Dołącz do nas

Piłka nożna

(In)Statystycznie po sezonie – pomocnicy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W przedostatniej części naszego omówienia raportu InStat skupimy się na naszych pomocnikach. Jutro przyjrzymy się napastnikom i podsumujemy indywidualne wyniki zawodników GKS-u.

Naszym najwyżej sklasyfikowanym defensywnym pomocnikiem został Bartłomiej Poczobut. Zajął 5. miejsce w lidze pod względem InStat Index, co oznacza awans aż o 21 miejsc w stosunku do rundy jesiennej! Jego index na koniec sezonu wyniósł 233 (średnia dla ŚPD 214), a po jesieni wynosił zaledwie 208. Rozegrał 2643 minuty i zanotował 4 asysty. Oddał 12 strzałów na bramkę, z czego co trzeci był celny. Faulował rywala 65 razy, ale sam był faulowany aż 90 razy, o czym już pisaliśmy. Podawał średnio 41 razy na mecz z dokładnością 85%. Kluczowego podania próbował 0,75 raza na 90 minut, a 0,44 raza było ono udane. Przy zagraniach w pole karne osiągnął 46% dokładności. Wygrał 55% pojedynków w defensywie i 65% w ataku, z kolei w powietrzu zwyciężał w 49% przypadków. Jego dryblingi były udane w 72%, a próby odbiorów, które podejmował 6 razy na mecz, w 61%. 6 razy na mecz przecinał podanie rywala, a 8-krotnie zbierał bezpańską piłkę.

20. miejsce zajął Jakub Habusta, dla którego oznacza to spadek o 3 pozycje w stosunku do rundy jesiennej, którą spędził w Odrze Opole. Choć zajmuje niższą pozycję, to jego InStat Index wzrósł z 215 do 218. Przez 1998 minut zanotował asystę – jeszcze w barwach Odry. Od momentu przyjścia do GieKSy rozegrał tylko 438 minut. W Odrze 35 razy faulował i 25 razy był faulowany, a w GKS-ie liczby te wynoszą odpowiednio 15 i 6. Jego dokładność podań spadła z 85% do 84%. Spadek zaliczyła także jego statystyka kluczowych podań – z 0,9/0,5 do 0,72/0,45, z kolei skuteczność podań w pole karne spadła z 61% do 58%. Poprawiła się natomiast jego skuteczność w pojedynkach – z 55% do 56% w defensywie, z 44% do 46% w ofensywie i z 51% do 54% w powietrzu. Słabiej radził sobie z dryblingami. Ich skuteczność spadła z 62% do 57%. Jego skuteczność odbiorów utrzymała się na poziomie 52% przy 3,1 próbach. Przecinał 6 podań na mecz i zbierał 7 piłek.

Na 33. miejscu znalazł się Callum Rzonca z InStat Index wynoszącym 214. Rozegrał w GieKSie 791 minut i zdobył jedną bramkę. Oddał 10 strzałów, z czego tylko 2 leciały w światło bramki. 24 razy faulował przeciwnika, a nieprzepisowo zatrzymywany był 10 razy. Wykonał zaledwie jedno kluczowe podanie i było one dokładne. Ani razu dokładnie nie podał w pole karne. Wygrał 48% pojedynków w defensywie i 50% w ofensywie, a także w powietrzu. Dryblował ze skutecznością 56%, a odbierał piłkę z 42% – próbował tego 5 razy na 90 minut. Dosyć rzadko przecinał podania, bo tylko 4,4 razy na 90 minut, ale trochę nadrabiał to zebranymi piłkami. Ich było 9 na mecz.

6 miejsc za Rzoncą mamy Grzegorza Piesio z indexem 213. Oznacza to spadek aż o 17 pozycji, ale tak jak w przypadku Habusty jego InStat Index minimalnie wzrósł – dokładnie o punkt. Przez 1545 minut gry zanotował tylko asystę. 35 razy strzelał na bramkę, a 13 razy robił to celnie. Dopuścił się 37 przewinień, a sam był faulowany 43 razy. Podawał z zaledwie 71% skutecznością, ale należy pamiętać, że przez sporą część sezonu był ustawiany niżej, niż na defensywnym pomocniku. Widać to po liczbie kluczowych podań – próbował ich niemal 2 razy na mecz, a ponad 1 próba była udana. W pole karne podawał z 36% dokładnością. Wygrał 52% pojedynków w defensywie, 53% w ofensywie, 63% w powietrzu, jego dryblingi były skuteczne w 53%, a odbiory, których prób były 4 na mecz, w 43%. 3,6 raza na 90 minut przecinał podanie rywala, a bezpańską piłkę zbierał 7 razy.

45. miejsce zajął Kamil Kurowski, ale podobnie jak w przypadku Słomki, Kupeca i Midzierskiego nie będziemy się skupiać na zawodniku, którego nie było już w GieKSie w trakcie rundy wiosennej.

Najniżej sklasyfikowanym defensywnym pomocnikiem GKS-u został Adrian Łyszczarz. Z InStat Index wynoszącym 203 zajął 51 miejsce z 63 zawodników. W ciągu 974 minut, które spędził na boisku, zdobył gola i raz asystował. Z 26 strzałów na bramkę tylko 5 było celnych. Podawał z 79% dokładnością. W kluczowych podaniach osiągnął rezultat 2,1/1,1, a jego podania w pole karne był celne w 57%. Bardzo słabo wypada jednak w pojedynkach, wygrał ich 43% w ataku, 42% w obronie i raptem 24% w powietrzu. Jego dryblingi były udane w 57%, a odbiory w 41% (podejmował 3,5 prób). Po 5 razy na mecz przecinał podanie przeciwnika i zgarniał wolną piłkę.

Przejdziemy teraz do lewych pomocników. Jedynym zawodnikiem GieKSy, który został przypisany do tej pozycji, jest Adrian Błąd (przypomnijmy, że Tymoteusz Puchacz został zakwalifikowany jako lewy obrońca). Błąd zajął 6. miejsce z InStat Index wynoszącym 221 (średnia ligowa 207). W ciągu 2868 minut strzelił 10 goli i 2-krotnie asystował. Z jego aż 95 strzałów 34 były celne. Faulował 30 razy, samemu będąc faulowanym jedynie 21 razy. Jak na skrzydłowego podawał dosyć często, bo 41 razy na mecz przy średniej ligowej dla tej pozycji wynoszącej 32, jednak zaledwie z 66% dokładnością. Wykonywał 1,98 kluczowego podania na mecz, a 1,04 było dokładne. Posyłał aż 10 piłek na 90 minut w pole karne z 45% dokładnością. Wygrywał 41% pojedynków w defensywie, 43% w ofensywie i 32% w powietrzu. Jego dryblingi były skuteczne w 51%, z kolei odbiory, których próbował 3,5 razy na 90 minut, w 47%. 3,5 razy przecinał podanie, a 6 razy zbierał piłkę.

Tak jak na lewej stronie pomocy mieliśmy tylko Adriana Błąda, tak jedynym zawodnikiem przydzielonym do prawych pomocników został Kacper Tabiś. Zajął 21. miejsce wśród 41 piłkarzy z indexem 201 przy średniej 204. Rozegrał 1275 minut i jest jednym z 5 prawych pomocników w lidze, którzy nie zdobyli gola ani nie zanotowali asysty i rozegrał z nich zdecydowanie najwięcej minut. 11 razy uderzał na bramkę i tylko 2 razy celnie. Był faulowany 43 razy, a sam faulował 29 razy. Podawał z dokładnością 81%. Próbował wykonywać kluczowe podanie 0,91 na mecz, ale z bardzo słabą skutecznością – tylko 0,21 raza na 90 minut piłka docierała do adresata. Jego dogrania w pole karne były skuteczne w 58%. Wychodził zwycięsko z 51% pojedynków w defensywie, 46% w ofensywie i 40% w powietrzu. Dryblował ze skutecznością 57%, a najlepiej radził sobie z odbiorami – przy 4,5 próbach na 90 minut osiągnął rezultat 62%. 4.5 razy przejmował piłkę po podaniu rywala, a tylko 3,7 razy zgarniał ją bezpańską. Należy pamiętać, że Tabiś rozegrał kilka spotkań jako prawy obrońca i wahadłowy.

Ostatnią omawianą dziś pozycją będą ofensywni pomocnicy. Dopiero na 19. miejscu znalazł się David Anon. Uzyskał InStat Index 213 przy średniej 211. Przez 1536 minut zdobył 2 gole i raz asystował. Oddał 36 strzałów, w tym 13 celnych. Przewinił 30 razy, a sam był nieprzepisowo zatrzymywany 42 razy. Bardzo rzadko podawał – tylko 28 razy na 90 minut, podczas gdy ofensywny pomocnik w 1 Lidze podawał średnio 37. W dodatku osiągnął tylko 69% dokładności. Kluczowego podania próbował 2,2 razy na mecz, a 1,23 raza było celne. W pole karne dogrywał z 43% skutecznością. Wygrał 37% pojedynków w obronie, 39% w ataku i 25% w powietrzu. Jego dryblingi były skuteczne w 57%, natomiast odbiory, których próbował 2,5 razy na mecz, w 49%. Przecinał 2,4 podań i 5 razy zgarniał wolną piłkę.

28. miejsce zajął Damian Michalik, ale to ten sam przypadek, co Kurowski. Ostatnim pomocnikiem jest Dominik Bronisławski, który zajął 35. miejsce na 38 piłkarzy. W ciągu 650 minut na boisku zdobył gola i zanotował asystę. Strzelał 13 razy, z tego 5 razy w światło bramki. 15 razy faulował, a sam był faulowany zaledwie 7 razy. Podawał najrzadziej ze wszystkich ofensywnych pomocników – tylko 20 razy na mecz z 77% skutecznością. Bardzo rzadko również posyłał kluczowe podania – zaledwie 0,83 na mecz, co jest jednym z najsłabszych wyników wśród pierwszoligowych ,,dziesiątek”. Dokładnie połowa jego podań w pole karne trafiała do adresata. Ich również nie było wiele – zaledwie 2,2 próby na 90 minut przy średniej ligowej 4,7. Wygrał 45% pojedynków w obronie i tylko 36% w ataku. W powietrzu natomiast wygrał 31% walk o górną piłkę. Często próbował dryblingów, bo 5 razy na mecz, ale osiągnął tylko 47% skuteczności (średnia ligowa to 3,6 i 58%). Próbował odebrać piłkę niecałe 2 razy na 90 minut i udawało mu się to w 57%. Tylko 1,25 raza na mecz przecinał podanie rywala, co jest drugim najgorszym wynikiem wśród ofensywnych pomocników. 2,9 razy na mecz odzyskiwał piłkę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga