdarza i na szczęście zdarzyło się nam w doliczonym czasie. Dobre zgranie Klemenza, szczęście, że sędzia nie odgwizdał ręki Midziera, ale też jego przytomność. To dało wyrównanie, a nie jakaś mityczna walka, której w tym meczu nie było za grosz.

Trener Piotr Mandrysz powiedział, że głównym czynnikiem takiej postawy była pogoda. I tu naprawdę można załamać ręce. To już okazuje się, że nie musi być jakiegoś wielkiego upału, tylko wystarczy dwadzieścia kilka stopni, słoneczko i już zawodnicy oddychają rękawami i nie mają siły spełniać swojego cholernego obowiązku, czyli biegania po boisku? Ja w upale potrafię zapierdzielać 15 godzin po górach, a tutaj nie da się zrobić kilku sprintów? Zdrowi, wysportowani, młodzi faceci? Serio?

Wydźwięk tego pomeczowego felietonu jest negatywny, ale nie robimy na razie tragedii. Tą tragedią byłoby gdybyśmy przegrali, znów we frajerski sposób. Tym razem nastąpiła zmiana i los dał nam w końcu taki mecz zremisować. Jest też siedem punktów w ostatnich trzech meczach, więc istnieje progres z porównaniu do poprzednich spotkań. Tym razem to my strzeliliśmy gola w końcówce, a nie straciliśmy. To też jest pozytywne.

Jednak to nadal nie jest coś, co możemy powiedzieć, że stało się regułą. OK, bądźmy optymistami, ale niech te dwie wygrane nie założą nam znów klapek na oczach, że wszystko wraca do normy, idzie ku dobremu i jesteśmy faworytem do awansu. Nie, nie jesteśmy. Na razie ciągle jesteśmy słabi. Być może będziemy dobrzy, ale takie coś trzeba wypracować. Najpierw kilkoma przyzwoitymi meczami z rzędu. Bo patrząc od pierwszej kolejki nasze mecze były takie:

bardzo słaby – słaby – beznadziejny – dobry – dobry – beznadziejny.

Niech te mecze będą po prostu wszystkie przyzwoite, czasem wygrane, zremisowane, przegrane. Ale niech nie będzie tak, że po dwóch dobrych, kiedy wydawało się, że już tak źle nie będzie, nasi zawodnicy odstawili taką mega-fuszerę.

Zespół z Rakowem i Chojniczanką pokazał, że jest szansa na lepszą grę. Ale po pierwsze, trzeba mieć pomysł na różne sytuacje, także na autobus rywali. A po drugie – trzeba chcieć nie tylko czasami, ale w każdym meczu. Tu nie ma wakacji, że sobie z Odrą postanowimy postać na boisku i myśleć o niebieskich (tfu!) migdałach. Jak mawiał obecny na meczu trener Żurek „tu trzeba zapierdalać”.

Niech sobie to wszyscy zawodnicy i trener wezmą do serca. A szkoleniowcowi zalecamy, żeby był bardziej elastyczny i tę idealną do gry temperaturę – powiedzmy 16-20 stopni trochę rozszerzył i nie tłumaczył następnym razem, że zawodnikom jest za ciepło, za zimno, zbyt wilgotne powietrze albo za niskie ciśnienie, gradobicie i koklusz. To są (podobno) profesjonaliści i takiego podejścia wymagamy niezależnie od warunków atmosferycznych.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Tomek

    28 sierpnia 2017 at 11:22

    Analiza trafna jak najbardziej. Tego nie da się oglądać. Widać też że Mandrysz nie ma żadnego pomysłu na ich grę. Skład który wystawia nie jest najsilniejszy. Po co Goncerz kolejny raz jak on nic nie daje drużynie. Jest kiepski technicznie i do tego wolny. Rozumie że ma zasługi ale za zasługi to mozna mu pomnik wybudować a nie wstawiać do składu. Kolejny problem to syn trenera. Z całym szacunkiem dla niego ale był najsłabszy na boisku. Jego gra to gra na aferę. To kolejny prokic tylko gorszy technicznie. O ile jeszcze prokic robi trochę wiatru o tyle synek trenera nie. Mączyński szkoda gadać. Klemenz bardzo kiepsko. Frańczak mizeria.Mamy 17 pomocników a nie ma komu grać w drugiej linii. Niestety ale coraz mniej wierze w to ze mandrysz jest w stanie cokolwiek z nimi osiągnąć

  2. Avatar photo

    Mecza

    28 sierpnia 2017 at 13:52

    Pisałem że 5pkt przed ostatnimi 3 meczami brałbym w ciemno, jest 7 i trzeba się cieszyć bo nie jesteśmy mocarzami w tej lidze, zresztą nikt nie jest. Pół ligi będzie znowu walczyło o awans. Mecz w środę miał wpływ na mobilność zawodników.

  3. Avatar photo

    Kibol

    28 sierpnia 2017 at 14:03

    Dobrze napisane trudno srodek tabeli też dobry za rok po awans pozdrawiam !

  4. Avatar photo

    Mecza

    28 sierpnia 2017 at 14:37

    Z innej beczki, trener Mandrysz nie mógłby za mecz założyć koszulki z emblematem klubu?

  5. Avatar photo

    Jarosław

    29 sierpnia 2017 at 06:19

    Z innej beczki— nie ma jak przyjść na mecz GieKSy w koszulce arsenalu i siedzieć na 4. Dobrze że zbierający na oprawę nie chodzą już w koszulkach górnika(może zbierali na 4 trybunę hehehe)

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Aleksander Paluszek w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice poinformował o podpisaniu umowy z 24-letnim obrońcą Aleksandrem Paluszkiem. Zawodnik związał się z naszym klubem kontraktem ważnym do 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

Paluszek trafił do GieKSy ze Śląska Wrocław, z którym w minionym sezonie spadł z Ekstraklasy. W barwach ekipy z Dolnego Śląska rozegrał 20 meczów i zdobył w nich jedną bramkę. Rok wcześniej sięgnął z nią po wicemistrzostwo Polski.

Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej 24-latek wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając pięć goli. Wcześniej reprezentował również Górnik Zabrze.

Życzymy powodzenia i sukcesów w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Znamy rywalki w Lidze Mistrzyń

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Drużyna GKS-u Katowice poznała przeciwniczki w II rundzie eliminacyjnej UEFA Women’s Champions League. Katowiczanki zagrają w miniturnieju, który odbędzie się 27-30 sierpnia. W rywalizacji wezmą udział cztery drużyny, a mecze zostaną rozegrane w Słowenii.

W pierwszym spotkaniu GieKSa zmierzy się z WFC BIIK-Shymkent (Kazachstan), a w przypadku zwycięstwa awansuje do finału, gdzie czekać będzie lepszy z pary ZNK Mura (Słowenia, Murska Sobota) – zwycięzca drugiej grupy pierwszej rundy kwalifikacji. 

Druga grupa pierwszej rundy kwalifikacji (finał 2 sierpnia):
Agarista CSF Anenii Noi 2020 (MDA) – Swieqi United FC (MLT) | Spartak Myjava (SVK) – ŽFK Budućnost (MNE)

Awans do ostatniej rundy eliminacyjnej uzyska tylko triumfator każdego miniturnieju (czeka na niego bezpośredni dwumecz o fazę ligową LM, przegrany finału zagra w Lidze Europy), a druga i trzecia drużyna turnieju eliminacyjnego spadną do Ligi Europy. W przypadku remisu po 90 minutach spotkania przewidziana jest dogrywka, a jeśli nie przyniesie rozstrzygnięcia – rzuty karne.


Wszystkie drużyny drugiej rundy eliminacyjnej to:

Rozstawione: SK Slavia Praha (CZE), FC Rosengård (SWE), FC Twente (NED), Vålerenga Fotball (NOR), FC Vorskla Poltava (UKR), WFC BIIK-Shymkent (KAZ), KFF Vllaznia (ALB), Apollon Ladies FC (CYP), ŽNK Mura (SVN), SFK 2000 Sarajevo (BIH), FC Gintra (LTU), Ferencvárosi TC (HUN), Fortuna Hjørring (DEN), Breidablik (ISL)

Nierozstawione: FC Dinamo-BSUPC (BLR), BSC Young Boys (SUI), Hibernian FC Women (SCO), ŽFK Crvena Zvezda (SRB), OH Leuven (BEL), FCV Farul Constanța (ROU), HJK Helsinki (FIN), GKS Katowice (POL), Zwycięzca CH-P Q1 Gr 1, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 2, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 3, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 4, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 5, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 6


Faza zasadnicza Ligi Europy odbywa się w formacie pucharowym (mecz i rewanż, eliminacja bezpośrednia).

Do pierwszej rundy kwalifikacyjnej nowej Ligi Europy kobiet bezpośrednio awansuje 11 drużyn. Dołączą do nich również zespoły, które zajęły trzecie miejsce w miniturniejach drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzyń kobiet – także 11 drużyn.

W drugiej rundzie kwalifikacyjnej do turnieju dołączy jedna drużyna z bezpośrednim awansem (Slovácko) oraz zespoły, które zajęły drugie miejsce w miniturniejach drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzyń (11 drużyn), a także kluby, które odpadły w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzyń (9 drużyn). Do nich dołączą zwycięzcy pierwszej rundy kwalifikacyjnej Women’s Europa Cup.

Liga Mistrzów odbywa się w formacie ligowym (format tabeli, dzięki któremu awansuje się do fazy pucharowej).

Kontynuuj czytanie

Hokej

Polscy liderzy zostają

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Grzegorz Pasiut, Bartosz Fraszko i Patryk Wronka przedłużyli swoje kontrakty o dwa lata.

Dla Pasiuta i Fraszki będą to już ósme sezony w GieKSie – choć Fraszko rozpoczął swoją przygodę w Katowicach rok wcześniej, to później na jeden sezon wrócił do Torunia. Nasz kapitan już 369 razy ubierał bluzę GieKSy w oficjalnych meczach, a jego asystent o 2 mniej. Pasiut zdobył 159 goli i zanotował 248 asyst, zaś Fraszko – odpowiednio 150 i 223. Obaj byli kluczowymi postaciami drużyny, która dwukrotnie wygrywała mistrzostwo Polski.

Mniejszy staż w barwach GKS-u ma Wronka, jest za to rekordzistą pod względem powrotów do Katowic – właśnie trwa jego już trzecia przygoda z GieKSą. W złoto-zielono-czarnych kolorach wystąpił 222-krotnie. Zdobył dla nas 87 bramek, a 177 razy asystował. Z GieKSą zdobył swój jedyny do tej pory złoty medal mistrzostw Polski.

Gratulujemy kontraktów!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga