Dołącz do nas

Piłka nożna

Konieczne wzmocnienia w obronie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po bramkarzach przyszedł czas na analizę obrońców. Można powiedzieć, że w miarę nieźle na wiosnę spisywał się środek, natomiast boki obrony ze zmiennym szczęściem. Faktem jest, że bramek straciliśmy stanowczo za dużo, na szczęście ostatnie trzy mecze zakończyło się na zero z tyłu.

Prawa obrona
W Niecieczy na tej pozycji nietypowo wystąpił Kamil Cholerzyński. Kufla znaliśmy oczywiście z prawej obrony, ale… to było kiedyś. Niestety na tej pozycji było widać, że Kufel sobie nie radził. Mając za przeciwników szybkich zawodników rywala na skrzydle krył na radar, nie nadążał z powrotami i generalnie bywało zagrożenie po tej stronie boiska. Szybko zauważył to trener Artur Skowronek i zdecydował się na wycofanie z pomocy Adriana Frańczaka.

Frańczak był praktycznie numerem jeden po prawej stronie w tej rundzie. Tak do końca jednak nie wiadomo, czy jest to dobra pozycja dla niego. Nie można powiedzieć, żeby jakoś specjalnie czyścił po swojej stronie, a grając z tyłu nie włącza się do akcji ofensywnych właśnie tak, jak na początku grając w pomocy. Pierwsze mecze w obronie były słabe. Widząc to, w Suwałkach szkoleniowiec znów przesunął Frańczaka do przodu, a na obronę wycofał Alana Czerwińskiego. Było to fatalne posunięcie, bo Alan zagrał z Wigrami tragicznie. Z Bytovią znów w obronie wystąpił Frańczak i znów było bezbarwnie. Nawet w nieco lepszych meczach zdarzały mu się nieudane zagrania, choć na szczęście nie były to jakieś kiksy na akcje bramkowe rywali. Właśnie taki mecz zagrał w Siedlcach, ale tam mogliśmy pochwalić cały zespół, a samego Adriana dodatkowo za bramkę i dobre akcje w ofensywie. Wszystko posypało się w spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Zawodnik zagrał bardzo słaby mecz i był głównym winnym utraty jednej z bramek. Dalej dość źle to wyglądało w pierwszej połowie meczu z Chrobrym, gdzie przeciwnicy za bardzo hasali sobie po swoim lewym skrzydle. W miarę dobry mecz okraszony przepiękną bramką zagrał z Olimpią Grudziądz. W kolejnych spotkaniach znów grał przeciętnie, a do tego dwa razy pauzował – raz za czerwoną kartkę, a raz za nadmierną ilość żółtych.

W spotkaniach, w których nie grał Frańczak, zastępował go Czerwiński. Oprócz wspomnianego pojedynku z Wigrami były to mecze z Dolcanem i Tychami. Mimo bardzo słabego meczu całego zespołu w Ząbkach akurat do Alana można było mieć najmniejsze pretensje. Z Tychami tez zagrał solidnie. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal trzeba go trzymać z dala od obrony i wystawiać w pomocy, gdzie nieraz z jego gry ofensywnej jest duży pożytek.

Środkowi obrońcy
Główną parę tworzyli podczas tej wiosny Mateusz Kamiński i Adrian Jurkowski. Nie było tak jednak od początku. Owszem Kamyk miał pewne miejsce w składzie, ale partnerzy mu się co jakiś czas zmieniali. Pierwszym w Niecieczy był Povilas Leimonas i na przywitanie z GieKSą zawalił bramkę. Od razu interweniował trener Skowronek i z Flotą znów na środku obrony oglądaliśmy Łukasza Pielorza. Generalnie wydaje się, że ten zawodnik lepiej pasuje do pozycji stopera niż defensywnego pomocnika, choć akurat ten okres początku wiosny był jakiś taki niemrawy. Niby wielkich kiksów nie popełniał, ale też nie można było powiedzieć, aby czyścił jak w niektórych meczach na jesieni.

Z Bytovią jednak Pielorz zagrać nie mógł i po raz pierwszy na boisku pojawił się Jurkowski. Jakże to był nerwowy mecz zawodnika w obronie. Niepewne ustawianie się, wybicia na oślep, a także wybicia na róg w zupełnie niegroźnych sytuacjach. Tylko cud zadecydował, że katowiczanie skończyli mecz na zero z tyłu. Jurkowski meczem z Bytovią wykartkował się i Skowronek musiał kombinować. W Siedlcach znów zagrał Leimonas i o dziwo spisał się dobrze. Znów wyszedł na tej pozycji w meczu z Zagłębiem Lubin i grał poprawnie, ale szybko odniósł kontuzję i jeszcze w pierwszej połowie musiał opuścić boisko. Do obrony powrócił Pielorz. Co prawda dał się prosto ograć przy jednej z bramek, ale jednak w tym meczu głównymi winnymi utraty bramek byli boczni obrońcy, a tak naprawdę to jeden, na którego nawet szkoda klawiatury, ale w dalszej części z kronikarskiego obowiązku będzie mu trzeba poświęcić kilka słów.

Jurkowski wrócił w meczu z Chrobrym i spisał się naprawdę dobrze. Dobrze też było z Olimpią, choć jednak gol obciążał jego konto. Generalnie jednak ten kolejny powrót do składu okazał się udany i zawodnik grał dobrze i pewnie. Może z wyjątkiem meczu z Dolcanem, gdzie akurat środkowi obrońcy bardzo się nie popisali. Pochwalić można też było Adriana za mecz z Tychami, w którym byli nie do przejścia. Niestety dużo gorzej było z Arką, gdzie stoperzy tworzyli takie korytarze dla przeciwników, że ci co chwila wychodzili sam na sam…

Mateusz Kamiński grał przez całą rundę i grał poprawnie, ale bez większego błysku. Wydaje się, że na jesieni wyglądało to lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że Kamyk to bardzo ważna postać w zespole i jak uchwyci formę to jest bardzo dobrym stoperem. Podobają się te jego wyjścia na wyprzedzenie daleko od bramki. Zawodnik musi jednak ciągle pracować nad koncentracją, bo ta nieraz mu ucieka i nie zawsze nadąża z asekuracją.

Lewa obrona
Dużo, naprawdę dużo obiecywaliśmy sobie po Piotrze Petaszu. Zawodnik miał grać dobrze w obronie, ale przede wszystkim liczyliśmy na jego stałe fragmenty gry. Petasz zaczął od meczu w Niecieczy i zagrał tam średnio. Podobały się jednak jego próby zagrać z pierwszej piłki, takich niesygnalizowanych, nieoczywistych. W kolejnych meczach dość często wymieniali się na lewej stronie z Rafałem Pietrzakiem. Użytek ze swojej lewej nogi Petasz zrobił jednak jedynie w Chojnicach. Tam kilkukrotnie zagroził bramce rywala, no i strzelił gola z 40 metrów. Wydawało się, że naprawdę może być wzmocnieniem. Z Wisłą Płock zagrać jednak słabo, a dodatkowo po meczu bredził w wywiadzie, że „sędzia za nim chodził i tylko czekał, by dać mu żółtą kartkę”. To już była zapowiedź, że mamy do czynienia z kimś niepoważnym. Już po meczu z Bytovią pisaliśmy o jego grze: „Ten zawodnik ma chyba jakieś wrodzone braki techniczne. Powinien otrzymać zakaz lekkiego uderzania piłki, bo wychodzi mu to komicznie. Ma uderzać mocno, rzuty rożne też bić w ten sposób, żeby nie było śmiechu na sali”. Gdyby to jednak były kwestie jedynie piłkarskie, to jeszcze dałoby się to przeżyć. Niestety w meczu z Zagłębiem oglądaliśmy chyba najgorszy mecz pojedynczego zawodnika w historii GieKSy. Petasz tak ostentacyjnie odpuszczał, stawał, pozwalał rywalom strzelać bramki. Naprawdę trudno do dziś zrozumieć o co chodziło, ale wyglądało to tak, jakby był przekupiony. Od tego czasu występy Petasza były już symboliczne. Nowy trener Piotr Piekarczyk szybko poznał się na tym cyrkowcu, a i trener Skowronek swoje wiedział. Na szczęście Petasza z klubu wywalono po zakończeniu sezonu i była to najlepsza decyzja odnośnie tego zawodnika, jaką można było podjąć.

Z konieczności na lewej obronie oglądaliśmy więc plusy byt mini. Zawodnik jest wybitnie niedefensywny, powinien grać w pomocy. I takie też było słuszne założenie trenera. Niestety po fatalnym występie Petasza na lewej stronie nie miał kto zagrać i wróciliśmy do wariantu z Pietrzakiem. I już Chrobrym atakując z głębi pola dał dużo dobrego… z przodu. Do tego asysta i gol z rzutu wolnego sprawiły, że mogliśmy go ocenić pozytywnie. Już grając w pomocy był w pewnym momencie najlepszym zawodnikiem w tej rundzie, ale ten impet mu pozostał jeszcze w Głogowie. Potem systematycznie Rafał zaczął grać bardziej spokojnie i w końcówce sezonu był już raczej dość niewidoczny, ale też nie popełniał błędów w obronie, jak nas do tego kiedyś przyzwyczaił. Tak jak jednak w przypadku Alana Czerwińskiego – dla Pietrzaka tylko pomoc. Dlatego na gwałt trzeba szukać dobrego lewego obrońce. Tym bardziej, że na ten moment, gdyby Pietrzak wypadł to naprawdę trudno sobie wyobrazić, kto by tam miał grać…

Podsumowanie
Mimo tego, że na bokach grali głównie Frańczak i Pietrzak, zawodnicy nie gwarantują defensywnej jakości w poczynaniach zespołu. Obaj mają inklinacje ofensywne, z tym że z obrony bardziej do przodu zapędza się Pietrzak. Mimo wszystko wzmocnienia na prawą i lewą obronę są koniecznością. Nawet bowiem jeśli wspomniani zawodnicy uchwycą formę, to będą ją raczej prezentować głównie w ofensywie.

Przydałby się też środkowy obrońca. Kamiński jest pewniakiem, ale ciągle chimeryczny jest Jurkowski. Na stoperze mógłby grywać też Pielorz i być może to będzie pomysłem trenera Piekarczyka. Pielorz jako ostatnia instancja przed bramkarzem bardziej pokazuje swoją wartość niż w środku pola, gdzie nieraz się trochę… błąka bez celu.

Linia obrony GKS nie jest na ten moment zła, ale na pewno nie jest na awans, tylko co najwyżej na górną połówkę tabeli. Dlatego trzeba też szukać i… znaleźć zawodników bardziej klasowych jeśli chodzi o destrukcję, a przy tym – jeśli chodzi o bocznych – potrafiących się włączyć do akcji ofensywnej.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga